W dziedzinie wojny powietrznej obserwujemy obecnie dwie pełzające rewolucje. Jedną z nich wzniecił rozwój broni hipersonicznej, która ma umożliwić zaskakujące i niemożliwe do powstrzymania uderzenia na strategicznie ważne cele, drugą zaś – koncepcja zaawansowanego bezzałogowego aparatu latającego, zdolnego do towarzyszenia maszynom załogowym i wyręczania ich w wykonywaniu najniebezpieczniejszych zadań. Dron taki, powszechnie znany jako „lojalny skrzydłowy” (loyal wingman), to swoisty Święty Graal broni lotniczej, choć trzeba go nie tyle szukać, ile po prostu zbudować. Z zadaniem tym zmagają się obecnie państwa o najlepszych tradycjach lotniczych, ale jeden z najbardziej obiecujących programów trwa dziś w Australii.

Airpower Teaming System

Australijski przemysł lotniczy nigdy nie zaliczał się do światowej elity, a jego szczytowe osiągnięcia to Boomerang i prototypowy Kangaroo. W programie Airpower Teaming System (ATS) zaprzągł jednak do pracy lokalny oddział Boeinga. Tworzony z myślą o zapotrzebowaniu Canberry w ramach Loyal Wingman Advanced Development Program dron nazwany ATS (lub też BATS – po dodaniu inicjału producenta) jest pierwszym statkiem powietrznym opracowanym przez Boeinga od zera poza granicami Stanów Zjednoczonych.



Prototyp BATS-a zaprezentowano w maju ubiegłego roku. Długi na 11,7 metra płatowiec dysponuje wymiennym nosem (ta sekcja ma długość 2,5 metra), dzięki czemu można błyskawicznie zainstalować wyposażenie potrzebne do realizacji danego zadania – wystarczy mieć przygotowany drugi nos z niezbędnym sprzętem. Daje to możliwość stworzenia na bazie jednej platformy wielozadaniowego roju dronów.

W założeniu dron ma współpracować jako lojalny skrzydłowy nie tylko z samolotami bojowymi – Super Hornetami, Growlerami i Lightningami II – ale także z samolotami wczesnego ostrzegania i kontroli E-7A Wedgetail (notabene trzy z tej czwórki to produkty Boeinga). Dla tych ostatnich, podobnie jak dla latających cystern i samolotów transportowych, mógłby stanowić zarówno eskortę, jak i długie zbrojne ramię niezależne od załogowych maszyn bojowych. W Australii słychać również głosy o nadziejach eksportowych.

Wizja artystyczna formacji BATS-ów towarzyszących samolotowi E-7A Wedgetail.
(Boeing)

Prototyp ATS oblatano w lutym tego roku (dokładniej daty nie ujawniono), z kilkutygodniowym opóźnieniem spowodowanym głównie przez pandemię. Dron wzniósł się w powietrze – po cyklu prób naziemnych i kołowań weryfikujących poprawne działanie systemów nawigacji i sterowania – na ogromnym poligonie Woomera w Australii Południowej, rozciągającym się na powierzchni 122 tysięcy kilometrów kwadratowych. Dron leciał po odgórnie wyznaczonej trasie z różnymi prędkościami i na różnych wysokościach. Od rozpoczęcia fazy projektowej programu do dnia oblotu minęły trzy lata.

Docelowo mają powstać trzy prototypy/demonstratory, budowane na linii montażowej, która sama także wykorzystuje nowoczesne technologie oparte na automatyzacji. Co ciekawe, nie wiadomo jeszcze, jaką jednostkę napędową zastosowano w ATS. Ujawniono tylko, że sięgnięto po silnik już dostępny na rynku. Zasięg maksymalny ma wynosić około 3700 kilometrów.

Australijczycy z pełnym przekonaniem zapowiadają, że ATS zrewolucjonizuje taktykę użycia lotnictwa bojowego. Prawdopodobnie jednak w obecnej postaci dron nigdy nie przejdzie chrztu bojowego. Jego głównym zadaniem będzie rola królika doświadczalnego w pracach nad doktryną i taktyką działań bojowych realizowanych przez kombinowane formacje maszyn załogowych i bezzałogowych. Najważniejsze pytanie dotyczy stopnia autonomii ATS i ilości danych przekazywanych z drona do samolotu prowadzącego.



LANCA

O ile australijski przemysł lotniczy nigdy nie dominował na świecie, o tyle brytyjski przez lwią część historii lotnictwa zaliczał się do absolutnej globalnej czołówki, a i dziś we współpracy z partnerami z innych krajów rozwija nowoczesne statki powietrzne. Można by więc oczekiwać, że brytyjski lojalny skrzydłowy będzie przynajmniej na tym samym etapie rozwoju co australijski. Brytyjczycy przespali jednak początek ery bezzałogowych statków powietrznych i teraz gorączkowo nadrabiają stracony czas, zarówno poprzez kolejne zakupy (Protectorów RG1, czyli amerykańskich MQ-9B SkyGuardianów), jak i własne przedsięwzięcia.

Wizualizacja współpracy Tempesta z dronami systemu LANCA. Najciekawszy w tym rysunku jest stary układ aerodynamiczny lojalnych skrzydłowych, z wyraźnie okrąglejszym kadłubem i skrzydłami bez opuszczonych wingletów.
(ministerstwo obrony Wielkiej Brytanii)

Wskutek tego dopiero w styczniu 2021 roku Brytyjczycy wykonali pierwszy znaczący krok. Północnoirlandzki oddział amerykańskiego przedsiębiorstwa Spirit AeroSystems (będący spadkobiercą dorobku wytwórni Short Brothers – tej od bombowca Stirling i łodzi latającej Sunderland) otrzymał od ministerstwa obrony wart 30 milionów funtów kontrakt na opracowanie i wyprodukowanie prototypu bezzałogowego samolotu myśliwskiego. Projektowi nadano kryptonim Mosquito, na cześć jednego z najsłynniejszych samolotów drugiej wojny światowej.

Londyn wyznaczył jednak napięty harmonogram – demonstrator powinien być gotowy już w przyszłym roku i rozpocząć pełen cykl prób w locie do końca roku 2023. Ich wynik przesądzi o tym, czy maszyna ze stajni Spirit AeroSystems przeistoczyć się w seryjnie produkowanego drona, który może wejść do służby pod koniec lat dwudziestych.



Projekt Mosquito jest częścią szerszego przedsięwzięcia, które powstało w 2015 roku na fundamencie studium innowacyjnych rozwiązań technicznych w zakresie walki powietrznej, którego celem było znalezienie sposobów na przyspieszenie prac nad dronami bojowymi i radykalne ograniczenie kosztów. Przedsięwzięcie to, nazwane LANCA (Lightweight Affordable Novel Combat Aircraft – Lekki, Tani, Nowatorski Samolot Bojowy), istnieje z kolei pod egidą projektu Inicjatywy Technicznej Przyszłościowego Systemu Walki Powietrznej (Future Combat Air System Technology Initiative), który obejmuje także załogowego Tempesta. Ze Spirit AeroSystems współpracować będzie Northrop Grumman UK, natomiast w trudnym do określenia momencie z konsorcjum – znanego wcześniej jako Team Blackdawn – wypadła Callen-Lenz Group.

Jako że dron fizycznie jeszcze nie istnieje, nie da się powiedzieć niczego konkretnego o parametrach taktyczno-technicznych. Nie wiadomo nawet, czy układ płatowca pokazywany na wizualizacjach (takich jak ilustracja tytułowa tego artykułu) zostanie zachowany. Można jednak powiedzieć sporo o tym, co Brytyjczycy chcą osiągnąć. Podobnie jak Australijczycy, chcą oni, aby ich lojalny skrzydłowy mógł współpracować ze wszystkimi obecnymi i przyszłymi samolotami bojowymi RAF-u: Typhoonem, Lightningiem II i Tempestem. Dron najpewniej będzie miał konstrukcję modułową, zapowiedziano bowiem, że będzie przenosić pociski rakietowe, wyposażenie rozpoznawcze i sprzęt walki radioelektronicznej, co oznacza, że pożądaną cechą jest szybkość zmiany profilu misji.

Położono też większy nacisk na zdobywanie przez lokalny przemysł umiejętności w dziedzinie bezzałogowych systemów powietrznych. Ministerstwo zapowiada, że w pracach projektowych wykorzystywane będą najnowocześniejsze rozwiązania z cywilnego rynku lotniczego. Projektanci będą jednak mieli pod górkę, gdyż wymagania RAF-u sukcesywnie rosną. Początkowo LANCA miała wykonywać zadania bojowe jedynie w profilu powietrze–ziemia, ale z czasem dodano także powietrze–powietrze. Oczywiście dron ma także być zdolny do działania w roju.



O tym, jak poważnie Londyn podchodzi do koncepcji lojalnych skrzydłowych i – w szerszym kontekście – udronowienia sił powietrznych, świadczy odtworzenie 216. Eskadry w kwietniu ubiegłego roku. Jednostka stacjonująca w RAF Waddington jest jednostką eksperymentalną mającą pracować nad testowaniem rozwiązań technicznych dronów działających w roju.

Przeczytaj też: Bitwa nad Palmdale. Jak dron wykiwał obronę powietrzną USA

Valkyrie

Najciekawszym programem realizowanym obecnie w Stanach Zjednoczonych jest XQ-58A Valkyrie – dzieło Kratos Defense & Security Solutions, oblatane 5 marca 2019 roku. Tutaj najgłośniej mówi się o kwestiach oszczędnościowych. XQ-58A opracowano w ramach programu Low Cost Attritable Aircraft Technology (LCAAT), którego celem jest powstrzymanie coraz szybszego wzrostu kosztów samolotów bezzałogowych mogących odgrywać faktyczną rolę na szczeblu taktycznym. Użyte w nazwie LCAAT słowo attritable (od: attrition) oznacza produkt, którego użytkownik godzi się w pewnym stopniu na jego utratę na przykład ze względu na niską cenę.

XQ-58A ma charakteryzować się dużym zasięgiem i wysoką prędkością poddźwiękową, około Ma = 0,85. Jako napęd wybrano silnik Williams FJ33, ale nie wiadomo, czy jest to rozwiązanie permanentne czy jedynie tymczasowe. Dron może działać w obszarach bez infrastruktury lotniskowej – startuje za pomocą przyspieszaczy rakietowych (Kratos opracował też wyrzutnię, którą można schować i przewozić w standardowym kontenerze), a ląduje ze spadochronem. Długi na 8,8 metra płatowiec ma dwie komory bombowe, w których można podwiesić dwie bomby JDAM lub SDB. Jakiś czas temu potwierdzono, że istnieją trzy egzemplarze XQ-58A. Dwa pozostają własnością Kratosa, jeden należy do US Air Force.

Start drugiego prototypu XQ-58A – 9 grudnia 2020.
(US Air Force / Staff Sgt. Joshua King)

Główna przewaga Amerykanów polega na tym, że mają pod ręką dwa najnowocześniejsze typy samolotów bojowych będących obecnie w służbie liniowej na świecie; do tego oba typy są, rzecz jasna, rodzimymi produktami. Wobec tego o ile Brytyjczycy muszą pracować nad LANC-ą w sposób teoretyczny, dopóki nie będą mieć latającego prototypu Tempesta, o tyle Amerykanie mogą w dowolnym momencie zorganizować wspólny lot Valkyrie z myśliwcem piątej generacji. Już jesienią ubiegłego roku zaczęto głośno mówić o koncepcji wykorzystania XQ-58A do umożliwienia wymiany danych między F-22 a F-35.

Jak pisaliśmy w listopadzie 2019 roku, w F-22 zastosowano starsze łącze wymiany danych Intra-Flight Data Link (IFDL), niekompatybilne z Multifunction Advanced Data Link (MADL) w F-35. Oba systemy charakteryzują się niskim prawdopodobieństwem zakłócenia i wykrycia źródła emisji, ale nie są w stanie ze sobą „rozmawiać”. Samolot innego typu może wymieniać dane z Raptorem jedynie za pośrednictwem Link 16.



Co potrafi lojalny skrzydłowy?

Oczywiście powyższa lista nie zamyka listy rozwijanych obecnie projektów dronów współdziałających z maszynami załogowymi. Analogiczne programy trwają choćby w Japonii (notabene Japończycy od samego początku byli żywo zainteresowani rozwojem Tempesta i planują zaprosić Brytyjczyków do prac nad własnym myśliwcem nowej generacji F-X) czy w Rosji, gdzie fundamentem przyszłej konstrukcji będzie zapewne S-70 Ochotnik-B.

W Europie prace nad bezzałogowym lojalnym skrzydłowym prowadzi także Airbus. Dron nazywany na obecnym etapie Remote Carrier powstaje równolegle z samolotem bojowym następnej generacji NGF w ramach programu FCAS. W czerwcu ubiegłego roku w trakcie organizowanych przez Niemcy ćwiczeń NATO „Timber Express 2020” z powodzeniem przetestowano możliwość współpracy Remote Carriera z innymi samolotami.

Schemat programu FCAS obejmującego myśliwce nowej generacji współpracujące z bezzałogowcami, satelitami i starszymi samolotami.
(Airbus)

W projektowaniu maszyny mającej odgrywać rolę lojalnego skrzydłowego wyróżnić można trzy zestawy wymogów, w które musi się wpasować taki dron.

Pierwszy z nich to niski koszt. Oczywiście w idealnej sytuacji lojalny skrzydłowy po wykonaniu zadania bojowego wróci do bazy i będzie mógł wykonać kolejny lot bojowy. Ale jeśli nie – to nie, żadna strata. Tymczasem nowoczesne samoloty bojowe są niemal na wagę złota ze względu na rosnący koszt ich produkcji oraz szkolenia i utrzymania ich pilotów (w co wlicza się także konieczność objęcia opieką krewnych poległego lotnika). Ten stan rzeczy utrzyma się, dopóki nie nastąpi rewolucja w dziedzinie metod i kosztów projektowania i produkcji (w założeniu ma tę rewolucję rozpocząć projekt Next Generation Air Dominance). Lojalnych skrzydłowych będzie można posłać wprost w najgęstszą sieć obrony powietrznej, a ich potencjał bojowy sprawi, że nieprzyjaciel będzie musiał zareagować tak samo, jak zareagowałby na kontakt bojowy z maszynami załogowymi.



Drugi to wielozadaniowość (z którą równolegle mile widziana będzie konstrukcja modułowa). Rój dronów jednego typu towarzyszących maszynie załogowej powinien być zdolny do wykonania tego samego wachlarza zadań co formacja samolotów załogowych. I tak część może odpowiadać za walkę radioelektroniczną, część – przenosić systemy samoobrony, inne – pociski powietrze–powietrze na wypadek spotkania z myśliwcami nieprzyjaciela, jeszcze inne zaś – bomby i pociski powietrze–ziemia, które zneutralizują właściwy cel. Co więcej, lojalny skrzydłowy musi być podatny na modernizacje i integrację z nowymi typami uzbrojenia, takimi jak choćby broń laserowa.

Wreszcie trzeci zestaw wymogów to elastyczna podporządkowywalność. Sprzężenie lojalnych skrzydłowych z samolotami bojowymi może wkrótce się stać podstawowym sposobem zwiększania potencjału tych drugich. W przypadku maszyn starszej generacji drony tej klasy mogą stać się namiastką zdolności gwarantowanych przez dużo droższe samoloty piątej generacji budowane w koncepcji stealth. Z kolei w formacji z maszynami klasy F-35 czy Tempesta lojalny skrzydłowy to sposób na rozszerzenie małym kosztem zdolności już istniejących. W obu przypadkach następuje też zwiększenie przeżywalności.

Oznacza to, że dron musi nawiązywać współpracę płynnie i oferować pilotowi pełnię swoich możliwości, niezależnie od tego, z jakim samolotem będzie sparowany. Kluczową rolę odgrywają więc prace nad sztuczną inteligencją. Lojalny skrzydłowy musi działać w trybie półautonomicznym: obciążenie pracą lotnika prowadzącego formację nie może wykraczać poza wskazywanie celów i ramowe określanie zadań.

Przeczytaj też: Siły Zbrojne Ukrainy w misjach pokojowych ONZ

ministerstwo obrony Wielkiej Brytanii