Fregaty typu Oliver Hazard Perry przez kilka dziesięcioleci były końmi roboczymi nie tylko amerykańskiej marynarki wojen­nej, ale również wielu flot sojuszniczych. W niektórych służą do tej pory i posłużą jeszcze długo. Jako że dziś mija czter­dzieści pięć lat od wodowania jednej z pierwszych jednostek tego typu – USS Clark (FFG 11) – postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej tym dosyć urokliwym okrętom. A dlaczego właśnie rocznica wodowania Clarka stała się impulsem? Część Czy­tel­ników na pewno kojarzy. A tych, którzy nie kojarzą, tym bardziej zachęcamy do lektury.

Zanim przypłynęły FFG 7

W latach 60. ubiegłego wieku ame­ry­kań­ska marynarka wojenna dyspo­no­wała istnym zatrzę­sie­niem różnych typów okrętów. Oprócz nowo wprowadzanych do służby jednostek w służbie pozos­ta­wały okręty pamiętające czasy drugiej wojny światowej i przestarzałe kon­cep­cyjnie jednostki z początku lat 50. Jak można było się spodziewać, mnogość typów o różnym poziomie zaawan­so­wa­nia technicznego nie ułatwiała wspólnej eksploatacji, a nie każdy typ mógł wykonać każde zadanie. Dla zobra­zo­wania problemu przed­sta­wimy małe porównanie. W drugiej połowie lat 60. US Navy eksploatowała stosunkowo nowo­czesne fregaty rakietowe typów Brooke i Garcia. Jednostki wypierały około 2600 ton. Te pierwsze dysponowały zarówno rakietowym uzbrojeniem przeciw­lot­ni­czym jak i systemem zwal­cza­nia okrętów podwodnych, te ostatnie – wyłącznie ZOP. Obok nich w służbie pozostawały zbudowane na początku lat 50., jednak dekadę później całkowicie przestarzałe pod względem koncep­cyjnym, niszczy­ciele eskortowe typu Dealey i Claud Jones.

US Navy wprowadzała w tym czasie do służby niewielkie serie okrętów innych projektów, co tylko pogłębiało problem mnogości oraz mieszany przestarzałych i nowoczesnych okrętów. Zmianę podejś­cia pod koniec lat 60. zapro­po­nował admirał Elmo Zumwalt (na którego cześć nazwano najnowszą serię amerykań­skich niszczy­cieli rakie­to­wych). Słusznie zauwa­żył, że praktycznie żadne państwo, nawet ówczesne Stany Zjednoczone, nie jest w stanie udźwignąć finansowo kosztów budowy wyłącznie dużych i silnie uzbro­jonych okrętów.



Warto pamiętać, że wymienione wyżej typy fregat stanowiły zdecydowaną mniejszość w strukturze sił okrę­towych US Navy. Jej trzonem pozostawały niszczyciele rakietowe i krążowniki. Od lat 50. do początku 60. Amerykanie wpro­wa­dzili trzy zasadnicze typy niszczycieli rakietowych: Forrest Sherman (osiem­naście okrętów), Farragut (dziesięć) i Charles F. Adams (dwadzieścia dziewięć). Każdy typ przeznaczony był do innego rodzaju zadań. Budowanie kosztownych niszczycieli z ograniczonym wachlarzem uzbrojenia (w dodatku licznych) było według Zumwalta bezsensowne. Zapro­ponował więc stworzenie złotego środka: pozyskanie zarówno silnie uzbrojonych dużych okrętów bojowych, jak i tańszych, o mniejszych możli­woś­ciach. Jednostki obu koncepcji miałyby wzajemnie się uzupełniać tworząc zintegrowany system walki.

Admirał Elmo Zumwalt.
(National Museum of the US Navy)

Koncepcja otrzymała nazwę „high-low fleet plan”. W jej ramach Zumwalt zapro­ponował między innymi prze­or­ga­ni­zo­wa­nie i unifikację amerykań­skich sił okrę­towych: pozyskanie jednego typu wielo­zada­nio­wych niszczycieli rakieto­wych i jednego typu wielo­zada­nio­wych fregat rakietowych. Projekt niszczycieli prze­ob­ra­ził się w późniejsze jednostki typu Spruance, zaś fregaty – w bohaterów tego artykułu. Zumwalt chciał, aby przyszłe fregaty dysponowały sensow­nymi możli­woś­ciami bojowymi i mogły uczestniczyć w szerokim spektrum działań przy jednoczesnej prostocie projektu i niskich kosztach budowy.

Swoistą przygrywką do tego podejścia były fregaty typu Knox, wprowadzane do służby w latach 60., wyspecjalizowane do zwalczania radzieckich okrętów pod­wod­nych. Knoxy miały pewne wady, głównie napęd parowy i wąski wachlarz uzbro­je­nia. Wprawdzie na początku lat siedem­dziesiątych zamontowano na nich rakie­towe systemy przeciw­lot­ni­cze, jednak dalej brakowało im możliwości działań ofensywnych, wymaganej przez dowódz­two US Navy. Szybko zdano sobie sprawę z konieczności zbudowania fregat wielo­za­da­niowych, klasyfi­ko­wa­nych jesz­cze jako niszczyciele eskortowe, a główną rolę w ich tworzeniu odegrał Zumwalt wraz ze swoją koncepcją floty.

Fregata typu Knox USS McCandless (FF 1084)
(US Navy)



Narodziny fregat Oliver Hazard Perry

Na początku lat 70. pod przewodnictwem admirała Zumwalta rozpoczęto prace studyjne nad opracowaniem takiej jednostki. Według założeń projektantów nowe jednostki miały mieć bardzo prostą konstrukcją. Program otrzymał począt­kowo oznaczenie „fregata patrolowa PF-109” (można spotkać się z nazwą PFG-109). Termin „fregata patrolowa” wynikał z dosyć skromnego uzbrojenia, jakim miały dysponować okręty w myśl wstępnych projektów pod koniec 1970 roku. Ogólnie rzecz biorąc, konstruktorzy trzymali się narzuconych trzech zasad: cięcie kosztów, ograniczenie wyporności, ograniczenie załogi. Nic też dziwnego, że przyszłe fregaty nazywano wówczas patrolowcami.

Z czasem nazwę projektu zmieniono na FFG 7 – odczytywaną pieszczotliwie jako „FIG-7”. Okręty zgodnie z założeniami miały pełnić funkcje eskortowe, głównie lotniskowcowych grup uderze­nio­wych. Głównym przeznaczeniem FFG 7 było zwalczanie okrętów podwodnych, jednak projektanci zapewnili fregatom możli­wość zwalczania celów powietrz­nych i nawodnych.

USS Reid (FFG 30) w budowie w stoczni Todd Pacific, dobrze widoczne hangary śmigłowców pokładowych, 1981 rok.
(Joseph Ernest via National Archives and Records Adminis­tration)

Wiodącą rolę w budowie przyszłych fregat przyznano stoczni Bath Iron Works i spółce Todd Pacific Shipyards. W przypadku Todda budowę rozdzielono między dwie stocznie – w San Pedro i w Seattle. Ta druga dysponowała znacznie skrom­niej­szymi mocami przerobowymi i infrastrukturą w porównaniu ze stocznią Bath. Co ciekawe, w przypadku poprzed­niego „dziecka” Zumwalta, niszczycieli typu Spruance, projekt okrętu opraco­wy­wano we współ­pracy z jedną stocznią – Ingalls Shipbuilding. Potem jedynie ona opowiadała za budowę okrętów serii. Z FFG 7 miało być zupełnie inaczej. Dzięki prostocie konstrukcji budowę można było zlecić praktycznie każdej amerykańskiej stoczni budującej fregaty bądź nisz­czy­ciele. W ten sposób mniejsze stocznie byłyby w stanie poradzić sobie z budową przyszłych OHP.

Prace projektowe rozpoczęto w maju 1973 roku i stopniowo podejmowano kroki w celu zmaterializowania się pierwszej jednostki. Konstruktorzy przy­jęli nowatorskie podejście do budowy pierwszej jednostki: nowe rozwiązania, które chciano wdrożyć na fregatach, testowano na innych okrętach. Na przykład fregata USS Talbot (FFG 4) typu Brooke służyła za platformę testową systemu kierowania ogniem Mk 92 dla armaty automatycznej Mk 76, zaś stację radiolokacyjną dalekiego zasięgu SPS-49 testowano na pokładzie USS Dale (DLG 19) typu Leahy.

Wyrzutnia Mk 13 na fregacie USS Doyle (FFG 39).
(US Navy)

W przypadku uzbrojenia zdecydowano się postawić na znane już amerykańskim marynarzom wyrzutnie Mk 13 dla pocisków rodziny Standard i Harpoon. Innowacyjne było prowadzenie prób w ośrodkach lądowych – te dotyczyły w głównej mierze prototypowej siłowni złożonej z przez turbiny gazowe oraz odwzorowania pomieszczenia i systemów bojowego centrum infor­ma­cyj­nego (combat information center – CIC). W toku prób zidentyfikowano pewne problemy dotyczące kompleksu walki podwodnej i zastosowano się do części uwag GAO. Jeszcze w toku prób przeprojektowano system i usunięto wady.



Według szacunków z 1973 roku koszt pozyskania floty pięćdziesięciu fregat miał wynieść około 3,2 miliarda dolarów. W 1979 roku GAO (odpowiednik polskiego NIK‑u) opublikowało raport pod­su­mo­wu­jący początkowy okres bu­do­wy fregat, zwracając w nim uwagę na potencjalnie niską przeżywalność: główne uzbrojenie miała stanowić pojedyncza wyrzut­nia pocisków przeciw­lot­ni­czych i przeciw­ok­rę­towych, wyrzut­nie torped ZOP, armata auto­matyczna kalibru 76 milimetrów i system ochrony bezpo­śred­niej. Z drugiej strony należy pamiętać, że wedle przedstawionej i zaakceptowanej przez US Navy koncepcji Zumwalta fregaty te miały być jed­nost­kami prze­zna­czo­nymi do „podstawowych zadań”. Za zadania „wyższego ryzyka” odpowiadać miały okręty wyższej klasy.

Nieukończone jeszcze bojowe centrum informacyjne na fregacie USS Rentz (FFG 46), 1984 rok.
(Todd Pacific Shipyard Corp via National Archives at College Park)

GAO zauważyło również inną kluczową kwestię, która uwidaczniała się z biegiem służby okrętów we flocie zarówno ame­ry­kań­skiej, jak i innych użyt­kow­ni­ków. O ile „wybrakowane” uzbrojenie i zestaw sen­so­rów można wytłu­ma­czyć założeniami konstruk­cyj­nymi, o tyle pro­jek­tanci praktycznie nie przewidzieli zapasu miejsca i wyporności pod przyszłe moder­ni­zacje. Według GAO standardem w ówczesnych czasach był zapas 150 ton wyporności dla moderni­zacji w toku służby. W przypadku FFG 7 zapas ten wynosił niespełna pięć­dziesiąt ton. Ograniczona wyporności i rozmiary projektu nie pozwalały również zwiększyć poziomu przeżywalności okrętów, przez co GAO wraz z częścią personelu US Navy uważało, że OHP będą narażone na atak wroga „niskiego i średniego poziomu”.

Problemy projektu nie przeszkodziły w pozyskaniu okrętów. W październiku 1973 roku Departament Obrony przyznał stoczni Bath Iron Works kontrakt na budowę okrętu wiodącego, wart 94,4 miliona dolarów. W marcu 1975 roku rozpoczęto budowę pierwszego okrętu, a już na początku 1976 roku zlecono budowę kolejnych jedenastu. Po dwóch latach okazało się, że początkowe sza­cunki kosztów programu były cał­ko­wicie chybione. W 1978 roku zakładano, że amerykański podatnik za pięćdziesiąt dwie jednostki zapłaci 10,1 miliarda dolarów, niemal trzykrotnie więcej niż początkowe założenia. Przeciętnie każdy z okrętów kosztował około 194 milionów dolarów. Wzrost kosztów wiązał się w dużej mierze z doposażeniem jednostek między innymi w sonar holowany i sys­temy stabi­li­zacji oraz ogólnym wzrostem kosztów budowy w stoczniach.

Okręt wiodący podczas prób morskich.
(US Navy)

Jednostka wiodąca – USS Oliver Hazard Perry (FFG 7) – została zwodowana 25 września 1976 roku, zaś służbę rozpo­częła 17 grudnia następnego roku. Okręt, podobnie jak cała seria, otrzymał imię po amerykańskim komodorze Oliverze Hazardzie Perrym – bohaterze bitwy o jezioro Erie z czasów wojny brytyjsko-amerykańskiej. Siły dowo­dzone przez Perry’ego pokonały i przejęły brytyjską flotę na jeziorze, składającą się z sześciu okrętów. Zwycięstwo dało Amerykanom kontrolę nad obszarem praktycznie do końca wojny.



Służba w Stanach Zjednoczonych

Mimo że okręty zaprojektowano jako eskortowce wielo­za­da­niowe, naj­więk­szy nacisk położono na zwalczanie okrętów podwodnych. Komandor John D. Bee­cher, ówczesny kierownik programu fre­gat rakietowych, stwierdził w 1978 roku, że fregaty OHP idealnie uzupełnią niszczy­ciele typu Spruance i fregaty typu Knox. Wprawdzie zaznaczał, iż oba typy fregat przeznaczone są do działań ZOP, ale OHP dysponują dokładnym sonarem pod­kadłu­bowym krótkiego zasięgu, a Knoxy miały wyłącznie urządzenie dale­kiego zasięgu. Według Beechera jednostki te, współdziałając, tworzyły zabójczy dla radzieckich okrętów podwodnych system walki. Fregaty miały też zdecydowanie mniejszą załogę.

Marynarze przy karuzeli armaty kalibru 76 mm na USS Ingraham (FFG 61).
(US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class Adam Henderson)

Mimo przekazania flocie okręt wiodący jeszcze przez trzy miesiące przechodził prace wyposażeniowe. Miały one przy­go­tować okręt do prób eksplo­ata­cyj­nych zapla­no­wa­nych na osiem miesięcy. W kontekście testów należy wspomnieć, że po raz pierwszy przeprowadzono testy wytrzy­ma­łoś­ciowe kadłuba na pobliskie eksplozje. Odbyły się one w 1978 roku na Morzu Karaibskim. Mimo że okręt prze­szedł je pomyślnie, spowodowały trwałe uszkodzenia kadłuba i nad­bu­dówki, które pozostały z FFG 7 już do końca służby.

Amerykańska marynarka wojenna wpro­wa­dziła do służby w latach 1977–1989 pięćdziesiąt jeden fregat typu Oliver Ha­zard Perry w dwóch odmianach – krótko- i długo­kadłubowej. Skąd ta różnica? W momencie projekto­wania OHP pod­sta­wo­wym amerykańskim śmig­łow­cem pokładowym była rodzina Kaman SH-2 Seasprite (i późniejszy Super Seasprite). Jej następca – późniejszy Sikorsky SH-60 Seahawk – znajdował się w powijakach, toteż nie było potrzeby dostosowywania okrętów do przyszłego śmigłowca. W związku z tym pierwsza seria fregat („krótkich”) miała kadłuby o długości 136 metrów i dostosowana była wyłącznie do współpracy z SH-2. Pozos­tałe okręty wybudowano w wariancie „długim”, o 138-metrowym kadłubie. Kilku okrętom kadłuby w toku służby przedłużono w ramach prac moderni­za­cyjnych. Te jednostki wyko­rzys­ty­wały maszyny rodziny Seahawk w roli pokładowego śmigłowca ZOP.

SH-2F Seasprite na pokładzie USS Reuben James (FFG 57).
(US Navy / PH1 Pappas)

Okręty pierwszych serii cierpiały na defekt związany z wytrzymałością nad­bu­dówek. W toku eksploatacji zauważono tendencję do pojawiania się pęknięć biegnących przez nawet 70% jej długości. Pęknięcia były na tyle głębokie i poważne, że mogły przejść na kadłub i być źródłem przecieków przy wysokiej fali. Przekładało się to na ryzyko zalania przedziałów z elektroniką i uzbrojeniem. Później wpro­wa­dzono poprawki do projektu dla nowo budowanych fregat, zaś w już eksplo­ato­wanych zasto­so­wano wzmoc­nie­nia konstrukcji. Przez większość począt­ko­wego okresu służby jednostki uczestniczyły w różnego rodzaju misjach patrolowych i ćwiczeniach z sojusznikami. Jako jedne z podstawowych okrętów nawodnych US Navy uczestniczyły praktycznie we wszystkich jej operacjach i konfliktach w latach 80. i 90. Dla większości OHP była to monotonna służba. Z trendu wyłamały się trzy jednostki: USS Stark (FFG 31), USS Samuel B. Roberts (FFG 58) i USS Simpson (FFG 56).



USS Stark udowodnił, że obawy dotyczące słabej wytrzymałości projektu były błędne, jednak incydent kosztował życie amerykańskich marynarzy (a pośrednio – kilkuset osób). Stark był dwudziestą trzecią fregatą z serii, wprowadzoną do służby w październiku 1982 roku. Praktycznie do początku 1984 roku załoga okrętu przechodziła konieczne cykle szkoleń i certyfikacji, po czym Stark operował głównie na wodach Bliskiego Wschodu, w związku z trwającą wojną iracko-irańską. Około godziny 22.00 17 maja 1987 roku załoga operującego w pobliżu AWACS-a wykryła samolot, ziden­ty­fi­kowany jako Mirage F1. Chwilę później maszynę, odległą już tylko o osiem­dziesiąt mil, dostrzeżono na ekranie okrętowego radaru AN/SPS-49. Po kolejnych siedmiu minutach stacja ostrzegawcza przekazała komunikat o opro­mie­nio­waniu okrętu przez radar ziden­ty­fi­kowany jako francuski Thomson CSF Cyrano-IV.

Dowodzący fregatą komandor porucznik Glenn Brindel polecił nadać na między­naro­dowej częstotliwości komu­ni­kat do pilota z prośbą o podanie zamiarów. Wobec braku odpowiedzi komunikat powtórzono. Zamiast udzielić odpo­wie­dzi, iracki lotnik z odległości niecałych trzynastu mil odpalił w ciągu kilku sekund dwa pociski przeciw­ok­rę­towe AM39 Exocet. Zauważyli to zarówno operatorzy AWACS-a, jak i obserwatorzy na fregacie, lecz było już za późno, żeby rozkaz, aby przygotować uzbrojenie przeciw­lot­ni­cze, mógł cokolwiek zmienić. Oba pociski trafiły w lewą burtę.

Stark po trafieniu irackimi pociskami.
(US Navy)

Eksplodowała tylko jedna głowica bojowa i prawdopodobnie wyłącznie dzięki temu udało się uratować okręt przed zato­nię­ciem. Zginęło jednak trzydziestu siedmiu marynarzy. W wyniku sprawnej akcji ratowniczej okręt, mimo dużego prze­chyłu na lewą burtę, odholowano do Manamy, skąd samodzielnie przeszedł do Stanów Zjednoczonych. Irakijczycy prze­pro­sili Amerykanów i pokryli część kosztów remontu jednostki, co zakoń­czyło sprawę na szczeblu państwowym, jednak komandora porucz­nika Brindela zwolniono ze służby i przeniesiono w stan spoczynku za nieobronienie okrętu. Później doświad­czenia Starka przyczyniły się do tragedii lotu Iran Air 655. 3 lipca 1988 roku załoga amerykańskiego krążownika USS Vincennes (CAG 49) typu Ticonderoga zestrzeliła irański samolot pasażerski, uznawszy go za irański myśliwiec. Zajście opisywaliśmy szerzej w osobnym artykule.



Kilka miesięcy później doszło do incy­dentu z udziałem innej fregaty OHP. USS Samuel B. Roberts od lutego 1988 roku, podobnie jak wcześniej Stark, działał na wodach Bliskiego Wschodu w związku z konfliktem iracko-irańskim. Okręt udał się 14 kwietnia na wody Zatoki Perskiej w celu uzupełnienia zapasów z okrętu zaopatrzeniowego. Tam wachta obser­wa­cyjna zauważyła w niewielkiej odległości od fregaty trzy czarne kule ledwo wystające nad powierzchnię wody. Obiekty szybko zidentyfikowano jako miny morskie, które na dużą skalę wykorzystywał Iran.

Roberts zatrzymał się przed ziden­ty­fi­ko­wanym polem minowym, a dowódca okrętu, komandor Paul Xavier Rinn, stwierdził, że po wejściu na pole minowe najrozsądniejszą możliwością jest wyco­fanie fregaty po pozostawionym śladzie kilwateru. Podczas cofania okręt zderzył się rufą z niewidoczną miną morską. Eksplozja była na tyle potężna, że wybiła w kadłubie wyrwę długości prawie pięciu metrów, zerwała z mocowań silniki i doprowadziła do pożaru. Wdzierająca się woda zalała całą maszynownię i prze­le­wała się dalej. Na szczęście dla załogi Rinn był fanatykiem ćwiczeń zespołów awaryjnych. Marynarzom w końcu udało się opanować przecieki i ugasić pożar, ratując tym samym okręt. W eksplozji rannych zostało dziesięć osób. Po naprawie obejmującej usunięcie prak­tycz­nie całego bloku siłowni FFG 58 powrócił do służby w 1989 roku i pozostał w niej aż do 2015 roku.

USS Samuel B. Roberts trans­por­to­wany do USA przez statek półzanu­rzalny Mighty Servant II.
(National Archives at College Park)

Ostatnie znaczące wydarzenie w służbie typu Perry zapisał na swoim koncie USS Simpson (FFG 56). Po tym jak US Navy o mało nie straciła Samuela B. Robertsa, szybko ustalono, że miny, na które wszedł amerykański okręt, rozstawiła irańska flota. W związku z tym Ame­ry­kanie rozpoczęli 18 kwietnia tego samego roku operację odwetową pod kryp­to­nimem „Praying Mantis”. Simpson wraz z niszczycielem rakietowym USS Wainwright (CG 28) typu Belknap i fregatą rakietową USS Bagley (FF 1069) typu Knox stanowił grupę mającą zaatakować platformę wiertniczą u wybrzeży wyspy Sirri. Simpson zatopił wówczas irański kuter rakietowy Dżouszan (P225) francus­kiego typu La Combattante II, który wystrzelił w kierunku Amerykanów pocisk przeciw­ok­rę­towy. Załoga Simpsona wraz z Wainwrightem odpaliła w kierunku Dżouszana kilka pocisków przeciw­lot­ni­czych SM-1, które zatopiły kuter (rodzina pocisków SM ma ograniczoną możliwość zwalczania celów nawodnych). Operację zabezpieczał także USS Jack Williams (FFG 24).

Po wycofaniu w 1994 roku ostatnich okrętów typu Knox OHP pozostawał jedynym typem fregat w US Navy. W kolejnych latach zaczęła się coraz bardziej uwidaczniać wada ograniczonego zapasu miejsca pod modernizacje. Fregaty typu Perry stawały się coraz bardziej prze­sta­rzałe. Jeszcze pod koniec lat dziewięć­dzie­siątych rozpoczęto proces wycofywania najstarszych jednostek.



Te w „krótkiej” wersji kadłuba w zdecydowanej większości wycofano do 2003 roku. Część odsprzedano sojusz­nikom, a resztę skierowano do rezerwy, a następnie na złom lub do roli okrętu celu. Również w 2003 roku rozpoczęto proces demontażu wyrzutni Mk 13 i towa­rzy­szą­cego jej osprzętu z okrętów pozo­sta­ją­cych w służbie. Miało to obniżyć koszty eksploatacji jednostek. Dodatkowo pociski rodziny SM-1 były już relatywnie przestarzałe i nie nadawały się do zwalczania nowo­czes­nych pocisków prze­ciw­ok­rę­towych, jednak tym samym pozbawiono OHP możliwości odpalania Harpoonów. W ramach rekompensaty pozostawione w służbie jednostki otrzy­mały zmo­der­ni­zo­wany system ochrony bezpo­śred­niej Phalanx i wyrzutnie celów pozornych. Fregaty odde­le­go­wano do zadań ZOP i misji patrolowych, głównie w zakresie zwal­czania przemytu narko­tyków. Ostatnie dziesięć okrętów pod koniec służby w miejsce zdemon­to­wanych wyrzutni Mk 13 otrzymało zdalnie sterowany moduł uzbrojenia Mk 38 Mod 2 z armatą kalibru 25 milimetrów. Wcześniej planowano zastąpienie wyrzutni Mk 13 wyrzutnią pocisków RIM-116 Rolling Airframe Missile, jednak zrezygnowano z tego zamiaru.

USS Reuben James (FFG 57) w Pearl Harbor, 2011 rok.
(US Navy / Donald C. Smith/Released)

Praktycznie do końca służby w US Navy fregaty OHP były jednymi z najak­tyw­niej­szych okrętów w amerykańskiej flocie – odpowiadały za ponad 16% wszystkich rozmieszczeń okrętów w morzu. Pozos­ta­jące w służbie fregaty wycofano w latach 2012–2015. Ostatnia – zasłużony USS Simpson – opuścił amerykańską banderę 29 września 2015 roku, zamykając na wiele lat rozdział fregat w US Navy. Miejsce typu Perry zajęły problematyczne LCS-y, jednak w zasadzie następcą OHP będą dopiero budowane fregaty rakie­towe typu Constellation. Co ciekawe, w 2017 roku US Navy poważnie rozważała przywrócenie do służby kilku OHP do operacji antynarkotykowych, jednak osta­tecznie pomysł zarzucono.

OHP za granicą

Amerykańska marynarka wojenna była największym użytkownikiem fregat rakie­to­wych typu Oliver Hazard Perry, ale znalazły one również wielu odbiorców zagranicznych, którzy pozyskali licencję na produkcję w kraju lub, tak jak Polska, otrzymały używane okręty z nadwyżek. W zde­cy­do­wanej większości przypadków OHP stanowią trzon flot wojennych tych państw. Pierwszym użytkownikiem Perrych stała się Australia, która wpro­wa­dzała je praktycznie równolegle z US Navy.

Personel straży wybrzeża na USS Rentz (FFG 46) z ładunkiem kokainy przechwy­conym w toku operacji antynarkotykowej na Morzu Karaib­skim.
(US Navy / Lt. Cmdr. Corey Barker)

W 1966 roku Royal Australian Navy uruchomiła program budowy lekkich nisz­czy­cieli rakietowych. Miały one otrzy­mać amerykańskie sensory i uzbrojenie, głównie w celu unifikacji z eksploatowanymi wówczas niszczycielami rakietowymi typu Perth, powstałymi notabene na bazie amerykańskiego typu Charles F. Adams. Przyszłe lekkie niszczyciele miały zastąpić przestarzałe jednostki typu Daring. W toku ciągłych zmian w wymaganiach i rosnącego przez to poziomu skomplikowania projektu (i kosztów) w 1973 roku projekt zarzucono. Ale oczywiście problem konieczności pozyskania nowych okrętów nie zniknął. RAN postanowiła pozyskać okręty z wolnej ręki. W grę wchodziły brytyjskie niszczyciele rakietowe typu 42 i właśnie powstające wówczas fregaty OHP. W obu przypadkach chciano zintegrować okręty z amerykańskim uzbrojeniem, głównie wyrzutniami Mk 13 i pociskami przeciw­lot­ni­czymi SM-1.



Z powodu trudności w dostosowaniu brytyjskich okrętów do australijskich wyma­gań w 1974 roku Canberra zatwier­dziła pozyskanie OHP pod lokalnym oznaczeniem typu Adelaide. Dodatkowym czynnikiem prze­ma­wia­jącym za amerykańskimi fregatami były pozytywne oświadczenia z budowy i eksploatacji niszczycieli typu Perth. Dwa lata później złożono zamówienie na dwie jednostki, które zbudowano w Stanach Zjednoczonych. Budowa HMAS Adelaide (FFG 01) rozpoczęła się w lipcu 1977 roku w stoczni Todd Pacific w Seattle, a HMAS Canberra (FFG 02) – w marcu 1978 roku. Jeszcze w tym samym roku zakon­trak­to­wano trzecią jednostkę, zaś w 1980 roku – czwartą. Dwie pierwsze fregaty wpro­wa­dzono do służby odpowiednio w 1980 i 1981 roku; HMAS Sydney (FFG 03) i HMAS Darwin (FFG 04) podniosły bandery w 1983 i 1984 roku. Trzy pierwsze okręty zamówiono w wariancie „krótkim”, dopiero Darwin miał przedłużony kadłub. Okręty w zdecydowanej większości były technicznie tożsame z amerykańskimi OHP, również pod względem sensorów i systemów uzbrojenia.

W 1983 roku australijski rząd postanowił dokupić kolejne dwie jednostki, które miałyby zostać zbudowane w kraju. Decyzja ta miała pomóc w odbudowie krajowego przemysłu stoczniowego. Stępkę pod pierwszą fregatę nowej serii, HMAS Torrens (FFG 05), położono w lipcu 1985, ale przed wodowaniem kadłuba w maju 1989 roku nazwę zmieniono na HMAS Melbourne. Budowa HMAS New­castle (FFG 06) ruszyła w lipcu 1989 roku, a wodowanie odbyło się w lutym 1992 roku. Obie fregaty, zbudowane w stoczni w Williamstown w stanie Victoria, należącej do firmy AMECON (obecnej Tenix), rozpoczęły służbę w latach 1992–1993. Fregaty typu Adelaide razem z fregatami Anzac pozostawały trzonem RAN praktycznie do wprowadzenia nisz­czy­cieli rakietowych typu Hobart (pierwszy rozpoczął służbę w 2017 roku).

Australijska fregata HMAS Melbourne i amerykański lotniskowiec USS Ronald Reagan (CVN 76).
(US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class Anaid Banuelos Rodriguez)

W toku służby Adelaide’y uczestniczyły w wielu misjach zagranicznych. HMAS Adelaide i Darwin brały udział w pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej. W latach kolejnych Darwin był kilkukrotnie roz­miesz­czany w Zatoce Perskiej. W maju 1998 roku Canberra ewaku­owała austra­lij­skich obywateli z Dżakarty, gdzie po zastrzeleniu czterech studentów wy­buch­ły zamieszki, które pochłonęły około 1200 ofiar śmiertelnych. W 1999 roku fregaty Adelaide, Sydney, Darwin i Newcastle uczestniczyły w operacji pokojowej w Timorze Wschodnim, a w latach 2000–2001 – w operacji pokojowej wokół Wysp Salomona. Od 2001 roku wszystkie Adelaide’y w różnych okresach uczestniczyły w działaniach anty­terro­rys­tycz­nych na wodach Zatoki Perskiej oraz wspierały działania wojenne w Afganistanie i Iraku. Dwie pierwsze fregaty wycofano odpowiednio w 2008 i 2005 roku. Zostały zatopione jako atrakcja dla nurków.



Decyzja o wycofaniu dwóch pierwszych fregat miała podłoże finansowe. Resort obrony prowadził wówczas projekt kompleksowej modernizacji tych jed­nos­tek w ramach programu Sea 1390. Jako że HMAS Adelaide i HMAS Canberra miały krótkie kadłuby i należały do pierwszej serii OHP, nieopłacalne było prowadzenie na nich szeroko zakrojonych prac. Koszt przedsięwzięcia dla pozostałych okrętów wynieść miał łącznie około 1 miliarda dolarów australijskich, ale z uwagi na problemy, spowodowane głównie przez mały zapas miejsca pod modernizacje, wzrósł do blisko 1,5 miliarda. Prace obejmowały gruntowny remont, wpro­wa­dzenie nowego systemu zarządzania walką, modernizację systemu Phalanx, integrację fregat z nowo­cześ­niej­szymi pociskami przeciw­lot­ni­czymi SM-2 i doposażenie ich w ośmiokomorową wyrzutnię pionową systemu Mk 41 dla pocisków przeciw­lot­ni­czych RIM-162 ESSM. Prace prowadzono w latach 2008–2010.

Dwie kolejne fregaty – Sydney i Darwin – wycofano odpowiednio w 2015 i 2017 roku, zaś dwie ostatnie jednostki serii – Melbourne i Newcastle – opuściły bandery w 2019 roku. W 2017 roku Polska rozważała odkupienie dwóch ostatnich Adelaid, jednak ostatecznie pomysł zarzucono. Z okazji skorzystało Chile i w 2020 roku przyjęło obie fregaty do służby w swojej flocie pod nazwami Capitán Prat (FFG 11) i Almirante Latorre (FFG 14).

Nie tylko Australia postanowiła wybu­dować OHP na licencji. Hiszpanie w latach siedemdziesiątych rozpoczęli poszu­ki­wania nowego typu okrętów eskor­to­wych. Wprowadzone wówczas fregaty typu Knox, oznaczone lokalnie jako typ Baleares, zoptymalizowane były pod kątem zwalczania okrętów podwodnych i nie spełniały wymagań stawianych przez dowództwo floty. Duże zainteresowanie wykazywano typem Perry i ostatecznie w 1977 roku pozyskano licencję na produkcję okrętów w hiszpańskiej stoczni IZAR Construcciones Navales, pod lokalnym oznaczeniem typ Santa María (F80).

W ramach pierwszej transzy zakon­trak­to­wano trzy fregaty: Santa María (F81), Victoria (F82) i Numancia (F83). Okręty zbudowano w latach 1984–1987, zaś bandery podniosły w latach 1986–1988. Szybko podjęto decyzję o domówieniu kolejnych trzech jednostek. Otrzymały nazwy Reina Sofía (F84), Navarra (F85) i Canarias (F86). Wprowadzenie do linii trzech ostatnich fregat nastąpiło odpowiednio w 1987, 1992 i 1993 roku. Jednostki w zdecydowanej większości wykorzystywały komponenty tożsame z tymi zamontowanymi na Perrych, aczkolwiek hiszpańskie fregaty charak­te­ry­zują się nieco szerszymi kadłubami i zostały zaprojektowane z większym marginesem wyporności, aby umożliwić przyszłe modernizacje i rozbudowy.



Główne różnice dotyczą zastosowania dodatkowego radaru RAN-12L do wykry­wania celów nisko lecących i krajowego systemu walki elektronicznej Nettunel w miejsce amerykańskiego SLQ-32. Inny jest również systemu obrony bezpo­śred­niej. Zamiast Phalanxa Hiszpanie postanowili zamontować rodzimy system Meroka z dwunastoma lufami kalibru 20 milimetrów. Okręty szybko zaczęły intensywną służbę na Bliskim Wschodzie, początkowo w operacji „Pustynna Burza”, następnie w ramach rutynowych misji patrolowych i stabilizacyjnych. W latach 1992–1995 fregaty uczestniczyły w operacji „Sharp Guard” w ramach konfliktu na Bałkanach, a od marca 2002 do maja 2003 roku w operacji „Enduring Freedom” w Zatoce Adeńskiej i na Morzu Arabskim, mającej na celu walkę z międzynarodowym terroryzmem. Obecnie fregaty rotacyjnie uczestniczą w unijnej operacji „Atalanta”, zwalczającej piractwo na Oceanie Indyjskim. W ubiegłym miesiącu turę służby w ramach operacji rozpoczęła fregata Canarias, doposażona w system przeciwdronowy. Obecnie wszystkie jednostki typu Santa María pozostają w służbie i zostaną w niej przynajmniej do końca dekady. Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych ich miejsce zajmie pięć fregat rakietowych F110.

Hiszpańska fregata Santa María.
(Bene Riobó, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Natomiast do pozyskania licencji na OHP przez Tajwan przyczyniła się paląca potrzeba modernizacji marynarki wojennej. W latach osiemdziesiątych dysponowała ona całkowicie przestarzałą flotą – okręty wywodziły się rodowodem końca lat czterdziestych. Dowództwo zdawało sobie sprawę z fatalnego stanu sił okrętowych i uruchomiło kilka progra­mów mających na celu pozyskanie nowych okrętów różnych klas. W grę wchodziły okręty używane, pozyskane z rezerw US Navy, ale planowano też zbudować zupełnie nowe jednostki. W ten sposób tajwańska flota zamówiła sześć francuskich fregat rakietowych La Fayette (lokalnie znanego jako typ Kang Ding) i pozyskała licencję na budowę amerykańskich Perrych w kraju (przemianowanych na typ Cheng Kung).

Okręty pozyskano pod koniec lat osiem­dzie­sią­tych w ramach programu Foreign Military Sales. Na mocy porozumienia z firmami ze Stanów Zjednoczonych odpo­wia­da­ją­cymi za budowę OHP tajwański koncern stoczniowy CSBC mógł budować okręty typu Oliver Hazard Perry na Tajwanie oraz zmody­fi­ko­wała projekt pod kątem montażu lokalnych sensorów i systemów uzbrojenia. Łącznie Tajwan zakon­trak­tował osiem fregat, które powstały w latach 1991–2002. Okręt wiodący, Cheng Kung (1101), rozpoczął służbę w 1993 roku, zaś ostatnia jednostka z serii, Tian Dan (1110), w roku 2004.



W projekcie wprowadzono szereg zmian. Ogólny kształt i podzespoły siłowni pozostały te same, podobnie jak radary, system kierowania ogniem i kompleks ZOP. Tajwańskie fregaty dysponowały jednak zdecydowanie szerszym wachla­rzem uzbrojenia w stosunku do pierwo­wzoru. Oprócz „seryjnego” pakietu uzbrojenia otrzymały dwie dodatkowe armaty automatyczne Boforsa kalibru 40 milimetrów (na wysokości głównej armaty, na specjalnych sponsonach nadbudówki) i dwa stanowiska z armatami kalibru 20 milimetrów. Największa zmiana dotyczyła jednak uzbrojenia przeciw­ok­rę­towego. Zrezyg­no­wano z amerykańskich Harpoonów i zintegrowano okręty z rodzimymi pociskami Hsiung Feng. Co ciekawe, pociski nie są odpalane z wyrzutni Mk 13 – ta służy wyłącznie do używania pocisków przeciw­lot­ni­czych SM-1MR – ale z kontenerów startowych, podobnych do tych instalowanych na polskich okrętach rakietowych typu Orkan. Wyrzutnie uloko­wano między masztami rada­ro­wymi. Każda fregata może zabrać od czterech do ośmiu kontenerów startowych.

Śródokręcie fregaty Chang Chien. Widoczne działo OTO Melara 76 mm (w klasycznej wieży „Compact”), pokład niżej przy burcie wieża działa Bofors kalibru 40 milimetrów (widziana od tyłu), a w tle wyrzutnie pocisków Hsiung Feng. Widać także antenę radaru naprowadzania STIR.
(玄史生 via Wikimedia Commons)

W 2017 roku Republika Chińska przejęła dwa wycofane amerykańskie OHP: USS Taylor (FFG 50) i USS Gary (FFG 51). Okręty przeszły przegląd remontowy i ogra­ni­czoną modernizację (obejmującą częś­ciowe ujednolicenie z typem Cheng Kung), połączoną z wydłużeniem ich okresu zdatności do dalszej eksploatacji. 8 listopada 2018 roku obie fregaty zostały oficjalnie wcielone do służby i prze­mia­no­wane odpowiednio na Ming Chuan (1112) i Feng Jia (1115).

Pozyskanie wycofywanych Perrych przez inne państwa nie było rzeczą dziwną. Amerykanie intensywnie oferowali sojusznikom odkupienie bądź przekazanie okrętów. W ten sposób pierwszy OHP trafił w 1996 roku do Bahrajnu. Dawny USS Jack Williams (FFG 24) został odkupiony i prze­mia­no­wany na Sabhę. W 2019 roku maleńkie królestwo zwróciło się z prośbą o odsprzedaż drugiego okrętu. Wytypowany w tym celu został USS Robert G. Bradley (FFG 49). Okręt trafił do Bahrajnu dopiero kilka miesięcy temu pod nową nazwą Chalid ibn Ali. Egipt w latach w latach 1996–1999 pozyskał cztery fregaty, zaś Pakistan – jedną w 2010 roku. Fregaty znad Nilu zostaną zastąpione w najbliższych latach przez budowane w Niemczech cztery fregaty MEKO A‑200 EN. Używane okręty trafiły również do Polski i Turcji, która przeprowadziła gruntowną modernizację jednostek, dając im w zasadzie drugie życie oraz nieporównywalnie większe możliwości w stosunku do pierwowzoru i zagranicznych odmian OHP.



W latach 1998–2003 turecka marynarka wojenna pozyskała osiem używanych fregat „krótkich” zbudowanych w latach 1979–1981. Okręty przemianowano na typ Gabya (częściej skrótowo nazywany typem G). Ponadto Turcja kupiła kolejną fregatę, dawnego Duncana (FFG 10), jako dawcę części zamiennych. Turcy podeszli kompleksowo do tematu modernizacji, przedstawiając na początku nowego stulecia koncepcję zakrojonych na dużą skalę zmian w ramach programu GENESIS (Gemi Entegre Savaş İdare Sistemi). Okręty dostały opracowany w Turcji system zarządzania walką o tej samej nazwie, a w ramach drugiego etapu modernizacji cztery ostatnie fregaty wyposażono w ośmiokomorową wyrzutnię pionową Mk 41, zlokalizowaną na dziobie przed klasyczną wyrzutnią Mk 13. Każda komora mieści cztery kontenery pocisków przeciw­lot­ni­czych ESSM. Kolejną istotną modyfikacją ostat­niej czwórki jest zastąpienie dwuwspółrzędnego radaru AN/SPS-49 nowoczesną trój­współ­rzędną stacją radio­lo­ka­cyjną SMART-S Mk 2. Dodat­kowo dzięki wypo­sa­że­niu w kanadyjski system wspo­ma­ga­nia lądowania ASIST (Aircraft Ship Integ­rated Secure and Traverse) tureckie fregaty są teraz zdolne do przyjmo­wania większych śmigłowców Sikorsky S-70B Seahawk przy krótkim kadłubie. Okręty niemające tego systemu wyko­rzys­tują lżejsze śmigłowce AB-212.

Turecka fregata TCG Göksu (F-497).
(US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class Jackson Adkins)

Cztery okręty, które przeszły największy zakres prac, pozostaną w służbie tureckiej floty do początku lat trzy­dzies­tych. Fregaty typu G często operują w ramach NATO‑wskich zespołów okrętowych, a dzięki kompleksowej modernizacji dysponują największymi zdolnościami w całej rodzinie OHP.

Fregaty typu Oliver Hazard Perry w Polsce

Również nasza Marynarka Wojenna skorzystała pod koniec lat dziewięć­dzie­siątych z możliwości otrzymania fregat wycofanych ze służby w US Navy. Wówczas trzon polskiej floty jeden duży okręt nawodny: niszczyciel ORP Warszawa projektu 61, wspierany przez korwetę zwalczania okrętów podwodnych ORP Kaszub i siedem małych okrętów rakie­to­wych. Warszawa nie była okrętem interoperacyjnym z innymi jednostkami NATO, była za to relatywnie przestarzała i wyeks­plo­ato­wana. W latach 1969–1987 okręt służył w radzieckiej flocie jako Smiełyj, by następnie zostać przekazany Polsce. Mniejsze jednostki pozwalały Polsce operować wyłącznie w rejonie Morza Bałtyckiego i Północnego, co automatycznie dyskwalifikowało je z udziału w NATO-wskich grupach okrętowych.



W styczniu 1999 roku zawarto poro­zu­mienie, zgodnie z którym Polska miała przejąć z zasobów US Navy dwie fregaty OHP pierwszych serii. Miało to być rozwiązanie pomostowe dla polskiej floty do czasu pozyskania nowych okrętów, pozwalające się zaznajomić zachodnimi systemami i zapewniające interoperacyjność z siłami NATO na morzu. Do przekazania wytypowano dwie fregaty: USS Wadsworth (FFG 9) i USS Clark (FFG 11). Jednostki trafiły do naszego kraju na mocy procedury Foreign Military Sales z finan­so­wa­niem z bez­zwrot­nych pożyczek dla państw zaprzy­jaź­nio­nych z funduszu Foreign Military Financing (FMF).

Wodowanie USS Clark w stoczni Bath Iron Works, Maine, 24 marca 1979.
(US Navy)

Po intensywnym szkoleniu polskich marynarzy jako pierwszy przekazany został Clark, który po wycofaniu ze służby pozostawał w rezerwie. W związku z tym zdemontowano część wyposażenia i dodat­kowe opan­ce­rze­nie naj­ży­wot­niej­szych pomiesz­czeń. Podniesienie biało-czerwonej bandery nastąpiło 15 marca 2000 roku w bazie amerykańskiej marynarki wojennej w Norfolku w stanie Wirginia. Fregata otrzymała nazwę ORP Gen. K. Pułaski i numer burtowy 272. Wadsworth w odróżnieniu od Clarka praktycznie do końca pozostawał w służbie czynnej, w związku z tym nie był zdekompletowany. 28 czerwca 2002 roku w porcie wojennym w San Diego w Kalifornii nastąpiło jednoczesne opusz­czenie amerykańskiej bandery i podniesienie polskiej. Wadsworth otrzymał imię – ORP Gen. T. Kościuszko i numer burtowy 273. Razem z Kościuszką Marynarka Wojenna otrzymała również pierwsze dwa z czterech pokładowych śmigłowców ZOP Kaman SH-2G Super Seasprite. Były to pierwsze (i jak na razie jedyne) śmigłowce pokładowe w historii Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Obie fregaty służą w 3. Flotylli Okrętów, w Dywizjonie Okrętów Bojowych.

Jeszcze pod amerykańską banderą Kościuszko trafił na wielki ekran. W filmie „Polowanie na Czerwony Październik” z Seanem Connerym w roli głównej to właśnie on w niektórych scenach od­gry­wa rolę siostrzanej fregaty USS Reuben James wychodzącej na spotkanie tytu­ło­wemu bohaterowi u wybrzeży Stanów Zjednoczonych. W innych scenach rolę Reubena Jamesa gra zaś USS Gary (FFG 51). Uważny widz zauważy, iż filmowa fregata zmienia numer burtowy, ale ani razu nie jest to właściwy 57.

Niestety polskie fregaty nie należały do naj­no­wo­cześ­niej­szych z serii, co dało się we znaki w toku eksploatacji. Przy­kła­dowo system obrony bezpo­śred­niej Phalanx reprezentuje najstarszą odmianę Block 0. W dodatku nie jest sprawny, o czym świadczy miedzy innymi to, że pod polską banderą nigdy nie odbyły się z niego strzelania. Skromny był również zapas pocisków. Wraz z fregatami otrzymaliśmy dwa przeciw­ok­rę­towe Harpoony (obecnie wycofane) oraz siedemnaście przeciw­lot­ni­czych SM-1MR Block VI i jeden pocisk szkolny. W 2006 roku dokupiono kolejną partię siedem­nastu pocisków Standard.



Niestety polskie fregaty z uwagi na brak środków finansowych nie przeszły głę­bo­kiej modernizacji, jak na przykład tureckie czy australijskie w zakresie zwalczania celów powietrznych lub nawodnych jak w przypadku Tajwanu. Niestety zanim przejęte fregaty osiągnęły zdolność operacyjną, minęło jeszcze dużo czasu. Amerykanie „uszczuplili” OHP o zapas części i narzędzi oraz systemy komputerowe i wspomagania walki. Usunięto z nich system wykrywania skażeń i system łączności ze śmigłowcami pokładowymi, co utrudniało ich współ­działanie. Natomiast od razu po wprowadzeniu Perrych do służby podjęto decyzję o modernizacji kompleksu poszukiwania i zwalczania okrętów pod­wod­nych. Dotych­cza­sowe torpedy produkcji amery­kań­skiej zastąpiono nowo­cześ­niejszymi MU90 Impact. Okręty otrzymały również ich programatory.

ORP Gen. T. Kościuszko wchodzi do portu w Gdyni.
(Łukasz Golowanow, Konflikty.pl)

W latach 2003–2006 okręty przeszły kolejną modernizację systemów ZOP. Podkadłubowa stacja hydrolokacyjna SQS-56 i sonar holowany SQR-19 zostały ucyfrowione przez zespół inżynierów z Politechniki Gdańskiej, otrzymały cyfrowe systemy obróbki i zobrazowania danych oraz całkowicie nowe konsole operatora. W kolejnych latach zmodernizowano między innymi system nawigacyjny i usprawniono radar kierowania ogniem. Torpedy MU90 otrzymały również śmigłowce SH-2G.

Mimo kontrowersyjnych początków w polskiej służbie OHP stanowiły znaczne wzmocnienie dla floty. Uważano je za rozwiązanie tymczasowe, mające pozos­tawać w służbie do czasu wprowadzenia budowanych wówczas korwet wielo­za­da­niowych projektu 621 (typ Gawron). Niestety wszyscy wiemy, jak zakończył się program Gawron. Po raz kolejny okazało się, że żadne rozwiązanie nie jest tak trwałe jak rozwiązanie tymczasowe. Polskie OHP uczestniczyły w wielu ćwiczeniach krajowych i zagra­nicz­nych. Zarówno Kościuszko, jak i Pułaski kilkukrotnie działały w ramach Stałego Zespołu Okrętów NATO SNMG1 i SNMG2. Wcześniej Pułaski dwukrotnie (w 2006 i 2008 roku) uczestniczył w operacji antyterrorystycznej „Active Endeavour” na Morzu Śródziemnym. W sierpniu 2018 roku na poligonie morskim na Hebrydach, u wybrzeży Szkocji, odbyły się strzelania pocisków przeciw­lot­ni­czych Standard SM-1MR. Były to pierwsze strzelania rakietowe zarówno dla fregaty jak i okrętów typu Oliver Hazard Perry pod biało-czerwoną banderą.

Przez pierwszą połowę ubiegłego roku ORP Gen. T. Kościuszko operował wspólnie z sojuszniczymi okrętami w ramach zespołu SNMG1. Na początku miesiąca obie fregaty uczestniczyły w manewrach „Dragon 24”. Pierwotne plany zakładały pozostawienie polskich Perrych w linii do 2017 roku. Wówczas służbę miały rozpo­cząć pierwsze nowe okręty Miecznik. Ostatecznie program następcy uległ opóźnieniu, a datę wycofania OHP przesunięto na 2025 rok. Mimo że rozpoczęła się już budowa pierwszej nowej fregaty dla Marynarki Wojennej, wydaje się mało prawdopodobne – jeśli weźmiemy pod uwagę, że przekazana zostanie dopiero w 2028 lub 2029 roku – iż OHP zakończą służbę w przyszłym roku. Najpewniej Kościuszko i Pułaski długo będą nosić polską banderę i miano głównych okrętów Marynarki Wojennej.



Opis techniczny

Długość całkowita fregat rakietowych typu Oliver Hazard Perry w odmianie „krótkiej” wynosi 135,6 metrów, jednostki dłuższym pokładzie lotniczym (FFG 8, 28, 29, 32, 33 i 36–61) mają kadłub o długości 138 metrów. Te drugie charakteryzują się również ostrzej pochyloną pawężą i obniżonym pokładem tuż za lądowiskiem śmigłowca. Największa szerokość sięga 13,7 metrów, natomiast zanurzenie samego kadłuba wynosi 5,8 metrów. Sonar podkadłubowy zwiększa jednak całkowite zanurzenie do 7,5 metra. Fregaty mają około 3450 ton wyporności standardowej, wyporność pełna może wynieść nawet 4200 ton. Przez zdecydowaną większość długości kadłuba przebiega ciągłą nadbudówka, na której końcu ulokowane są pomieszczenia hangarowe dla dwóch śmigłowców pokła­do­wych. Wersję o krótszym kadłubie dostosowano do współ­pracy z śmigłowcami rodziny SH-2 Seasprite, natomiast okręty długokadłubowe mogą działać z większymi śmigłowcami rodziny Sea Hawk. W służbie zagranicznej fregaty współ­dzia­łały z różnymi typami wiro­płatów dostoso­wa­nymi do rozmiarów pokładu lotniczego.

ORP Gen. K. Pułaski.
(Łukasz Golowanow, Konflikty.pl)

Napęd stanowią dwie turbiny gazowe General Electric LM2500, generujące łączną moc 40 tysięcy koni mecha­nicz­nych. Oba silniki napędzają pojedynczą linię wału, zakończoną śrubą. Silniki wspomagane są przez cztery spalinowe generatory prądu. Co ciekawe, OHP mają w dyspozycji dwa wysuwane elektryczne pędniki pomagające w manewrowaniu i służące za awaryjne źródło napędu. Skonfigurowana w ten sposób siłowania pozwala osiągnąć fregatom maksymalną prędkość 29 węzłów, zaś napęd awaryjny pozwala poruszać się z szybkością do 5 węzłów. W momencie powstawania OHP było to rozwiązanie nowatorskie i rzadko spotykane. Przy prędkości 20 węzłów okręty były w stanie przebyć 4500 mil morskich. Obszary kluczowe dla żywotności okrętu otrzymały aluminiowy i stalowy pancerz przeciwodłamkowy, zaś centrum dowodzenia i pomieszczenia z elektroniką – pancerz kewlarowy.

Oczami Perrych jest dwuwspół­rzędna stacja radio­lokacyjna dalekiego zasięgu SPS-49. Pozwala ona prowadzić obser­wację przestrzeni powietrznej w odleg­łości ponad 400 kilo­metrów. Początkowo fregaty otrzymały prostszą stację SPS-49(V)2, w toku służby wymieniono ją na bardziej zaawan­sowaną wersję SPS-49(V)4. Główną zmianą było zwiększenie odporności na zakłócenia. Radar dalekiego zasięgu uzupełniany jest przez AN/SPS-55, służący do obserwacji powierzchni.

Bojowe centrum informacyjne na fregacie USS Kauffman (FFG 59)
(US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class J.T. Bolestridge)

Turcja zdecydowała się w toku służby zastąpić SPS-49 nowoczesną trój­współ­rzędną stacją SMART-S, zaś Hiszpanie, zamawiając swoje fregaty, zrezygnowali z radaru SPS-55. Zamiast niego zamon­to­wali stację RAN-12L służącą do obserwacji powierzani morza i wykrywania celów nisko lecących. Obecnie na hiszpańskich fregatach zastąpiła go stacja RAN-30. OHP dysponują systemem kierowania ogniem pocisków rakietowych Mk 92. Jego najbardziej widocznym elementem jest antena radaru naprowadzania Mk 54 STIR, umiejscowiona przed armatą Mk 75, i radar Mk 53 CAS. System pozwala zwalczać jednocześnie tylko jeden cel.



Okręty dysponują również kompleksem poszukiwania i wykrywania okrętów pod­wodnych. W jego skład wchodzi pod­kad­łu­bowa stacja hydrolokacyjna SQS-56 i SQR-19. Fregaty dysponują również systemem pasywnej samo­osłony, w którego skład wchodzi wyrzutnia wabików Mark 36 SRBOC i holowana pułapka przeciwtorpedowa SLQ-25 Nixie. Uzupełniały one system walk elektro­nicz­nej SLQ-32(V)2. Po incy­den­cie z USS Stark fregaty otrzymały jego nowszą odmianę (V)5. Turcy i Hisz­panie zastąpili amery­kański kompleks walki radio­elektro­nicz­nej innymi konstrukcjami.

Mostek na USS Simpson.
(US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class Michael Buslovich)

Uzbrojenie okrętów w podstawowej konfiguracji stanowiła wyrzutnia pocis­ków rakietowych Mk 13 ulokowana na dziobie, przed nadbudówką. Wyrzutnia dysponuje pojedynczą pro­wad­nicą umoż­li­wia­jącą wykorzystanie pocisków przeciw­lot­ni­czych SM-1MR i przeciw­ok­rę­towych RGM-84 Harpoon. Jednostka ognia dla pojedynczej fregaty wynosi trzydzieści sześć pocisków przeciw­lot­ni­czych i cztery przeciw­ok­rę­towe. Wyrzutnia Mk 13 ma zauto­ma­ty­zowany system ładowania, składający się z dwóch karuzel mieszczących pociski w pionie. Przesuwając się w kierunku rufy, natkniemy się na armatę automatyczną Mk 75 L/62 kalibru 76 milimetrów, mogącą zwalczać cele powietrzne i morskie. Stanowi ona licencyjną odmianę włoskiego systemu OTO Melara. Na rufie ulokowano system ochrony bezpo­śred­niej Phalanx, początkowo w odmianie Block 0, z czasem zastąpiony nowo­cześ­niej­szą Block 1B. Do zwalczania okrętów podwodnych służą dwie potrójne wyrzutnie torped Mk 46 kalibru 324 milimetrów. W zależności od okresu służby i użytkownika zestaw uzbrojenia Perrych ulegał zmianie, co opisywaliśmy wcześniej.

Podsumowanie

Mimo krytyki, jaką obarczano projekt, USS Oliver Hazard Perry był okrętem chwalonym przez załogę, głównie z uwagi na nowoczesne rozwiązania techniczne w porównaniu z innymi fregatami służącymi w US Navy. Komandor Stephen J. Duich, pierwszy dowódca FFG 7, po roku użytkowania wypowiadał się o projekcie bardzo pozytywnie. Z jednej strony trudno wymagać od dowódcy innego podejś­cia (z wyłączeniem dowódcy kana­dyj­skiej marynarki wojennej), jednak nowe fregaty faktycznie przyniosły rewolucję w amerykańskich siłach okrę­to­wych. W toku służby OHP zdobyły również uznanie za granicą. Przez wiele lat pozostawały podstawowym okrętem bojowym wielu flot. O ile Australia i Stany Zjednoczone wycofały już swoje jed­nost­ki, o tyle w przypadku części obecnych użytkowników nie zapowiada się, by fregaty szybko przeszły na zasłużoną emeryturę.

Bibliografia

Captain John D. Beecher, FFG-7: The Concept and Design. Proceedings, marzec 1978. USNI.
Kevin Delamer, Analysis: The U.S. Navy’s High-Low Mix. 10 czerwca 2013. USNI News.
Commander Stephen J. Duich, The Navy’s Newest Ship: FFG-7. Proceedings, marzec 1978. USNI.
Tomasz Grotnik, Amerykańskie prezenty. Morze, Statki i Okręty, 2015, ss. 72–83. Magnum X.
Bradley Peniston, The Day Frigate Samuel B. Roberts Was Mined. 22 maja 2015. USNI News.
John Pike, FFG-7 Oliver Hazard Perry-class. FAS.org.
Captain Robert C. Powers, Battle Frigate. Proceedings, kwiecień 1984. USNI.
Navy’s FFG-7 Class Frigate Shipbuilding Program and Other Ship Program Issues. 3 stycznia 1979. GAO.

US Navy / Lieutenant Corey Barker