Niszczyciel rakietowy USS Zumwalt (DDG 1000) wszedł wczoraj po południu do stoczni w Pascagouli w stanie Missisipi, gdzie przejdzie zapowiadaną od dawna modyfikację – zostanie wyposażony w wyrzutnie pocisków hipersonicznych. Amerykańska marynarka wojenna planuje również identyczną modyfikację pozostałych dwóch okrętów typu Zumwalt – Michaela Monsoora (DDG 1001) i Lyndona B. Johnsona (DDG 1002).

Według wcześniejszych wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiej marynarki wojennej wyrzutnie mogły być zainstalowane albo po bokach kadłuba wzdłuż burt albo zamiast dział Advanced Gun System. Zwolennikiem tego pierwszego był ówczesny szef operacji morskich admirał Michael Gilday. Ostatecznie wybrano jednak drugie rozwiązanie, co oznacza, że niszczyciele zostaną pozbawione tego wyjątkowego uzbrojenia, wokół którego powstała cała koncepcja typu Zumwalt.



Niszczyciele tego typu (czy raczej „niszczyciele” – są bowiem o 35 metrów dłuższe od typu Arleigh Burke i mają wyporność większą o 6 tysięcy ton w stosunku do najnowszych i najcięższych Burke’ów Flight III) zaprojektowano z myślą o wykorzystaniu jako okręty wsparcia dla wojsk lądowych i piechoty morskiej desantującej się z morza. Byłyby w tym podobne do amerykańskich pancerników w końcowym okresie drugiej wojny światowej, dla których ze względu na dominację lotnictwa i zdziesiątkowanie japońskiej marynarki wojennej nie było celów morskich, więc służyły jako mobilna artyleria wspierająca operacje marines.

Do wsparcia oddziałów lądowych niszczyciele typu Zumwalt miały wykorzystywać działa AGS wystrzeliwujące pociski kierowane LRLAP (Long-Range Land Attack Projectiles) o zasięgu 120 kilometrów. Zbyt duże koszty, określone na 800 tysięcy dolarów za jeden pocisk, doprowadziły w 2016 roku do wstrzymania dalszego rozwoju tej amunicji.

USS Zumwalt (DDG 1000) z dobrze widocznymi wieżami Mk 51 Advanced Gun System. Lufy są składane do wnętrza wieży, aby obniżyć echo radarowe okrętu.
(US Navy / Petty Officer 2nd Class Timothy Schumaker)

Pojawiały się kolejne pomysły wykorzystania niszczycieli w roli rajderów lub wykorzystania ich kadłubów do zaprojektowania następców krążowników typu Ticonderoga. Ostatecznie w 2017 roku podjęto decyzję o skierowaniu Zumwaltów do zwalczania okrętów nawodnych przeciwnika i celów lądowych, ale okazało się, że niszczyciele są do takich zadań niedozbrojone. Nie chodziło tutaj o liczbę wyrzutni pionowych (chociaż osiemdziesiąt komór to mało jak na okręty o wyporności około 16 tysięcy ton), ale o wachlarz przenoszonego uzbrojenia (Zumwalty nie są na przykład zintegrowane z pociskami przeciwokrętowymi Harpoon ani NSM).



Po wydostaniu się z tych ślepych uliczek Zumwalty zostaną uzbrojone w pociski Common Hypersonic Glide Body (C-HGB) rozwijane wspólnie przez wojska lądowe i marynarkę wojenną (USAF rozwija własną koncepcję HACM – Hypersonic Attack Cruise Missile). C-HGB składa się z głowicy bojowej, systemu naprowadzania, okablowania i osłony termicznej. Będzie stanowił bazę dla wielu amerykańskich broni hipersonicznych, ale każdy rodzaj sił zbrojnych opracuje własne systemy przenoszenia i odpalania.

Zumwalt wchodzi do bazy w San Diego.
(US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class Claire DuBois)

Zainstalowanie wyrzutni pocisków hipersonicznych w miejsce AGS pozwoli zachować dotychczasową wyporność okrętu wynoszącą około 16 tysięcy ton. Wyrzutnie pionowego startu będą się składały z modułów MAC (Multiple All-up-round Canisters). Są to pionowe wyrzutnie opracowane dla modernizowanych okrętów podwodnych typu Ohio o wymiarach identycznych jak silosy pocisków strategicznych Trident II, tyle że w miejscu pocisków międzykontynentalnych mieści się siedem pocisków manewrujących Tomahawk. Pociski hipersoniczne wykorzystujące C-HGB są większe niż Tomahawki, więc do wyrzutni wejdą trzy.

Wyboru stoczni dokonano bez przetargu, ze względu na szczególne wymagania dotyczące zaplecza produkcyjnego. Stocznia Ingalls Shipbuilding w Pascagouli, należąca do stoczniowego potentata Huntington Ingalls Industries, była odpowiedzialna za budowę niszczycieli tego typu, więc posiada odpowiedni suchy dok, żurawie, hale montażowe i warsztaty produkcyjne. Według dowództwa marynarki wybór innego wykonawcy groziłby większymi kosztami i opóźnieniami w realizacji prac.

USS Michael Monsoor (DDG 1001) przechodzi pod mostem Golden Gate.
(US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class Hector Carrera)



10 listopada ubiegłego roku Zumwalt – który podniósł banderę w 2016 roku – powrócił do portu w San Diego, kończąc swój pierwszy, trwający trzy miesiące rejs operacyjny. Okręt pod dowództwem komandor Amy McInnis skierował się w stronę Guamu, a następnie do Japonii, przeprowadzając po drodze szereg ćwiczeń. W zasadzie rejs stanowił ostatni etap wieloletniego cyklu prób i US Navy unikała klasyfikowania go jako deployment.

Modyfikacja Zumwalta stanie się jednym z elementów programu rozwoju systemów „natychmiastowego uderzenia konwencjonalnego” (Conventional Prompt Strike), realizowanego przez całe amerykańskie siły zbrojne. W założeniu ma on pozwolić Amerykanom porazić dowolny cel gdziekolwiek na planecie w ciągu godziny od wydania rozkazu ataku. Uzbrojenie Zumwaltów w pociski hipersoniczne może tchnąć w projekt nowe życie i uczynić z tych trzech okrętów, obecnie średnio atrakcyjnych pod względem operacyjnym, prawdziwy zasób strategiczny US Navy.

Zobacz też: Po co US Navy kupiła XQ-58 Valkyrie?

US Navy / Liz Wolter