Przełom lat 40. i 50. XX wieku w relacjach egipsko-izraelskich stał pod znakiem starć granicznych. Ich powodem były ataki fedainów na Izrael przeprowadzane z terytorium Egiptu. Jerozolima oskarżała Kair o pomoc w atakach i szkoleniu bojowników. Granicę z Izraelem starali się również przekroczyć uchodźcy, który chcieli powrócić do domów opuszczonych podczas pierwszej wojny arabsko-izra­elskiej. W odpowiedzi na ataki fedainów Siły Obronne Izraela prze­pro­wa­dzały tak zwane akcje odwetowe. Polegały one na przekraczaniu granicy izraelsko-egipskiej i atakowaniu egipskich posterunków wojskowych lub poli­cyj­nych. Często celami operacji stawali się również cywile zamieszkujący obozy uchodźców, wsie i miasteczka, które izraelski wywiad wojskowy łączył z atakami fedainów.

Obie strony swoim postępowaniem łamały postanowienia o zawieszeniu ognia z 1949 roku, które kończyły wojnę między państwami arabskimi a Izraelem. Z zapisów porozumień wynikało, że wszelkie problemy graniczne i kwestie związane z uchodźcami będą wnoszone i rozpatrywane przez komisje ds. zawieszenia broni, a strony zrezygnują ze stosowania przemocy. Politycy obu stron uważali jednak, iż w niedalekiej przy­szłości dojdzie do kolejnej wojny, a jedynym argumentem, który zrozumie przeciwna strona, będzie siła.



W Izraelu militarystyczne poglądy reprezentowali między innymi premier Dawid Ben Gurion, Mosze Dajan i Pinchas Lawon. Akcje odwetowe były pomysłem właśnie tych dwóch pierwszych. Co ciekawe, planowali je i aprobowali nawet w czasie, kiedy Ben Gurion mieszkał już na Negewie, a na stanowisku premiera w latach 1954–1955 zastąpił go Mosze Szaret. O wielu operacjach dowiadywał się on po fakcie. Zaognianie stosunków na Bliskim Wschodzie było główną linią podziału w rządzącej Izraelem socja­lis­tycznej partii Mapai. Militaryści popierali siłowe rozwiązania. Ówczesne szefostwo Mosadu i Amanu uważało, że w celu podkopania pozycji Egiptu jako lidera w świecie arabskim należy przeprowadzić uderzenie prewencyjne na Kair. Szaret z kolei optował za działaniami dyplo­ma­tycznymi. Jeszcze jako ministrowi spraw zagranicznych w 1953 roku udało mu się doprowadzić do tego, że Egipt pozytywnie odniósł się do propozycji rozmów pokojowych.

W 1954 roku starania Szareta zaprze­paściła jednak nieudana operacja izra­el­skiego wywiadu wojskowego, mająca ukazać Egiptu jako państwo niestabilne. Tym sposobem Izraelczycy chcieli zapobiec ewakuacji z Egiptu wojsk brytyjskich, które postrzegali jako bufor bez­pie­czeń­stwa w regionie i gwaranta status quo. Działania sabotażystów nie przyniosły rezultatów. Wielu uczestników operacji aresztowano i torturowano, a dwóch z trzech oskarżonych w procesie zostało straconych. Sytuację dodatkowo pogorszyła operacja „Czarna Strzała” z lutego 1955 roku. Izraelczycy napadli na egipską bazę wojskową w okolicy miasta Gaza. W rezultacie zginęło prawie 40 Egipcjan, a ponad 30 zostało rannych. Dla urzędującego od niespełna roku premiera Egiptu Gamala Abdela Nasera było to upokorzenie.

Mosze Dajan (w środku) z żołnierzami, którzy wzięli udział w operacji,
(Avraham Vered / IDF Spokesperson’s Unit / CC BY-SA 3.0)

Tak się również złożyło, że w tym czasie Kair wszedł w posiadanie informacji wywiadowczych, które przed­sta­wiały izra­el­skie wojsko jako realne zagrożenie. Zmusiło to Egipt do poszukiwania dostaw nowoczesnej broni. W tym celu Naser zwrócił się do państw bloku wschod­niego. 27 września 1955 roku pod­pisano egipsko-czechosłowacką umowę o dostawie uzbrojenia. To z kolei wywołało przerażenie izraelskich elit, zwłaszcza że nie minęło nawet dziesięć lat, odkąd Czechosłowacja dostarczała uzbrojenie rodzącemu się Państwu Żydowskiemu. Ben Gurion z Dajanem obawiali się najgorszego. Zaczęli przekonywać Kneset, że Egipt podejmuje wrogie wobec Izraela działania, a w zasadzie już wypowiedział mu wojnę. Kampania militarystów zbiegła się w czasie z egipskim atakiem na izraelski posterunek w strefie zde­mi­li­ta­ryzowanej.



Izraelczycy zaczęli planować działania, które miałyby sprowokować Kair do zbrojnej odpowiedzi, co z kolei dałoby casus belli do ataku na Synaj. Ben Gurion autoryzował dwie operacje, jedna po drugiej. W obu spadochroniarze pod dowództwem Ariela Szarona prze­pro­wa­dzili brutalne ataki na egipskie posterunki. Ben Gurion był wówczas pewien, że uda się wciągnąć Nasera w konflikt. Na ten wypadek upoważnił Dajana, aby w razie reakcji wojsk egipskich mógł przeprowadzić ofensywę aż do Kanału Sueskiego. Do tego jednak nie doszło. Kair nie odpowiedział i nie dał Izraelowi pretekstu do uderzenia.

Szef sztabu Cahalu generał broni Mosze Dajan (po lewej) i podpułkownik Ariel Szaron (w środku),
(Avraham Vered / IDF Spokesperson’s Unit / CC BY-SA 3.0)

W tym czasie Szaret prowadził rozmowy z Amerykanami na temat gwaran­cji bez­pie­czeń­stwa i dostaw broni mających przywrócić status quo pomiędzy Izraelem a Egiptem. Nowym-starym premierem Izraela w listopadzie 1955 roku został Ben Gurion, który kwestie dyplomacji pozo­stawił Szaretowi. Stany Zjednoczone prowadziły z Naserem negocjacje, aby przeciągnąć go do obozu zachodniego. Dajan jednak nie wierzył w zachodnie gwarancje i nalegał na starcie z Egiptem. W tym celu postanowił wykorzystać zawarte 25 października egipsko-syryjskie porozumienie o wzajemnej obronie. Dawało ono Damaszkowi gwarancje pomocy wojskowej ze strony Kairu w razie ataku. Na spotkaniu gabinetu 8 grudnia 1955 roku zwrócił uwagę na to, że Syryjczycy uniemożliwiali Izraelczykom połowy ryb na Jeziorze Tyberiadzkim (w Izraelu znanym jako Kine­ret). Kolidowało to z izraelskimi ambicjami, czyli chęcią kontroli nad całym zbiornikiem wodnym. Mordechaj Bar-On pisze, że w stenogramach ze spotkania znajduje się sugestia skierowana przez Dajana do premiera, iż akcja odwetowa na Syryj­czykach będzie musiała wywołać w końcu reakcję ze strony Kairu. Propozycja została zaakceptowana, a Dajan roz­począł planowanie.

Przygotowania do operacji

Początkowo obszar operacji, której nadano kryptonim „Liście Oliwne” (hebr. עלי זית, alej zajit), miał obejmować ujście rzeki Jordan i południowe wybrzeże Jeziora Tyberiadzkiego. W trakcie dal­szego planowania działań obszar ten rozszerzono o ujście Jordanu oraz wschod­nie i północno-wschodnie wy­brzeże jeziora. Dajan miał otrzymać zgodę na rozszerzenie operacji od samego Ben Guriona. Nie ma na to pisemnego potwierdzenia, ale Bar-On przywołuje wypowiedź z konferencji, która odbyła się po operacji. Dajan zwrócił się do Ben Guriona słowami: „mówiłem, oczyścimy całe wybrzeże od Ejn Gaw po ujście [Jordanu – przyp. aut.]”. Premier nigdy nie zdementował, że nie usłyszał od Dajana takich słów, co może świadczyć, że, co najmniej, był świadom założeń planu.

Dajan z Dowództwem Północnym wyzna­czyli kilka placówek wojskowych i umocnień na północno-wschodnim i wschod­nim wybrzeżu:

  • tzw. posterunek graniczny (hebr. מוצב הגבול, mucaw ha-gwul), na północ od kibucu Ejn Gew (kibuc wówczas znajdował się w strefie zdemilitaryzowanej i był izraelską enklawą na tym brzegu jeziora), obsadzony przez dwie kompanie syryjskiego wojska i członków formacji określanej w źródłach hebrajsko­języcznych jako Gwardia Narodowa;
  • posterunek we wsi Nukeib (obecnie nie istnieje, zlokalizowana była między Ejn Gew a Parkiem Naro­do­wym Kursi, na zachód od drogi eks­pre­sowej nr 90), pilnowany przez 10 członków Gwardii Narodowej;
  • fortyfikacje we wsi Kfar Kursi (מוצב קורסי, mucaw Kursi), które składały się z pięciu różnych umocnień obsadzonych przez około 60 żoł­nie­rzy, działa przeciw­pancerne i 10 członków Gwardii Narodowej;
  • fortyfikacje we wsi Kfar Akib (מוצב כפר עקיב, mucaw Kfar Akib, obecnie nie istnieje, znajdo­wała się na pół­nocny zachód od moszawu Ramot), obsadzone przez 22 żołnierzy i 10 członków Gwardii Narodowej;
  • fortyfikacje ujścia Jordanu (מוצב השפך, mucaw ha-szefech) do Jeziora Tyberiadz­kiego obsa­dzone przez dwie kompanie piechoty, działa przeciw­pancerne i karabiny maszy­nowe. Na wschód od umocnień stały zabudowania rolnicze Bejt Hebek, gdzie znajdowały się kwatery ofi­cerskie. Była to ważna loka­lizacja, ponieważ znajdowała się na połud­nie od głównej drogi z Kfar Nachum (Kafarnaum) na syryjskie Wzgórza Golan.

W rejonie operacji znajdował się także batalion piechoty i pancerna kompania rozpoznania we wsi Kfar Fik (na jej miejscu obecnie znajduje się kibuc Afik).

Obszar operacji „Liście Oliwne” i kierunki natarcia Izraelczyków,
(IDF Spokesperson’s Unit / CC BY-SA 3.0)



Dowódcą operacji został doświadczony już w przeprowadzaniu akcji odwetowych podpuł­kownik Ariel Szaron. Według Patricka Tylera, autora książki Twierdza Izrael, stanowisko dowodzenia zorga­ni­zowano w samolocie krążącym w rejonie operacji. Źródła hebraj­sko­języczne po­dają, że Szaron ulokował swój sztab na łodzi. W działaniach mieli wziąć udział spado­chroniarze z 890. Batalionu Spado­chronowego, żołnierze Brygady Nachal i żołnierze z 51. batalionu Brygady Giwati. Wsparciem dla walczących miały być haubice kalibru kalibru 87,6 mili­metra i moździerze kalibru 120 mili­metrów. Siły uderzeniowe (około 300 żołnierzy) po­dzie­lono na sześć grup zadaniowych:

  • A – pod dowództwem Aharona Dawi­diego. Jej zadaniem było zdo­bycie fortyfikacji u ujścia Jordanu i Bejt Hebek, izolowanie tego obszaru od posiłków syryjskich oraz za­bez­pie­cze­nie przeprawy przez rzekę;
  • B – pod dowództwem Meira Har Cijona, która po dotarciu do Ejn Gaw miała zająć umoc­nione punkty w okolicach Kfar Kursi;
  • C – Szmuela Rana, którego siły miały zdobyć i zniszczyć posterunek w Nukeib;
  • D – dowodzona przez Icchaka „Guliwera” Ben Menachema, która miała zostać prze­trans­por­towana barkami desantowymi z Bejt Jerach w okolice Kfar Akib i zdobyć tam­tejsze fortyfikacje;
  • E – pod dowództwem Arjego Biry, której zadaniem było dotarcie do wsi Kfar Skopja (wieś obecnie nie istnieje, na jej miejscu znajdują się moszawy Giwat Joaw i Bnej Jehuda) i zablokowanie drogi na wybrzeże jeziora;
  • F – dowodzona przez Jaira Tel Cura. Jego żołnierze mieli za zadanie zdobycie posterunku granicznego, zebranie jeńców i zdobycznej broni.

Mapa Bejt Hebek,
(IDF Spokesperson’s Unit / CC BY-SA 3.0)

Problemem dla uczestników operacji sił było rozpoznanie. Izraelski atak miał zostać utrzymany w ścisłej tajemnicy. Każdy ruch sił Cahalu poza rutynowymi patrolami, zaalarmowałby Syryjczyków. Odrzucono koncepcję przeprawy przez Jordan, gdyż zamieszkujący ten obszar Beduini mogliby donieść Syryjczykom o ruchu izraelskich wojsk. Jedynym miejscem, które można było bezpiecznie zobaczyć z pokładu łodzi, było wybrzeże przy Kfar Akib, gdyż rutynowe patrole w tej okolicy przeprowadzano codziennie. Patrol w innym miejscu mógłby wzbudzić podejrzliwość Syryjczyków. W wypadku pozostałych miejsc dowódcy pod­od­dzia­łów musieli zadowolić się obserwacją z izraelskich punktów obserwacyjnych na zachodnim wybrzeżu jeziora. Pomiędzy Ejn Gew a Kfar Akib wybrzeże było wąskie, wzdłuż niego biegła droga z posterunkami wojskowymi, a za drogą zaczynały się strome stoki wzgórz. Nie dawało to dużego pola manewru dla żołnierzy. Natomiast na północ od Kfar Akib, aż do rozlewiska Jordanu, wybrzeże się rozszerzało, tworząc Dolinę Betsaidy (hebr. בקעת הבטיחה, bikaat ha-baticha).

Jako że operacja zakładała desant z wody na terytorium przeciwnika, Izraelczycy zdecydowali się na przeprowadzenie jej w godzinach nocnych, aby wyeliminować ryzyko wykrycia przez Syryjczyków ruchu większych sił. Rozpoczęcie operacji za­pla­no­wano na godzinę 22:00. Do tego czasu Dowództwo Północne zarządziło bez­względną ciszę radiową.



Operacja ruszyła 11 grudnia około godziny 21.30 lub 22.00 i była odpo­wiedzią na ostrzelanie dwóch izraelskich łodzi, jednej rybackiej, drugiej Straży Granicznej, na Jeziorze Tyberiadz­kim 10 grudnia. Naj­praw­do­po­dob­niej był to wyczekiwany przez Izraelczyków incy­dent, mający dać pretekst do działań odwetowych. Bar-On wspomina, że właśnie 10 grudnia, pod przykrywką rutynowego patrolu na jeziorze, Icchak Ben Menachem dokonał oględzin rejonu Kfar Akib. Być może ostrzelana łódź Straży Granicznej była tą, na której znajdował się Ben Menachem.

Starcia u ujścia Jordanu

W celu koordynacji działań na wodzie i lądzie siły mające zaata­kować umoc­nienia u ujścia Jordanu rozpoczęły przygotowania i ruch w kierunku rzeki już 10 grudnia o godzinie 16.00. Nad samą rzekę żołnierze musieli dojść ze sprzętem pieszo, co nie było łatwe w mroku i na kamienistym podłożu. Hałas dmuchanych pontonów nad brzegiem przyciągnął uwagę syryjskich żołnierzy, którzy oddali strzał ostrzegawczy. Dowódca nakazał zmianę punktu przeprawy, jednak część żołnierzy była już w wodzie i przeprawiała się za pomocą przerzuconej na drugi brzeg liny.

Fortyfikacje u ujścia Jordanu.
(IDF Spokesperson’s Unit / CC BY-SA 3.0)

Z racji na wartki nurt pokonanie rzeki nie było łatwe. Kiedy wszyscy przeprawili się na drugi brzeg, Syryjczycy zaczęli ostrzeliwać w ciemnościach okolice, z których dobiegały hałasy. Jeden Izraelczyk zginął, a dwóch zostało rannych. Było już po godzinie 22.00, żołnierze obu stron słyszeli w tle wybuchy i strzały z innych umocnień. Jako że efekt zaskoczenia został utracony, Rafael „Raful” Ejtan, dowódca jednej z kompanii, poprosił o ostrzał artyleryjski Bejt Hebek. Izraelczycy postanowili przyspieszyć akcję i nie zablokowali dróg prowadzących do umocnień nad ujściem Jordanu, gdyż wsparcie dla obrońców mogło być już w drodze. W zamian za to zabezpieczono miejsce przeprawy, aby ułatwić powrót z operacji tą samą drogą.

Wezwany ostrzał artyleryjski nie przyniósł pożądanych skutków. Naprowadzający artylerię miał problemy ze zloka­li­zo­waniem celów i część pocisków spadła do wody. Wobec tego Ejtan zarządził szturm na pozycje syryjskie od zachodu i wschodu. Izraelczycy, którzy wkroczyli do Bejt Hebek od wschodu, przemieszczali się dwoma równoległymi okopami. Wszystkie pozycje strzeleckie były skie­rowane na zachód, dlatego największy opór napotkano przy przeprawie i na brzegu. Atakowani od tyłu obrońcy zostali zaskoczeni. Poszczególne stanowiska likwi­dowano wyłącznie za pomocą gra­natów ręcznych i nasadkowych, gdyż pociski do Bazook zamokły podczas przeprawy.

W trakcie walk o Bejt Hebek ciężko ranny został Ejtan wraz z innym dowódcą. Ewakuowano ich z pola walki łodzią, ponieważ żadna inna forma transportu nie dotarłaby na miejsce. Żołnierze polecono wziąć tyle zdobycznego sprzętu, ile się da. W pobliżu znajdowały się syryj­skie kutry rybackie, którymi można było przetransportować amunicję i broń, ale żołnierzom nie udało się po ciemku zepchnąć ich do wody. Wobec tego amunicję i broń wysadzono razem z fortyfikacjami. Około 3.30 zarządzono odwrót. Pod dotarciu do przeprawy przez Jordan Izraelczycy poprosili o ostrzał artyleryjski, aby spowolnić przybyłych na miejsce Syryjczyków i uniemożliwić im zbliżenie się do przeprawy.

Bejt Hebek (ruiny na południe od zakola) i ujście Jordanu współcześnie,
(Avraham Graicer / CC BY-SA 4.0)



Walki o Kfar Kursi

W rejonie Kfar Kursi Syryjczycy mieli najbardziej umocnione pozycje, wszystkie stanowiska były okopane, ogrodzone drutem kolczastym, dodatkowym wsparciem były również bunkry. Dlatego do ataku w tym rejonie wyznaczono jednostkę elitarną – 890. Batalion Spado­chronowy pod dowództwem porucznika Meira Har Cijona, wówczas uważanego za jednego z lepszych dowódców w izraelskim wojsku. Bar-On podaje, że spado­chroniarze wyruszyli z Ejn Gew o 17.45 i obrali trasę, która omijała Nukeib i posterunek graniczny. Na kilkanaście minut przed godziną rozpoczęcia operacji siły Har Cijona, podzielone na mniejsze pododdziały, dotarły pod umocnienia. Jeden z Izraelczyków przypadkowo wystrzelił, ale Syryjczycy nie zareagowali.

Równo o 22.00 spado­chro­niarze zaa­ta­ko­wali. Trudności napotkano w przypadku żel­be­towych bunkrów. Pociski z Bazook nie były w stanie naruszyć ani przebić ich ścian. Izraelczycy musieli sukcesywnie zbliżać się do nich, aby wrzucić do nich ładunki wybuchowe. Załogi niektórych punktów oporu się poddały. Po 30 minutach walk Har Cijon wykonał powierzone mu zadania, biorąc do niewoli 27 jeńców. Specjalnie wydzielony pododdział odprowadził ich w kierunku Ejn Gew. Reszta spado­chro­niarzy pozostała na miejscu do godziny 2.00 w celu ochrony obszaru i po­wstrzy­mania ewentualnych syryjskich posiłków, po czym Izraelczycy ewakuowali się łodziami Straży Granicznej.

Atak na Kfar Akib

W okolice Kfar Akib Izraelczycy dostali się za pomocą barek desantowych. Izrael dysponował wówczas jednostkami z zaspawanymi rampami. Według źródeł hebrajskojęzycznych było to wymogiem ONZ, właśnie po to, aby nie można było ich użyć do bezpośredniego desantu na wybrzeżu. Wobec tego już około 20.00 żołnierze wyskoczyli z łodzi 1500 metrów przed plażą i resztę trasy pokonali o własnych siłach. Na miejscu zabez­pie­czono miejsce odwrotu. Na 15 minut przed godziną „zero” Izraelczycy dotarli na pozycje na wschód od wsi. Jeszcze przed 22.00 z łatwością wkroczyli do jej centrum, ponieważ nie była ona otoczona zasiekami ani murem. Po nawiązaniu walki z Syryjczykami w Kfar Akib Ben Menachem zlokalizował miejsca sko­sza­ro­wania obrońców (na mapie podpisane jako צריף המגורים). Podczas szturmowania koszar od wybuchu syryj­skiego granatu zginął Ben Mena­chem. Według relacji z działań w Kfar Akib przed wybuchem zdążył przekazać dowództwo. Atak na wieś i umocnienia trwał tylko 15 minut. Większość obrońców po roz­po­częciu ataku zdołała uciec z zajmowanych stanowisk.

Umocnienia i wieś Kfar Akib,
(IDF Spokesperson’s Unit / CC BY-SA 3.0)

Atak na posterunek graniczny

Umocnienia te były zbudowane na grani skierowanej ku wodom jeziora. Wzdłuż każdej krawędzi znajdowała się linia okopów. Dodatkowo Syryjczycy wznieśli tu trzy żel­be­towe bunkry. Jeszcze przed godziną zero żołnierze z Brygady Giwati usłyszeli przypadkowy wystrzał z kie­runku Kfar Kursi. Zaalarmowało to obsadę umocnień. Izraelczycy przy­spie­szyli zatem atak od wschodu, ale został on wyhamowany przez ogień karabinów maszynowych i moździerzy. Wówczas zginął jeden z Izraelczyków. Po jakimś czasie dowódca nakazał obejść bunkier od północnego zachodu. Żołnierze rzucili materiały wybuchowe w kierunku żel­be­towej konstrukcji, ale nie zdążyli uciec – wybuch zabił jednego i ranił czterech. Eksplozja sprawiła jednak, iż niektórzy Syryjczycy postanowili uciec, a pozostali się poddali.

Po zdobyciu umocnień Jair Tel Cur otrzymał wiadomość, że izraelscy żoł­nierze z Kfar Kursi zostaną ewakuowani za pomocą łodzi, więc sam musi pozostać na miejscu i zabezpieczyć je przed ewentualnym kontratakiem. Syryjczycy ograniczyli się jednak do ostrzału moździe­rzowego, który nie wyrządził szkód żołnierzom brygady. Dopiero o godzinie 4.00, kiedy pozostałe oddziały wracały lub już powróciły z operacji, żołnierze Brygady Giwati rozpoczęli marsz w kierunku Ejn Gew wybrzeżem jeziora.

Kierunek ataku na posterunek graniczny,
(IDF Spokesperson’s Unit / CC BY-SA 3.0)



Rezultaty operacji

Izraelczycy ocenili, że operacja zakończyła się sukcesem. Zginęło sześciu izraelskich żołnierzy, a 10–12 zostało rannych. Po stronie syryjskiej zginęło 55–56 żołnierzy, a 30 dostało się do niewoli. Raport ONZ informował o 41 zabitych, sześciu ran­nych i czterech zaginionych. Ponadto w ope­racji zginęło sześciu cywilów.

Radio Kair podało, że syryjską odpo­wiedzią na izraelski atak będą zakupy nowej broni dla wojska. Rzecznik sił zbrojnych Syrii przyznał, że doszło do ataku 1500 Izraelczyków (pięciokrotnie więcej niż w rzeczywistości) na syryjskie umocnienia nad Jeziorem Tyberiadzkim. Straty własne oceniono na 25 zabitych i 28 zaginionych. Na miejsce Syryjczycy wezwali również obserwatorów z ONZ, a także zapowiedzieli wniesienie skargi na Izrael do ONZ. W reakcji na zapowiedź zbrojeń ministerstwo spraw zagra­nicz­nych Wielkiej Brytanii przestrzegło państwa arabskie przed ewentualnym zbliżeniem polityczno-wojskowym ze Związkiem Radzieckim. Zaznaczono, że w przyszłości mogłoby to zaognić stosunki na Bliskim Wschodzie i postawić pod znakiem zapytania relacje tych państw z Zachodem.

W kwestiach taktycznych operacja okazała się sukcesem, gazeta „Maariw” okrzyknęła ją wyrównaniem rachunków z Syrią. Politycznie atak nie przyniósł jednak żadnych zakładanych skutków. Być może z rozczarowaniem gazeta informowała, że Egipcjanie pozostali w koszarach i nie zareagowali. Syryjczycy wrócili na zniszczone pozycje i rozpoczęli ich odbudowę. Syryjskie siły zbrojne postawiono w stan gotowości. Syryjscy rybacy wznowili połowy na Jeziorze Tyberiadzkim. Pokazuje to, że Damaszek nie został zastraszony izraelskim atakiem. Gazeta „Maariw” podała 13 grudnia, że na ulice syryjskiej stolicy wyszło ponad tysiąc protestujących, którzy domagali się wzmocnienia państwa. Premier Libanu zapowiedział, że jego kraj zacieśni współ­pracę polityczną i wojskową z Syrią, aby wspólnie prze­ciw­sta­wiać się izraelskim atakom. Wezwał też do tego innych przywódców państw arabskich.

Grupa syryjskich jeńców,
(Mosze Pridan)

Izraelczykom nie udało się sprowokować Egiptu do konfliktu przed dotarciem dostaw broni z bloku wschodniego. Naser ograniczył się do reakcji dyplomatycznej. Wydał oświadczenie potępiające Izrael i na forum ONZ zapowiedział, że następna agresja zbrojna ze strony Jerozolimy spotka się ze zdecydowaną odpowiedzią połączonych wojsk syryjskich i egipskich. Zaznaczył, że dotychczas Kair starał się nie reagować przemocą na przemoc, aby pokazać swoje pokojowe zamiary, ale działania Izraela zmuszają do rewizji tej postawy. W kraju nakazał zaś dowódcy połączonych sił egipsko-syryjsko-saudyj­skich udać się do Damaszku i stworzyć tam plan odwetu w wypadku dalszych izraelskich ataków. Wobec tego izraelska radość była dobrą miną do złej gry.



Operacja doprowadziła do sporów w izraelskim rządzie. Szaret skrytykował premiera za wybór nieodpowiedniej pory na atak. Izraelskie MSZ było w trakcie rozmów ze Stanami Zjedno­czonymi na temat dostaw uzbrojenia. Było to bardzo istotne, gdyż do tej pory Waszyngton wstrzymywał się od dostaw uzbrojenia Izraelowi. Jedynym jego źródłem wówczas była Francja. Na kilka dni przed operacją Amerykanie zapewnili, że wkrót­ce Izra­el­czycy otrzy­mają odpowiedź. Rząd Ben Guriona liczył na to, że Waszyngton ugnie się pod presją i wobec ostrzeżeń o zbliżającym się wybuchu wojny na Bliskim Wschodzie zgodzi się sprzedać Izraelowi nowoczesne uzbrojenie. Dajan chciał wykorzystać szantaż potencjalną wojną jako element nacisku na Stany Zjedno­czone. Jerozolima liczyła na to, że Waszyngton przestraszy się nowej wojny i dozbroi Cahal, aby złagodzić bojowniczą postawę Izraela i zrównoważyć potencjał militarny na Bliskim Wschodzie.

Operacja wywołała jednak odwrotne reakcje. Społeczność międzynarodowa wyraziła stanowcze oburzenie, zabiegi Szareta zostały zaprze­pasz­czone, a Izrael zaczął być postrzegany jako agresor i główny podżegacz do konfliktu zbroj­nego, nie tylko przez Stany Zjedno­czone, ale także przez Francję i Wielką Brytanię. Nie zmienia to jednak faktu, że później Londyn, a w szczególności Paryż widziały w Izraelu sojusznika w próbie ukarania Egipcjan za nacjonalizację Kanału Sues­kiego.

Pojmani w trakcie operacji Syryjczycy powrócili do domów 19 marca 1956 roku w ramach izraelsko-syryjskiej wymiany jeńców na moście Bnot Jaakow na Jordanie obok kibucu Gadot w Dolinie Hula.

Bibliografia

Amnon K., Surja omedet lehealot ba-um et parszat ha-pszita ha-israelit, 13.12.1955, „Al ha-Miszmar”, s. 1–2.
Bar-On Mordechaj, ‘Alej Zajit’: ha-pszita ba-chofej Kineret ba-lajla 12 december 1955, „Ijunim ba-tkumat Israel” 1999, nr 9, s. 87–127.
Marcinek Roman, Kanał Sueski 1956, Warszawa 2017.
Markus Joel, Cahal chisel ha-mucawim ha-surijim ba-chof ha-Kine­ret, 13.12.1955, „Dawar”, s. 1⁠–⁠2.
Paz Israel, Ha-mucawim ha-surim ba-chof Kine­ret chuslu, 13.12.1955, „Al ha-Miszmar”, s. 1–2.
Sznicer Szmuel, Ha-lajla bo regesz ha-Kine­ret, 13.12.1955, „Maariw”, s. 2.
Tyler Patrick, Twierdza Izrael, przekład Norbert Radomski, Poznań 2014
11.12.1955; Miwca Alej Zajit – Peulat Kine­ret, IDF Paratrooper’s History Site.
Alafim hifginu be-arej Surja, 13.12.1955, „Maariw”, s. 1.
Ha-jom jochelfu ha-szwujim bejn Israel wa-Surja, 29.03.1956, „Dawar”.
Jechidot Cahal pasztu ha-lajla al mucawim surijim, 12.12.1955, „Dawar”, s. 1.
Letter dated 15 December 1955 from the representative of Egypt, addressed to the Secretary-General, S/3514, Organizacja Narodów Zjednoczonych.
Pszita israelit le-szetach Surja, 12.12.1955, „Al ha-Miszmar”, s. 1.

National Photo Collection of Israel, ID D388-109