W zeszłym roku przedstawiliśmy założenia teoretyczne, które powinien spełniać nowoczesny bojowy wóz piechoty na środkowoeuropejskim potencjalnym polu walki i które zostały skonfrontowane z ówczesnymi informacjami na temat Borsuka. W rzeczywistości krajowy bojowy wóz piechoty wygląda zdecydowanie lepiej, dzięki czemu na pisanie o jego charakterystyce przez najbliższe lata zostanie z pewnością zużyte mnóstwo atramentu. Teorię trzeba jednak skonfrontować z praktyką. Dlatego też poza samym programem Nowego Pływającego Bojowego Wozu Piechoty można zauważyć inne programy zakupu nowych bojowych wozów piechoty, które są oparte na przetargach, a nie pracy badawczo-rozwojowych.

Najbardziej uwagę mediów bez wątpienia przyciągają amerykański program NGCV OMFV, którego celem jest wyłonienie następcy wysłużonych już bojowych wozów piechoty Bradley, australijski Land 400 Phase 3, mający wyłonić następcę transporterów opancerzonych M113, i czeski przetarg na bwp – następcę wozów proweniencji wschodniej.

Założenia

Przy okazji przeprowadzanego po raz drugi przetargu na nowy gąsienicowy bojowy wóz piechoty dla Republiki Czeskiej zdecydowano się na postawienie bardzo nietypowych wymogów. Nasi południowo-zachodni sąsiedzi oczekują, że pojazd mający zastąpić BVP-1 i BVP-2 (produkowane na licencji BMP-1 i BMP-2) będzie opancerzonym wozem gąsienicowym z wieżą załogową, zdolnym do transportu w przedziale desantowym ośmiu żołnierzy – sześciu członków drużyny zmechanizowanej wraz z dwoma „specjalistami”. Sam BWP ma być uzbrojony w armatę automatyczną lub napędową na amunicję 30 × 173 milimetry (taką samą, jaką stosujemy w Bushmasterach II), karabin maszynowy lub rotacyjny na amunicję 7,62 × 51 milimetrów oraz podwójną wyrzutnię ppk. Jeśli chodzi o poziom ochrony wozu, Czesi nie postawili zbyt wygórowanych wymagań. Pojazd ma mieć zapewnioną dookólną ochronę na poziomie drugim (odporność na trafienia amunicją 7,62 x 39 milimetrów) z możliwością poprawy opancerzenia do poziomu piątego (odporność na trafienia podkalibrową amunicją przeciwpancerną na nabój 25 × 137 milimetrów) za pomocą łatwo demontowalnego pancerza dodatkowego.

Jak zatem widać, przetarg ma dotyczyć prawie standardowego bojowego wozu piechoty i w dodatku, ze względu na wymogi opancerzenia, niezbyt ciężkiego. „Prawie” jednak czyni tutaj wielką różnicę. Decydują o tym dwa kluczowe wymogi: wyposażenie pojazdu w wieżę załogową i możliwość przewożenia spieszonego desantu, który może aż liczyć aż ośmiu żołnierzy. W przypadku wieży załogowej konieczne jest zarezerwowanie dodatkowej przestrzeni na kosz penetrujący kadłub transportera, a obecność aż ośmiu siedzeń o szerokości zgodnej z normami SAE w przedziale desantowym powoduje konieczność wydłużenia pojazdu, na co nie wszyscy producenci mogą sobie pozwolić, a przyczyną tego jest przede wszystkim rosnąca masa wozu, i to nie ze względu na zwiększony poziom ochrony pojazdu. Przetarg mógł być bardziej skomplikowany, gdyż zdaniem zastępcy szefa czeskiego sztabu generalnego, generała dywizji Miroslava Hlaváča, rozważano dodanie wymogu pływalności, z czego jednak Czesi ostatecznie zrezygnowali.

Czeski przetarg na bwp – jak czeski film

BVP-2 w barwach AČR.
(Adam Hauner, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Dodatkowo to nie jest przetarg na gotową konstrukcję, ale de facto na kooperanta odpowiedzialnego za przekazanie licencji na swój produkt miejscowego VOP-owi. Komplikacją dla potencjalnego sprzedawcy jest więc konieczność przygotowania linii produkcyjnej w Czechach pod całkiem niewielkie zamówienie, liczące 210 pojazdów w siedmiu odmianach, na które się składa:

  • 125 bojowych wozów piechoty
  • 26 wozów dowodzenia
  • 13 bojowych wozów rozpoznawczych
  • 12 transporterów wsparcia inżynieryjnego
  • 12 wozów rozpoznania / pogotowia technicznego
  • 11 artyleryjskich wozów dowodzenia
  • 11 wozów ewakuacji medycznej

Właśnie wymóg produkcji tak niewielkiej liczby pojazdów przez Czechów na miejscu spowodował, że wcześniejsze plany opracowania bojowego wozu piechoty przez stronę polską i czeską spełzły na niczym.

Wieża załogowa

Bez wątpienia najbardziej kontrowersyjnym wymogiem, który postawili Czesi, jest konieczność montażu wieży załogowej. Jest to spowodowane jednak nieprzyjemnymi doświadczeniami z obecnie stosowanymi w Czechach wieżami bezzałogowymi.

Od 2007 AČR eksploatuje bowiem otwarte wieże bezzałogowe RCWS-30 produkcji izraelskiego Rafaela, które w liczbie dziewięćdziesięciu dziewięciu sztuk trafiły na kołowe bojowe wozy piechoty KBVP Pandur II. Wieże te okazały się jednak nie najszczęśliwszym wyborem. Problemy pojawiły od razu, jak tylko obniżyła się temperatura podczas miesięcy zimowych, a objawiały się przede wszystkim w problemach z celnością w ruchu, spowodowanych awariami napędów wieży, które nie były przystosowane do działania w niskich temperaturach. Dochodziło też do zacinania się broni, a ze względu konstrukcję pierwszych wież bezzałogowych nie była możliwa jej naprawa w warunkach poligonowych.

Podobne oprzytomnienie można zaobserwować również w australijskim programie Land 400 Phase 3. Tam jednak zdecydowano się na wymóg montażu wieży załogowej z powodu specyfiki działań w warunkach tropikalnych obecnych na wyspach Oceanii. Zarówno klimat, jak i roślinność mogłaby bowiem powodować ryzyko awarii i uszkodzeń naszpikowanych elektroniką wież bezzałogowych, a ponadto większość konstrukcji nie oferuje awaryjnego trybu manualnego w przypadku wystąpienia defektów.

KBVP Pandur II z RCWS-30.
(Adam Hauner, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Nie oznacza to jednak, iż wieże bezzałogowe były tymczasowym trendem na światowych rynkach zbrojeniowych. Wciąż będą one oferować znacznie mniejszą powierzchnię do zagospodarowania w kadłubie, co będzie miało niebagatelne znaczenie przy obecnej ewolucji coraz ciężej opancerzonych bojowych wozów piechoty. Nie można wykluczyć, że w przyszłości pojawią się wieże quasi-bezzałogowe (lub wprost załogowe niskoprofilowe), które będą eliminować wady wież typowo bezzałogowych po to, aby były równie atrakcyjne jak rozwiązania załogowe. Taka konstrukcja będzie mogła jednak wymagać wyspecjalizowanego układu konstrukcyjnego, aby pomieścić obracające się stanowisko działonowego. A to oznacza większą przestrzeń wewnątrz pojazdu potrzebną na pomieszczenie wieży, jak też konieczność oddzielenia obracającego się stanowiska od siedzącego w pojeździe desantu za pomocą klasycznego kosza, co może eliminować zyski z wykorzystania takiej wieży zamiast standardowej wieży załogowej.

Obecny etap oprzytomnienia ominie nas jednak bokiem, o czym bez wątpienia świadczy nietypowa konstrukcja ZSSW-30, de facto hybryda klasycznej wieży bezzałogowej z możliwością operowania w trybie manualnym. W przypadku Czechów i Australijczyków będziemy mieć raczej do czynienia z klasyczną konstrukcją wieży załogowej mającej kosz i być może tryb zdalnego sterowania. Tłumaczą oni tę decyzję przede wszystkim przewagą tradycyjnych przyrządów optycznych w kwestii zapewnienia odpowiedniej jakości obrazu pola walki i świadomości sytuacyjnej (ograniczonej przez konstrukcję wieży bezzałogowej), jak również możliwością przeładowania i naprawy uzbrojenia bez opuszczania bezpiecznej przestrzeni wewnątrz pojazdu.

Ten drugi zarzut jest prawidłowy jedynie w przypadku starszych wież bezzałogowych. W najnowszych rozwiązaniach ta kwestia jest rozwiązywana przez dodawanie do standardowego wyposażenia wież systemów obserwacji dookólnej, które dostarczają obraz pola walki dla załogi i siedzącego w pojeździe desantu z kilku lub kilkunastu kamer rozmieszczonych wokół transportera. Natomiast w przypadku obsługi uzbrojenia umieszczonego w wieży problem również dotyczy zarzucanych już starszych wież o konstrukcji otwartej. Obecnie zamknięte wieże bezzałogowe mają włazy obsługowe, które pozwalają na wgląd do wnętrza wieży bez opuszczania pojazdu.

Szkoła niemiecka…

Sama wieża jednak nie sprawia, że wybór nagle staje się bardzo skomplikowany. Moda na wieże bezzałogowe pojawiła się w ciągu ostatnich dziesięciu lat i większość będących obecnie w produkcji bojowych wozów piechoty nie ma żadnego problemu z integracją takowej wieży.

Czynnikiem, który sprawił, że powstanie przyszłego czeskiego transportera piechoty graniczy z cudem, jest konieczność pomieszczenia wewnątrz aż jedenastu żołnierzy: ośmiu piechurów wraz z trzema członkami załogi. W kręgach wojskowych naszego sąsiada zza Sudetów ten wymóg był jednym z dwóch najbardziej omawianych (obok odrzuconego wymogu pływalności) i zdaniem wielu nie powinien się znaleźć w oficjalnej liście wymogów. Takie posunięcie było spowodowanie chęcią wdrożenia do czeskiego wojska „szkoły angielskiej”. Na czym ona polega?

Czesi w taktykach działania jednostek zmechanizowanych niskiego szczebla (kompanii i niżej) wyróżnili dwa sposoby ich działania. Są to „szkoła niemiecka” i „szkoła angielska”. Ta pierwsza wywodzi się jeszcze z czasów zimnej wojny oraz strachu Niemców Zachodnich przed mitycznym przesmykiem Fulda i potencjalnie największą bitwą pancerną w historii wojen, mającą przesądzić o losie całej Europy Zachodniej podczas trzeciej wojny światowej. Biorąc jednak pod uwagę to, jak były skonstruowane zachodnioniemieckie bojowe wozy piechoty, można wywnioskować, że korzenie „szkoły niemieckiej” są jeszcze głębsze i mogą sięgać końca drugiej wojny światowej i doświadczeń z niej wynikających. Szkoła ta zakłada, że drużyna zmechanizowana, będąca jednocześnie desantem w bojowym wozie piechoty, jest ściśle przywiązana do niego i jej rola jest marginalna poprzez przekazywanie większości zadań bojowych drużynowemu bwp. Sama piechota może odgrywać większą rolę jedynie podczas walk w terenie zabudowanym, co ma przede wszystkim służyć zabezpieczeniu bwp jako samobieżnego domu dla tych kilku żołnierzy.

Taka sytuacja jest obecna w taktyce działania niemieckich grenadierów pancernych praktycznie od samego powstania Bundeswehry i zaadaptowania w roku 1958 de facto pierwszego na świecie bojowego wozu piechoty Schützenpanzer Lang HS.30. Był on znacznie lepiej opancerzony w porównaniu z pojazdami czasu drugiej wojny światowej i ich następcami, gdyż zapewniał ochronę przed bezpośrednimi trafieniami amunicją przeciwpancerną kalibru 20 milimetrów z bardzo bliskiej odległości i drugowojenną amunicją kalibru 45 milimetrów z odległości 500–1000 metrów. Dodatkowo pochyły pancerz zwiększał odporność na trafienia pełnokalibrową amunicją przeciwpancerną większego kalibru. Z drugiej strony HS.30 został uzbrojony w armatę automatyczną kalibru 20 milimetrów, która była przeznaczona do zwalczania siły żywej i transporterów opancerzonych przeciwnika, odciążając w tych zadaniach czołgi średnie, którym HS.30 miał towarzyszyć. Jednocześnie kąt podniesienia armaty wynoszący aż 75 stopni miał pozwalać w przyszłości na prowadzenie ognia przeciwlotniczego, głównie przeciw śmigłowcom transportowym latającym nad polem walki.

Schützenpanzer Lang HS.30.
(Huhu, domena publiczna)

Obecnie natomiast wzorcowym dla tej szkoły bojowym wozem piechoty jest Schützenpanzer Puma, który również zaprojektowano tak, aby jak najlepiej chronić przebywających w nim żołnierzy. Drugą stronę medalu jest wyposażenie samej drużyny zmechanizowanej stworzonej zgodnie z tą szkołą. Przeciętna drużyna grenadierów pancernych jest tu wyposażona w jeden lub dwa granatniki przeciwpancerne Panzerfaust 3 wyposażone główne w granaty z tandemową głowicą kumulacyjną. Dodatkowo w przypadku bojowych wozów piechoty Marder drużyna może zostać uzupełniona wyrzutnią przeciwpancernych pocisków kierowanych MILAN (lub w najbliższej przyszłości Spike-LR/LR2), która jest demontowana z transportera.

Efekt uboczny systemu jest taki, że pododdział piechoty (pluton, kompania) nie ma do dyspozycji jakichkolwiek własnych środków wsparcia ogniowego i opierając się tylko na własnej broni (broń strzelecka, 40-milimetrowe granatniki piechoty) lub broni pokładowej transportera (armata szybkostrzelna, wyrzutnie ppk, ewentualnie broń zamontowana na bezzałogowym stanowisku strzeleckim). To nie pozwala na skuteczne prowadzenie walki z okopanym przeciwnikiem lub w terenie zurbanizowanym bez wsparcia ze strony artylerii wyższego szczebla lub lotnictwa.

…i szkoła angielska

„Szkoła angielska” zakłada natomiast kompletnie inne przeznaczenie bwp. Jest on tylko częścią organizmu, nie zastępuje on całkowicie siedzących w nim piechurów, lecz ich uzupełnia swoją siłą ognia. Jednocześnie nie jest w stanie wypełniać bardziej wyspecjalizowanych zadań, do których są wyznaczeni „specjaliści” wchodzący w skład spieszonej części plutonu zmechanizowanego. Tacy żołnierzy odpowiadają za obsługę dodatkowego uzbrojenia, które mogłoby wchodzić w skład uzbrojenia całego plutonu, sensorów rozpoznawczych lub nawet dodatkowych pojazdów bezzałogowych (lądowych lub powietrznych). W przypadku Czechów „szkoła angielska” została zakorzeniona w dotychczas stosowanej strukturze plutonu zmechanizowanego na BVP-1/2. Doświadczenia z obawy przed kolejną wojną światową skierowały wyposażenie spieszanego desantu w wojsku czeskim, a wcześniej czechosłowackim, w zupełnie innym kierunku, zostawiając w transporterze miejsce dla wyspecjalizowanego chemika, który odpowiadał za wykrywanie skażeń bronią masowego rażenia na polu walki.

Z drugiej strony wyposażenie typowego plutonu piechoty zmechanizowanej z Układu Warszawskiego nie odbiegało od tego, co można zauważyć w „szkole niemieckiej”. Każda drużyna miała do dyspozycji organiczny wielorazowy granatnik przeciwpancerny, a gdy środkiem transportu był bazowy BMP-2 lub BMP-1 zmodernizowany do standardu BMP-1P, drużyna mogła zostać uzupełniona o własną wyrzutnię ppk Fagot lub Konkurs, która mogła zostać zdemontowana z bwp. Ponadto każdy pluton był uzupełniony o własny środek ogniowy nieobecny po przeciwnej stronie frontu na tak niskim szczeblu – przenośną wyrzutnię pocisków przeciwlotniczych, najczęściej Strzała-2. Dlaczego zatem nie jest to istotą „szkoły angielskiej”? Problem leży w rozwoju technicznym broni przeciwpancernej piechoty i rosnącej ilości wyposażenia osobistego żołnierzy.

Brytyjski bwp FV510 Warrior pozostaje w służbie od 1984 roku.
(davric, domena publiczna)

Pierwszy czynnik pozwala udoskonalić granatniki przeciwpancerne poprzez dodanie zaawansowanych systemów celowniczych i programowalnych pocisków, co pozwala coraz bardziej zbliżyć się zdolnościami zwalczania lżejszych celów do cięższych, lecz również skuteczniejszych wobec broni pancernej przeciwpancernych pocisków kierowanych. To natomiast sprawia, że koszt zakupu i utrzymania rośnie, przez co nieopłacalne jest zachowanie tak dużej ilości broni wielozadaniowej na tak niskim szczeblu wobec obecności broni szybkostrzelnej w wozach bojowych i rosnącej ilości broni wsparcia dostępnej dla pojedynczych żołnierzy. Same ppk zaczęto integrować z systemami kierowania ogniem bojowych wozów piechoty, przez co nie nadają się do wykorzystania poza pojazdem. Drugi czynnik powoduje, że zmniejsza się ilość przestrzeni w transporterze dla broni zespołowej. Finalny efekt jest taki, że broń przeciwpancerna piechoty stała się albo uzbrojeniem podstawowym jej transporterów, albo została przesunięta na wyższe szczeble bez osłabienia zdolności piechoty do zwalczania pojazdów opancerzonych.

Pomimo że również w naszym kraju jest wielu zwolenników powielania niemieckich wzorców w wojskach zmechanizowanych, „szkoła angielska” wydaje się opcją lepiej dostosowaną do warunków obecnych w działaniach wojennych po roku 1991. Tak skonstruowany pluton zmechanizowany jest elastyczniejszy w zależności od rodzaju konfliktu zbrojnego i przeciwnika, z którym może się spotkać. Nie wyklucza to możliwości współpracy piechoty z bronią pancerną, a jednocześnie pozwala na samodzielne prowadzenie działań, gdy broń pancerna nie jest potrzebna lub jej obecność nie jest możliwa. Ponadto taki pluton może być uniwersalny względem rejonu działań wojennych – czy mówimy o terenie równinnym lub pustynnym, górzystych przejściach czy też obronie wybrzeża. Ze względu na obecność dodatkowych środków wsparcia przydzielonych bezpośrednio dowódcy plutonu (lub kompanii) taka jednostka zmechanizowana nie będzie wymagała wyspecjalizowania pod określony teren walk.

Dodatkowo zdaniem Amerykanów potencjalny konflikt z Rosją będzie wymuszał działanie pojedynczych kompanii lub nawet plutonów w warunkach ograniczonej łączności między pododdziałami. To natomiast powoduje, że każdy pluton powinien mieć własną broń przeciwpancerną (nie licząc tej przewożonej na bwp), środki wsparcia ogniowego (z reguły 40-milimetrowe granatniki maszynowe i 60-milimetrowe moździerze) i nawet własne przenośne, głównie bezzałogowe, systemy rozpoznawcze. Tak wyposażony pluton mógłby być swoistą małą armią, zarówno działając samodzielnie podczas zadań patrolowych na misjach stabilizacyjnych, jak i w oderwaniu od innych plutonów w konflikcie pełnoskalowym. Dzięki temu będzie istniało mniejsze zapotrzebowanie na wsparcie ogniowe lub zwiadowcze ze strony pododdziałów specjalistycznych podległych bezpośrednio dowódcy batalionu, co jest ważne ze względu na rozwój systemów uzbrojenia i łączności, który sprawia, że każdy pluton będzie odpowiadał w przyszłych pełnoskalowych konfliktach zbrojnych za obsadę dwukilometrowego odcinka frontu, a cały batalion – 25 do nawet 35 kilometrów frontu. Dodatkowy efekt jest taki, że wykorzystywane w Bundeswehrze bojowe wozy piechoty, które stworzono zgodnie ze „szkołą niemiecką”, pomimo bardzo dobrego uzbrojenia i ochrony zapewnionej piechurom, nie będą miały jakichkolwiek szans na eksport, czego powodem jest właśnie specyfika „szkoły niemieckiej”, nieprzyjętej w wojskach lądowych spoza Niemiec.

Sam przydział specjalistów do pojedynczych pododdziałów nie jest tu jedyną kwestią. Specyfika konfliktów zastępczych pokazała, że mimo znacznej siły ognia bwp wciąż będą odgrywały rolę taksówek dla piechoty. A to sprawia, że sam bwp powinien być znacznie większy ze względu na to, że nie tylko musi pomieścić liczniejszy desant (z reguły ośmioosobowy), lecz również ich wyposażenie, którego ilość i masa znacznie wzrosła. W rzeczywistości tak nie jest i jak można zaobserwować, obecnie światowym trendem staje się, aby bwp mógł przewozić nie więcej niż dziewięciu żołnierzy (wraz z załogą). Dzieje się to za sprawą rosnącego poziomu ochrony. Ze względu rosnący kaliber uzbrojenia i wdrażanie coraz doskonalszych systemów kierowania ogniem, które dorównują systemom stosowanym w czołgach podstawowych lub nawet je przewyższają, wymagana efektywność grubość osłon pasywnych wzrosła czterokrotnie w ciągu ostatnich trzydziestu, czterdziestu lat.

Wpływ na to ma również aktualizacja norm opancerzenia dla wozów bojowych. Najbardziej znaną jest STANAG 4569. Przed jej wdrożeniem przez NATO Standardization Office w roku 1999 standardowa w bojowych wozach piechoty była ochrona przed amunicją karabinową kalibru 12,7 i 14,5 milimetra oraz małokalibrową amunicją artyleryjską kalibru 20 i 23 milimetrów. Wraz z wejściem tej normy w życie podstawą stała się ochrona pojazdów na najwyższym wtedy piątym poziomie, który rozszerzał wymogi na ochronę przed amunicją podkalibrową kalibru 25 milimetrów. Natomiast wraz z pojawieniem się w roku 2012 poprawki uwzględniono szósty poziom, którego wymogiem jest ochrona przed amunicją podkalibrową kalibru 30 milimetrów. Efekty wdrożenia tej poprawki możemy już zauważyć na podstawie konstrukcji najnowszych bojowych wozów piechoty i ich mas całkowitych, które zaczynają przekraczać 40 ton. Czesi jednak postawili na wymóg zapewnienia poziomu 5 ochrony balistycznej, i to dopiero przy wykorzystaniu łatwo demontowanych osłon dodatkowych, co może się wiązać przede wszystkich z redukcją masy wozu, który będzie przewoził aż jedenastu ludzi pod pancerzem. Nie wyklucza to możliwości, że oficjalnie zostaną w przetargu zaoferowane bojowe wozy piechoty, które będą jednak chronione na poziomie 6.

Konkluzje

Czy czeski przetarg może być lekcją, z której musimy się nauczyć? Niekoniecznie.

Czesi co prawda starają się o zabezpieczenie procesu eksploatacyjnego następców BVP, lecz nastawili się na zakup licencji gotowego już produktu, ponieważ rozwijanie własnej konstrukcji nie jest opłacalne ze względy na ich potrzeby. W ramach przetargu zakupią bowiem tylko 210 bojowych wozów piechoty w siedmiu wersjach, podczas gdy my – tworząc Borsuka – szykujemy się na zaspokojenie potrzeb wynoszących prawdopodobnie od około 530 do 700 wozów bojowych, przy czym to są wartości minimalne wynikające ze struktury naszych Wojsk Lądowych.

Przetarg nie ma też na celu wyłonienia konstrukcji, która będzie znacząco wyprzedzać technicznie dotychczas używane bwp. Poza nowym Lynxem od Rheinmetalla, który w rzeczywistości jest złożony z podzespołów kilku niemieckich wozów bojowych, pozostałe oferty dotyczą transporterów piechoty, które są już produkowane i zweryfikowane w tej samej formie (CV90) lub lekko zmienionej (ASCOD 2).

Przetargiem mającym wykonać krok naprzód jest program Optionally Manned Fighting Vehicle (OMFV), do którego oferowana konstrukcja General Dynamics (poważnie zmieniona względem Griffina III) charakteryzuje się funkcją drive-by-wire, pozwalającą każdemu z trzech członków załogi być zarówno kierowcą, jak i działonowym, zrywając przy tym z konserwatywnym podziałem zadań. Ten program z pewnością może, w przeciwieństwie do przetargu australijskiego lub czeskiego, nakreślić teoretyczne ramy techniczne bojowych wozów piechoty przyszłości lub częściowo nawet dla czołgów nowej generacji, co też paradoksalnie spowodowało jego restart ze względu na niezdecydowanie gestora co do finalnego kształtu następcy Bradleya.

Ponadto tak naprawdę przetarg (wraz z fazą trzecią australijskiego programu Land 400) może przynieść największe korzyści niemieckiemu Rheinmetallowi, który stara się wdrożyć na rynek swój nowy bojowy wóz piechoty Lynx, a ze względu na to, że Niemcy już zamówili Pumy i planują powiększyć zamówienie, musi znaleźć rynek zbytu dla swojego produktu za granicą, oferując przy tym korzyści przemysłowe. W tym wypadku nie osiągnięto sukcesu za oceanem.

Inne artykuły o broni pancernej:

Bibliografia

Jan Grohmann, Armáda ČR hledá nové BVP: Bezosádková vs. osádková věž, armadninoviny.cz, 23.04.2019.
Jan Grohmann, Armáda ČR hledá nové BVP: Velikost výsadku, armadninoviny.cz, 15.05.2019.
Otakar Berger, Czech Army’s Modernization Projects: the IFVs, czdjournal.com, 06.07.2018.
Czeskie KTO Pandur II – lekcja dla Polski, dziennikzbrojny.pl, 12.07.2013.
NOVÁ BVP. 16 nepřekročitelných požadavků na pásové bojové vozidlo pěchoty (PBVP), Ministerstwo Obrony Republiki Czeskiej, acr.army.cz.
Lubomír Světnička, Nové pásové obrněnce musí obstát v první linii, hájí zadání zkušený velitel, idnes.cz, 30.04.2019.
STANAG 4569 (Edition 2), NATO Standardization Agency, 18.12.2012.

Rheinmetall