Szwedzki resort obrony zauważa, że pomimo znacznych strat osobowych i sprzętowych Moskwa wciąż zwiększa swoją obecność wojskową w rejonie Arktyki, co bezpośrednio zagraża bezpieczeństwu Szwecji. Środkiem zaradczym ma być zwiększenie obecności szwedzkich sił zbrojnych na północy kraju oraz rozszerzenie współpracy wojskowej z najbliższymi sojusznikami.

Szwedzki minister obrony Pål Jonson podczas tegorocznej edycji Warszawskiego Forum Bezpieczeństwa powiedział, że naturalną reakcją Sztokholmu na aktywność Moskwy w Arktyce była decyzja o odtworzeniu pułków i garnizonów w północnej części Szwecji oraz wzmocnieniu reaktywowanego dwa lata temu pułku Norrlands dragonregemente – wyspecjalizowanego komponentu wojsk lądowych do działań w rejonach arktycznych i operacji specjalnych.

Jonson dodał, że oprócz rozbudowy możliwości sił zbrojnych kluczowa jest współpraca z najbliższymi sojusznikami – Norwegią i Finlandią. Planowane jest utworzenie wspólnego systemu obrony przeciwlotniczej na dalekiej północy. Nie jest to pierwsza taka deklaracja. Zaledwie w marcu dowódcy wojsk lotniczych Danii, Norwegii, Szwecji i Finlandii podpisali w bazie Ramstein porozumienie o ścisłej integracji sił powietrznych.



Słowa ministra obrony uzupełniły wcześniejsze wypowiedzi generała Michaela Bydéna, naczelnego dowódcy szwedzkich sił zbrojnych. W listopadzie ubiegłego roku Bydén przekazał rekomendacje sztabu generalnego na ręce szwedzkiego rządu – za konieczne uznano zwiększenie obecności wojskowej w rejonie Górnej Norrlandii poprzez utworzenie nowej jednostki w mieście Kiruna w Laponii oraz rozbudowę istniejącego już potencjału.

Wedle Bydéna nowa jednostka miałaby zabezpieczać linię komunikacyjną między Kiruną a norweskim portem w Narwiku. Dlaczego jest ona tak ważna? W okolicach miasta znajduje się największa na świecie podziemna kopalnia rudy żelaza. Ruda transportowana jest do portu w Narwiku, skąd następnie trafia do odbiorców na rynku europejskim. Dodatkowo w odległości około czterdziestu kilometrów od Kiruny znajduje się kosmodrom Esrange.

W czerwcu komisja obrony przekazała ministrowi obrony raport dotyczący szwedzkiej polityki obronnej, którego powstanie wymusiła wojna w Ukrainie i zbliżające się członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim. Autorzy raportu stwierdzili, że porządek w regionie ustanowiony po zakończeniu drugiej wojny światowej i zimnej wojny ulega degradacji z powodu działań Rosji i Chińskiej Republiki Ludowej. Dodatkowo autorzy zauważają, że niestabilna sytuacja w rejonie Indo-Pacyfiku negatywnie odbija się na globalnym bezpieczeństwie, co automatycznie odbija się na bezpieczeństwie regionalnym Szwecji.



W raporcie stwierdzono, że Szwecja, podobnie jak wiele państw zachodnich, ograniczyła środki na obronność po zakończeniu zimnej wojny, co z biegiem czasu okazało się decyzją błędną. Obecnie Sztokholm ma dążyć do spełnienia NATO-wskiego wymogu przeznaczenia 2% PKB na obronność do 2026 roku. W ubiegłym miesiącu rząd ogłosił, że w przyszłym roku wydatki na obronność mają wzrosnąć o prawie 30% w ramach propozycji budżetowej obejmującej dodatkowe inwestycje o wartości 27 miliardów koron szwedzkich (10,8 miliarda złotych) w latach 2023–2024. Nowe środki zostaną przeznaczone na zakup systemów artyleryjskich, samolotów transportowych, samolotów bojowych oraz nowych okrętów nawodnych i podwodnych.

Dodatkowo proponuje się zrewidowanie wydanej w 2020 roku szwedzkiej strategii dla regionu arktycznego. Obecnie obowiązujący dokument wyraźnie stwierdza, że zmiany klimatyczne, które zaszły w ciągu ostatniej dekady, oraz nowe realia geostrategiczne w regionie oznaczają większe wyzwania i wymuszają zmianę podejścia szwedzkiej polityki wobec Arktyki.

Szwedzkie terytorium arktyczne składa się głównie z dwóch najbardziej na północ wysuniętych regionów: Västerbotten i Norrbotten, zajmujących łącznie około jednej trzeciej całkowitej powierzchni Szwecji. Zamieszkuje go około pół miliona mieszkańców. W dokumencie zauważono, że polityka bezpieczeństwa Szwecji wykracza jednak poza północną część kraju i obejmuje obszary na Dalekiej Północy, w tym Morze Barentsa i Morze Norweskie – szlaków komunikacyjnych dla wydobywanych w Szwecji zasobów rudy żelaza, kluczowych dla europejskiego przemysłu.



Do podobnych wniosków doszli również Norwedzy, którzy w lutym opublikowali raport Fokus 2023, będący wspólnym dziełem norweskiego wywiadu Etterretningstjenesten, służb specjalnych PST i Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. Autorzy zauważają, że Arktyka staje się areną rywalizacji mocarstw, a wojna w Ukrainie sprawiła, że Rosja tym bardziej widzi konieczność zadbania o swoje interesy w strefie polarnej, wskutek czego północna Norwegia i przyległe akweny będą trwale zagrożone potencjalnym konfliktem.

Norwedzy i Szwedzi stwierdzili, że chociaż część „lądowego” personelu i sprzętu rosyjskich sił polanych zostało zlikwidowanych podczas działań w Ukrainie, Flota Północna wraz z lotnictwem nie uległy praktycznie żadnemu osłabieniu. Tak norweski raport, jak i Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) szacuje, że Moskwa do napaści na Ukrainę zadysponowała trzy batalionowe grupy bojowe liczące łącznie ponad 3 tysiące żołnierzy stacjonujących na Półwyspie Kolskim.

200. Brygada brała udział w pierwszych rosyjskich atakach na Charków, ale już w siódmym dniu wojny w starciu z ukraińską 93. Samodzielną Brygadą Zmechanizowaną „Chołodnyj Jar” poniosła sromotną klęskę. Łącznie z 3 tysięcy „arktycznych” mogło zginąć nawet 1500. Dodatkowo Flota Północna mogła stracić sto czołgów i wozów opancerzonych.

Wówczas wiceadmirał Nils Andreas Stensønes, szef Etterretningstjenesten, w rozmowie z Barents Observer powiedział, że siły lądowe na półwyspie zostały zredukowane do jednej piątej stanu przedwojennego, jednak lotniczy i morski komponent rosyjskich sił arktycznych pozostał nietknięty.



Część autorów zauważa również, że przez niepowodzenia na froncie ukraińskim Moskwa wykorzysta Arktykę do prowadzenia swojej „mocarstwowej rozgrywki”, przy okazji próbując destabilizować region nordycko-bałtycko-arktyczny. Po dołączeniu Finlandii do Sojuszu i wobec zbliżającego się członkostwa Szwecji granica Rosji z NATO będzie rozciągać się od Bałtyku aż do Półwyspu Kolskiego i Morza Arktycznego.

O ile Moskwa w pewnym sensie pogodziła się z „utratą” Morza Bałtyckiego – prowadzenie operacji morskich na Bałtyku stanie się bardzo ryzykowne dla Floty Bałtyckiej, która w wypadku potencjalnego konfliktu będzie miała znaczne trudności, by opuścić bazy w Królewcu i Petersburgu – o tyle nie może pozwolić sobie na „utratę” Arktyki.

Szwedzcy żołnierze z systemem przeciwlotniczym RBS 70 w czasie ćwiczeń „Trident Juncture 2018”.
(Jesper Sundström / Swedish Armed Forces)

Z rosyjskiego punktu postrzegania zagrożeń położony na wschód od północnej Norwegii i Finlandii Półwysep Kolski ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa narodowego. Stacjonuje tam Flota Północna, w której skład wchodzą atomowe okręty podwodne z pociskami balistycznymi, stanowiące część rosyjskich sił nuklearnych. Utrata części konwencjonalnego potencjału na ukraińskich stepach powoduje, że atom stał się kluczowym narzędziem w rosyjskiej polityce odstraszania (i przy okazji szantażu).

Dodatkowo rosyjski resort „obrony” postrzega członkostwo Finlandii i Szwecji w NATO kalp zagrożenie dla bezpieczeństwa Federacji. Nawet jeśli akcesja Finlandii i Szwecji jest w dużej mierze tylko formalnością prawną (relacje obu państw z NATO były bliskie przed złożeniem dokumentów akcesyjnych), na terytorium obu państw mogą zostać umieszczone pododdziały członków Sojuszu. Również według strony rosyjskiej NATO mogłoby rozmieścić w Finlandii „operacyjno-taktyczne systemy rakietowe”, co stworzyłoby zagrożenie dla kompleksu wojskowo-przemysłowego w Archangielsku i infrastruktury transportowej. Rosyjską odpowiedzią na ruchy Szwedów i Finów ma być zwiększenie obecności wojska przy granicy z Finlandią i na Dalekiej Północy.



Warto jednak dodać, że generał Bydén zauważa swojego rodzaju szansę wynikającą z rosyjskich działań w Arktyce. Mianowicie Szwecja, zwiększając swoją obecność w Laponii, może pokazać sojusznikom, że byłaby w stanie wzmocnić swoją przynależnością do Sojuszu rejon północy. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę zlokalizowania tam przemysłu wydobywczego i kosmicznego, kluczowego dla Europy.

Oczywiście decyzja Szwedów o rozbudowie sił arktycznych i ścisłej współpracy z sojusznikami jest wartością dodaną nie tylko dla innych państw europejskich, ale i dla Amerykanów, którzy w marcu informowali, że że rosyjskie okręty podwodne wkrótce będą prowadzić ciągłe patrole opodal jednego z dwu amerykańskich wybrzeży. Z pewnością wiec dołączenie Szwecji do Sojuszu Północnoatlantyckiego, rozbudowa jej potencjału i nawiązanie współpracy z pozostałymi krajami nordyckimi zwiększy stabilność w regionie i utrudni Moskwie realizację mocarstwowych ambicji.

Zobacz też: Irański Su-22M4 odpalił nowy pocisk

mil.ru