Ciągłe przesuwanie terminu wejścia do służby nowych okrętów podwodnych zmusiło Australię do wydłużenia eksploatacji i poważnej modernizacji posiadanych obecnie jednostek typu Collins. Dokładny zakres modernizacji pozostaje nieznany, nie wiadomo nawet, czy zapadła już decyzja w tej sprawie. Wiadomo natomiast, że program będzie prowadzony we współpracy ze Szwecją. Stosowną umowę podpisały agencje zamówień wojskowych: Försvarets materielverk (FMV) i Capability Acquisition and Sustainment Group (CASG).

Sześć jednostek typu Collins weszło do służby w latach 1996-2003. Pierwotnie zakładano, że ich eksploatacja zakończy się około roku 2027, kiedy zastąpią je nowsze okręty. Tak się jednak nie stało. Na przeszkodzie najpierw stanęły opóźnienia programu HMAS Attack, czyli francuskich Shortfin Barracuda, a następnie decyzja o porzuceniu współpracy z Francją i pozyskaniu wielozadaniowych atomowych okrętów podwodnych w ramach partnerstwa AUKUS z Wielką Brytania i Stanami Zjednoczonymi. Początkowo Collinsy miały pozostać w służbie do roku 2036, ale teraz mówi się nawet o roku 2048.



Gruntowna modernizacja pozwalająca wydłużyć eksploatację o dwadzieścia lat w stosunku do założeń stała się więc koniecznością. Już w roku 2018 ruszyła modernizacja w ramach programu SEA 1439 Phase 5B2, obejmująca instalację nowych systemów dowodzenia i łączności. Z czasem dołączyła do tego wymiana peryskopów na niepenetrujące kadłuba sztywnego maszty optroniczne. Preferowana jest oferta francuskiej firmy Safran, której urządzenie wybrane wcześniej dla Barracud.

Tą drogą modernizacja mid-life-upgrade (MLU) przekształciła się w life-of-type-extension (LOTE). Canberra potwierdziła tę decyzję we wrześniu 2021 roku, niedługo po podpisaniu porozumienia AUKUS.

HMAS Sheean (SSG 77), piąty okręt typu Collins, wychodzi z Beauty Point na Tasmanii.
(LSIS Nadav Harel, Department of Defence)

Co jednak obejmie modernizacja? Za pewnik uchodzą całkowita wymiana układu napędowego i systemu energetycznego. Już tylko to zwiastuje ogromny zakres prac, połączony z rozcinaniem kadłuba. W spekulacjach pojawiają się także instalacja napędu niezależnego od powietrza atmosferycznego (AIP), a nawet wydłużenie kadłuba w celu pomieszczenia nowych systemów i większego zapasu uzbrojenia.

W takiej sytuacji, i przy ciągłym niepewności co do skali wszystkich zmian, zapowiedzi, że pierwszy zmodernizowany okręt wróci do służby już w roku 2026 należy uznać za nierealne. Kolejne jednostki mają być oddawane Royal Australian Navy co dwa lata. Nie wiadomo jednak, ile okrętów zostanie zmodernizowanych. Marynarka wojenna chciałaby zmodernizować co najmniej pięć z sześciu jednostek, dużo jednak zależy od finalnej ceny całego programu. Ta zaś, jeżeli wszystkie dotychczasowe spekulacje okażą się prawdziwe, nie będzie mała.



Cena może wzrosnąć tym bardziej, że wśród rozważanych opcji jest poszerzenie wachlarza przenoszonego uzbrojenia o pociski manewrujące Tomahawk. Na ubiegłorocznej edycji organizowanej w Sydney międzynarodowej konferencji morskiej Indo Pacific otwarcie mówił o tym wiceadmirał Peter Quinn, odpowiadający wówczas w RAN za programy i projekty modernizacyjne. Jeżeli zapadnie decyzja o pozyskaniu Tomahawków, konieczna będzie instalacja związanych z nimi systemów i oprogramowania.

Nie jest to największy problem. Ponieważ w spekulacjach i wojskowych sugestiach na temat modernizacji Collinsów nie pojawiły się do tej pory wyrzutnie pionowe, pod uwagę trzeba brać Tomahawki odpalane z wyrzutni torped. System taki został opracowany i jest używany przez brytyjską Royal Navy. Problem w tym, że produkcję tej wersji pocisku zakończono. Raytheon nie widzi problemu we wznowieniu produkcji, uczciwie jednak zastrzega, że nie będzie to tanie. Rozwiązaniem w takim przypadku byłoby złożenie wspólnego zamówienia z Wielką Brytanią.

Collinsy przy swojej wyporności przeszło 3 tysięcy ton i długości blisko 80 metrów nie będą miały problemu z przystosowaniem do przenoszenia i odpalania Tomahawków. Pozyskanie pocisków manewrujących znacząco zwiększyłaby zdolności odstraszania i bojowe australijskiej marynarki, byłoby też dobrą wprawką do wyposażenia w takie uzbrojenie SSN-AUKUS. Co ciekawe pomysł uzbrojenia Collinsów w Tomahawki nie wyszedł od wojskowych, lecz od Partii Pracy w trakcie ubiegłorocznej kampanii wyborczej. Wypowiedź wiceadmirała Quinna była pierwszym oficjalnym potwierdzeniem, że trwają jakieś prace w tym kierunku. Jeżeli zrealizowano by ten pomysł, Australia stałaby się kolejnym państwem torującym drogę procesowi uzbrajania konwencjonalnych okrętów podwodnych w pociski manewrujące, a nawet balistyczne.

I cóż, że ze Szwecji?

Wybór Szwecji na partnera modernizacji Collinsów nie powinien być zaskoczeniem. Australijskie okręty podwodne zaprojektował szwedzki Kockums na bazie jednostek typu Västergötland. Gdy zapadła decyzja o modernizacji w ramach programu SEA 1439 Phase 5B2, zadanie zaprojektowania architektury systemu, oprogramowania i niezbędnego wyposażenia powierzono Saabowi.



Z dużą dozą prawdopodobieństwa można więc założyć, że Kockums będzie zaangażowany w modernizację MLU Collinsów. Z tego zaś wynika, że jeżeli australijskie okręty rzeczywiście otrzymają napęd AIP, będą to silniki Stirlinga. Można też spodziewać się wykorzystania doświadczeń z modernizacji szwedzkich jednostek typu Gotland i budowy typu A26 Blekinge.

Z trzech okrętów typu Gotland dwa przeszły już modernizację MLU, zaś ostatni jest w jej trakcie. Skala zmian jest zbliżona do tego, o czym myśli Australia. Na Gotlandach zmodyfikowano lub zainstalowano zupełnie nowych łącznie pięćdziesiąt systemów. Wśród nich znalazł się nowy system kierowania walką, zbliżony do tego przewidzianego dla A26, system walki elektronicznej Exelis ES-3701, zestaw masztów dostarczonych przez Safrana (kolejna zbieżność z Australią), sonar Kongsberg SA9510S, nowe systemy łączności, zarządzania i czujniki. Ponadto silnik Stirlinga zmodernizowano z wersji Mk2 do Mk3.

Zobacz też: Nieubłaganie zbliża się koniec służby najstarszych F-22

LEUT Chris Prescott / Commonwealth of Australia