„Proście, a będzie wam dane”. Czy też raczej – w tym wypadku – zabrane. Dowództwo US Air Force od kilku lat stara się uzyskać zgodę Kongresu na wycofanie ze służby najstarszych myśliwców F-22A Raptor. Być może w najbliższym projekcie budżetu uda się wreszcie przepchnąć nieznaczną redukcję floty. Nie jest to jeszcze przesądzone, ale z ostatnich wypowiedzi sekretarza sił powietrznych Franka Kendalla wynika, że sprawa idzie po myśli Pentagonu.

Kendall powiedział, że w komisje do spraw sił zbrojnych w obu izbach Kongresu wreszcie spojrzały przychylnie na wycofywanie starszych samolotów, dla których USAF nie widzi już zastosowania. Przykład tego nowego stanu rzeczy widzimy w sytuacji samolotów A-10C Thunderbolt II. Po blisko dziesięciu latach oporów ze strony Kongresu w tym roku wreszcie zaczęło się wycofywanie poczciwych Warthogów, tak że liczebność floty spadnie do około 220 w październiku roku 2024, a do końca dekady ich służba powinna dobiec końca.



– Nie udało nam się w zeszłym roku ze starymi F-22, które nie mają pełnych zdolności bojowych – powiedział Kendall. – Sądzę, że są dużo większe szanse, iż uda się w tym roku, więc chcę wyrazić trochę wdzięczności dla Kongresu.

USAF planuje wyciąć trzydzieści dwa najstarsze F-22A Block 20, używane obecnie do zadań niebojowych, głównie szkolenia, i niezdolne do przenoszenia najnowszych wersji uzbrojenia. Teoretycznie można by je zmodernizować i przystosować do normalnej służby liniowej, ale według generała dywizji Richarda Moore’a, zastępcy szefa sztabu sił powietrznych do spraw planowania i programów, trwałoby to około dziesięciu lat i kosztowałoby około 3,5 miliarda dolarów.

Zrzut GBU-39 Small Diameter Bomb z F-22A.
(Lockheed Martin / Kevin Robertson)

Ich wycofanie oznaczałoby redukcję floty najpotężniejszych myśliwców świata do 151 egzemplarzy, ale także dałoby oszczędności na poziomie około 500 milionów dolarów rocznie. Te pieniądze Amerykanie chcą przeznaczyć na rozwój wciąż zagadkowego samolotu przewagi powietrznej Next Generation Air Dominance, który docelowo zajmie miejsce wszystkich Raptorów. Notabene powinien on wejść do służby za mniej niż dziesięć lat, co dodatkowo podważa sens modernizowania F-22A Block 20.



Podobnie jak w przypadku samolotów szpiegowskich U-2 Kongres długo żądał, aby USAF zagwarantował, iż nie wycofa F-22, dopóki nie będzie miał dlań gotowego następcy. Ale w sytuacji obu tak wysoce wyspecjalizowanych samolotów problem polega na tym, że opracowanie maszyny tej klasy wymaga czasu, pieniędzy i ludzkich mocy przerobowych. I w obu przypadkach USAF podkreśla, że właśnie zwolnienie zasobów po wycofaniu starych samolotów sprawi, iż będzie można je przekierować na potrzeby nowych.

Australijski E-7A Wedgetail i amerykański F-22A Raptor w pobliżu Hawajów.
(Department of Defence)

– Prawda jest taka, że siły powietrzne potrzebują takich rzeczy jak walka elektroniczna, zarządzanie polem walki, wywiad, zdolności w cyberprzestrzeni, wszystkich tych rzeczy – powiedział Kendall. – Nie potrzebują jedynie samolotów. A wraz ze zmianą charakteru działań wojennych oraz wprowadzaniem nowych rozwiązań technicznych będziemy potrzebowali takich jednostek równie mocno jak tradycyjnych platform. I jak dotąd mamy w tej kwestii solidne wsparcie [ze strony Kongresu].

Jak podkreśla serwis Breaking Defense, projekt budżetu nie tyle wnioskuje o wycofanie starych Raptorów, ile stawia Kongres przed faktem dokonanym – założono bowiem, że politycy zatwierdzą ten krok, i fundusze potrzebne na utrzymanie maszyn rozpisano już na inne cele. Jeżeli Kongres chciałby teraz zmusić Pentagon do utrzymania F-22A Block 20, musiałby albo powiększyć budżet sił powietrznych (co byłoby na rękę Pentagonowi), albo obciąć jakieś inne wydatki w budżecie.



My zaś podkreślmy, że chociaż koniec Raptorów jest już bliżej niż dalej, minie jeszcze trochę czasu, zanim będzie trzeba się pożegnać z całym typem. F-22 mają przed sobą jeszcze co najmniej dziesięć lat służby i być może nawet jeszcze jeden cykl modernizacji. Wiadomo, że USAF coraz bardziej docenia znaczenie systemów namierzania i śledzenia w podczerwieni. Raptory według pierwotnych zamierzeń miały dysponować termonamiernikami, kiedy jednak w sierpniu 1990 roku zaprezentowano prototyp YF-22, nie miał on takiego urządzenia. Możliwe, że za kilka lat wreszcie się doczeka.

Czujniki systemu AN/AAR-56, ostrzegającego o pociskach rakietowych odpalonych w stronę samolotu. Sześć czujników zapewnia dookolne pole obserwacji.
(US Air Force / Samuel King Jr.)

Ostatecznie z termonamiernika w Raptorze zrezygnowano ze względów finansowych. Z jednej strony wydaje się to zabawne w kontekście ceny całego programu – ponad 67 miliardów dolarów do momentu zamknięcia linii produkcyjnej. Z drugiej – właśnie przez rosnące koszty trzeba było szukać oszczędności, gdzie się da. Z tego samego względu zrezygnowano z radiolokatorów obserwacji bocznej (SLAR). Instalacja głowicy IRST będzie się jednak wiązała z szeregiem wyzwań technicznych, o których pisaliśmy szerzej w tym artykule.

Odnotujmy jeszcze rolę, jaką prawdopodobnie odgrywają F-22A w programie NGAD. W ciągu minionych dwóch lat spotterzy kilka razy sfotografowali Raptory wyglądające cokolwiek inaczej niż te, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Najpierw pojawiła się maszyna o niemal jednolitym, błyszczącym poszyciu w kolorze jasnoszarym, trochę podobnym do widzianego wcześniej na samolocie doświadczalnym Scaled Composites 401 Son of Ares. Jeszcze bardziej fascynujący był Raptor widziany wiosną ubiegłego roku opodal bazy Nellis, pokryty dużo ciemniejszymi, ale również błyszczącymi płytkami.



Nikt tak naprawdę nie wie, z czym mamy tu do czynienia. Pojawienie się jasnoszarego Raptora w listopadzie ubiegłego roku wywołało nie lada sensację w światku lotniczym, ale spekulowano wówczas, że była to tylko maszyna ze zdjętą zewnętrzną warstwą farby, być może testująca nowy podkład. Ale „czarny” Raptor, któremu spotterzy nadali przezwisko Symbiot, to już zupełnie inna bajka. Nie ulega wątpliwości, że USAF testuje nowy rodzaj powłoki pochłaniającej fale radarowe lub w inny sposób poprawiającej charakterystyki stealth (na przykład poprzez obniżenie widzialności w podczerwieni). W Stanach Zjednoczonych coraz głośniej mówi się o powłoce dla samolotów trudno wykrywalnych stworzonej na bazie materiałów ceramicznych. Poniższe zdjęcia prawdopodobnie mają ścisły związek z tymi przedsięwzięciami.

Zobacz też: Brytyjczycy odebrali ostatniego Poseidona

US Air National Guard / Senior Airman Bryan Myhr