Rozpoczyna się kolejny odcinek sagi pod tytułem: „USAF nadrabia opóźnienia w dziedzinie namierzania i śledzenia w podczerwieni”. Wszystko wskazuje, że w w najbliższej przyszłości głowice IRST pojawią się na myśliwcach przewagi powietrznej F-22A Raptor. Co istotne, maszyny tego typu według pierwotnych zamierzeń miały dysponować termonamiernikami, kiedy jednak w sierpniu 1990 roku zaprezentowano prototyp YF-22, nie miał on takiego urządzenia. Nie pojawiło się ono również w egzemplarzach w konfiguracji produkcyjnej. Najwyraźniej w Pentagonie uznano, że lepiej późno niż wcale.
Kiedy rozpoczynano program Advanced Tactical Fighter, w którego ramach ostatecznie YF-22 proponowany przez Lockheeda zwyciężył YF-23 ze stajni Northropa, autorzy wymagań technicznych słusznie przewidzieli przydatność głowicy IRST. Zwłaszcza na polu walki, na którym będą się pojawiały samoloty bojowe o obniżonej wykrywalności radiolokacyjnej. Termolokator z jednej strony w ogóle nie interesuje się tą częścią spektrum elektromagnetycznego, z drugiej zaś – jest całkowicie niewrażliwy na klasyczne metody walki radioelektronicznej.
Jak pisaliśmy w innym artykule kilka miesięcy temu, w wielu możliwych scenariuszach głowica IRST będzie w stanie wykryć samolot stealth szybciej niż radiolokator, a także będzie mogła go trwale śledzić z większej odległości. Dla przykładu: Rosjanie chwalą się, że Su-35S dzięki głowicy OŁS-35 może wykryć (w optymalnych warunkach pogodowych) F-22 czy F-35 z odległości do 90 kilometrów, o ile są zwrócone dyszami w jego stronę. A jako że sam IRST jest systemem całkowicie pasywnym, cel może być porażony, zanim sobie uświadomi, że jest atakowany. IRST nie potrzebuje także emisji fal radiowych ani radarowych ze strony celu.
Ostatecznie z termonamiernika w Raptorze zrezygnowano ze względów finansowych (poniższe zdjęcie pokazuje jedną z hipotetycznych konfiguracji głowicy wraz z owiewką). Z jednej strony wydaje się to zabawne w kontekście ceny całego programu – ponad 67 miliardów dolarów do momentu zamknięcia linii produkcyjnej. Z drugiej – właśnie przez rosnące koszty trzeba było szukać oszczędności, gdzie się da. Z tego samego względu zrezygnowano z radiolokatorów obserwacji bocznej (SLAR).
According to Lockheed Martin, this is what the Advanced Infrared Search & Track #AIRST system and housing on the F-22 may have looked like. It is likely that LM tried a few configurations for AIRST as a few other iterations of AIRST have also been shown.
📸Lockheed Martin pic.twitter.com/V3fYVDxuhW— Air Power (@MIL_STD) September 8, 2021
Obecnie pomysł instalacji termonamiernika odświeżono wraz z obszerną listą innych modyfikacji mających zwiększyć możliwości bojowe Raptora, mimo że USAF planuje wycofanie tych maszyn w roku 2030 lub niedługo później. Air Force Magazine podaje całą listę czternastu obszarów spodziewanej modernizacji. Poza głowicą IRST najciekawsze wydają się:
- integracja wyświetlacza i wskaźnika nahełmowego Thales Scorpion;
- wwspółdziałanie maszyn załogowych z bezzałogowymi, czyli integracja z tak zwanym lojalnym skrzydłowym;
- autonomia wspomagana przez pilota, co zapewne oznacza integrację elementów sztucznej inteligencji;
- system nawigacji stanowiący alternatywę dla GPS;
- fuzja sensorów;
- wykrywanie cyberataków i zapobieganie im.
Serwis The War Zone zwraca z kolei uwagę na problem integracji IRST z Raptorem w taki sposób, aby nie zakłócić jego charakterystyk stealth. Z tego względu nie wchodzi w grę użycie zasobnika Legion, który niedawno rozpoczął służbę liniową w jednostkach USAF-u w Japonii. Nawet opracowanie i instalacja zupełnie nowego korpusu zasobnika w myśl koncepcji stealth odbiłoby się negatywnie na skutecznej powierzchni odbicia myśliwca.
W takiej sytuacji koniecznością wydaje się instalacja systemu we wnętrzu płatowca i wyprowadzenie na zewnątrz jedynie samego czujnika – podobnie jak w maszynach rosyjskich czy w „Eurokaczkach” z Europy Zachodniej. Dziennikarze TWZ twierdzą jednak, iż w płatowcu nie ma miejsca, ponieważ wszelką rezerwę z biegiem lat zużyto na inne modyfikacje. Powołują się tutaj na słowa wiceprezesa Lockheeda Martina z 2017 roku. Konieczne byłoby wprowadzenie zmian w kształcie samolotu, przynajmniej w ograniczonym zakresie, co również źle wpłynęłoby na skuteczną powierzchnię odbicia.
Co innego pozostaje Amerykanom? TWZ sugeruje integrację ograniczonych możliwości namierzania i śledzenia w podczerwieni z systemem samoobrony Raptora – AN/AAR-56, służącym do ostrzegania o pociskach rakietowych odpalonych w stronę samolotu. Obecnie system ten zapewnia dookolne pole obserwacji. Jego rdzeń stanowi sześć czujników umieszczonych w niewielkich otworach w poszyciu, zamkniętych powłoką, która sprawia, że nie wpływają one negatywnie na wykrywalność.
Teoretycznie AN/AAR-56 mógłby odgrywać dodatkowo rolę klasycznego termonamiernika, nie wiadomo jednak, jakie byłyby jego możliwości. TWZ przypuszcza, że dużo mniejsze niż choćby w systemie Legion, toteż AN/AAR-56 byłby jedynie erzacem – takim samym, jak do tej pory są zasobniki AN/AAQ-33 Sniper na F-15C/D.
Ostatnia hipotetyczna opcja, na którą zwraca uwagę Air Force Magazine, to instalacja zasobnika (być może pomniejszonej wersji Legiona) w jednej z bocznych komór uzbrojenia kosztem jednego pocisku powietrze–powietrze Sidewinder. Nie można temu pomysłowi odmówić fantazji, ale w praktyce ma on więcej wad niż zalet. Przede wszystkim użycie IRST wiązałoby się z otwarciem komory i wysunięciem zasobnika, a więc pilot chcący z niego skorzystać musiałby i tak poświęcić charakterystyki stealth, a do tego miałby do dyspozycji jeden pocisk mniej, a komputer wspomagający systemy sterowania musiałby równoważyć asymetrię w oporze aerodynamicznym. Korzyści istniałyby więc co najwyżej w czasie dolotu do strefy działań bojowych.
We współczesnych realiach, w których z jednej strony można zniszczyć samolot znajdujący się daleko poza zasięgiem wzroku, a z drugiej niemal zawsze przed otwarciem ognia pilot musi rozpoznać cel wizualnie, możliwość obejrzenia rzeczonego celu w dobrej rozdzielczości na ekranie jest nie do przecenienia. Sniper jest wszakże zasobnikiem zoptymalizowanym do ataków na cele naziemne. W przypadku myśliwca takiego jak F-15C stanowił pewien krok naprzód, gdyż duże powiększenie i wysoka rozdzielczość ułatwiały identyfikację wizualną celów, także w nocy, ale dopiero Legion ma zapewnić pożądane możliwości.
Prace nad Legionem trwają od sześciu lat. Pierwszy lot F-15C z zasobnikiem nastąpił w roku 2016. W lipcu ubiegłego roku w czasie prób w bazie Eglin po raz pierwszy odpalono pocisk AIM-9X z F-15C przy użyciu zasobnika, a także wykonano pierwszy lot z zasobnikiem myśliwca F-16D. Ogromny krok naprzód wykonano w sierpniu ubiegłego roku, kiedy F-15C z zasobnikiem Legion Block 1.5 zniszczyła cel latający QF-16 FSAT za pomocą pocisku AIM-120 AMRAAM.
– Udany test pocisku jest istotny, ponieważ F-15 uzbrojony w AIM-120, którym cel wskazuje głowica IRST, może wykryć, śledzić, namierzyć i zaatakować cel oraz zweryfikować przechwycenie bez użycia emisji radarowej – mówił wówczas major Brian Davis z 85. Eskadry Doświadczalnej. Oczywiście użycie łącza danych – które jest niezbędne do naprowadzenia pocisku takiego jak AIM-120 – sprawia, że atak nie był całkowicie bezemisyjny w spektrum elektromagnetycznym. Radar ma jednak to do siebie, że omiata dużą część przestrzeni powietrznej, a jego fale mogą być stosunkowo łatwo wykryte przez systemy ostrzegania przed opromieniowaniem wiązką radiolokacyjną (RWR). W porównaniu z radarem emisja fal z łącza danych jest dużo trudniejsza do wykrycia.
Zobacz też: Sto lat niech lata nam. Rolls-Royce dostarczy nowe silniki dla B-52