Dowództwo US Air Force w tym roku wreszcie dopina swego. Rozpoczął się proces odsyłania samolotów uderzeniowych A-10 Thunderbolt II na cmentarzysko w bazie Davis-Monthan w Arizonie. Zgodnie z obowiązującymi planami szef sztabu USAF-u, generał CQ Brown, oczekuje wycofania wszystkich maszyn tego typu do końca dekady.

Służba prasowa amerykańskich sił powietrznych poinformowała, że 5 kwietnia pierwszy A-10C wyleciał z bazy Moody w stanie Georgia do Davis-Monthan. Maszyna należąca do 74. Eskadry Myśliwskiej (która jest jedną z dwu eskadr Warthogów w bazie Moody) wylatała 14 125 godzin przez czterdzieści trzy lata służby.

Na razie 74. Eskadra zachowa dotychczasową liczebność. W miarę odsyłania najstarszych samolotów na cmentarzysko stan eskadry będzie uzupełniany maszynami ze 163. Eskadry 122. Skrzydła Myśliwskiego Lotniczej Gwardii Narodowej Indiany, stacjonującego w Fort Wayne. 163. Eskadra przesiądzie się teraz na F-16.



– Przykro jest widzieć, jak ten samolot dociera do końca swojej służby na rzecz Stanów Zjednoczonych – powiedział kapitan Kevin Domingue, jeden z trzydziestu pięciu pilotów 74. Eskadry. – Tysiące osób latały tym konkretnym egzemplarzem lub przy nim pracowały. A teraz po raz ostatni wzniesie się w powietrze dzięki ich wspólnemu wysiłkowi.

Pierwszy A-10C czekający w bazie Moody na lot na cmentarzysko.
(US Air Force / Airman 1st Class Whitney Gillespie)

Pentagon wiele lat temu doszedł do wniosku, że maszyna taka jak Warthog może jeszcze mieć zastosowanie na przykład w górach Afganistanu, ale nie poradzi sobie w starciu z przeciwnikiem dysponującym nowoczesną obroną przeciwlotniczą, takim jak Chiny czy Rosja. Jak wielokrotnie pisaliśmy, Departament Obrony i siły powietrzne próbowały wycofać ze służby ten typ samolotu co najmniej od 2014 roku, a pierwsze przymiarki czyniono jeszcze w latach 90. Głównymi powodami były potrzeba oszczędności i zmiana filozofii, która kładzie większy nacisk na samoloty wielozadaniowe.

Mimo że A-10C nie przystaje już do współczesnego i nowoczesnego pola walki, decyzja o rychłym wycofaniu A-10 wzbudziła jednak ogromne kontrowersje, krytykowano ją w Kongresie, suchej nitki nie zostawił na niej również amerykański odpowiednik Najwyższej Izby Kontroli. O ocalenie Thunderboltów stoczono zaciętą walkę, która w styczniu 2016 roku zakończyła się częściowym sukcesem.

– W obliczu coraz większego chaosu na świecie po prostu nie możemy sobie pozwolić na przedwczesne wycofanie naszego najlepszego sposobu zapewniania bliskiego wsparcia z powietrza, dopóki nie wprowadzimy do służby jego następcy – przekonywał senator John McCain, niezłomny orędownik A-10.



Sztab USAF-u nie poddawał się jednak i wciąż walczył o zgodę na wycofanie poczciwych Guźców. Jeden scenariusz zakładał, że maszyny będą umierać powolną śmiercią naturalną w miarę wyczerpywania się resursów. Wszczęto jednak program wymiany skrzydeł wraz z centropłatem, co przynajmniej teoretycznie pozwoliło A-10 latać nawet do roku 2040. Nominalny resurs nowych płatów wynosił 10 tysięcy godzin.

A-10C w norweskiej bazie Andøya.
(US Air National Guard / Tech. Sgt. Enjoli Saunders)

Ostatecznie Kongres zgodził się na stopniowe zerowanie floty od roku podatkowego 2023. W przyszłym roku podatkowym USAF chce skreślić ze stanu czterdzieści dwa A-10 – dwa razy więcej niż w roku bieżącym. Usunięcie ponad sześćdziesięciu egzemplarzy zredukuje liczebność floty Warthogów do około 220 w październiku roku 2024.

Historia Warthoga sięga roku 1966. Właśnie wtedy ruszył program Attack Experimental (A-X). W pierwszym locie za sterami maszyny proponowanej przez firmę Fairchild Republic, oznaczonej YA-10, zasiadł Howard „Sam” Nelson. YA-10 pokonał bez większych problemów konstrukcję Northropa – YA-9. Dostawy do jednostek ruszyły w marcu 1976 roku. W ostatecznym rozrachunku wyprodukowano 716 egzemplarzy.

A-10 na szczęście nigdy nie miały okazji zademonstrować swoich możliwości podczas wojny w Europie. Nigdy nie przyszło im niszczyć radzieckich czołgów nacierających przez przesmyk Fuldy ku Frankfurtowi. Chwila chwały nadeszła dopiero podczas wojny z Irakiem, na którą wysłano 132 maszyny. Thunderbolty II upolowały tam – oprócz 900 czołgów i kilku tysięcy innych sztuk sprzętu – także dwa śmigłowce Mi-8. Poniżej zamieszczamy wywiad (po angielsku) z autorem jednego z tych zestrzeleń, Toddem Sheehym, pseudo „Shanghai”.

Zobacz też: Ostatnie brytyjskie Herculesy wystawione na sprzedaż

TSGT Lee Schading, USAF