Ciągła presja wywierana przez sojuszników i niemieckie media na rząd w Berlinie najwyraźniej zaczyna przynosić skutki. Kanclerz Olaf Scholz zapowiedział przekazanie Ukrainie systemów przeciwlotniczych IRIS-T SLM. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w grę wchodzą także dostawy wyrzutni pocisków rakietowych M270 MLRS z zasobów Bundeswehry.

Kanclerz ogłosił zgodę rządu na przekazanie Ukrainie IRIS-T SLM podczas wystąpienia przed Bundestagiem w sprawie budżetu. Wprawdzie od zgody do finalnego podjęcia decyzji i rozpoczęcia dostaw droga jeszcze daleka, a w przypadku Niemiec może być nawet bardzo daleka, jednak widoczny jest postęp. Przypomnijmy, że nowoczesne systemy przeciwlotnicze były na przedstawionej na początku tego roku przez ambasadora Melnyka liście niemieckiego uzbrojenia, którym zainteresowany jest Kijów.

IRIS-T SL zainstalowany na ciężarówce MAN

IRIS-T SL zainstalowany na ciężarówce MAN.
(Boevaya mashina / CC BY-SA 4.0)



Berlin podobno zaczął rozważać dostarczenie IRIS-T SLM w pierwszej połowie maja. Biorąc pod uwagę, ile czasu zajmuje gabinetowi Scholza podjęcie decyzji w sprawie ciężkiego sprzętu dla Ukrainy, takie tempo zapiera dech w piersiach.

Dużo zależy oczywiście od liczby dostarczonych zestawów i szybkości realizacji dostaw. Krótko mówiąc, im więcej i szybciej, tym lepiej. IRIS-T SLM o zasięgu 40 kilometrów to oczywiście żadna cudowna broń, która zmieni bieg wojny, może jednak wydatnie przyczynić się do utrudnienia działań rosyjskiego lotnictwa i skuteczniejszej obrony ukraińskich pozycji, miast i składów uzbrojenia przed atakami z powietrza.

– Zajmie to trochę czasu, kilka miesięcy – powiedziała o spodziewanym harmonogramie dostaw minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock. Przyznała również, że komponenty systemu, które trafią do Ukrainy, były pierwotnie przeznaczone dla innego kraju. Ten inny kraj to najpewniej Egipt, który zamówił IRIS-T jeszcze za kadencji Angeli Merkel. Transakcję zatwierdzono w przeddzień zmiany na stanowisku kanclerza, co wywołało mały skandal polityczny w Niemczech, zwłaszcza że sprzedaż uzbrojenia Kairowi pomimo łamania praw człowieka i zaangażowania w wojnę domową w Jemenie już wcześniej budziła kontrowersje.

Radar COBRA.
(Radar4587, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Germany)

Razem z systemami przeciwlotniczymi kanclerz Scholz zapowiedział dostawy radarów rozpoznania artyleryjskiego. Biorąc pod uwagę wyposażenie Bundeswehry, można wskazać na radary COBRA (COunter Battery RAdar).



Po okresie zastoju i niezdecydowania Berlin zdaje się nabierać rozpędu, chociaż nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca. Agencja prasowa DPA poinformowała, powołując się na źródła rządowe, o planach przekazania Ukrainie systemów artylerii rakietowej M270 MLRS, znanych w Niemczech jako MARS (Mittleres Artillerieraketensystem). W magazynach ma znajdować się piętnaście wozów tego typu, zaś Ukraina ma otrzymać cztery. Nie wiadomo, czy będą to egzemplarze służące obecnie w niemieckich wojskach lądowych czy stojące w magazynach Krauss-Maffei Wegmann.

Niewątpliwy wpływ na postawę Niemiec mają działania Stanów Zjednoczonych, które zapowiedziały przekazanie Ukrainie systemów artylerii rakietowej, nie precyzując jednak, czy chodzi o wyrzutnie M270 MLRS czy M142 HIMARS. Głównym zmartwienie Waszyngtonu wydaje się nie sam pomysł dostaw, ale uniemożliwienie siłom ukraińskim atakowania za pomocą nowego sprzętu celów na terytorium Federacji Rosyjskiej.

Niemiecka wyrzutnia MARS.
(Sonaz, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Jak zwraca uwagę agencja RND, we wspomnianym już wystąpieniu przed Bundestagiem Scholz zapowiedział, że poprze plany USA na polu dostaw systemów artylerii rakietowej. Nie ujawnił jednak żadnych szczegółów. Według DPA cała operacja przekazania niemieckich M270 Ukrainie jest realizowana w pełnej współpracy i koordynacji z Waszyngtonem. Nie wiadomo, czy niemieckie wyrzutnie mają zostać przekazane najpierw Amerykanom, którzy odpowiadają za szkolenie ukraińskich żołnierzy na nowym sprzęcie, czy też Ukraińcy odbiorą je bezpośrednio od Niemców.

Perspektywa pojawienia się M270 na ukraińskich polach bitew jest niezwykle interesująca z historyczno-doktrynalnego punktu widzenia. MLRS był projektowany z myślą o mniej więcej takich działaniach, jakie toczą się teraz w Donbasie. Głównym zadaniem systemu miało być zwalczanie sowieckiej artylerii spoza jej donośności. Inne zadania stawiane przed M270 w końcowym okresie zimnej wojny obejmowały atakowanie sowieckich kolumn pancernych przy użyciu rakiet z głowicami kasetowymi zawierającymi pociski kumulacyjne, a także szybkie ustawianie zapór minowych.



Obecna wojna pozwoli sprawdzić skuteczność rozwiązań przyjętych przeszło czterdzieści lat temu. Oczywiście znowu nie należy oczekiwać cudownej broni, a wpływ na działania wojenne zależeć będzie od szybkości i skali dostaw.

Aktualizacja: Tuż po opublikowaniu tego artykułu Biały Dom wystosował komunikat zapowiadający kolejny pakiet wsparcia wojskowego dla Ukrainy. Tym samym rozwiązano największą zagadkę ostatnich dni: czy Ukraina dostanie od Amerykanów M270 czy M142. Odpowiedź bardziej prawdopodobna okazała się prawidłowa – w ręce Ukraińców trafią HIMARS-y. Jak pisaliśmy wczoraj, są one prostsze w obsłudze i mniej wymagające pod względem logistycznym.

Zobacz też: Tajwan przyspiesza prace nad rodzimym myśliwcem

US Army / Markus Rauchenberger