Napięta sytuacja na obu brzegach Cieśniny Tajwańskiej zdopingowała Tajpej do przyspieszenia prac nad rodzimym myśliwcem. Z dostępnych informacji wynika, że Republika Chińska chce dołączyć do grona państw mniej lub bardziej samodzielnie pracujących nad samolotami bojowymi generacji 4,5, ale reklamowanymi jako myśliwce generacji piątej. Wiele też wskazuje, że Tajwan zyskał błogosławieństwo i wsparcie Waszyngtonu. Projekt ma unikać błędów wcześniejszego rodzimego myśliwca F-CK-1 Ching-Kuo (na zdjęciu tytułowym) i korzystać z pozytywnych doświadczeń projektu rodzimego okrętu podwodnego IDS.

Pierwsze wzmianki o nowym rodzimym samolocie bojowym pojawiły się na początku marca 2017 roku. Zakładano wówczas, że prototyp będzie gotów w ciągu dziesięciu lat. Nadal nie zdradzono szczegółów czy wymagań stawianych przed myśliwcem. Można jednak spodziewać się stosunkowo prostej i taniej maszyny aspirującej do miana piątej generacji. Projekt z czasem przybrał nazwę Podstawowego Myśliwca Następnej Generacji (Next Generation Main Fighter, NGMF), a na początku kwietnia bieżącego roku siły powietrzne przedstawiły parlamentowi raport na temat samolotu. Nieco wcześniej, pod koniec marca, raport oceniający postępy prac otrzymała prezydent Tsai Ing-wen.

–REKLAMA–

W związku z napiętymi relacjami z Pekinem harmonogram przyspieszono. Wcześniej prezentowane założenia były dość ogólnikowe, do roku 2029 miało powstać łącznie dziewięć prototypów przeznaczonych do wszechstronnych testów. Obecnie mówi się o rozpoczęciu prac nad prototypem w przyszłym roku i zakończeniem ich „przed rokiem 2025″. Do końca roku 2026 ma być natomiast gotowych łącznie sześć prototypów.

Głównymi wykonawcami prac mają być Academia Sinica, czyli chińska akademia nauk na Tajwanie, i Han-hsiang Hang-k’ung Kung-yeh (znane też pod anglojęzyczną nazwą Aerospace Industrial Development Corporation – AIDC), jedna z dwóch największych lokalnych firm lotniczych, mająca już na koncie opracowanie właśnie F-CK-1. W lokalnych mediach krążą plotki, że w celu przyspieszenia i usprawnienia prac nad NGMF może dojść do przetasowań w zarządzie AIDC.

Początkowe plany zakładały samodzielne opracowanie jednostki napędowej, która miała bazować na silniku TFE1042-70 (F125-GA-100) z F-CK-1. Najwyraźniej uznano to za zbyt ambitne przedsięwzięcie, mimo że TFE1042 to stosunkowo prosta konstrukcja. W latach 80. Tajwańczycy chcieli użyć mocniejszej jednostki napędowej w F-CK-1 i byli gotowi współfinansować prace badawczo-rozwojowe mające zwiększyć ciąg TFE1042, ale Waszyngton dał do zrozumienia, że nie pozwoli na eksport tak zmodyfikowanego silnika.

Obecnie jako docelowa jednostka napędowa nowego samolotu bojowego wskazywany jest silnik turbowentylatorowy General Electric F414. Ta jednostka napędowa zdobywa rosnąca popularność wśród samolotów mających oferować dużo zdolności bojowe, a jednocześnie zachować przystępną cenę. F414 jest stosowany w F/A-18E/F Super Hornetach i JAS 39E/F Gripenach. Mają je także otrzymać południowokoreański KF-21 Boramae i indyjski Tejas Mk 2.



Dobór jednostki napędowej jasno pokazuje, że NGMF nie będzie pełnokrwistym myśliwcem piątej generacji. F414 nie daje bowiem możliwości osiągania prędkości naddźwiękowej bez użycia dopalacza. Można zatem spodziewać się samolotu podobnego do KF-21, o ograniczonej wykrywalności i wyposażonej w zaawansowaną elektronikę, maszyny, której wersje rozwojowe z czasem mogą dorównać F-35. Jeżeli Tajwanowi nie uda się pozyskać silników GE, jako drugi potencjalny dostawca wskazywany jest Rolls-Royce. Kolejne podobieństwo NGMF z KF-21 to wymóg zastosowania dwóch silników. Takie rozwiązanie zwiększające przeżywalność samolotu jest pożądane, gdyż w przypadku wojny działania będą toczyć się głównie nad morzem przeciwko napastnikowi dysponującemu przewagą liczebną.

Test silnika F414 wyjętego z Super Horneta na lotniskowcu USS Kitty Hawk (CV 63).
(U.S. Navy / Photographer’s Mate Airman Thomas J. Holt)

Rezygnacja z samodzielnego opracowania jednostki napędowej jest pokłosiem przyjęcia rozwiązań sprawdzonych w programie rodzimego okrętu podwodnego IDS. W celu przyspieszenia prac i zmniejszenia kosztów tajwańska marynarka wojenna podzieliła potrzebne technologie i komponenty na trzy kategorie nazwane strefami: czerwoną, żółtą i szarą. „Strefa czerwona” to elementy i umiejętności, których Tajwan nie ma i nie jest w stanie samodzielnie opracować. „Strefa żółta” obejmuje elementy i technologie trudne do pozyskania z zagranicy, ale takie, które można samodzielnie opracować i uruchomić ich produkcję. Wreszcie „strefa szara” dotyczy wszystkiego, co już opracowano i wdrożono do produkcji na Tajwanie.

Prawdopodobnie integracja awioniki i innych systemów zostanie powierzona amerykańskiemu przedsiębiorstwu L3Harris, które od lat współpracuje z siłami zbrojnymi Republiki Chińskiej. Odpowiada ono już za modernizację systemu sterowania okrętu i systemów łączności fregat typu La Fayette (lokalnie znanego jako typ Kang Ding). W programie IDS natomiast zdobyło kontrakty na integrację systemów elektronicznych i dostawę sonar cyfrowy. Ta ostatnia sprawa ma swoją interesującą historię. Sonar początkowo miał dostarczyć Raytheon, jednak Tajpej uznało zaoferowaną cenę za zbyt wysoką. Po zaproszeniu do udziału w postępowaniu L3Harris Raytheon obniżył cenę. Szybko jednak okazało się, że niższa cena oznacza w tym przypadku również ograniczenie możliwości sprzętu, w związku z czym ofertę odrzucono.

Kolejnym dowodem na preferowanie L3Harris w programie myśliwca mają być działania AIDC. Dyrektor generalny tajwańskiej firmy Ma Wanjun miał planować spotkać się z wysokimi rangą przedstawicielami L3Harris podczas Singapore Air Show w lutym tego roku. Niestety z powodu pandemii COVID-10 Amerykanie nie przybyli do Singapuru.



Oprócz F-CK-1 AIDC ma na koncie jeszcze kilka w dużym stopniu samodzielnie opracowanych samolotów: szkolno-treningowe AT-3A i T-5 Yung-ying (dzielny orzeł). Ten ostatni miał roll-out we wrześniu 2019 roku i można swobodnie przypuszczać, że jest wprawką do bardziej zaawansowanego NGMF. Jeżeli T-5 będzie służyć do szkolenia pilotów myśliwca następnej generacji, obie maszyny będą musiały być w odpowiednim stopniu zintegrowane.

AIDC AT-3A Tzu-chung.
(玄史生, Creative Commons Attribution 3.0 Unported)

A gdzie w tym wszystkim F-35? Tajwan jako mimo wszystko bliski sojusznik USA powinien móc liczyć na dostęp do najnowszych amerykańskich myśliwców. Chińskie analizy z przełomu wieków zakładały, że Lightningi II, wówczas znane jeszcze jako JSF, trafią na wyspę około roku 2015. Faktycznie, Tajpej wyraża zainteresowanie F-35 od lat. Sprawa nabrała kształtów za prezydentury Donalda Trumpa. W roku 2018 ówczesny minister obrony Yen Teh-fa twierdził nawet, że już rozpoczęły się negocjacje. Tajwan ma być szczególnie zainteresowany F-35B, ograniczającym zależność od bardziej narażonych na ataki dużych lotnisk.

W ostatecznym rozrachunku przyszłość NGMF będzie zależała w dużym stopniu właśnie od zakupów zagranicznych. Według pierwotnych planów zakładano zbudowanie aż 420 FC-K-1. Liczbę tę wkrótce zredukowano do 256. Kiedy administracja George’a W. Busha pod koniec jego kadencji zgodziła się na wyposażenie lotnictwa Republiki Chińskiej w F-16 Fighting Falcony, w reakcji na tę decyzję – i w kontekście zamówienia 60 Mirage’ów 2000-5 pół roku wcześniej – tajwański parlament ograniczył zamówienie na F-CK-1 po raz drugi: do 130 egzemplarzy, w tym 28 dwumiejscowych. Tylko przyszłość pokaże, czy NGMF czeka podobny los.

Zobacz też: Brytyjczykom oferowano współpracę przy F-117

玄史生, Creative Commons Attribution 3.0 Unported