Niemiecki magazyn Der Spiegel poinformował, że rząd byłej już kanclerz Angeli Merkel przed odejściem podjął decyzję o zatwierdzeniu kontrowersyjnego eksportu uzbrojenia do Egiptu. Uwagę zwraca szybkość działania poprzedniego gabinetu. Ówczesny minister gospodarki Peter Altmaier wysłał list w sprawie umów do przewodniczącej Bundestagu Bärbel Bas 7 grudnia – dzień przed zaprzysiężeniem kanclerza Olafa Scholza.

Nowy niemiecki rząd SPD, Zielonych i FDP zgodził się wdrożyć „restrykcyjną politykę eksportu broni”, szczególnie w odniesieniu do krajów zaangażowanych w wojnę w Jemenie. Nie jest jednak jasne, czy nowa koalicja rządząca dotrzyma obietnicy. Niemniej klarowny jest kontrast z ostatnimi informacjami w sprawie blokowania przez Niemcy sprzedaży uzbrojenia na Ukrainę (o czym szerzej informowaliśmy przed kilkoma dniami).

Czego dotyczą umowy?

Ujawnione umowy zakładają dostawę trzech fregat MEKO A200 budowanych przez przedsiębiorstwo stoczniowe ThyssenKrupp Marine Systems z Kilonii i szesnastu systemów obrony przeciwlotniczej IRIS-T SL/SLM, które powstały w zakładach Diehl Defence w Badenii-Wirtembergii. TKMS sprzedało również okręty podwodne typu 218G do Singapuru, ale temu dyskurs polityczny nie poświęca wielkiej uwagi. Z treści publikowanych informacji nie wynika wprost, że chodzi o kolejne fregaty MEKO A200 dla Egiptu, ale na to wygląda, że nowo zamówione sztuki dołączą do już wcześniej zatwierdzonych sześciu. Decyzję o budowie trzech okrętów tego typu w Niemczech i kolejnych trzech w Egipcie podjęto w kwietniu 2019 roku.



W przypadku zestawów średniego zasięgu IRIS-T SL/SLM (zasięg 40 kilometrów) do tej pory światło dzienne ujrzała sprzedaż z 2018 roku, gdy niemiecki rząd zgodził się na przekazanie siedmiu baterii. Odnotował to w 2019 roku Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI). Pierwszą dostawę Kair odebrał kilka miesięcy temu. Jest wielce prawdopodobne, że oprócz powyższej dostawy egipska obrona przeciwlotnicza stanie się odbiorcą szesnastu baterii systemu tego typu, w tym dziesięciu dalekiego zasięgu IRIS-T SLX (zasięg 80 kilometrów) i sześciu krótkiego zasięgu IRIS-T SLS (12 kilometrów).

IRIS-T SL (surface launched) to mobilne systemy przeciwlotnicze zaprojektowane z myślą o towarzyszeniu pododdziałom w marszu. Wyrzutnia może być adaptowana do różnych podwozi. Jednym z wariantów było zamontowanie na drugim członie przegubowego transportera gąsienicowego BvS10. W przednim członie zainstalowano opancerzoną kabinę i stację radiolokacyjną Saab Giraffe 1X, wyposażona w antenę AESA bazującą na azotku galu. Radar pozwala na śledzenie celów na wysokości do 10 kilometrów i w zasięgu 25 kilometrów. Natomiast podczas MSPO 2016 zaprezentowano integrację pocisków rakietowych IRIS-T z zestawem 9A33BM Osa-P na podwoziu trzyosiowym BAZ-5937. Na jednej z dwóch wyrzutni szynowych znalazły się pociski IRIS-T, na drugiej – pociski 9M33.



Szeroka krytyka polityczna w Niemczech

Krytycy mają nadzieję, że nowy rząd Olafa Scholza przyjmie bardziej restrykcyjną politykę eksportu uzbrojenia. Warto jednak zauważyć bardzo ciekawą sprawę. Trzy umowy zatwierdziła Federalna Rada Bezpieczeństwa, w skład której wchodzi nie tylko kanclerz, ale także kilku ministrów, między innymi minister finansów, którym ówcześnie był Scholz, co oznacza, że był świadomy umów. Transakcje zbrojeniowe z Egiptem wywołały gniew niektórych niemieckich polityków, podkreślających, że sprzedaż nastąpiła pomimo łamania praw człowieka w Egipcie i zaangażowania tego państwa w wojnę domową w Jemenie.

Agnieszka Brugger, czołowa posłanka Partii Zielonych w niemieckim Bundestagu, określiła umowę jako politycznie wyrachowany ruch. Jest niemal pewne, że Partia Zielonych, wchodząca w skład nowej koalicji rządzącej z centrolewicową SPD Scholza i FDP, nie zaaprobowałaby takiej decyzji. Tego typu umowy ostro skrytykowali też liderzy niemieckiej wspólnoty chrześcijańskiej, ważnego bloku wyborczego dla Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU), która po szesnastu latach znalazła się w opozycji.

IRIS-T SL zainstalowany na ciężarówce MAN.
(Boevaya mashina / CC BY-SA 4.0)

Martin Dutzmann, protestancki przewodniczący Wspólnej Konferencji Kościół i Rozwój (GKKE), powiedział, że nie rozumie takich umów, i podkreślił, że kontrola zbrojeń jest „niewystarczającą”, a licencji na eksport broni nie ograniczono ani prawnie, ani politycznie. W 2020 roku niemiecki rząd sprzedał uzbrojenie za 5,82 miliarda euro. Połowę tej kwoty stanowiły pozwolenia na eksport dla tak zwanych krajów trzecich, czyli poza NATO i Unią Europejską.

Simone Wisotzki, ekspertka do spraw bezpieczeństwa międzynarodowego i liderka projektu w Instytucie Badań nad Pokojem we Frankfurcie, stwierdziła, że Niemcy coraz częściej wysyłają broń do krajów spoza UE i w zasadzie stało się to regułą.



– Każdy, kto chce poważnie potraktować Wspólną Europejską Politykę Zagraniczną i Bezpieczeństwa, musi również prowadzić spójną restrykcyjną politykę zbrojeń, na przykład poprzez prawnie wiążące przepisy UE dotyczące kontroli zbrojeń – powiedział Karl Jüsten, katolicki przewodniczący GKKE.

Ar-Radi – pierwsza algierska fregata typu MEKO A-200AN.
(Patrosk-Dente, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Dyskusja polityczna u naszego zachodniego sąsiada nad uwzględnieniem moralności i praw człowieka przy realizacji programów zbrojeniowych ma długie korzenie. W 2019 roku przyczyniła się do odrzucenia stosunkiem głosów 526 do 69 przy dwóch wstrzymujących się wniosku partii FDP o zakup uzbrojonych dronów dla Bundeswehry.

Z kolei w grudniu 2020 roku Deutsche Welle informował o problemach w sprawie osiągnięcia kompromisu parlamentarnego dotyczącego uzbrojenia bezzałogowych statków powietrznych Heron TP. Na przeszkodzie stanęli deputowani centrolewicowej SPD. Nie przemówiły do nich nawet argumenty o zwiększeniu bezpieczeństwa żołnierzy na ziemi, którym operatorzy dronów mogliby szybko przyjść z pomocą, gdyby mieli do tego środki.

Zobacz też: Bułgaria robi przymiarki do zamówienia drugiej partii F-16

Diehl