Nie tylko Malezja – o której pisaliśmy wczoraj – ale także Indonezja podjęła ostatnio decyzję o kierunku rozwoju swojego lotnictwa bojowego. Jak informuje serwis Defense News, władze w Dżakarcie ostatecznie dały sobie spokój z próbami kupna rosyjskich myśliwców Su-35 i postanowiły skupić się na wyborze między konstrukcjami zachodnimi. Oznacza to, że w grze pozostały Boeing F-15EX Eagle II (na zdjęciu powyżej) i Dassault Rafale.

Indonezja chce pozyskać dwie lub trzy pełne eskadry myśliwców wielozadaniowych generacji 4,5 – zależnie od tego, na ile pozwoli budżet państwa. Szef sztabu sił powietrznych, generał Fadjar Prasetyo, podkreślił, że zawężenia listy kandydatów dokonano w porozumieniu z ministerstwem obrony. Przyznał również, że decyzję o odrzuceniu rosyjskiego samolotu podjęto – tu cytat – „z ciężkim sercem”.

Tak oto zamknięto jeden z głównych wątków ciągnącej się od ośmiu lat opery mydlanej. Już w styczniu 2014 roku pojawiły się pierwsze doniesienia, jakoby Indonezja rozważała zakup szesnastu Su-35 w celu zastąpienia przestarzałej floty F-5E/F Tigerów II. Informacje te potwierdził ówczesny minister obrony Purnomo Yusgiantoro, co pozwalało sądzić, że sprawa ma szansę doczekać się szybkiego i pozytywnego rozstrzygnięcia. I rzeczywiście, jesienią 2015 roku kolejny szef resortu obrony, Ryamizard Ryacudu, ogłosił decyzję o zakupie rosyjskich myśliwców.



Decyzja miała sens już choćby ze względu na wcześniejsze doświadczenia z samolotami ze stajni Suchoja. Pierwszy kontrakt na dostawę Su-27 do Indonezji zawarto w 2003 roku. Od tej pory kraj ten wszedł w posiadanie pięciu Su-27SK oraz jedenastu Su-30MK2, z których ostatniego dostarczono w 2013 roku. Umowa w sprawie Su-35 – która zakładała również częściowy transfer technologii – miała być podpisana w październiku 2015 roku.

Prezydent Joko Widodo w kabinie indonezyjskiego Su-30MK2.
(Cabinet Secretary of Indonesia)

I na tych planach się skończyło. W negocjacjach zapanował impas, a chociaż później zapowiadano inne zakupy uzbrojenia w Rosji – w grę miały wchodzić okręty podwodne i wodnosamoloty – żadna z tych zapowiedzi się nie zmaterializowała. Sprawa indonezyjskich Su-35 odżyła dopiero latem 2017 roku. Według podpisanego wówczas listu intencyjnego Indonezja miałaby kupić jedenaście Su-35S na drodze barterowej. W zamian Rosjanie mieliby otrzymywać między innymi kawę, herbatę i nierafinowany olej palmowy.

Ostatecznie kontrakt o wartości 1,14 miliarda dolarów podpisano 14 lutego w Dżakarcie. Jedynie połowa tej kwoty miała być pokryta dostawami towarów, za to umowa obejmowała również wymagany indonezyjskim prawem offset w wysokości 35% wartości kontraktu. I po raz kolejny sprawa utknęła w martwym punkcie. Z jednej strony Stany Zjednoczone nieoficjalnie naciskały na Indonezję, aby zrezygnowała z zakupu rosyjskich myśliwców. Z drugiej – Dżakarta zmagała się z problemami finansowymi, przez które pod znakiem zapytania stanął również jej udział w programie KF-X (obecnie KF-21 Boramae).



Su-35S.
(Alan Wilson, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic)

Na pytania Bloomberga o prawdziwość doniesień na temat presji z Waszyngtonu amerykański Departament Stanu odpowiedział, że nie jest w stanie potwierdzić prywatnych rozmów dyplomatów, ale zachęca wszystkich sojuszników, aby rezygnowali z zakupu rosyjskiego uzbrojenia. Wyższy urzędnik indonezyjski przyznał z kolei, że w Dżakarcie panują obawy przed działaniami administracji Donalda Trumpa. Powodem jest sięgający 10,7 miliarda dolarów amerykański deficyt w handlu z Indonezją. W przypadku pozyskania Su-35 Indonezja mogłaby stać się celem amerykańskich sankcji nałożonych na mocy ustawy CAATSA (Countering America’s Adversaries Through Sanctions Act).

– Nie ma żadnej oficjalnej odmowy, nikt nie przesłał nam żadnych dokumentów w tej sprawie i nie poinformował nas ustnie, więc myślę, że jest to słabo sprawdzona informacja – powiedział kilka dni później Dmitrij Szugajew, szef Federalnej Służby do spraw Współpracy Wojskowo-Technicznej, w wywiadzie udzielonym stacji telewizyjnej Rossija 24. – Mamy nadzieję, że ta umowa zostanie zrealizowana, zwłaszcza że Indonezja jest zainteresowana nabyciem tego samolotu.

Indonezyjski F-16C Block 25. Poza myśliwcami produkcji rosyjskiej obecnie w wojskach lotniczych Indonezji służą trzydzieści dwa Fighting Falcony w wersjach F-16A/B Block 15 OCU i F-16C/D.
(US Air Force / Alex R. Lloyd)

Już na początku 2021 roku wszystko jednak wskazywało, że nie doczekamy się Su-35S z czerwono-białym pięciokątem na kadłubie. Indonezyjskie ministerstwo obrony ogłosiło wówczas długą listę zakupów dla sił powietrznych tego kraju, a poczesne miejsce zajmowało na niej trzydzieści sześć Rafale’i i osiem F-15EX. Wprawdzie indonezyjskie władze nie wypowiadały się w tej sprawie, ale Waszyngton mógł postawić jeden bardzo istotny warunek w zamian za zgodę na sprzedaż F-15EX – właśnie rezygnację z Su-35S.



Jak wówczas pisaliśmy, problemy finansowe pogłębił COVID-19. Gdy w roku 2014 władzę obejmował prezydent Joko Widodo, planował w ciągu pięciu lat zwiększyć wydatki na obronę do 1,5% PKB, co przełożyło by się na 20 miliardów dolarów. Na razie nie udało się osiągnąć nawet połowy tej kwoty. W takich warunkach również kontrakty na zachodnie samoloty stają pod znakiem zapytania, ale pewnym wyjściem może być odpowiednio rozłożony harmonogram dostaw i płatności.

Wiadomo również, że minister obrony Prabowo Subianto – już trzeci szef resortu w toku tej sagi – był zainteresowany pozyskaniem Lightningów II. Indonezja wystosowała w tej sprawie nawet oficjalną prośbę. Stany Zjednoczone odrzuciły ją, proponując w zamian F-16V lub F/A-18E/F, gdyż w regionie Azji-Pacyfiku priorytet na dostawy F-35 otrzymali amerykańscy sojusznicy: Japonia, Korea Południowa, Singapur i Australia. W związku z tym Indonezja mogłaby liczyć na pierwsze myśliwce najwcześniej za dziesięć lat.

F-15EX obok F-15E w bazie Eglin, gdzie nowy wariant legendarnego myśliwca będzie przechodził cykl prób. F-15EX może być używany w roli klasycznego myśliwca przewagi powietrznej i wtedy może być obsługiwany przez samego pilota.
(USAF / Karissa Rodriguez)

Można wobec tego przypuszczać, że F-15EX Eagle II ostatecznie pojawił się na stole negocjacyjnym jako zastępstwo dla F-35A. Jest to wprawdzie maszyna o mniejszym ogólnym potencjale bojowym (Lightning II góruje nad nim właściwościami stealth i fuzją czujników), ale nie jest to różnica, która dyskwalifikowałaby F-15EX na polu walki. Wręcz przeciwnie – „latający kort tenisowy” w swojej najnowszej wersji to wciąż jeden z najlepszych na świecie myśliwców i samolotów uderzeniowych. Eagle II jest też prostszy i tańszy w obsłudze oraz ma dwa silniki, co tradycyjnie uchodzi za zaletę w krajach, których wojska lotnicze muszą działać na rozległych pustkowiach – czy to morskich, czy lądowych. Do tego powinien być dostępny dużo szybciej niż F-35A.



Rafale pojawił się niepodziewanie jako potencjalny kandydat na początku grudnia ubiegłego roku, gdy dziennik La Tribune poinformował, że Dżakarta jest zainteresowana szybką finalizacją umowy na czterdzieści osiem maszyn tego typu. Paryż już od lat promował Rafale’a w Azji, a Indonezyjczycy mieli okazję zapoznać się z nim podczas wspólnych ćwiczeń z lotniskowcem Charles de Gaulle w roku 2019. Pewną rolę w decyzji mógł też odegrać sentyment ministra Prabowo do Francji – były generał sił specjalnych spędził tam kilka lat, mówi po francusku i uchodzi za frankofila.

Dassault Rafale.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Francuzi zaczęli myśleć o pielęgnowaniu więzi z Indonezją po załamaniu negocjacji w sprawie okrętów podwodnych dla Australii. Niedługo potem minister spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian odwiedził Dżakartę. Na korzyść Rafale’a przemawia zwłaszcza szereg niedawnych sukcesów eksportowych. Zjednoczone Emiraty Arabskie zamówiły osiemdziesiąt sztuk, Egipt – trzydzieści, Grecja – dwadzieścia cztery, Chorwacja – dwanaście. A jeśli Indonezji zależy na czasie, Paryż zapewne byłby gotów zaoferować jej taki sam układ jak Grekom: połączenie samolotów fabrycznie nowych z ekspresową dostawą maszyn używanych obecnie przez Armée de l’Air et de l’Espace (które następnie Francuzi we własnym zakresie zastąpią u siebie nowymi egzemplarzami).

Gwoli sprawiedliwości należy dodać, że deklaracja generała Fadjara dyskwalifikuje nie tylko Su-35S, ale także jeden typ myśliwca zachodniego – używane austriackie Eurofightery Typhoony. Indonezja złożyła zaskakującą propozycję zakupu piętnastu maszyn w lipcu ubiegłego roku. Myśliwce są za drogie w utrzymaniu dla niewielkiego europejskiego państwa i nie spełniają wymagań określonych w momencie ich zakupu. Ich wyposażenie jest bardzo skromne – ogranicza się do pocisków powietrze–powietrze krótkiego zasięgu. Dla Indonezji od początku była to więc opcja rezerwowa na zasadzie: lepszy rydz niż nic. Kiedy w zasięgu ręki pojawiły się wielozadaniowe samoloty bojowe z prawdziwego zdarzenia, austriackie Typhoony można było zbyć machnięciem ręki.

Notabene Indonezja wykazywała zainteresowanie Typhoonem, postrzeganym jako szansa na częściowe uniezależnienie się od tradycyjnych dostawców myśliwców, czyli Rosji i Stanów Zjednoczonych. W pewnym okresie wchodził w grę zakup samolotów fabrycznie nowych. Ba, Eurofighter GmbH proponował indonezyjskiemu rządowi końcowy montaż Typhoonów w lokalnych zakładach. Było to jednak sześć lat temu.

Zobacz też: Drony zestrzeliły inne drony za pomocą mikrofal i wstąg

USAF / Karissa Rodriguez