Indonezyjskie ministerstwo obrony ogłosiło długą listę zakupów dla sił powietrznych tego kraju. Poczesne miejsce zajmuje na niej trzydzieści sześć myśliwców wielozadaniowych Dassault Rafale i osiem Boeing F-15EX. Wskazuje to na niepomyślne dla Rosji zakończenie trwającej już od kilku lat sagi sprzedaży Dżakarcie myśliwców Su-35.

Oprócz Rafale’i i F-15 Dżakarta zamierza kupić trzy transportowe C-130J Super Herculesy i taką sama liczbę latających cystern Airbus A330 MRTT. Ich uzupełnieniem będzie sześć bezzałogowców MQ-1 Predator i radarowy system wczesnego ostrzegania nieujawnionego typu, który ma dostarczyć Leonardo. Łączny koszt wszystkich tych umów szacowany jest na 11 miliardów dolarów.

Wprawdzie indonezyjskie władze nie wypowiadają się w tej sprawie, ale Waszyngton mógł postawić jeden bardzo istotny warunek w zamian za zgodę na sprzedaż F-15EX – właśnie rezygnację z kupna rosyjskich Su-35. Już wcześniej padały groźby, że w przypadku zawarcia umowy z Moskwą Indonezja może stać się celem amerykańskich sankcji nałożonych na mocy ustawy CAATSA (Countering America’s Adversaries Through Sanctions Act).



Takie stawianie sprawy przez USA doprowadziło rok temu do małej wojny medialnej z Rosją. Kremlowskie źródła zastrzegały, że nie otrzymały od strony indonezyjskiej żadnej oficjalnej rezygnacji z kupna Su-35. Faktem jest, że negocjacje w sprawie kupna myśliwców ciągnęły się latami i wielokrotnie stawały w martwym punkcie. Indonezja i Rosja podpisały w lutym 2018 roku wartą 1,14 miliarda dolarów umowę na zakup jedenastu Su-35. Część tej kwoty miała zostać opłacona przez Dżakartę dostawami gumy, nierafinowanego oleju palmowego, kawy i herbaty.

Właśnie forma i terminy płatności miały być jednym z głównych punktów spornych w rozmowach między Moskwą i Dżakartą. Indonezyjskie ministerstwo obrony ma ambicje i potrzeby nieprzystające do ograniczonego budżetu. Doprowadziło to chociażby do opóźnień w płatności na rzecz realizowanego z Koreą Południową programu myśliwca następnej generacji KF-X. Potrzebująca płynnej gotówki Moskwa mogła być w rozmowach mniej wyrozumiała i elastyczna niż Seul.

Joko Widodo w kabinie indonezyjskiego Su-30MK2. Dżakarta posiada szesnaście maszyn z rodziny Su-27, w tym jedenaście Su-30MK2.
(Cabinet Secretary of Indonesia)

Problemy finansowe pogłębił COVID-19. Początkowo indonezyjskie wydatki na obronę w roku 2020 miały wynieść 9,3 miliarda dolarów, jednak z powodu pandemii spadły do 8,7 miliarda. W tym roku budżet ministerstwa na obronę ma wynieść 9,2 miliarda dolarów, z czego aż 3 miliardy mają zostać przeznaczone na programy modernizacyjne. Skalę problemów budżetowych naświetla jeden fakt. Gdy w roku 2014 władzę obejmował prezydent Joko Widodo, planował w ciągu pięciu lat zwiększyć wydatki na obronę do 1,5% PKB, co przełożyło by się na 20 miliardów dolarów.



W takich warunkach również kontrakty na zachodnie samoloty stają pod znakiem zapytania. Pewnym wyjściem z tej sytuacji może być odpowiedni harmonogram dostaw i płatności. Przykładowo pierwszy F-15EX wzbił się w powietrze dopiero trzy tygodnie temu. Pierwszeństwo w dostawach maszyn tego typu otrzymały eskadry Lotniczej Gwardii Narodowej, Indonezja będzie więc musiała poczekać kilka lat.

W całej historii z Su-35 i naciskami ze strony USA pod uwagę trzeba brać jeszcze inną możliwość. Indonezyjski minister obrony Prabowo Subianto był zainteresowany pozyskaniem F-35 Lightningów II. Indonezja wystosowała w tej sprawie nawet oficjalną prośbę. Stany Zjednoczone odrzuciły ją, proponując w zamian F-16V lub F/A-18E/F. Według nieoficjalnych doniesień ówczesny sekretarz obrony Mark Esper miał powiedzieć Prabowo, że w regionie Azji-Pacyfiku priorytet na dostawy F-35 otrzymali amerykańscy sojusznicy: Japonia, Korea Południowa, Singapur i Australia. W związku z tym Indonezja mogłaby liczyć na pierwsze myśliwce najwcześniej za dziesięć lat.

Indonezyjski F-16C Block 25. Obecnie indonezyjskich wojskach lotniczych służy dwadzieścia pięć Fighting Falconów w wersjach F-16A/B Block 15 OCU i F-16C/D.
(US Air Force / Alex R. Lloyd)

Trudne negocjacje z Rosją mogły więc w pewnym momencie przeistoczyć się w środek nacisku na Amerykanów, aby wydali zgodę na sprzedaż Lightningów II. Celu nie osiągnięto, ale jak zauważa na łamach Asia Times John McBeth, zważywszy na niższe koszty zakupu i eksploatacji oraz większe możliwości walki powietrznej, F-15EX wcale nie musi być złą zamianą. Kolejnym argumentem za Eagle’ami może być uzyskanie tą drogą dostępu do niektórych zaawansowanych amerykańskich technologii, na co w innych warunkach Indonezja nie miałaby szans.



W całej epopei modernizacji indonezyjskiego lotnictwa pojawiają się jeszcze dwa pytania. Pierwsze brzmi: skąd wzięły się tam nagle Rafale’e? Francuski myśliwiec pojawił się niepodziewanie jako potencjalny kandydat na początku grudnia ubiegłego roku, gdy dziennik La Tribune poinformował, że Dżakarta jest zainteresowana szybką finalizacją umowy na czterdzieści osiem maszyn tego typu. Paryż już od lat promował Rafale’a w Azji, a Indonezyjczycy mieli okazję zapoznać się z nim podczas wspólnych ćwiczeń z lotniskowcem Charles de Gaulle w roku 2019. Pewną rolę w decyzji mógł też odegrać sentyment ministra Prabowo do Francji – były generał sił specjalnych spędził tam kilka lat i mówi po francusku.

Drugim pytaniem jest, co z ewentualnym kupnem używanych austriackich Eurofighterów. Jeżeli kontrakty na Rafale’e i F-15EX dojdą do skutku, sprawę zapewne można uznać za niebyłą. Indonezja nie będzie miała środków na pozyskanie, wdrożenie i eksploatację kolejnego typu myśliwców. Zdaje się, że od samego początku w Dżakarcie traktowano tę opcję jako rezerwową, a Prabowo miał prywatnie mówić, że preferuje fabrycznie nowe myśliwce.

Zobacz też: Rosja: Nowa torpeda z napędem elektrycznym w służbie

(asiatimes.com)

Alan Wilson, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic