Wczoraj na cywilno-wojskowym lotnisku Fresno-Yosemite w środkowej Kalifornii pojawiła się para nader rzadko spotykanych samolotów – F-117A Nighthawków. Maszyny te, niegdyś absolutnie wyprzedzające swoje czasy, formalnie wycofano ze służby w 2008 roku, po zaledwie ćwierćwieczu służby, ale od tego czasu regularnie pojawiały się dowody, że czarne odrzutowce wciąż pozostają w służbie (przynajmniej w ograniczonym zakresie). Na tle ich przylotu do Fresno dowiedzieliśmy się jednak być może więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
Poniższe zdjęcia wykonał (notabene za pomocą iPhone’a) Sean Towe. Po wylądowaniu Nighthawki – które przyleciały pod znakiem wywoławczym KNIGHT01 – przekołowały do południowo-wschodniej części lotniska, gdzie znajduje się baza 144. Skrzydła Myśliwskiego Lotniczej Gwardii Narodowej stanu Kalifornia. Jednostka wyposażona jest w myśliwce F-15C/D Eagle. Nie trzeba dużej wyobraźni, aby się domyślić, że chodzi o jakieś wspólne ćwiczenia. Ale domysły to jedno, a oficjalne informacje – zupełnie co innego.
O sprawie napisał między innymi nasz ulubiony serwis internetowy The War Zone. I to właśnie tam pojawiła się fascynująca informacja. Tyler Rogoway z TWZ uzyskał od służby prasowej 144. Skrzydła informację, że istotnie Nighthawki będą odbywały zaplanowane ćwiczenia z Eagle’ami. Tym samym po raz pierwszy USAF oficjalnie potwierdził, że takie ćwiczenia są organizowane.
F-117A jest, rzecz jasna, wymarzonym „agresorem” do ćwiczeń z myśliwcami przewagi powietrznej ze względu na charakterystyki obniżonej wykrywalności. Z jednej strony czyni go to obiektywnie trudniejszym celem do znalezienia i zniszczenia, z drugiej – pozwala symulować (przynajmniej do pewnego stopnia) rozwiązania stealth wprowadzane w najnowszych samolotach bojowych w Rosji i Chinach.
O tym, że F-117A wciąż latają, wiadomo na pewno co najmniej od siedmiu lat. USAF początkowo utrzymywał jednak, iż są to tylko rutynowe loty mające potwierdzić możliwość przywrócenia samolotów do służby liniowej w razie nagłej potrzeby operacyjnej, a wszystkie F-117 są przechowywane w standardzie konserwacji „Typu 1000” w specjalnych hangarach w Tonopah. Magazynowanie „Typu 1000” oznacza, że samoloty muszą być utrzymywane w stanie pozwalającym na ich sprawne przywrócenie do służby. Nie można z nich usuwać żadnych części, co cztery lata są wyprowadzane ze stanu zakonserwowania w celu sprawdzenia stanu technicznego. Zdolność do lotu musi być przywrócona w ciągu 30–120 dni od wydania rozkazu.
Już w grudniu 2019 roku TWZ pisał o prawdopodobnym użyciu Nighthawków w roli powietrznych agresorów symulujących sposób i taktykę walki potencjalnych przeciwników. Informacje takie dostarczył serwisowi interesujący się operacjami w bazie Nellis w Newadzie Kris Tanjano. 3 grudnia, kiedy przebywał w górzystym terenie obok sąsiadującego z bazą poligonu, udało mu się zaobserwować ćwiczebną walkę z udziałem F-117, F-16, F-15, F-22 i niezidentyfikowanej większej maszyny.
Jak pisze Tanjano, obserwując teren wzrokowo i prowadząc nasłuch radiowy, był świadkiem tego, jak dwie pary F-16 i lecący za nimi na małej wysokości pojedynczy F-117, odgrywające rolę „sił czerwonych”, co najmniej dwukrotnie zaatakowały „siły niebieskie”, składające się z F-15 i F-22. Oba symulowane starcia trwały po kilka minut. Radiowy kryptonim wywoławczy jednej z sekcji Fighting Falconów brzmiał „MiG”.
Kilka miesięcy wcześniej pisaliśmy, że nad Doliną Śmierci w Kalifornii sfotografowano nietypowo ubarwiony egzemplarz F-117A, który następnie ponoć obrał kurs na poligon doświadczalny nad Newadą. Na zdjęciu, wykonanym przez fotografa Steve’a Lewisa, uwiecznione zostały lecące na dużej wysokości KC-135R Stratotanker i Nighthawk, w którym zamiast tradycyjnej czarnej barwy na krawędziach natarcia skrzydeł i usterzenia widoczne są elementy w różnych odcieniach szarości. Obu samolotom towarzyszył należący do NASA F-15D, przenoszący niezidentyfikowany zasobnik.
Aggressor F-117? Incredible new images revealed – https://t.co/2VHFyeEFAG pic.twitter.com/UFlfg48CPc
— Combat Aircraft Journal (@Combat_Journal) July 14, 2019
Problem jednak w tym, że Goat Sucker w ogóle nie jest myśliwcem, rozwija prędkość jedynie poddźwiękową, nie używa dopalaczy i nie dysponuje nawet radarem. Namalowane na nim szare prostokąty nie upodobnią go zaś wzrokowo do któregokolwiek z myśliwców piątej generacji latających na przeciwnej półkuli. Spekulowano wówczas, że to nowy rodzaj powłok pochłaniających fale elektromagnetyczne albo tylko uzupełnienie uszczerbków w starym materiale, który, jak wiadomo, jest bardzo wymagający pod względem obsługi technicznej. Notabene F-117A nie zawsze były czarne i choćby w 2003 roku eksperymentalnie nakładano na nie powłoki w jasnym kolorze, testując przydatność Nighthawków do lotów dziennych.
Poza tym przez właściwie cały rok 2019 krążyły pogłoski o użyciu bojowym F-117A nad Syrią. Nighthawki miały atakować cele na ternie Syrii i Iraku za pomocą bomb GBU-39 SDB. Co więcej, jeden z nich jakoby uległ awarii i musiał lądować poza bazą macierzystą, którą było zapewne jedno z lotnisk na terenie kraju na Półwyspie Arabskim blisko sprzymierzonego z USA (najpewniej Al-Adid w Katarze).
Wraz z wycofaniem F-117A USAF stracił jedyną – poza bombowcem strategicznym B-2A Spirit – platformę stealth zdolną do zrzucania bomb kierowanych laserowo o wagomiarze 907 kilogramów. Zdolność tę odbudowano dopiero po uzyskaniu gotowości operacyjnej przez F-35A. Do tego F-117, w przeciwieństwie do B-2, mógł samodzielnie oznaczać cele wskaźnikiem laserowym. Ba, zrzucanie takich bomb w silnie bronionej przestrzeni powietrznej było sensem istnienia Nighthawka. A przy wielu zaletach bomb kierowanych za pomocą GPS mają one jedną kluczową wadę: nie mogą (jeszcze) razić celów ruchomych (niedawno pisaliśmy o tej akurat kwestii w innym kontekście: USAF testuje bomby, które mają niszczyć okręty i być równie skuteczne jak torpedy).
Jeśli więc USAF stanąłby przed koniecznością skrytego zniszczenia celu ruchomego w zachodniej Syrii, na obszarze bezdyskusyjnie opanowanym przez rosyjskie lotnictwo i obronę przeciwlotniczą, nie miałby innej opcji jak tylko sięgnąć po F-117. Teoretycznie można by do tego celu użyć pocisku Hellfire odpalonego z Reapera, ale Reaper nie stanowiłby wyzwania dla rosyjskich radiolokatorów. Pozostałoby liczyć na łut szczęścia: że uda się odpalić pocisk, zanim Rosjanie przechwycą drona i go zestrzelą.
Tyler Rogoway zwracał uwagę na szereg innych zalet F-117A, które ujawniają się w takim szczególnym scenariuszu. Po pierwsze: Rosjanie mieli już okazję zbadać wrak Nighthawka po zestrzeleniu na Serbią jeszcze w ubiegłym wieku, gdyby więc zdobyli drugi wrak, nie byłoby to dla Amerykanów aż tak niebezpieczne na przyszłość.
Po drugie: F-117 ma bardzo niską sygnaturę w podczerwieni, co sprawia, że – paradoksalnie – może sobie lepiej radzić z systemami obserwacji i śledzenia w podczerwieni OŁS-35 na rosyjskich myśliwcach. Poza tym F-117 jako cały kompleks uzbrojenia jest przystosowany do działania niezależnie od GPS, więc rosyjskie zakłócenia byłyby w tym wypadku nieistotne. Niestety całej tej logiki nie da się poprzeć choćby jednym dowodem obecności Nighthawków nad Syrią.
A co z ich obecnością we Fresno? Być może tamtejsze Eagle’e mają ćwiczyć zwalczanie celów o niskiej skutecznej powierzchni odbicia dzięki użyciu zainstalowanych stosunkowo niedawno radiolokatorów APG-63v3 klasy AESA, które zapewniają skokowy wzrost możliwości w tym zakresie. Ale być może odpowiedź kryje się w niskiej sygnaturze termicznej Goat Suckerów. Niedawno pisaliśmy, że USAF rozwija swoje zdolności w tym zakresie i stara się zniwelować przewagę Rosjan i Europejczyków. W połowie ubiegłej dekady, pod egidą programu PASS (Passive Attack Sensor System), zintegrowano Eagle’e z zasobnikami AN/AAQ-33 Sniper Advanced Targeting Pod (ATP), co obejmowało także wyposażenie kabiny w wyświetlacze wielofunkcyjne Passive Attack Display.
Sniper jest zasobnikiem zoptymalizowanym do ataków na cele naziemne. W przypadku myśliwca takiego jak F-15C, do tej pory w ogóle pozbawionego głowicy IRST, stanowił jednak pewien krok naprzód, gdyż duże powiększenie i wysoka rozdzielczość ułatwiały identyfikację wizualną celów. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można więc zakładać, że piloci 144. Skrzydła będą w najbliższych dniach ćwiczyli wykrywanie F-117A za pomocą termolokatorów – i że czarne odrzutowce będą stanowiły twardy orzech do zgryzienia.
Aktualizacja: Na Twitterze pojawiło się również nagranie wideo:
Looks like the unusual friends are going to be our neighbors at Fresno Air Attack Base for the next couple days as they train aside the California National Guard 144th Fighter Wing. #F117 #AirForce #TankerBaseLife pic.twitter.com/jlv4FmveNr
— NorCal Air Operations (@NorcalAirOps) September 14, 2021
Zobacz też: Wraca temat rosyjskich baz na Kubie i w Wietnamie