Według serwisu Military Watch Magazine po utworzeniu bazy morskiej w Sudanie Rosja zdecyduje się na reaktywację podobnych obiektów na Kubie i w Wietnamie. Rosyjski portal Avia.pro stwierdza nawet, że mogą one rozpocząć działanie już w latach dwudziestych. Dzięki tego rodzaju wysuniętym placówkom Rosja uzyskałaby możliwość projekcji siły w kluczowych regionach świata.

Temat powrotu Rosjan do dawnych baz wojskowych nie jest nowy. Pojawiał się wielokrotnie wraz ze wzrostem zaangażowania wojskowego Moskwy na świecie, szczególnie zaś po rozpoczęciu wojny na Ukrainie i aneksji Krymu w 2014 roku. Wtedy relacje z Zachodem znacznie się ochłodziły, a wśród rosyjskich polityków pojawiały się głosy wzywające do powrotu na Kubę i do Wietnamu. W 2017 roku mówił o tym szef Komitetu Obrony i Bezpieczeństwa, generał pułkownik Wiktor Bondariew, który podkreślił, że rządy tych krajów w czasach sowieckich były tradycyjnymi partnerami Moskwy, a i dziś utrzymują z nią bliskie relacje.

W czasach zimnej wojny Związek Radziecki utrzymywał stację SIGINT Lourdes na Kubie. Wykorzystywano ją do śledzenia poczynań Amerykanów z uwagi na bliskość wybrzeży USA (z Hawany do bazy lotniczej Key West jest 170 kilometrów). Z kolei w Wietnamie utrzymywana była duża baza morska w zatoce Cam Ranh. W 1979 roku ZSRR i Wietnam zawarły umowę w sprawie dwudziestopięcioletniej dzierżawy obiektu. Na terenie Cam Ranh także istniała stacja nasłuchowa radzieckiego wywiadu, monitorująca działania zarówno Amerykanów, jak i Chińczyków. W dobie upadku Związku Radzieckiego nastąpiła znaczna redukcja sił w bazie.

Instalacje na Kubie i w Wietnamie były używane przez Rosjan do 2002 roku. Powodem tej decyzji o ich opuszczeniu były kwestie finansowe, za wynajem Rosjanie musieli bowiem płacić znaczne sumy. W przypadku Kuby za użytkowanie obiektów w Lourdes było to blisko 200 milionów dolarów rocznie. Nie bez znaczenia były też naciski Waszyngtonu, który uzależnił kwestię umorzenia rosyjskiego zadłużenia od wycofania się z Kuby.

Z kolei Hanoi w 2001 roku zażądało od Moskwy opłat za wynajem bazy w Cam Ranh sięgających również blisko 200 milionów dolarów. Władze rosyjskie szukające w tamtym okresie oszczędności stwierdziły, że również ten obiekt jest zbyt drogi w utrzymaniu, i podjęły decyzję o wycofaniu sił.

W ostatnich latach Moskwa podejmowała kroki mające na celu powrót do bazy w Wietnamie. Władze w Hanoi konsekwentnie jednak stoją na stanowisku, że na terenie ich kraju nie może być mowy o obcych instalacjach wojskowych. Baza w Cam Ranh może być za zgodą Wietnamu wykorzystywana jako miejsce uzupełniania zapasów i postoju dla okrętów zaprzyjaźnionych państw. Stosowne umowy Hanoi zawarło między innymi z Rosją i Indiami, jednak Moskwa uzyskała możliwość wykorzystywania lotniska w Cam Ranh do postoju i tankowania w trakcie wykonywania misji w regionie, w tym do lotów swoich strategicznych nosicieli pocisków manewrujących.

Wywołało to zresztą nerwową reakcje Waszyngtonu, który zażądał od władz Wietnamu wycofania zgody na wykorzystywanie bazy przez rosyjskie siły powietrzne. Najprawdopodobniej obecnie w Cam Ranh nie ma na stałe rosyjskich żołnierzy, jest jednak odpowiednie zaopatrzenie i infrastruktura niezbędna do rotacyjnej obecności tam samolotów i okrętów.

Z kolei w 2014 roku w mediach pojawiały się informacje o reaktywacji stacji SIGINT w Lourdes. Szybko jednak zostały zdementowane, a artykuły na ten temat – usunięte z rosyjskich mediów. Później spekulowano, że w zamian za konserwację poradzieckiego sprzętu i umorzenie długów z czasów sowieckich Rosja ma utrzymywać bazę morską w Zatoce Cienfuegos. Podobnie jak w przypadku tej w Sudanie miałyby ona być w stanie przyjmować okręty o napędzie atomowym.

Zobacz też: Rozbudowa chińskiej bazy w Dżibuti

(avia.pro, militarywatchmagazine.com)

George Chernilevsky, domena publiczna