Od pewnego czasu można zaobserwować trend, w którym coraz częściej do promocji swoich wyrobów firmy lotnicze wykorzystują nie tylko targi branżowe, ale również klasyczne pokazy lotnicze. Najwyraźniej widać to w przypadku brytyjskiego RIAT-u, który w kategorii lotnictwa wojskowego niemal już się zrównał z targami w Farnborough. Tym samym śladem podąża również Air Show Radom, na którym swoje stoiska miało kilka spośród największych koncernów lotniczych. Konsorcjum Eurofighter dzielące pawilon z koncernem Leonardo wykorzystało pokazy lotnicze do promowania swojego samolotów, w którym upatrują idealnego kandydata na myśliwiec przewagi powietrznej dla Polski.

Formalnie w chwili obecnej Polska nie ma żadnego programu pozyskania myśliwców przewagi powietrznej. Jednak jak pokazały ostatnie wydarzenia i zakupy zbrojeniowe Ministerstwa Obrony Narodowej do zamawiania wielkich ilości nowoczesnego uzbrojenia nie są potrzebne żadne plany, a jedynie wola polityczna. I dobrze rozpoznane, miejmy nadzieję, potrzeby sił zbrojnych. Cała dyskusja o możliwości pozyskania samolotów tej klasy wzięła się z zeszłorocznego wywiadu ministra Mariusza Błaszczaka, który stwierdził, że w dalszej perspektywie czasowej planowane jest pozyskanie kolejnych F-35 lub F-15, ewentualnie KF-21 Boramae. Na tego ostatniego może wskazywać coraz bardziej zacieśniająca się współpraca zbrojeniowa pomiędzy Polską i Koreą Południową, oraz deklarowana przez Koreańczyków gotowość włączenia polskiego przemysłu w budowę Boramae.

Myśliwiec Eurofighter Typhoon
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Koreańczycy mają silnego konkurenta w postaci Eurofightera. O tej ofercie mówiło się już od pewnego czasu, a zorganizowane w czasie radomskich pokazów spotkanie dla dziennikarzy pozwoliło rozjaśnić pewne kwestie. Eurofighter jest budowany wspólnie przez cztery państwa – Niemcy, Włochy, Wielką Brytanię i Hiszpanię – i w zależności od rynku, jedno z nich występuje jako formalny przedstawiciel całej grupy. W przypadku Polski są to Włochy i koncern Leonardo, który ma w naszym kraju silną pozycję i jest dostawcą między innymi samolotów szkolenia zaawansowanego M-346 Bielik oraz śmigłowców AW101 i AW149.



Najważniejszą kwestią, którą podkreślono już na wstępie, jest to, że włoska oferta dotyczy samolotów fabrycznie nowych w najnowszej dostępnej konfiguracji. W przeszłości pojawiały się nieprawdziwe informacje jakoby oferta miała dotyczyć używanych Eurofighterów Tranche 1 z zasobów włoskich sił powietrznych. Dokładnej konfiguracji nie określono, dlatego, że nie wiadomo kiedy, o ile w ogóle, miałyby się rozpocząć dostawy tych maszyn i jaka wersja będzie wtedy produkowana. W tej chwili w produkcji znajduje się wersja Tranche 4, ale w końcowym etapie opracowania jest już Tranche 5, który powinien wejść do produkcji przed końcem dekady. Jednak nawet i to nie będzie koniec rozwoju tego myśliwca, który ma służyć przynajmniej do lat sześćdziesiątych.

Eurofighter Tranche 5

Pierwszymi Eurofighterami Tranche 5 będą maszyny walki elektronicznej Eurofighter EK przeznaczone dla niemieckiej Luftwaffe. Innych zamówień na ten wariant jeszcze nie ma, ale według nieoficjalnych informacji kolejnym nabywcą mają być włoskie siły powietrzne. Pokrywa się to ze słowami jednego z przedstawicieli koncernu Leonardo, który stwierdził, że Polska będzie mogła kupić takie same samoloty, jak lotnictwo włoskie.

Powstanie Eurofighterów Tranche 5 jest częścią wieloletniego programu rozwoju możliwości samolotu nazwanego Long Term Evolution. Niektóre elementy wyposażenia przeznaczone dla wersji Tranche 5, w tym zmodernizowany systemem samoobrony DASS (Defensive Aids Sub System) i ulepszony interfejs człowiek-maszyna, są implementowane już w maszynach Tranche 4. Jest to przygotowanie do wdrożenia radarów AESA ECRS Mk1 i Mk 2.



Radary ECRS Mk1 znajdą się na wyposażeniu niemieckich Eurofighterów Tranche 4 zamówionych w ramach projektu Quadriga i hiszpańskich myśliwców zamówionych w ramach projektu Halcón. W dalszej kolejności Niemcy chcą zamontować te urządzenia w 110 starszych myśliwcach wersji Tranche 2 i Tranche 3. Także Hiszpanie chcą w nie wyposażyć dziewiętnaście starszych samolotów. Natomiast Leonardo i BAE Systems opracują wariant ECRS Mk 2 dla Eurofighterów brytyjskich i włoskich.

Brytyjski Typhoon w malowaniu Black Jack na pokazach w Radomiu
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Wersje Mk 1 i Mk 2 mają ten sam interfejs, co pozwala zainstalować dowolny radar na dowolnym Eurofighterze (instalując ECRS Mk 2, trzeba jednak dodać nową osłonę radaru, tak aby przepuszczała szerszy zakres fal), ale nie licząc źródła zasilania, są to zasadniczo dwie różne konstrukcje. ECRS Mk 2 ma większą antenę, składającą się ze znacznie większej liczby modułów nadawczo-odbiorczych, te z kolei są już zbudowane w oparciu o półprzewodniki bazujące na azotku galu. Inne są również: mechanizm poruszania anteną, nowy odbiornik wielokanałowy, nowy przetwornik, a także wyposażenie dodatkowe wspierające funkcje anteny w roli narzędzia walki elektronicznej.

Takie rozwiązania zapewniają jeszcze większą stabilizację emitowanej wiązki fal elektromagnetycznych, umożliwiają elastyczniejsze kształtowanie wiązki i pozwalają zoptymalizować polaryzację fal względem wykrywanego celu. Pozwala to na wygenerowanie maksymalnie silnego sygnału w określonym kierunku, co ponownie przekłada się na większe możliwości przeprowadzenia ataku elektronicznego i wydłuża skuteczny zasięg wskazywania celów dla pocisków rakietowych. Wysoka moc generowanego sygnału oznacza także możliwość równoczesnego mocnego zagłuszania wrogiego radaru i obserwacji przestrzeni powietrznej dwoma osobnymi wiązkami. Obie cechy są niezwykle istotne przy wykonywaniu zadań zwalczania obrony przeciwlotniczej, a z myślą o nich ECRS Mk 2 jest opracowywany. Dodatkowo ta wersja ma się odznaczać wyjątkową czułością w pasywnym trybie pracy.

Symulator kokpitu z nowym ekranem wielkoformatowym
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

W kabinie pojawi się dotykowy ekran wielkoformatowy o wymiarach 20,3 × 50,8 centymetra oferujący dużą dowolność konfiguracji zgodnie z preferencjami pilota i filozofią danych sił powietrznych. Wyświetlacz oznaczony MFD-4820 będzie oferował wysoką jasność i będzie dostosowany do współpracy z goglami noktowizyjnymi. Jest projektowany tak, aby reagował na nacisk, więc będzie można zeń korzystać w standardowych rękawicach pilota. Ponadto wirtualne przełączniki będą reagowały dopiero po puszczeniu palca z przycisku, co ma ułatwić korzystanie z ekranu w czasie manewrowania lub turbulencji.

Ulepszonym elementem interfejsu człowiek-maszyna jest również hełm Striker 2. W normalnych warunkach oferuje on między innymi wyświetlanie danych na wizjerze w różnych kolorach, umożliwia celowanie do obiektów znajdujących się po bokach samolotu czy pozwala na wyświetlanie bezpośrednio na wizjerze obrazu z zasobników celowniczych. Ponadto jest zintegrowany z noktowizorem, dzięki czemu nie trzeba do niego doczepiać dodatkowych gogli. Nie tylko poprawia to widzialność w nocy, ale też zmniejsza obciążenie dla karku pilota.

Nowy system samoobrony DASS oznaczony Praetorian Evolution składa się z pięciu zestawów urządzeń widocznych na zewnętrznych powierzchniach płatowca. Są to: czujniki wykrywające opromieniowanie, czujniki wykrywające zbliżające się pociski, wyrzutniki flar i pasków aluminiowych pod skrzydłami, dwa zasobniki walki radiolektronicznej na końcówkach skrzydeł, a także zasobnik z celem pozorowanym Ariel, holowanym na stumetrowym przewodzie ze światłowodem i zdolnym działać przy prędkości do Mach 2. Ma on działać również jako system walki radioelektronicznej o możliwościach ofensywnych i system zwiadowczo-rozpoznawczy (co ma obejmować także identyfikowanie i wskazywanie celów), aby usprawnić współpracę Typhoona z maszynami kolejnej generacji.



Hełm Striker 2
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Kolejne zmiany będą obejmowały szeroko pojętą awionikę. Chodzi przede wszystkim o zwiększenie mocy obliczeniowej komputerów pokładowych, które będą musiały przetwarzać dane z większej liczby sensorów i zarządzać coraz szerszym wachlarzem przenoszonego uzbrojenia. Niewykluczona jest także modernizacja silników EJ200. Ostateczna konfiguracja wersji Tranche 5 nie jest jeszcze ustalona. Wiadomo natomiast, że po niej w okolicy 2030 roku ma się pojawić kolejna modyfikacja: Phase 6 Enhancement.

Korzyści dla Polski

W pierwszej kolejności przedstawiciele producenta podkreślali komplementarność Eurofightera z innymi samolotami Sił Powietrznych RP. Powoływali się przy tym na przykłady Wielkiej Brytanii, Włoch i Niemiec, w których samoloty europejskie uzupełniają się z amerykańskimi F-35. Te ostatnie, dzięki lepszym właściwościom stealth, mają być przeznaczone do przełamywania obrony przeciwlotniczej przeciwnika i ataków na jego zaplecze, zaś Eurofightery mają pełnić właśnie głównie rolę myśliwców przewagi powietrznej. W tej roli mają nad F-35 przewagę prędkości, zasięgu i pułapu, a także uzbrojenia, ponieważ mogą przenosić pociski Meteor o zasięgu większym od AIM-120. Sytuacja może się zmienić wraz z uruchomieniem produkcji pocisków AIM-260.

Drugą korzyścią ma być łatwe serwisowanie, sprawne dostawy części zamiennych i krótkie łańcuchy dostaw, czyli coś co obecnie jest jedną z pięt achillesowych programu F-35. W przypadku samolotów amerykańskich logistyka i serwis opiera się na kilku centrach serwisowych w Europie. Dla F-15 czy KF-21 trzeba by tworzyć go zupełnie od nowa, a dostawcy części są oddaleni od Polski o tysiące kilometrów. Przewagą Eurofightera ma być to, że od fabryk czy magazynów części zamiennych w Niemczech, Włoszech czy Wielkiej Brytanii, Polskę dzieli maksymalnie dwie godziny lotu. Krótszy łańcuch dostaw oznacza mniejsze zagrożenie jego przerwania przez przeciwnika czy z przyczyn losowych.



Z kupna Eurofightera Polska miałaby również uzyskać korzyści gospodarcze. Na spotkaniu w Radomiu padła deklaracja, że 50% całej sumy przeznaczonej na zakup i utrzymanie tych samolotów zostałoby w polskiej gospodarce. Byłoby to możliwe dzięki temu, że wszyscy najważniejsi partnerzy programu Eurofighter – BAE Systems, Leonardo, Airbus, MBDA czy Roll-Royce – są już w tej czy innej formie obecni w Polsce, a co z tym idzie wiele prac związanych z realizacją potencjalnego kontraktu byłoby realizowanych przez miejscowe zakłady. Dodatkowo wiele z nich mogłoby się rozbudować oferując nowe miejsca pracy.

Myśliwiec Eurofighter Typhoon
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Ponadto do łańcucha dostaw mogłyby być włączone również inne polskie przedsiębiorstwa. Byłoby to możliwe dzięki temu, że program Eurofighter u swego zarania był pomyślany tak, aby można było elastycznie rozdzielać prace nad samolotem pomiędzy wszystkich uczestników programu. Przykładowo, w tej chwili lewe skrzydło jest produkowane we Włoszech, prawe w Hiszpanii, dziób i statecznik pionowy w Wielkiej Brytanii, a centralna część kadłuba w Niemczech. Linie montażu końcowego są w każdym z tych państw. Swego czasu podobną ofertę przedstawiono Finlandii, w której miała powstać linia montażu końcowego oraz linia produkcyjna kompletnych silników EJ200.

Jak wspomniano powyżej, w tej chwili nie toczy się żadne postępowanie mające wyłonić nowy typ myśliwca dla Sił Powietrznych RP. Równocześnie w ostatnim czasie decyzje o zakupie tego czy innego uzbrojenia potrafią zapadać z dnia na dzień, bez organizowania postępowania konkurencyjnego. Włosi starają się więc trzymać rękę na pulsie i zainteresować polski rząd swoją ofertą. Są przekonani, że oferowane korzyści przemysłowe sprawiają, że przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji rząd będzie musiał przynajmniej nad propozycją Eurofightera się zastanowić.

Zobacz też: Quo vadis, MCM? Nowe trendy w budowie jednostek przeciwminowych

Maciej Hypś, Konflikty.pl