Wojna w Ukrainie pokazuje trafność przysłowia o tym, że potrzeba jest matką wynalazku. Najlepszym przykładem jest stosowanie przez ukraińską marynarkę wojenną nawodnych bezzałogowców w roli „dronów kamikadze”. Rozwiązanie to, do pewnego stopnia rekompensując ukraińskiej flocie braki w okrętach, pozwala razić rosyjskie porty i okręty z dala od własnych baz. W sierpniu byliśmy świadkami udanego ataku na okręt desantowy Oleniegorskij gorniak, a miesiąc wcześniej – na Most Krymski. Nasuwa się więc pytanie: czy czeka nas rewolucja w wojnie na morzu?

Zarówno powyższe wydarzenia, jak i te wcześniejsze i późniejsze, za każdym razem wywołały nową dyskusję w mediach o tym, że morskie drony przeznaczone do ataków samobójczych stanowią nową jakość w prowadzeniu operacji morskich. Część firm zbrojeniowych zaczęła wprowadzać do swoich ofert nawodne pojazdy bezzałogowe tej klasy. Jest to nowy rodzaj uzbrojenia, niewykorzystywany szerzej podczas innych konfliktów zbrojnych, dysponujący dużym potencjałem, ale również istotnymi ograniczeniami.



Należy pamiętać, że nie wszystkie ukraińskie ataki kończyły się spektakularnymi sukcesami – dostępnych jest wiele materiałów filmowych, na których widać, jak Rosjanie zwalczają ukraińskie USV. Czy to oznacza, że takie systemy są przereklamowane? Nie, czego przykładem może być 385. Brygada ukraińskiej marynarki wojennej.

Ukraińska brygada morskich dronów

Ukraińska marynarka wojenna ujawniła podczas sierpniowych obchodów święta niepodległości Ukrainy, że w swoich strukturach ma 385. Samodzielną Brygadę Morskich Platform Specjalnego Przeznaczenia – wyspecjalizowaną jednostkę wykorzystującą morskie systemy bezzałogowe, zarówno nawodne (USV), jak i podwodne (UUV). Z okazji święta państwowego prezydent Wołodymyr Zełenski nadał jednostce sztandar.

Trzeba powiedzieć jasno: obecnie to jedyna taka formacja na świecie, a jej żołnierze dysponująca ogromnym doświadczeniem i wiedzą w zakresie praktycznego wykorzystania bojowego USV. Część ekspertów zauważa, że z upływem czasu wykorzystywane przez Ukraińców USV stają się coraz doskonalsze, a dodatkowo coraz częściej w działaniach wykorzystywane są drony podwodne. Od jesieni ubiegłego roku marynarka wojenna Ukrainy aktywnie wykorzystuje różne rodzaje i swoiste generacje dronów „samobójców”.



Istnienie takiej wyspecjalizowanej jednostki może stanowić dla Rosjan poważny problem, czego już kilkukrotnie byliśmy świadkami. Pierwsze poszlaki wskazujące na fakt wykorzystywania USV przez Ukraińców pojawiły się 21 września ubiegłego roku, kiedy jeden egzemplarz został wyrzucony na brzeg w pobliżu Sewastopola. To przykuło uwagę ekspertów, którzy zwrócili uwagę na możliwość wykorzystania takich dronów w podobny sposób jak lotniczej amunicji krążącej, szczególnie że na opublikowanych wówczas zdjęciach wyrzuconego na brzeg USV widoczny był zapalnik kontaktowy na dziobie.

Miesiąc później Ukraińcy dokonali spektakularnego ataku na port wojenny w Sewastopolu. Uszkodzili minimum trzy rosyjskie okręty, w tym trałowiec trałowiec Iwan Gołubiec projektu 266M oraz fregatę Admirał Makarow projektu 11356. Sam atak opisywaliśmy szerzej w artykule: Powrót branderów – pierwsze wnioski z ataku na Sewastopol. Mimo że atak nieznacznie uszczuplił zdolności Floty Czarnomorskiej, miał ogromne znaczenie propagandowe i medialne. Teraz część ekspertów określa użyte w ataku bezzałogowce mianem „pierwszej generacji”. Były to niewielkie jednostki wielkości kajaka nastawione na osiąganie znacznych prędkości przy niewielkich rozmiarach.

Wiadomo, że powstało przynajmniej kilka typów jednostek „pierwszej generacji”, jednak uznano je za nieefektywne właśnie z powodów małych rozmiarów i, co za tym najprawdopodobniej idzie, niewielkiej głowicy bojowej. Można założyć, że były to jednostki eksperymentalne, produkowane przez prywatne przedsiębiorstwa lub samą marynarkę wojenną, jako punkt wyjściowy do rozwoju doskonalszych platform.

Rąbka tajemnicy uchylił Kyryło Budanow, szef wywiadu wojskowego Ukrainy. Budanow stwierdził, że USV są skuteczną bronią – odstraszającą rosyjską flotę i zdolną do sparaliżowania lub utrudniania jej swobodnych działań. Ukraina nie ma obecnie okrętów zdolnych przeciwstawić się Flocie Czarnomorskiej, jednak USV są w stanie rekompensować braki w zdolnościach. Budanow dodał, że Ukraina jest zdolna do seryjnej produkcji bezzałogowców wielu typów. Wnioski płynące z wcześniejszych doświadczeń pozwoliły opracować nowe, większe jednostki.



Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) ujawniła w ostatnich miesiącach dwa nowe USV do ataków samobójczych: Magura (Maritime Autonomous Guard Unmanned Robotic Apparatus) i Sea Baby. Jej szef, Wasyl Maluk, stwierdził, że SBU miała duży udział w ich opracowaniu i że powstają one w Ukrainie bez wykorzystania zagranicznych komponentów, co daje dużą swobodę ich wykorzystania. Podczas lipcowej wizyty dziennikarzy CNN w ośrodku testowym platform bezzałogowych zaprezentowano Magurę, zaprojektowaną przy udziale państwowego przedsiębiorstwa SpecTechnoEksport. Według SBU Magurę wykorzystano między innymi w sierpniowym ataku na okręt desantowy Oleniegorskij gorniak i zbiornikowiec Sig.

Magura miała premierę w czasie tegorocznej edycji targów zbrojeniowych DSEI w Wielkiej Brytanii. Ukraińcy zaprezentowali wówczas model jednostki i jej parametry techniczne. USV ma osiągać prędkość maksymalną 42 węzłów i ma zasięg 450 mil morskich, zaś prędkość marszowa wynosić ma 22 węzły. Dron dysponować ma ładownością nawet 320 kilogramów. Według Ukraińców Magura może wykonywać szereg innych zadań, między innymi rozpoznawczych i patrolowych.

Kolejnym, znacznie większym i cięższym USV w dyspozycji ukraińskiej floty jest dron Sea Baby, który zgodnie z dostępnymi informacjami został opracowany samodzielnie przez SBU. Bezzałogowiec może dysponować pokaźną głowicą bojową o masie nawet 860 kilogramów. SBU potwierdziła, że Sea Baby użyto w lipcowym ataku na Most Krymski, w którego wyniku doszło do zerwania się jednego z przęseł.

W tym miejscu nasuwa się zasadnicze pytanie: jak wygląda skuteczność morskich dronów kamikadze? Budanow przyznaje, że Rosjanie zazwyczaj niszczą około 70% użytych w ataku bezzałogowców. Jest to duży odsetek, jednak zauważa, że ich koszt jest wielokrotnie niższy od atakowanego okrętu czy infrastruktury. Zaznacza jednak, że problemem dla Rosjan stanowią pozostałe USV, które przedarły się przez obronę.



Jak dużym problemem są dla rosyjskich okrętów takie USV? Z pewnością pewnością rosyjskie dowództwo nie marginalizuje nowego zagrożenia, czego dowodem może być malowanie części okrętów w „kamuflaż zniekształcający”. Podczas pierwszej i drugiej wojny światowej okręty malowano w nieregularne wzory, które uprzykrzały życie załogom okrętów podwodnych – zastosowanie niesymetrycznych malowań utrudniało nie tylko wykrycie i identyfikację jednostki, ale również dokonanie pomiarów koniecznych do wystrzelenia torpedy, aby ta trafiła w cel. Obecnie kontrastujące ze sobą kolory rosyjskich okrętów mają stanowić zmyłkę dla operatorów ukraińskich USV.

Nawodna amunicja krążąca, gdyż tak w zasadzie powinniśmy określać ukraińskie morskie „drony kamikadze”, miała udział również w ataku sprzed niespełna tygodnia na bazę w Sewastopolu. Eksperci skupili się na spektakularnym uderzeniu z wykorzystaniem pocisków manewrujących Storm Shadow (lub ich francuskiej wersji SCALP EG), w którego wyniku Ukraińcom udało się skutecznie zdenazyfikować okręt desantowy Minsk i okręt podwodny B-237 Rostow-na-Donu. Ale mało kto zwrócił uwagę na wykorzystanie ukraińskich USV w równoległej operacji.

Rosyjski resort „obrony” stwierdził, że okręt patrolowy Wasilij Bykow zniszczył trzy ukraińskie bezzałogowce w czasie osłony jednostek handlowych. Według nieoficjalnych ustaleń owymi statkami były Jaź (zbudowany według tego samego projektu co Sig) i Ursa Major, powiązane z rosyjskim rządem i zaopatrujące rosyjskie wojska. Statki miały zmierzać w kierunku Morza Śródziemnego w eskorcie dwóch patrolowców, w tym Wasilija Bykowa. Rosyjskie ministerstwo informowało również, że załoga okrętu patrolowego Siergiej Kotow skutecznie odparła rankiem 14 września atak pięciu ukraińskich bezzałogowców.

Wieczorem pojawił się materiał filmowy z perspektywy ukraińskiego bezzałogowca. Wprawdzie dron nie uderzył bezpośrednio w sam okręt, ale został zniszczony w bardzo bliskiej odległości od kadłuba. Jeśli głowica eksplodowała, z pewna dozą prawdopodobieństwa możemy założyć, że Kotow mógł doznać uszkodzeń.



Na wyposażeniu 385. Samodzielnej Brygady znajdują się przynajmniej dwa typy bezzałogowców podwodnych: Tołoka TLK-150 i Mariczka. Ten pierwszy to niewielki UUV o długości 2,5 metra przeznaczony głównie do działań rozpoznawczych, jednak może też zostać uzbrojony w głowicę bojową. Mariczka jest większą jednostką o długości około sześciu metrów i średnicy metra. Może wykonywać zadania rozpoznawcze oraz transportowe, na przykład służyć jako podwodna „taksówka” dla płetwonurków bojowych.

Platforma przyszłości, czy jednak ślepa uliczka?

W części dyskusji niebranżowych i w opiniach przeciwników budowy dużych okrętów już pojawiają się głosy, że nawodne „drony kamikadze” stanowią przyszłość wojen morskich i są w stanie zastąpić okręty. Oczywiście jest to platforma warta uwagi i z pewnością znajdzie swoje miejsce w działaniach morskich, jednak przez swoją specyfikę nie zastąpi okrętu w zadaniach zwalczania innych jednostek nawodnych przeciwnika. Dlaczego?

Przede wszystkim należy spojrzeć na rozmiary. Są to niewielkie bezzałogowce o niskiej masie, co automatycznie przekłada się na mocno ograniczoną dzielność morską. Oznacza to, że USV do ataków samobójczych mogą być wykorzystywane wyłącznie przy dobrej pogodzie i przy niskim stanie morze, przez co są znacznie prostsze do wykrycia i zniszczenia przez przeciwnika. Co więcej, same USV są mocno podatne na uszkodzenia, co widać na filmach pokazujących, jak Rosjanie odpierają ataki używając broni maszynowej. Należy jednak pamiętać, że jest to broń jednorazowa.

Dużym atutem „morskiej amunicji krążącej” jest możliwość przenoszenia dużych ilości materiałów wybuchowych i stosunkowo skryte pokonywanie dużych odległości. Przykładem może być tutaj atak na most w Cieśnie Kerczeńskiej, który znacząco ucierpiał w wyniku ukraińskiego ataku. Koszty zniszczonego bezzałogowca w stosunku do tych, jakie Rosjanie musieli ponieść, naprawiając uszkodzony most, są marginalne.



Część źródeł twierdzi, że uderzenie drona w burtę jednostki pływającej na wysokości linii wody może wyrządzić większe szkody niż uderzenie pocisku przeciwokrętowego, które uderzają powyżej linii wodnej. Detonacja kilkusetkilogramowego ładunku wybuchowego wybije wyrwę w kadłubie i może na przykład spowodować zalanie maszynowni. Właśnie na wysokości linii wodnej lub pod nią znajdują się silniki i inne urządzenia maszynowe, zbiorniki paliwa czy składy amunicji. Zalanie maszynowni może spowodować jej trwałe uszkodzenie i co za tym idzie – unieruchomienie celu. Do zalania maszynowni doszło w przypadku ataków na Oleniegorskogo gorniaka i na Siga.

Warto też dodać, że eksplozja tak dużego ładunku wybuchowego powoduje naprężenia kadłuba, co może uszkodzić inne kosztowne w naprawie elementy, na przykład linię wałów napędowych. Budanow wspomniał również o sytuacji, w której dron został zniszczony przez Rosjan na tyle blisko własnego okrętu, że siła eksplozji uszkodziła zewnętrzne elementy jednostki. Prawdopodobnie w taki sposób przedwczoraj została uszkodzona korweta poduszkowiec sztywnoburtowy Samum projektu 1239.

W sieci pojawił się przestawiający dłuższy fragment z ataku na rosyjski tankowiec z kamery zamontowanej na bezzałogowcu. Wyraźnie widać, że operator przepływa dronem wzdłuż burty, identyfikując statek, po czym robi zwrot i kieruje USV w rejon między mostkiem a siłownią. Podobnie sprawa wygląda w przypadku klasycznej lotniczej amunicji krążącej: operator jest w stanie śledzić i obserwować wybrany cel z dużej odległości (a obserwowani najprawdopodobniej nie będą mieli o tym pojęcia) i w razie konieczności może zneutralizować cel po jego uprzedniej identyfikacji.



Problemem są duże straty wśród dronów „samobójców”. Z drugiej strony atak dużym rojem na jednostkę lub port może sprawić, że w ostatecznym rozrachunku kilka USV sięgnie celu. Same jednostki nie są kosztowne – Ukraińcy szacują koszt pojedynczego morskiego drona na 250 tysięcy dolarów, co stanowi ułamek ceny okrętu.

Należy pamiętać, że jest to zupełnie nowy produkt, znajduje się na początku drogi rozwoju i jest produkowany w (na razie) niewielu krajach. Turecka stocznia Ares Shipyard i spółka Meteksan Defence zaprezentowały podczas tegorocznej edycji IDEF model drona Ulaq Kama. Jednostka ma być sterowana w trybie półautonomicznym i w pełni autonomicznym, ma być w stanie pokonywać odległości do 200 mil morskich i osiągać prędkość nawet 50 węzłów. Ulaq Kama ma stosunkowo kompaktowe rozmiary – przy długości 6,3 metra dron będzie w stanie zabrać ładunek o masie 200 kilogramów. Dużym autem jest niewielkie zanurzenie, wynoszące tylko 30 centymetrów, co pozwala razić cele blisko brzegu lub na rzekach.

Z biegiem lat systemy tej klasy staną się coraz doskonalsze i będą dysponować większymi możliwościami. Czy morska amunicja krążąca odmieni wobec tego oblicze wojny na morzu? Na ten moment trudno powiedzieć, jednak jej wykorzystanie w morskim aspekcie wojny w Ukrainie zauważyły niektóre marynarki wojenne na świecie.

Francuska marynarka przeprowadziła ćwiczenia, podczas których załogi okrętów i piloci myśliwców Rafale M uczyli się zwalczać bezzałogowe pojazdy nawodne i latające. Francuzi stwierdzili, że zagrożenie dla okrętów ze strony bezzałogowców jest większe niż kiedykolwiek.



Część ekspertów zauważa, że brandery XXI wieku mogą być skutecznym i tanim uzupełnieniem sił okrętowych. Na przykład Iran może pokusić się o wykorzystywanie takich jednostek do działań przeciwko zarówno Amerykanom w Zatoce Perskiej, jak i Izraelowi na Morzu Śródziemnym. Są jednak państwa, które faktycznie rozważają pozyskanie morskiej amunicji krążącej – Tajwan analizuje możliwość wykorzystania tanich dronów do zwalczania chińskich statków w Cieśninie Tajwańskiej.

Oczywiście USV mogą być wykorzystywane również w działaniach rozpoznawczych. Do tej pory rozważane i badane zastosowania obejmowały jednak przede wszystkim działania patrolowe, dalej było zwalczanie okrętów podwodnych i nawodnych, ale przy użyciu przenoszonego uzbrojenia w postaci pocisków rakietowych i lotniczej amunicji krążącej. Trwający konflikt i najbliższe lata z całą pewnością przyniosą jeszcze wiele nowinek i nowych zastosowań dla dronów tej klasy.

Przeczytaj też: USA? Rosja? Chiny? Kto zyska na wyścigu zbrojeń w Afryce Północnej?

US Navy / Mass Communication Specialist Seaman Scott Youngblood