Siły Obronne Izraela i ministerstwo obrony zaprezentowały nową wersję czołgu Merkawa, oznaczoną siman 4 Barak (błyskawica). Czołg ten ma być efektem prac trwających około pięciu lat, w których wykorzystywano doświadczenia prowadzonych przez Izrael konfliktów niskiej intensywności na Bliskim Wschodzie, w tym na pograniczu libańsko-izraelskim i w Strefie Gazy.

Pod uwagę wzięto również studia tamtejszych wojskowych nad wojną w Ukrainie. Konflikt ten miał odcisnąć wyraźne piętno, w szczególności w związku z samą ideą wyposażania wojsk lądowych w czołgi. Pierwsze, bardzo skąpe wzmianki o Merkawie nowej generacji pojawiły się w 2018 roku. Twierdzono nawet, że nowy czołg osiągnie gotowość operacyjną już w roku 2021. Dzisiaj Jerozolima chwali się swoimi osiągnięciami, prezentując czołg w pełnej okazałości.



– Era innowacji, którą wprowadza do Cahalu czołg Barak, jest wyjątkowym krokiem naprzód i wyraźnym pokazem możliwości technicznych, które raz po raz gwarantują jego przewagę jakościową – powiedział w oświadczeniu izraelski minister obrony Joaw Galant.

Minister obrony Izraela zauważył również, że ujawnienie informacji o czołgu następuje w czasie, gdy Izrael obchodzi 50. rocznicę wojny Jom Kipur, podczas której czołgi Cahalu odegrały kluczową rolę. Wojna ta pokazała także słabe punkty izraelskich wojsk pancernych i pozwoliła na wyciągnięcie wniosków, w szczególności na temat ochrony pojazdów.

Jedna ze stacji radiolokacyjnych systemu Trophy HV (z lewej) i wyrzutnik efektorów (z prawej) zainstalowane na Merkawie siman 4M.
(NatanFlayer, CC BY-SA 3.0)

Na dobrą sprawę doświadczenie potrzebne w opracowaniu nowego czołgu zbierano na długo przed formalnym ogłoszeniem decyzji o jego konstruowaniu następcy. Dzisiaj już wiemy, że prace ruszyły w 2015 roku. Czołg powstał dzięki wspólnemu przedsięwzięciu Dyrekcji Badań i Rozwoju Obrony ministerstwa obrony, wojsk lądowych Cahalu, Korpusu Pancernego i 401. Brygady noszącej przydomek „Żelazne Gąsienice” (Ikwot ha-Barzel).

Dowódca 401. Brygady, pułkownik Beni Aharon, powiedział, że inkorporacja nowego czołgu do wojska to ogromna szansa na poprawę efektywności operacyjnej w ramach przygotowań do następnych kampanii oraz zwiększenie potencjału Cahalu, w tym korpusu pancernego.



Baraki nie będą jednak używane w ramach żadnej operacji na granicach państwa. Będą służyć do szkolenia załóg. Prezentacja najnowszych Merkaw odbyła się już po serii prób poligonowych. Prowadzili je przez niemal rok żołnierze 52. batalionu pancernego 401. Brygady, którzy jako pierwsi otrzymali nowe wozy. Ich zadaniem było sporządzenie oceny i uwag, które systemy należy poprawić. Przekazanie czołgów odbyło się bez rozgłosu, testy też prowadzono bez ujawniania znaczących informacji. Teraz wiadomo, że załogi nowych Merkaw uczyły się współpracować z pojazdami opancerzonymi Namer.

Prawdziwa rewolucja?

Izraelczycy otwarcie mówią, że Barak to piąta generacja Merkawy, ale nie zdecydowali się na użycie oznaczenia siman 5 (siman – hebr. סימן – znaczy dosłownie „symbol” lub „znak”). Spowodowało to zresztą trochę zamieszania. Niektóre media piszą błędnie o Merkawie siman 5 (lub z angielska: Mark 5). Inne – o Merkawach będących jakoby czołgami piątej generacji (byłoby to nie lada osiągnięcie, bo w standardowej klasyfikacji czołgów świat doszedł dopiero do trzeciej generacji).

Cahal nie ujawnił charakterystyki technicznej Merkawy Barak. Nie wiadomo, jaka jest masa pojazdu (podczas prac rozwojowych wspominano, że może ona sięgnąć około 70 ton). Dla Izraelczyków nie jest to dużym koszmarem, gdyż niemal od samego początku konstruktorom przyświeca zasada, że czołg ma być jak najlepiej opancerzony kosztem mobilności w terenie. Tym samym nową Merkawę również wyposażono w ulepszony aktywny system ochrony Me’il Ruach (wiatrówka – w sensie kurtki, nie broni), znany na światowych rynkach pod nazwą Trophy.



Zewnętrzny wygląd Merkawy siman 4 Barak nie zmienił się istotnie w porównaniu z poprzednikami. Jako uzbrojenie główne pozostawiono gładkolufową armatę IMI MG251-LR kalibru 120 milimetrów. Nie potwierdziły się plotki na temat zastosowania armaty 140-milimetrowej. Czołg napędzany jest silnikiem wysokoprężnym MTU MT883 Ka-500/501 V12 o mocy 1500 koni mechanicznych sprzężonego z hydromechaniczną skrzynią biegów Renk HSWL 295TM z pięcioma biegami do przodu i pięcioma wstecznymi. Może rozwinąć prędkość 64 kilometrów na godzinę w terenie przy maksymalnym zasięgu 500 kilometrów. Nie wiadomo, czy twórcy pozostawili sobie furtkę do rychłego wprowadzenia napędu hybrydowego.

Zmiany dotknęły jednak serca pojazdu pancernego – załogi. Potwierdziło się, że najnowsza modernizacja skupia się bardziej na obszarze software’u niż hardware’u. Na wyposażeniu znalazł się nahełmowy system celowniczy dowódcy i kierowcy Iron Vision działający w technice rzeczywistości rozszerzonej.

Merkawa siman 4M („M” jak „Me’il Ruach”) podczas operacji „Ochronny Brzeg”.
(IDF Spokesperson Unit)

Dzięki niemu i czujnikom rozmieszczonym na zewnątrz pojazdu załoga może „widzieć przez pancerz”, co wpływa na istotne zwiększenie świadomości sytuacyjnej. Żołnierze mogą obserwować środowisko zewnętrze w zakresie 360 stopni w każdych warunkach pogodowych, w dzień i w nocy. Iron Vision działa podobnie do systemu AN/AAQ-37 DAS (Distributed Aperture System) w samolocie F-35 Lightning II, mającym przenieść obraz z zewnątrz samolotu na wyświetlacz nahełmowy.



Obecna doktryna zakłada prowadzenie walki przy zamkniętych włazach. Zwiększa to przeżywalność załogi, która nie będzie wystawiona na strzały snajperów, szczególnie w obszarach zurbanizowanych, na których Izraelczykom zwykle przychodzi walczyć (wkrótce opublikujemy artykuł opisujący bitwę, w których stara doktryna otwartych włazów przyniosła wyjątkowo krwawy efekt; aktualizacja: oto on). Notabene rozwiały się plotki o ograniczeniu liczebności załogi. Czołg nadal będzie obsługiwało czterech pancerniaków.

Walka przy zamkniętych włazach to nieodłączne założenie programu programu „Karmel”, którego celem nie stało się opracowanie zwykłego gąsienicowego wozu bojowego powstającego, ale szeregu rozwiązań, z których można będzie czerpać, gdy zajdzie potrzeba opracowania nowych pojazdów. Podczas opracowania Merkawy Barak odważnie sięgano do tych osiągnięć. programu „Karmel” i opracowanie ulepszonego czołgu podstawowego są rdzeniem strategii transformacji izraelskich wojsk lądowych.

Innym elementem programu „Karmel” przeniesionym do Merkawy będzie wsparcie pancerniaków komputerem pokładowym z elementami uczenia maszynowego. W ten sposób załoga będzie ostrzegana przed niebezpieczeństwem i uzyska pomoc w niemal natychmiastowej identyfikacji przeciwnika. Po kilku sekundach czołgiści mają mieć na wyświetlaczach na swoich stanowiskach wykonaną analizę obszaru działania. Krytyczne decyzje pozostawiono jednak w rękach człowieka. Komputer pokładowy ma dać dodatkowe korzyści w logistyce i planowaniu manewrów, w szczególności ma pomagać w wyborze najlepszej trasy przemarszu, pozwalającej ominąć przeszkody terenowe, a także w określeniu potencjalnego obszaru natarcia.



Nie wiemy, ile Baraków dotąd powstało ani ile powstanie. Niemal równo rok temu zapowiadano, że ruszyła linia produkcyjna czołgu; w ciągu dwunastu miesięcy miała być gotowa przynajmniej kompania pojazdów. Najświeższe informacje mówią o tym, że produkcja seryjna rozpoczęła się ubiegłym miesiącu.

Barak będzie zastępował starsze czołgi, w szczególności Merkawy siman 3, których Cahal ma ich około 160 i które pod praktycznie każdym względem ustępują już Merkawom siman 4M (nie ma już żadnej „czwórki” bez aktywnego systemu ochrony). Ale w 401. Brygadzie wycofane zostaną nawet Merkawy siman 4M, które trafią do innych jednostek. „Żelazne Gąsienice” będą wyposażone jedynie w Baraki i Merkawy siman 4M degem (model) 400. Te ostatnie cechują się użyciem najnowszej wersji systemu Me’il Ruach i integracją systemu zarządzania walką Masua (latarnia) 750.

Zobacz też: Problemów z gotowością amerykańskich marines ciąg dalszy

Ministerstwo obrony Izraela