W ostatnich latach Korpus Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych jest trapiony przez ogromną liczbę problemów. Tym razem okazało się, że z pięciu planowanych rozmieszczeń jednostek ekspedycyjnych (MEU) i grup desantowych szybkiego reagowania (ARG) na czas udało wystawić się tylko jedno zgrupowanie. Dodatkowo wciąż trwa spór między marines a marynarką wojenną o ilość okrętów desantowych.
Amerykański Senat chce za pomocą ustawy nakazać US Navy utrzymanie dwudziestu czterech okrętów desantowych, które mają być dostępne do działań operacyjnych każdego dnia. Obecna łączna ich liczba – trzydzieści jeden – uważana jest przez USMC za niezbędne minimum, ale jednocześnie za zdecydowanie niewystarczającą. Odmiennego zdania jest marynarka wojenna, która uważa taką liczbę za zdecydowanie za dużą.
Wymóg utrzymania dwudziestu czterech jednostek w gotowości de facto oznacza, że marynarka wojenna zmuszona będzie do pozostawienia wszystkich okrętów w służbie. Najprawdopodobniej wymóg przełoży się wręcz na zwiększenie liczby okrętów desantowych.
Trzeba pamiętać, że żaden okręt nie może cały czas być w gotowości bojowej. W harmonogramie służby trzeba uwzględnić przerwy na kilku- czy nawet kilkunastomiesięczne pobyty w stoczni. Większa liczba dużych jednostek desantowych dałyby praktycznie gwarancję, że zawsze wymagane dwadzieścia cztery jednostki będą gotowe do walki, jeśli zaszłaby taka potrzeba.
Głównymi powodami opóźnień w rozmieszczaniu są: spór o okręty, ich ograniczona dostępność i problemem z cyklem szkoleniowym. Generał Eric Smith, zastępca komendanta piechoty morskiej, powiedział, że głównym wskaźnikiem używanym przez marines do oceny gotowości okrętów desantowych jest to, czy są w stanie rozmieścić trzyokrętowy zespół ARG-MEU ze wszystkimi ukończonymi szkoleniami i gotowymi do użycia zdolnościami.
– Czy mieli pełną liczbę dni treningowych? Czy mieli pełny okres integracji? I czy rozmieścili się razem jako ARG-MEU? Jeśli nie mogli tego zrobić, mamy problem z gotowością – powiedział Smith.
Warto dodać, że od jedynego zespołu, który rozmieszczono na czas – ARG-MEU złożony z grupy desantowej szybkiego reagowania USS Makin Island i 13. MEU – musiał się odłączyć okręt desantowy USS John P. Murtha (LPD 26) typu San Antonio. Jednostka powróciła do portu w celu usunięcia usterki.
Interesujące jest również to, że US Navy sprzeciwia się decyzji Kongresu o zachowaniu dużej liczby okrętów desantowych w służbie. Zgodnie z obowiązującym prawem Pentagon ma obowiązek utrzymywania w linii trzydziestu jeden okrętów. W liście skierowanym do Carlosa Del Toro, sekretarza marynarki wojennej, stwierdzono, że liczba wymaganych okrętów nie jest sugestią, ale wymogiem opartym na oszacowanych potrzebach US Navy i Korpusu Piechoty Morskiej. List podpisało czternastu kongresmenów i senatorów.

USS Kearsarge (LHD 3) wchodzi do gdyńskiego portu.
(US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Taylor Parker)
Dodatkowo w liście podkreślono, że obecny plan nie tylko narusza ustawowy wymóg dotyczący okrętów desantowych, ale także zagraża skuteczności połączonych sił, zwłaszcza w kontekście zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych w regionie Indo-Pacyfiku. Prawo to zostało wprowadzone w ubiegłym roku.
Marynarka wojenna broni się jednak przed wymogiem, tłumacząc się względami finansowymi i chęcią zbadania, jak powinna wyglądać odpowiednia kombinacja możliwości dla przyszłej floty. Tłumaczenia te nie przekonały jednak większości urzędników.
Jedną z koncepcji mających zadowolić zarówno USMC, jak i US Navy jest plan zbudowania nawet trzydziestu pięciu średnich okrętów desantowych LSM (Landing Ship Medium). Zgodnie z nową doktryną USMC ma operować w niedużych, wysoce mobilnych i autonomicznych oddziałach, nastawionych na zdobywanie lub bronienie wysp uznanych za kluczowe oraz zwalczanie celów powietrznych i morskich w celu zapewnienia US Navy większej swobody w prowadzeniu działań. Aby osiągnąć te założenia, konieczna jest sprawna i wysoce mobilna logistyka.
#NavyLeague #SeaAirSpace Day 2: @AustalUSA is prominently displaying their concept for the #LAW Light #Amphibious Warship. The Austal design features a bow ramp behind a fully-shaped bow as in classic WW2 LST Landing Ships. US Navy/Marine Corps aiming for a 2023 contract award pic.twitter.com/s0RP7S90Ph
— Chris Cavas (@CavasShips) August 4, 2021
Marines chcieli tanich okrętów mogących szybko przemieszczać piechotę morską w celu zakładania baz ekspedycyjnych na wyspach i wybrzeżach. US Navy zarzucała Korpusowi, że takie okręty cechują się niską przeżywalnością. Ostatecznie zarzut ten odrzucono. Generał Smith ma nadzieję, że produkcja LSM-ów rozpocznie się na przełomie lat 2025–2026.
W lutym generał broni Karsten Heckl, zastępca komendanta do spraw rozwoju i integracji bojowej, przekazał, że ostateczne decyzje w sprawie nowych okrętów zostaną podjęte w najbliższych miesiącach.
Nie są to jedyne problemy trapiące amerykańskich marines. Wdrożenie transporterów opancerzonych ACV do służby jest wciąż odraczane, mimo że większość wad trapiących pojazdy została już usunięta. Transportery jeszcze w ubiegłym roku miały zostać przydzielone do pododdziałów 13. MEU i ARG Makin Island. Ostatecznie jednak dopuszczenie ich do eksploatacji w jednostkach odłożono w czasie.

ACV na plaży w Camp Pendleton. W oddali USS Makin Island.
(US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class Kristopher S. Haley)
Powodem tej decyzji miało być wówczas trwające śledztwo w sprawie incydentu, w którym podczas testów w oceanie doszło do usterki napędu w dwóch transporterach oraz opóźnienia w opracowaniu łańcucha logistycznego dla eksploatacji ACV. Dodatkowo nie zakończono procesu certyfikacji nowego typu uzbrojenia.
Sytuacji nie polepsza fakt, że leciwe transportery AAV7 wciąż są objęte zakazem używania w ćwiczeniach desantu drogą morską. Oznacza to, że formacja pozostaje bez pływających transporterów opancerzonych. Opóźnienia sprawiają, że marines wypracowują obecnie sposób wykonywania desantu bez wykorzystania transporterów pływających.
Zobacz też: Amerykańskim siłom kosmicznym brakuje anten satelitarnych