Róg Afryki kolejny raz stanął na granicy wojny. Tym razem powodem konfliktu zbrojnego może być umowa między Etiopią a Somalilandem. Porozumienie zakłada wydzierżawienie ziemi pod budowę portu wojskowo-cywilnego w nieuznawanej republice w zamian za oficjalne uznanie niepodległości. Układ wywołał wrzenie w Somalii, uznającej Somaliland za jedną ze swoich prowincji. Umowa, o ile zostanie zrealizowana, będzie krokiem milowym dla jednego z najbardziej ambitnych projektów premiera Abiya Ahmeda Alego – utworzenia marynarki wojennej.

Od lat Etiopia postrzegana jest jako jedno z najsilniejszych państw Afryki Wschodniej. Pozycja ta została mocno nadszarpnięta podczas ostatniej wojny domowej, jednak Addis Abeba nadal jawi się jako polityczny gracz wagi ciężkiej. Ustabilizowanie sytuacji wewnętrznej poprzez złamanie oporu separatystów z Tigraju umożliwiło rządowi podjęcie pracy nad wielkim projektem odzyskania dostępu do morza. Obok unifikacji jest to jeden z najważniejszych elementów planu budowy Etiopii zgodniej z wizją polityczną premiera Abiya.



Dążenia do odzyskania dostępu do morza początkowo miały związek z ogłoszonym w 2018 roku planem odbudowy floty wojennej. Ogromne koszty, z jakimi by się to wiązało, sprawiły, że skupiono się na gospodarczym obliczu projektu. Jeszcze w 2018 roku Abiy podpisał porozumienie z Sudanem dotyczące możliwości korzystania z infrastruktury Port Sudan. Podobny układ zawarto z Kenią. W tym przypadku dotyczył on udziału w dużej inwestycji drogowej, mającej połączyć port w Lamu z Sudanem Południowym i przebiegać aż do granicy z Etiopią.

W lipcu 2018 roku na międzynarodowym lotnisku w Asmarze doszło do historycznego spotkania prezydenta Erytrei Isajasa Afewerkiego z premierem Etiopii. Dwa dni później minister informacji Erytrei Jemane Meskel poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych o podpisaniu przez oba kraje ugody pokojowej. W tym przypadku również pojawiły się spekulacje sugerujące, że jednym z głównych motywów tak elastycznego podejścia Addis Abeby do negocjacji był zamiar zdobycia dostępu to erytrejskich portów.

Etiopia od lat stara się umocnić swoją rolę jako kraju tranzytowego dla regionalnego handlu we wschodniej części Afryki, przy okazji zyskując dostęp do strategicznych portów. Nadal dla krajowej gospodarki kluczowy jest jeden szlak: przez rozbudowane dzięki chińskiej inwestycji połączenie kolejowe do Doraleh (będącego przedłużeniem portu w Dżibuti) transportowanych jest około 95% wszystkich towarów eksportowanych przez Etiopię.

Tak silne uzależnienie od jednej nitki komunikacyjnej wystawia kraj na ogromne niebezpieczeństwo, szczególnie w regionie tak niestabilnym jak Afryka Wschodnia. Profesor Asrat Ermolo związany z etiopskim uniwersytetem Wachemo podkreślał, że dążenie do zabezpieczenia dostępu do portów jest egzystencjalnie istotną kwestią dla Etiopii. Naukowiec zwrócił uwagę, że obecnie około 25% całości budżetu federalnego pochłaniają opłaty portowe, które pośrednio obniżają konkurencyjność etiopskiego eksportu. Dlatego też nikogo nie powinno dziwić, że Addis Abeba szuka sojuszników między innymi wśród państw nieuznawanych.



Nigdy nie porzucono jednak ambicji związanych z odbudową marynarki wojennej. Stało się to bardziej kwestią prestiżową niż faktyczną potrzebą wojskową. Premier raz jeszcze nawiązał do tych planów w wystąpieniu w etiopskim parlamencie w listopadzie 2023 roku. Niewielu jednak spodziewało się, że tak szybko zostaną ogłoszone konkretne ustalenia w tym zakresie.

Somalijska beczka prochu

Negocjacje ze wschodnioafrykańskimi partnerami okazały się mało owocne. Większość sceptycznie odnosiła się do morskich ambicji Etiopczyków. Skłoniło to rząd do otwarcia się na kontakty z położonymi w Rogu Afryki państwami nieuznawanymi. Wśród nich najpoważniejszym, i ostatecznie najbardziej otwarty na współpracę okazał się Somaliland.

Mimo iż oficjalnie nie jest uznawany jako niezależne państwo, pod wieloma względami stanowi lustrzane odbicie niestabilnej Somalii. Dość stabilna i bezpieczna republika z działającymi usługami publicznymi i regularnymi wyborami od dekad walczy o przychylność społeczności międzynarodowej. Obie strony mogły zyskać na porozumieniu. Etiopia zdobyłaby dostęp do pełnomorskiego portu, a Somaliland zostałby uznany za niepodległy przez kolejne państwo. Nie byłby to wyłącznie symboliczny gest, ponieważ otworzyłoby to nowe możliwości w zakresie współpracy gospodarczej, politycznej i wojskowej na linii Addis Abeba–Hargejsa.

Ogłoszone na początku stycznia 2024 porozumienie zakładało dokładnie to: dostęp do portu w zamian za uznanie niepodległości. Od początku było jasne, że w przypadku tego układu najważniejszy jest aspekt militarny. Port ma stać się bazą etiopskiej marynarki wojennej. Zgodnie ze szczegółami umowy Etiopia ma wydzierżawić pas wybrzeża o długości 20 kilometrów na okres minimum 50 lat. Układ spotkał się z gwałtowną reakcją w regionie, którego państwa są bardzo wrażliwe na kwestie związane z niepodległością i integralnością terytorialną.



Największe oburzenie układ wywołał oczywiście w Somalii. Tamtejszy rząd oświadczył, że uznaje Somaliland zac integralną część Somalii i nie może być zgody na żadne porozumienia wojskowe bez udziału Mogadiszu. Kryzys zaowocował odwołaniem somalijskiego ambasadora z Addis Abeby i znaczącym ochłodzeniem stosunków między państwami. Doszło również do demonstracji, spośród których największa odbyła się przy stadionie Banadir w południowym Mogadiszu. Na transparentach pojawiły się hasła nawiązujące do jedności narodowej oraz tego, że „nasze morza nie są na sprzedaż”.

Umowa została również potępiona przez Międzyrządową Organizację ds. Rozwoju (IGAD), będącą regionalnym blokiem zrzeszającym Dżibuti, Etiopię, Kenię, Somalię Sudan i Ugandę. Stojące na jej czele Dżibuti, poprzez ministra spraw zagranicznych Mahamouda Alego Youssoufa, podkreśliło wagę uznania nienaruszalności granic i integralności terytorialnej jako podstawowych założeń dla budowania relacji w Afryce Wschodniej.

Wyważona i zachowawcza reakcja IGAD wywołała niezadowolenie Mogadiszu, która domaga się znacznie bardziej zdecydowanej reakcji na podważenie integralności terytorialnej Somalii. W takiej sytuacji oczekiwano wyraźnego potępienia działań Etiopii, które legitymizują jedną z nieuznawanych republik w Rogu Afryki.



Wzrost napięć w Rogu Afryki wywołał również reakcję Stanów Zjednoczonych, Unii Afrykańskiej i ONZ. Waszyngton i UA wspólnie wezwały do deeskalacji konfliktu i rozpoczęcia rozmów w celu rozwiązania problemu, zanim przerodzi się on w regularną wojnę. Rzecznik prasowy Departamentu Stanu Matthew Miller oświadczył, że USA uznają integralność terytorialną Federalnej Republiki Somalii w granicach z 1960 roku. Zamyka to wszelkie spekulacje dotyczące potencjalnego uznania Somalilandu. Do głosów potępiających Addis Abebę dołączył między innymi Egipt, podkreślający, że nie ma zgody na podważanie granic żadnego z państw na kontynencie.

Naciski zewnętrzne zdają się nie mieć większego wpływu na stanowisko Addis Abeby. Uważa ona, że umowa nie narusza prawa, i odrzuca wszelkie zastrzeżenia Somalijczyków. Ujawniono również kolejne szczegóły porozumienia, zgodnie z którym obok uznania międzynarodowego Somaliland ma otrzymać udziały w liniach lotniczych Ethiopian Airlines. Etiopia podkreśla, że ustanowienie trwałej bazy marynarki wojennej i portu handlowego nad Zatoką Adeńską przyniesie korzyści całemu regionowi. Podkreślono również, że Addis Abeba nie szuka konfrontacji, lecz dąży do pełnego wykorzystania swojego potencjału gospodarczego i politycznego.

Zobacz też: Pomysły na wojnę asymetryczną: powrót kaperstwa

AMISOM / Ilyas Ahmed