Wpływy zorganizowanych grup przestępczych w wielu krajach stały się problemem porównywalnym z zagrożeniem ze strony grup terrorystycznych. Obok Meksyku i Haiti nowym frontem walki ze zmilitaryzowanymi gangami został Ekwador. Krótka wojna z kartelami obnażyła słabość państwa. Mimo że jeszcze nie upadło, zbliża się ku krawędzi, za którą znajduje się stan permanentnego kryzysu. Rząd stawia na militaryzację służb porządkowych i budowę megawięzień, jednak praktyka pokazuje, że przyjęta strategia może być niewystarczająca.

Wiele krajów Ameryki Południowej i Karaibów przeżywa obecnie problemy z opanowaniem wpływów karteli narkotykowych. W Ekwadorze gangi wielokrotnie pokazywały swoją siłę. We wrześniu 2023 roku, gdy przeprowadziły zakrojoną na szeroką skalę operację ataków na więzienia, wzięły do niewoli pięćdziesięciu siedmiu pracowników więziennictwa i policjantów, boleśnie pokazując całemu światu słabość Ekwadoru jako państwa.



Ostatecznie schwytanych uwolniono, jednak pojawiły się zasadne pytania o to, jak dopuszczono do takiego ataku. Co zrobiły służby bezpieczeństwa, aby mu zapobiec? Wiele kwestii nadal nie wyjaśniono, a porwania i zabójstwa stały się codziennością wielu ekwadorskich miast. Równie pokazową operacją był zamach na kandydata na urząd prezydenta – Fernanda Villavicencio. Znany jako zwolennik twardej polityki wobec karteli, został zaatakowany 9 sierpnia 2023 roku. Zamachowiec postrzelił go w głowę. Rana okazała się śmiertelna. W stronę polityka ciśnięto również granat, który nie wybuchł. Odpowiedzialność wzięli na siebie Los Lobos (wilki), jednak nigdy nie potwierdzono ich udziału.

Eskalacja przemocy na skalę krajową jest konsekwencją zastosowania w 2020 roku „strategii dekapitacji” wobec największego z karteli – Los Choneros (od miasta Chone, skąd pochodziło wielu założycieli). Podobnie jak w przypadku podobnych działań w Meksyku, również tutaj po eliminacji przywódcy nie doszło do złamania grupy, lecz do wojny. Sytuację dodatkowo komplikowało zaangażowanie meksykańskich i kolumbijskich grup żywo zainteresowanych przebiegiem walk w kraju, przez który przebiegają kluczowe szlaki przerzutu kokainy.

Paradoksalnie konflikt wzmocnił ekwadorskie kartele. Przestępczość zorganizowana uległa militaryzacji, co umożliwiło w przyszłości prowadzenie kampanii przeciwko państwu. Strategiczne położenie na szlakach przerzutu kokainy na północ sprawia, że lokalny półświatek szybko zdobył fundusze na zakup broni i materiałów wybuchowych wykorzystanych w kolejnej operacji.



Wojna domowa w Ekwadorze

Początek 2024 roku nie był pomyślny dla Quito. Zaplanowany transfer przywódcy Los Choneros, Joségo Adolfa Macíasa Villamara (pseudonim Fito), okazał się niemożliwy, ponieważ gangster uciekł z więzienia. Podobnie jak w przypadku wielu kwestii związanych z ekwadorskim podziemiem nie wiadomo, co się stało. W niedzielę 7 stycznia funkcjonariusze znaleźli pustą celę. Fito jest obecnie najbardziej poszukiwanym człowiekiem w kraju.

Dwa dni później z innego zakładu karnego zbiegł przywódca Los Lobos, Fabricio Colón Pico (pseudonim El Selvaje – dzikus). Odsiadywał on wyrok za planowanie zabójstwa prokuratorki generalnej Diany Salazar Méndez. Niemal jednoczesna ucieczka dwóch wysoko postawionych członków świata przestępczego jasno pokazała, w jakim stanie znajduje się Ekwador jako państwo. Była to iskra, która ponownie zapaliła miejscową beczkę prochu.

8 stycznia prezydent prezydent Daniel Noboa ogłosił wprowadzenie 60-dniowego stanu wyjątkowego związanego z ucieczką Fita. Ogłosił, że wojsko zostanie wysłane do „zneutralizowania” zorganizowanych grup przestępczych i że kartele od tej pory zostają uznane za organizacje terrorystyczne. Według ekwadorskiego prawa samo członkostwo w takiej grupie zagrożone jest karą trzynastu lat pozbawienia wolności. Nie sprawiło to jednak, iż przestępcy zarzucili przygotowany plan. Wojna była przesądzona.



Ostatnia fala przemocy, która zasięgiem objęła przede wszystkim zakłady karne, miała zdaniem rządu podłoże w najnowszych zmianach w systemie penitencjarnym. Przestępcy zbuntowali się przeciwko zapowiedziom budowy dwóch superwięzień dla najgroźniejszych gangsterów. Miały być wzorowane na salwadorskim zakładzie karnym, z którego zdjęcia kilka miesięcy temu obiegły media społecznościowe. Placówka bardziej niż więzienie przypomina futurystyczny obóz koncentracyjny.

Powstające w Pastazie i Santa Elenie zakłady mają zostać przeznaczone do izolowania najgroźniejszych przestępców. W założeniach mają sprawić, że gangsterzy zostaną wyrwani ze swojego środowiska i nie będą w stanie kontynuować działalności. Problemem jest jednak to, że Ekwador ma już superwięzienie. Przebywał w nim właśnie Fito. Zakład karny La Roca w założeniach miał pełnić podobne funkcje, ale z powodu korupcji i wpływów karteli stał się kolejnym centrum koordynacji działań zorganizowanych grup przestępczych. Ogromne zyski z przerzutu narkotyków z Peru i Kolumbii umożliwiają kartelom skuteczne korumpowanie niemal każdego szczebla ekwadorskiego systemu bezpieczeństwa.

9 stycznia 2024 roku w Ekwadorze wybuchła wojna. Pierwszy cios przyszedł ze strony Los Choneros. Gangsterzy zaatakowali budynek stacji telewizyjnej w Guayaquil. Szturm nastąpił podczas transmisji na żywo, dzięki czemu widzowie mogli na bieżąco śledzić wydarzenia w studiu. Nie była to jednak bitwa o kontrolę nad strategicznym obiektem, lecz manifestacja siły. Policja szybko przeprowadziła kontruderzenie, odbiła budynek i aresztowała napastników.



Guayaquil zmieniło się w pole bitwy. Przestępcy ostrzelali kilka szpitali, w jednym z ataków śmiertelnie ranny został popularny piosenkarz Diego Gallardo. Fala przemocy nie ominęła również uniwersytetu, na którym grupa studentów zabarykadowała się, aby ochronić kampus przed gangsterami. Doszło do porwań policjantów i kilku egzekucji. Na ulicach zapanował chaos. Również w innych miastach doszło do starć, jednak nie były one aż tak spektakularne.

W wielu ośrodkach normalne życie zamarło. Właściciele sklepów zabarykadowali wejścia i zabezpieczyli witryny przed wandalizmem. Szkoły również zamknięto, a transport publiczny, z wyłączeniem metra, w Quito wstrzymał kursowanie. Walki nie zakłóciły jedynie pracy stołecznego lotniska, które wzmocniło ochronę. Pozostaje ono kluczowe, ponieważ rząd zapowiedział deportację wszystkich obcokrajowców znajdujących się w więzieniach. Dotyczyło to przede wszystkim Kolumbijczyków.

W Quito i Guayaquil pojawiły się patrole wojska, a na ulice stolicy wyprowadzono czołgi. Sytuacja oraz bardziej przypominała tę z Haiti. 12 stycznia doszło jednak do zmiany o 180 stopni. Równie nagle jak walki wybuchły, tak z godziny na godzinę się skończyły. O niedawnej wojnie świadczyły jedynie zabarykadowane witryny sklepowe i patrolujący ulice żołnierze. Nie był to jednak sukces ekwadorskiego rządu, ale kolejny pokaz siły karteli.



Przestępcy pokazali, że jak mogą pogrążyć kraj w chaosie, tak potrafią nagle wstrzymać eskalację przemocy. Państwo okazało się najbardziej aktywne po fakcie. Policja i wojsko uderzyły na więzienia, widząc w nich epicentra przemocy, z których koordynowano wydarzenia na ulicach. Należy jednak pamiętać, że dwóch najważniejszych przywódców ekwadorskiego półświatka nadal pozostaje na wolności. Fala aresztowań doprowadziła do zatrzymania ponad 1100 osób podejrzewanych o współpracę z kartelami.

Prezydent Noboa stwierdził, że przyjęcie twardej linii działań jest konieczne, aby „kraj nie stał się narkorepubliką”. Obecne działania mogą nieco utrudnić kartelom codzienne operacje, ale nie przyczynią się do trwałego złamania ich potęgi. Dla Ekwadoru będzie to oznaczało nerwowe oczekiwanie na kolejny kryzys.

Zobacz też: Komu jest na rękę krytyczna sytuacja w DRK?

Rupert Taylor-Price, Creative Commons Attribution 2.0 Generic