Według informacji podanych przez The Washington Post, powołujący się na przed­sta­wicieli administracji, Stany Zjed­no­czone planują zwiększyć swoje zain­te­re­so­wanie walką z przemytem broni w okolicach Jemenu. Celem ma być zma­po­wanie działalności przemytniczej między terenami kontrolowanymi przez Hutich a Iranem. Zadanie to ma wiązać się ze zwiększeniem działalności wywiadowczej w regionie Morza Arabskiego.

Informacje WaPo nie obejmują szcze­gółów planowanych działań ani nazwisk osób wypowiadających się dla gazety. Ze względu na duży obszar działania i ogra­ni­czone środki Amery­kanie mają pro­wa­dzić rozmowy z państwami regionu dotkniętymi działal­nością Hutich, aby nakłonić je do wsparcia inicjatywy. Wyda­je się, że zainte­re­so­wane taką współ­pracą mogą być Egipt, Arabia Saudyjska czy Zjedno­czone Emiraty Arabskie. Są to jednak tylko spekulacje.

Kierunek działania jest oczywiście słusz­ny, a odcięcie Hutich od dostaw broni może być naj­sku­tecz­niej­szym sposobem zniechęcenia ich do działań na Morzu Czerwonym. Zaskakuje jednak, iż takie działania mają ruszyć po trzech mie­sią­cach od pierwszych ataków przeciwko Hutim.



Przemyt broni w regionie nie jest czymś nowym, a Amerykanie są zaan­gażo­wani w jego zwalczanie od lat. Nasilenie dzia­łań w tym obszarze powinno było nastą­pić nie później niż w styczniu, a naj­le­piej od początku funkcjo­no­wania operacji „Prospe­rity Guardian” w grudniu ubiegłego roku.

Obecnie trudno ocenić, jak duża jest skala przemytu broni do Jemenu. Z raportu ONZ wiemy, że oprócz kom­po­nen­tów do produkcji dronów i pocisków do Jemenu w ostatnich miała trafić rów­nież broń ręczna, przeciw­pan­cerne po­cis­ki kie­rowa­ne i nawozy, które mogą być wykorzys­tane do produkcji ładunków wybu­chowych.

Większość udaremnionych prób prze­mytu odbywała się drogą morską przy użyciu małych łodzi nazywanych dau (lub z angielska dhow). Niewielkie jed­nostki pływające są szeroko wyko­rzys­ty­wane w obszarze Zatoki Adeńskiej i Zatoki Perskiej, gdzie mogą służyć do handlu i rybołówstwa, jak również działalności przestępczej różnego rodzaju.

Zdolność do wtopienia się w tłum po­wo­duje, że ściganie przemytu wymaga zaan­ga­żo­wa­nia dużych zasobów. Na samym Morzu Arabskim w 2023 roku miało dojść do zatrzymania ponad 5 tysięcy sztuk broni ręcznej, trzydziestu ppk i ponad pół miliona sztuk amunicji. Nie wiadomo, jaka część całej wymiany między Iranem a Ruchem Huti zostaje zatrzymana. Nie wydaje się jednak, aby był to duży odsetek.



Oprócz szlaku morskiego wyko­rzys­ty­wany jest również szlak lądowy, idący przez Oman. Jest on mniej bezpieczny dla przemytników, którzy muszą przejść przez granicę omańsko-jemeńską, a następ­nie przeje­chać długi dystans na tery­toriach kontro­lo­wanych przez siły koalicji. Zdarzały się jednak próby prze­mytu broni (między innymi ppk ukrytych w makietach gene­ratorów elektrycz­nych) i artykułów podwójnego wyko­rzystania.

W koordynacji przemytu udział biorą obywatele Jemenu i Iranu. Zdarza się również, że w samym procesie przemytu biorą udział obywatele innych krajów. Tak stało się w przypadku daua zatrzy­ma­nego w styczniu tego roku. Kapitanem niewielkiej jednostki był współpracujący z Korpusem Strażników Rewo­lucji Islam­skiej obywatel Pakistanu. Łódź trans­por­to­wała komponenty pocisków wyko­rzys­ty­wa­nych do ataku na żeglugę cywilną.

Zajęcie statku z 11 stycznia jest jednym z niewielu przypadków, którymi pochwalił się CENTCOM w obecnym roku. To drobne zwycięstwo było jednak niezwykle gorzkie dla Stanów Zjedno­czonych. W trakcie trwania akcji dwóch członków NAVY SEALs wpadło do wody. Zagi­nio­nych nie udało się odnaleźć.

Druga akcja zajęcia transportu wysłanego do Hutich nastąpiła 28 stycznia. W zatrzy­manym przez US Coast Guard dau znajdowały się komponenty do produkcji pocisków balis­tycznych, ładunki wybu­chowe, części do podwodnych dronów i ppk oraz systemy łączności.



Zdjęcia opublikowane przez CENTCOM pokazują, że oba transporty miały pewną wartość, jednak trudno mówić o istotnym ograniczeniu zdolności Hutich w wyniku utraty dwóch łodzi. Powstrzy­manie prze­mytu to trudne wyzwanie, które może być długotrwałe i niekoniecznie zakończy się powodzeniem. Nawet Stany Zjedno­czone muszą się liczyć z ogra­ni­czoną ilością zasobów. Walka z przemytnikami będzie wymagała narzędzi obserwacji, między innymi dronów. Potrzebne są również zasoby ludzkie, między innymi żołnierze piechoty morskiej mogący wcho­dzić na zatrzymywane łodzie czy analitycy, którzy będą starali się opisać poszczególne szlaki przemytnicze.

Jednocześnie warto pamiętać, że Ame­ry­ka­nie nadal muszą pilnować innych re­jo­nów Bliskiego Wschodu, między innymi Iraku, który również jest obsza­rem działań sił proirań­skich. Być może dlatego dopiero teraz pojawiają się dekla­racje o zamiarze zin­ten­sy­fi­ko­wania działań wy­mie­rzonych w przemyt.

US Marine Corps / Lance Cpl. Peter J. Eilen