Po latach stawiania na brygady US Army chce przywrócić dywizjom rolę kluczowej formacji, a jednocześnie zapewnić ich dowódcom strukturę sił umożliwiającą skuteczniejszą walkę na wielodomenowym polu walki. Jest to część szerszego programu reorganizacji amerykańskich wojsk lądowych i lepszego ich przystosowania do ewentualnej konfrontacji z Rosją i Chinami. Pilotażowy program sprawdzający nowe struktury i założenia będzie testowany w 1. Dywizji Kawalerii.

O sprawie poinformował serwis Janes, który dowiedział się o niej podczas organizowanej w Waszyngtonie konferencji AUSA. Kluczowym elementem procesu będzie oddanie dywizji odpowiednio silnych oddziałów rozpoznawczych i zabezpieczających, czyli zazwyczaj kawalerii. Stąd też wybór 1. Dywizji Kawalerii do przetestowania nowych rozwiązań. Proces jej reorganizacji ma zakończyć się w drugiej połowie roku 2023.

Prace koncepcyjne nad nową strukturą i rolą dywizji zaczęły się już jakiś czas temu. W Pentagonie uznano, że wobec powrotu ryzyka konfrontacji wielkich mocarstw trzeba wreszcie porzucić koncepcje działań opartych na brygadowych zespołach bojowych tworzonych z myślą o działaniach przeciwpartyzanckich i zapewnianiu bezpieczeństwa na dużych obszarach. Nowe struktury mają koncentrować się na działaniach manewrowych i walce z równorzędnym przeciwnikiem. Stąd też reorganizacji mają podlegać nie tylko dywizje, ale także odgrywające zasadniczą rolę w takich działaniach pancerne brygadowe zespoły bojowe (armored brigade combat teams, w skrócie ABCT).



W ubiegłym roku zespół ekspertów odwiedził brygady 1. Dywizji Kawalerii, 1., 3. i 4. Dywizji Piechoty oraz 30. ABCT Gwardii Narodowej Karoliny Północnej. Seria rozmów z żołnierzami i oficerami pomogła opracować wstępny zarys formacji przewidzianych do działań na wielodomenowym polu walki w latach 2028–2040.

Nowe ABCT

W myśl obecnych propozycji nowa koncepcja pancernego brygadowego zespołu bojowego oznacza odejście od dotychczasowych rozwiązań. Przede wszystkim brygady mają mieć stały skład, a nie być doraźnie komponowane według potrzeb. ABCT mają składać się z trzech mieszanych batalionów (combined-arms battalions), dodatkowo jeden z batalionów ma otrzymać kompanię średnich bezzałogowych pojazdów bojowych RCV-M. Co interesujące, roboty oprócz zadań rozpoznawczych mają działać również na polu walki radioelektronicznej.

Żołnierze plutonu „Dziki Bill” podczas ćwiczeń w Niemczech.
(US Army / Spc. Esmeralda Cervantes)

Kolejna organiczna jednostka ABCT to dwukompanijny batalion saperów. Tutaj także zaszła interesująca zmiana: batalion zostanie pozbawiony plutonów pojazdów torujących, które mają być przeniesione do jednostki podporządkowanej bezpośrednio dowództwu dywizji. Brygady mają zachować bataliony wsparcia, przejdą one jednak zmiany zmierzające do lepszego przystosowania ich do realiów wynikających chociażby z wdrożenia pojazdów bezzałogowych. Bez zmian ma pozostać natomiast kompania łączności.

Inna nowość to brygadowy batalion wywiadu z organicznym plutonem walki radioelektronicznej. Taki eksperymentalny pluton, nazwany „Dziki Bill” i wchodzący w skład 1. Pancernego Brygadowego Zespołu Bojowego z 1. Dywizji Kawalerii, znalazł się pod koniec ubiegłego roku w Europie. Również koncepcja wykorzystania jednostek WRE na polu walki jest zupełnie nowa. Plutony mają wykrywać, śledzić, zakłócać i przerywać funkcjonowanie wrogich sieci informacyjnych, ale także fizycznie je eliminować. Stad też w skład takiego plutonu mają wejść bojowe wozy piechoty Bradley i transportery opancerzone AMPV.

Pilotażowy program zakłada włączenie w skład ABCT 1. Dywizji Kawalerii samodzielnego pododdziału kawalerii pancernej (armored-cavalry troop). Jego zadaniem ma być prowadzenie rozpoznania i zabezpieczanie działań brygady. Koncepcje nie są jeszcze sprecyzowane. Z dostępnych informacji można wnioskować, że będzie to jednostka szczebla batalionu. Natomiast „niekawaleryjskie” ABCT mają zachować swoje szwadrony kawalerii pancernej.



W nowym układzie zadania dywizji mają polegać na przygotowaniu, koordynacji i zapewnieniu wsparcia brygadom w realizacji głębokich operacji. Chodzi przede wszystkim o zapewnienie wsparcia ogniowego i logistycznego oraz dodatkowych danych rozpoznawczych. Jak dotychczas na czas realizacji konkretnych zadań do ABCT mają być przydzielane jednostki podporządkowane dowództwu dywizji. W gestii dywizji pozostają także jednostki aeromobilne i przeciwlotnicze. Nie ujawniono konkretniejszych pomysłów w tej ostatniej dziedzinie. US Army dopiero na przestrzeni ostatniego roku przystąpiła do odbudowy swoich zdolności w zakresie obrony przeciwlotniczej bliskiego zasięgu (SHORAD).

Obecna struktura plutonu „Dziki Bill”.
(US Army)

Reorganizacja brygad i powrót do dywizji jako podstawowych dużych jednostek związany jest także z pracami nad nową doktryną US Army, mającą bazować na koncepcji operacji wielodomenowych (Multidomain Operations). Stad też duży nacisk kładziony na zdolność dywizji do działań w spektrum elektromagnetycznym i infoserze.

Modernizacja Abramsów

W obecny trend związany z reorganizacją amerykańskich wojsk lądowych mogą się wpisywać wdrażane od 2017 roku do służby czołgi podstawowe M1A2 SEPv3. Pierwotne założenia, kreowane jeszcze przed kryzysem krymskim, zakładały obniżenie masy czołgu, która w wersji M1A2 SEPv2 wraz z pakietem Tank Urban Survival Kit (TUSK) dochodziła do 67 ton. Celem Amerykanów było bowiem, aby masa ich czołgu podstawowego nie przekraczała w miarę możliwości granicy 63,5 tony (70 ton krótkich). Rzeczywistość związana prawdopodobnie z wybuchem wojny w Donieckim Zagłębiu Węglowym okazała się zgoła inna, w wyniku czego masa bojowa Abramsa w konfiguracji bazowej ostatecznie jeszcze bardziej wzrosła – z 64,5 do 66,8 tony. To natomiast mogło być uwarunkowane potencjalną rywalizacją z rosyjskimi czołgami podstawowymi i ich stopniową modernizacją.

Nie można ponadto wykluczyć, że Amerykanie obawiali się nowej armaty czołgowej kalibru 125 milimetrów, która ma być wdrażana wraz z czołgami T-14, a być może także armaty czołgowej kalibru 152 milimetrów, chociaż rozwój tej drugiej najprawdopodobniej zawieszono. Z racji tego głównym obszarem modernizacji M1 było pogrubienie dotychczas stosowanych osłon pasywnych oraz możliwości potencjalnej ich współpracy z osłonami reaktywnymi i aktywnymi.



Sama modernizacja Abramsa do wersji SEPv3 jest tak naprawdę procesem złożonym z trzech etapów. W pierwszym etapie czołgi przeznaczone do modernizacji trafiają do Anniston Army Depot (ANAD), który jest głównym zakładem remontowym czołgów M1. Są tam rozbierane z całego wyposażenia elektronicznego i kompletnie pozbawiane układu napędowego. Następnie puste skorupy kadłubów i wież trafiają do zakładów w Limie, gdzie są pozbawiane modułów pancerza specjalnego i rozcinane w celu sprawdzenia jakości metalowych elementów konstrukcyjnych po kilkudziesięciu latach eksploatacji.

Generał Mrak Milley (obecny przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów) podczas wizyty w Anniston Army Depot.
(US Army / Sgt. Jamill Ford)

Zużyte lub niezgodne z nową dokumentacją produkcyjną części metalowe są wymieniane na nowe, a całość jest ponownie spawana, z uwzględnieniem modyfikacji wprowadzonych do konstrukcji czołgu. Te dotyczą przede wszystkim dostosowania czołgu do montażu nowych, powiększonych modułów pancerza specjalnego i nowego, lżejszego pancerza dodatkowego dna, jak i zastosowania w wieży nowej niszy z magazynem amunicyjnym, co może być związane z montażem pomocniczej jednostki napędowej w przedziale ładunkowym na samym tyle wieży. Na samym końcu są montowane nowe i nowo wyprodukowane podzespoły. Na tym etapie do nowych podzespołów można zaliczyć:

  • nowe hydrauliczne napędy wieży dostosowane do jej zwiększonej masy;
  • zmodyfikowany system kierowania ogniem, który wyposażono w nowe termowizyjne przyrządy optyczne i programator dla nowej amunicji kalibru 120 milimetrów;
  • nowy system zarządzania polem walki;
  • pomocniczą jednostkę napędową, której celem jest znaczące zmniejszenie zużycia paliwa przez turbinę gazową podczas postojów;
  • nowy aktywny system ochrony pojazdu soft-kill AN/VLQ-12, mający chronić czołg przed uruchamianymi radiowo fugasami i minami przeciwpancernymi;
  • układy elektroniczne skonstruowane na bazie łatwo wymienialnych modułów elektroniki.

Początkowo do modernizacji planowano przeznaczać czołgi w wersji M1A1, jednak ostatecznie modernizowane są również znajdujące się e składach uzbrojenia czołgi M1 – nadal uzbrojone w armaty kalibru 105 milimetrów – których nie zmodernizowano do tej pory do standardu M1A2 i późniejszych. Finalnie dzięki tak wprowadzonym zmianom zakłady w Limie opuszczają teoretycznie nowo wyprodukowane Abramsy, które w rzeczywistości opierają się częściowo na tych samych (choć nowych) podzespołach z poprzedniego życia.



Planowo do początku listopada tego roku do służby w US Army trafiło 358 Abramsów w wersji SEP v3. Początkowo tempo produkcji przyspieszono, przez co pełne możliwości produkcyjne zakłady w Limie osiągnęły w listopadzie 2019 roku (dziesięć miesięcy przed wstępnym terminem), co stało się możliwe dzięki znacznemu zwiększeniu zamówienia na czołgi. Ponadto mimo pandemii nie doszło do rezygnacji z niektórych kontraktów lub opóźnień w modernizacji czołgów ani do spowolnienia tempa modernizacji, które w tym roku osiągnęło poziom piętnastu czołgów miesięcznie.

To pokazuje, jak dużym priorytetem dla US Army jest modernizacja floty pancernej. W przyszłości modernizacja ma być połączona z jej unifikacją z wojskami pancernymi Gwardii Narodowej. Ma to zostać zrealizowane w obrębie dwóch odmian czołgu M1 Abrams i nowego czołgu lekkiego, który ma stosowany w brygadach „średnich” (SBCT) i „lekkich” (IBCT).

Abramsy SEP v3 należące do 3. Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej „Grey Wolf”.
(US Army / Sgt. Calab Franklin)

Problemy z dostawami spotkały jednak wdrażaną wraz z tymi czołgami amunicję przeciwpancerną typu M829A4. US Army zamówiła o 6 tysięcy mniej pocisków, niż planowano w 2020 roku, co spowodowało zatrzymanie linii produkcyjnej na co najmniej dwa lata. Ze względu na te problemy i wycofanie większości typów amunicji wykorzystującej rdzenie uranowe nie można mieć obecnie pewności, czy produkcja pocisków M829A4 zostanie w ogóle wznowiona.

W innym wypadku alternatywą pozostaje wdrożenie do użytku w czołgach US Army analogicznych pocisków przeciwpancernych KE-W A4, które pod kątem balistyki są zbliżone do M829A4, lecz zamiast rdzeni uranowych wykorzystują rdzenie wolframowe. Ze względu na większą prędkość wylotową pocisków, która wynosi około 1650 metrów na sekundę, różnice w ich skuteczności na odległości do 2500–3000 metrów mogą być pomijalne. Potencjalnie problemem może być dostawa surowca do produkcji rdzeni, gdyż największym eksporterem wolframu i jego tlenków na rynku światowym są obecnie… Chiny. Ze względu na niewielkie złoża wolframu na terenie USA jedyną alternatywą jest importowanie rud wolframu z Wietnamu (który jest obecnie ich drugim największym wydobywcą na świecie) bądź półproduktów do wytwarzania wolframu z Niemiec. Innymi znaczącymi dostawcami surowca na rynek amerykański są obecnie Boliwia i Korea Południowa.



Amerykański żołnierz z M829A4.
(US Army Reserve / Staff Sgt. Austin Berner)

Drugim wdrażanym wraz z czołgami M1A2 SEPv3 typem amunicji jest wielozadaniowy pocisk odłamkowo-burzący M1147, który ze względu na swoje możliwości docelowo ma zastąpić cztery typy amunicji:

  • pocisk kumulacyjny M830;
  • pocisk kumulacyjno-odłamkowy M830A1;
  • podkalibrowy pocisk kumulacyjno-burzący M908;
  • kartacz M1028.

Jest to możliwe dzięki ogólnej wszechstronności amunicji odłamkowo-burzącej, która jest przydatna do zwalczania zarówno siły żywej, jak i pozycji umocnionych bądź lekko i średnio opancerzonych wozów bojowych. Jej skuteczność wzrasta dzięki zastosowaniu programowalnego zapalnika, który pozwala na detonację pocisku przed celem (zwalczanie piechoty), w celu (zwalczanie pojazdów pancernych) lub za celem (niszczenie pozycji umocnionych). M1147 powstał prawdopodobnie na bazie wcześniejszych doświadczeń z wielozadaniowym pociskiem odłamkowo-burzącym XM1069 i zaprojektowanym na potrzeby szwedzkich wojsk lądowych pociskiem odłamkowo-burzącym IMHE-T.

Oddzielnym tematem modernizacji Abramsów jest natomiast wdrażanie do masowego użytku aktywnych systemów ochrony pojazdu hard-kill Trophy-HV. Wybór tego systemu zamiast lżejszego i istniejącego już wtedy systemu Trophy-MV/VPS może być kontrowersyjny ze względu na masę kompletnego zestawu, która wynosi około 2200 kilogramów. Problemy z takim wzrostem masy pojawiły się już podczas badań kwalifikacyjnych mających na celu integrację systemu z Abramsami w wersji M1A2 SEPv2 i SEPv3. Przez to samego procesu integracji jeszcze nie zakończono.

Jedyną przyczyną takiego wyboru mogłoby być wykorzystanie akurat tego zestawu przez Siły Obronne Izraela na czołgach Merkawa siman 4, podczas gdy zestaw Trophy-VPS istniał wtedy w postaci maksymalnie dwóch prototypów, które w ostatnim czasie zademonstrowano na brytyjskim Challengerze 3 i oferowanym Norwegii południowokoreańskim K2NO. Innym problemem związanym z Trophy jest jego konstrukcja, która powstała z myślą o powstrzymywaniu pojedynczych ataków z wykorzystaniem granatów przeciwpancernych i ppk. W przypadku zastosowania ppk Korniet i Chrizantiema, montowanych na pojazdach, które mogą odpalać pociski parami, system ten ze względu na długi czas przeładowania (wynoszący około sekundy) może być bezradny.



Przeczytaj też: Biafra – wojna o wolność i ropę

Nieco historii: od Kampfgruppe do ABCT

Amerykańskie plany są interesujące na tle kroków podejmowanych przez inne armie NATO. Przykładowo British Army ma lekko się zamerykanizować, wprowadzając brygadowe zespoły bojowe bazujące na Boxerach. Takie dysponujące własnym zapleczem logistycznym i pododdziałami wsparcia jednostki mają być bardziej samowystarczalne i zdolne do walki z zagrożeniami mogącymi się pojawić w przyszłości. Tymczasem US Army zdaje się zmierzać w kierunku wybranym przez Niemcy. W ramach struktury Dywizja 2027 Bundeswehra chce położyć nacisk na zwiększenie siły ognia, w tym dalekiego zasięgu, działania w spektrum elektromagnetycznym i infoserze, a także ulepszenie łączności i rozpoznania. Z pewną przesadą można powiedzieć, że historia zatoczyła koło.

Amerykanie byli pod olbrzymim wrażeniem niemieckich Kampfgruppen, z którymi zetknęli się w Afryce Północnej – w trakcie kampanii tunezyjskiej w 1943 roku. Te doraźnie organizowane jednostki uznano za doskonały wzór, pozwalający na tworzenie elastycznych formacji o składzie zależnym od przewidzianych zadań. W rezultacie z amerykańskich dywizji pancernych zniknęły pułki, a na ich miejsce pojawiły się dowództwa pułkowych zespołów bojowych (regimental combat teams) bez podporządkowanych na stałe jednostek. System okazał się do tego stopnia skuteczny, że na początku lat 50. podobną reformę przeszły także dywizje piechoty US Army. Wówczas też wprowadzono brygadowe zespoły bojowe. Kolejne reformy organizacyjne i zmiany struktur ugruntowały ten schemat.

Przez cały ten czas dywizja była podstawową dużą jednostką. Zmiany nadeszły wraz z początkiem XXI wieku. Brak równorzędnego przeciwnika, nacisk na działania ekspedycyjne i operacje militarne inne niż wojna, takie jak misje pokojowe, stabilizacyjne i humanitarne, spowodowały potrzebę wdrożenia jeszcze elastyczniejszych struktur i doprowadziły do przesunięcia punktu ciężkości na brygady.

Paradoksalnie niemieckie wnioski z drugiej wojny światowej były odwrotne. Wehrmacht traktował Kampfgruppen jako zło konieczne, sposób na wydzielanie z przetrzebionych dywizji wartościowych jednostek bojowych. Gdy w połowie lat 50. przystąpiono do tworzenia Bundeswehry, jej dowództwo postawiło na brygady o stałym składzie jako najmniejsze jednostki zdolne do wykonywania samodzielnych operacji.



Rosja i Chiny

Może wydać się to zaskakujące, ale wojska lądowe Rosji i Chin podlegały podobnym mechanizmom co US Army. Na początku XXI wieku również tam uznano za konieczne wprowadzenie bardziej elastycznych struktur. W przypadku Rosji duży wpływ miały doświadczenia z własnego konfliktu asymetrycznego w Czeczenii i operacji w Azji Środkowej. Z kolei Chiny szukały lżejszych formacji do działań w trudnym terenie, takim jak górzysty Junan i Tybet czy pustynny Sinciang. Oprócz tego Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza coraz aktywniej włączała się w misje ONZ, stając się z czasem najbardziej aktywnym ich uczestnikiem.

Rosyjski T-80BWM w Murmańsku.
(mil.ru)

Doświadczenia drugiej wojny światowej utwierdziły radzieckie dowództwo w przywiązaniu do systemu pułk–dywizja. Nie oznacza to, że radzieckie struktury nie ewoluowały. Wręcz przeciwnie, niekiedy Armia Radziecka okazywała się bardziej postępowa od US Army. Pod koniec lat 70. wprowadzono mieszane pułki zmechanizowane i pancerne, łączące w różnych proporcjach bataliony czołgów i piechoty zmechanizowanej. W latach 80. pojawiły mieszane bataliony złożone z kompanii piechoty, czołgów i artylerii. Koncepcja ta została rozwinięta w następnej dekadzie w batalionowe grupy bojowe, z powodzeniem przetestowane przez wojska powietrznodesantowe w trakcie działań na terenie byłej Jugosławii, a w 2014 użyte na wschodzie Ukrainy.

Przejście na system brygada–korpus było częścią zapoczątkowanej w roku 2008 przez ministra obrony Anatolija Sierdiukowa reformy sił zbrojnych. Napotkała ona liczne problemy. Sierdiukow, rozwiązując jednostki i tworząc nowe brygady, naruszyły interesy licznych grup. Pojawiły się też problemy natury finansowej. Wreszcie w dowództwie wojsk lądowych wielu generałów postrzegało dywizje jako skuteczniejsze niż brygady narzędzie walki w przypadku konfrontacji z równorzędnym przeciwnikiem. Stąd też rosyjskie wojska lądowe mają obecnie mieszaną strukturę, w której równolegle występują dywizje złożone z pułków i brygady.



Chiński czołg typu 99A.
(Tyg728, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

ChALW korzystała od lat 50. z radzieckich wzorców. Zmiany rozpoczęły się w roku 2006, gdy 112. Dywizja Piechoty Zmechanizowanej przyjęła strukturę brygadową. Jednostka miała w ten sposób zyskać możliwość działania jako samodzielna grupa bojowa w terenie górskim i zurbanizowanym. Radykalna reorganizacja nastąpiła w roku 2017. Rozwiązano wszystkie dywizje, z wyjątkiem specjalistycznych przygotowanych do działań w trenie wysokogórskim i dwóch ciężkich dywizji zmechanizowanych rozmieszczonych w rejonie Pekinu, a na ich miejsce powołano mieszane brygady. Rozwiązano także dywizje powietrznodesantowe, a ich pułki podniesiono do rangi brygad.

Specyficzną cechą chińskich wojsk lądowych, właściwie od 1949 roku, jest istnienie grup armijnych, często błędnie nazywanych grupami armii. Grupa armijna to formacja szczebla pośredniego między korpusem i armią. Były to kolejne zapchajdziury tworzone przez Niemców w trakcie obu wojen światowych, aczkolwiek nie można prześledzić, do jakiego stopnia niemieckie doświadczenia były inspiracją dla Chińczyków. Złożone obecnie z kilku brygad i jednostek wsparcia grupy armijne są największymi jednostkami operacyjnymi chińskich wojsk lądowych. W roku 2017 ich liczbę zredukowano z osiemnastu do trzynastu. Zerwano także ciągłość historyczną i wszystkie grupy otrzymały nowe numery od 71. do 83.

Przeczytaj też: Sen o żelaznym Wilku. Jaki może być nowy polski czołg podstawowy?

US Army / Sgt. Alexandra Shea