Zdaniem Aleksandra Goltsa z The Moscow Times liczne doniesienia wskazują na regres reformy rosyjskich sił zbrojnych. Jeżeli doniesienia niezależnych rosyjskich mediów są prawdziwe główną przyczyną problemów jest niechęć żołnierzy do udziału w wojnie hybrydowej na wschodzie Ukrainy i wynikające z tego problemy finansowe i kadrowe.

Rozpoczęta za ministra Anatolija Sierdiukowa w latach 2008–2011 reforma miała na celu usprawnienie i profesjonalizację wojska. Zaczęto przechodzić na strukturę brygadową, wzrosła liczba żołnierzy zawodowych w stosunku służby zasadniczej. W celu uatrakcyjnienia służby żołnierzom kontraktowym oferowano wyższy żołd i lepsze warunki socjalne.

Wojna w Donbasie zahamowała, a możliwe, że nawet odwróciła ten trend. Udającym się na Ukrainę ochotnikom oferowano dobre pieniądze, podobno nawet osiem tysięcy rubli (142 dolary) za dzień i status weterana po powrocie. Problemy zaczęły się kiedy Ukraińcy otrząsnęli się z pierwszego szoku i przystąpili do kontrakcji. Rosyjskie ministerstwo obrony nie było sobie w stanie poradzić z rosnącą liczbą rannych i poległych, wśród przyczyn śmierci miano nawet wpisywać wejście na minę podczas dezercji z garnizonu.

Golts przytacza wypadek 33 Samodzielnej Zmotoryzowanej Brygady Strzeleckiej z Majkopu opisany przez gezeta.ru. Kiedy żołnierze przestali zgłaszać się na ochotnika dowództwo postanowiło ich do tego „zachęcić”. Według gazety oznaczało to obniżenie żołdu, porcji żywnościowych oraz pogorszenie warunków socjalnych – łóżka zastąpiono deskami. Przełożyło się to na zdecydowany wzrost dezercji w jednostce, która miała być elitarna. W pierwszej połowie 2015 zanotować miano aż 62 przypadki, podczas gdy w poprzednich czterech latach było ich 35. Golts zachowuje pewien sceptycyzm wobec tego i podobnych relacji, zauważa jednak, że według oficjalnych danych w ciągu ostatniego roku spadła liczba chętnych do podjęcia służby zawodowej, wzrosła za to liczba odchodzących żołnierzy.

(themoscowtimes.com, fot. US Air Force, via Wikimedia Commons)