Większość scenariuszy dotyczących ewentualnej wojny między Chinami a Stanami Zjednoczonymi zakłada, że działania będą prowadzone przede wszystkim na morzu i w powietrzu. Innego zdania jest generał dywizji Richard Coffman, dyrektor Next-Generation Combat Vehicle Cross-Functional Team, działającej pod egidą Dowództwa Przyszłościowego amerykańskich wojsk lądowych. W trakcie webinarium zorganizowanego przez think tank Center for Strategic and International Studies (CSIS) stwierdził on, że działania lądowe będą równie istotne dla rozstrzygnięcia konfliktu w regionie Indo‑Pacyfiku.

Lwia część scenariuszy publikowanych przez stronę amerykańską, ale także chińską, zakłada decydująca rolę marynarki wojennej, a rola sił lądowych jest ograniczona do minimum. Działania prowadzone na lądzie ograniczają się do szturmowania niedużych wysp i służą przełamaniu wrogich stref antydostępowych, aby torować drogę flocie i lotnictwu. Pod tym kątem reorganizowany jest Korpus Piechoty Morskiej. do podobnych działań przygotowuje się też US Army.



Na takiej koncepcji zasadza się także doktryna działań ekspedycyjnych w bazach wysuniętych (Expeditionary Advanced Base Operations). Głównym założeniem jest tutaj rozmieszczenie na wyspach Pacyfiku małych oddziałów marines, które dzięki mobilności i relatywnie niewielkiej liczebności będą w stanie uniknąć chińskich ataków rakietowych. Również w Chinach, mimo modernizacji wojsk lądowych i rozbudowy piechoty morskiej, nie widać, aby zakładano działania lądowe na większa skalę w przypadku wojny z USA, chyba że zaczęłaby się ona od inwazji na Tajwan. Jednak nawet wtedy Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza stawia na szybką izolację teatru działań i raczej nie zakłada starć z większymi amerykańskimi jednostkami naziemnymi. Coffman podważa te założenia.

– Strefa działań Dowództwa Indo-Pacyfiku (INDOPACOM) postrzegana jest jako teatr morski, ale komponent lądowy jest w INDOPACOM-ie potrzebny, ponieważ będzie to jedyny komponent, który będzie miał decydujące znaczenie – mówił generał w CSIS. – Jeśli chce się zająć teren, jeśli chce się utrzymać teren, jeśli chce się oczyścić teren, potrzeba elementu lądowego.

Amerykańscy marines podczas ćwiczebnego desantu.
(Cpl. Theodore W. Ritchie, US Marine Corps)

Wyraźnie widać powiązania Coffmana z wojskami pancernymi i piechotą (był między innymi zastępcą dowódcy 1. Dywizji Piechoty). Generał przypomniał, że chińskie siły lądowe mają około 7 tysięcy czołgów i 3 tysięcy bojowych wozów piechoty, które jego zdaniem okażą się decydujące, jeżeli na miejscu nie będzie amerykańskich wojsk lądowych.

– Musimy być tam z czołgami, aby uniemożliwić Chińczykom zajęcie pozycji dającej im istotną przewagę – podsumował Coffman. Na poparcie swoich tez przypomniał ubiegłoroczne starcia indyjsko-chińskie w Ladakhu w Himalajach. Wraz z zaostrzaniem się konfliktu obie strony zaczęły ściągać na miejsce ciężki sprzęt, w tym czołgi.



Rodzi się tutaj naturalne pytanie, o jakiej wojnie myśli Coffman. Generał nie podał konkretnych scenariuszy, jak na przykład inwazja na Chiny. Stawia swoją tezę, wychodząc z zupełnie innych założeń.

– Kiedyś Chiny stanowiły zagrożenie regionalne. Nie są już zagrożeniem regionalnym. Konkurują z nami globalnie – mówił generał. – Wszelkie przekonanie, że Chiny same się ograniczą w konflikcie, jest krótkowzroczne. Wykorzystują cały swój rząd przez całą dobę 365 dni w roku w sferze dyplomatycznej, informacyjnej, militarnej i gospodarczej. Jeśli w rywalizacji konkurują globalnie, w konflikcie, możecie być pewni, będą walczyć globalnie.

PHL-03 – chińska wieloprowadnicowa wyrzutnia pocisków rakietowych kalibru 300 mm wzorowana oczywiście na rosyjskim systemie BM-30 Smiercz.
(Tyg728, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Postawa Coffmana wynika więc nie z dążenia do eskalacji, ale z uzasadnionego przekonania, że wojny między mocarstwami zawsze zwiększają swój zasięg. Wszelkie amerykańskie próby prowadzenia ograniczonych konfliktów zbrojnych kończyły się fiaskiem. Tak było w Wietnamie, a w przypadku Korei doprowadziło Chińczyków do wyciągnięcia błędnych wniosków z postawy Waszyngtonu. Chińskie kierownictwo uznało, że uporem i nieprzejmowaniem się stratami może pokonać silniejszego przeciwnika. W Pekinie zupełnie nie wzięto pod uwagę mandatu ONZ, nakazującego jedynie wyzwolenie Korei Południowej. Od momentu dymisji generała Douglasa MacArthura nikt nie myślał o wyprowadzaniu ofensywy poza 38 równoleżnik, a Waszyngton dążył do sytuacji patowej, aby w ten sposób zmusić przeciwnika do rozejmu.

Jak zauważył magazyn Nikkei Asia, wykład generała Coffmana zbiegł się w czasie z informacjami o rozważaniu przez Pentagon redukcji liczby lotniskowców, pomysłu od dawna zgłaszanego przez think tanki i wojskowych. Jedna z propozycji zakłada wycofanie z linii lotniskowca USS Harry S. Truman (CVN-75) i niepoddawanie go modernizacji w połowie służby. Zdaje się to potwierdzać przypuszczenia, że rola dużych lotniskowców w wojnie z Chinami będzie ograniczona. Wprawdzie US Navy przesadnie nie przejmuje się zagrożeniem ze strony chińskich przeciwokrętowych pocisków balistycznych, jednak ryzyko zawsze pozostaje.



Lotniskowce lekkie, o których wprowadzeniu dyskutuje się również od lat, są mniejsze, a więc w teorii trudniejsze do wykrycia, lepiej wpisują się w koncepcję działań rozproszonych, a wraz z rozwojem bojowych bezzałogowych aparatów latających mogą dysponować pokaźną siłą uderzeniową. Przede wszystkim są zaś zdecydowanie tańsze w budowie i eksploatacji niż duże okręty o napędzie atomowym.

Coffman omawiał również „Project Convergence 2020”, zmierzający do opracowania taktyki i procedur umożliwiających wspólną walkę wojskom lądowym, lotnictwu, siłom powietrznym, piechocie morskiej i siłom kosmicznym. Żartobliwie stwierdził, że celem konwergencji jest wrzucenie w błoto naukowców i inżynierów razem z żołnierzami. Bardziej serio cel projektu opisał jako: „przekazujemy cele tam i z powrotem do najlepszych strzelców, wszystkie czujniki do najlepszych strzelców i właściwego stanowiska dowodzenia”.

Oprócz większej interoperacyjności rodzajów wojsk istotną osią „Project Convergence 2020” jest wdrażanie bezzałogowych systemów bojowych. Co istotne, projekt zakłada także ściślejsza współpracę z sojusznikami. Na pierwszy ogień idzie Japonia, która ma zostać włączona do roku 2022.

Zobacz też: Izraelskie żołnierki zmierzą się z bojownikami Hezbollahu

(asia.nikkei.com, csis.org)

US Army / Visual Information Specialist Markus Rauchenberger