Przyzwyczailiśmy się do publikowanych przez amerykańskie ośrodki badawcze wyników symulacji hipotetycznego konfliktu miedzy Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Dziennik Asia Times postanowił przyjrzeć się opiniom drugiej strony i zebrał opinie chińskich ekspertów.
Co istotne, gazeta przytacza opinie mniej lub bardziej niezależnych ekspertów działających w Hongkongu, a nie ośrodków związanych bezpośrednio z rządem w Pekinie. Może to być poczytane jako wada, z drugiej jednak strony trudno oczekiwać, aby instytucje rządowe upubliczniały równie krytyczne analizy co amerykańskie think tanki.
Najciekawsze i prawdopodobnie najbardziej wartościowe są opinie Yao Chenga, byłego oficera sztabowego w dowództwie lotnictwa Marynarki Wojennej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, a obecnie dysydenta. Jego zdaniem konflikt mógłby zacząć się od eskalacji na Morzu Południowochińskim. W przedstawionym scenariuszu Waszyngton daje Pekinowi ultimatum, żądając opuszczenia przez Chiny bazy na rafie Fiery Cross na spornych Wyspach Spratly.
Zdaniem Yao chińskie siły na Morzu Południowochińskim zostałyby zniszczone w ciągu kilku, kilkunastu godzin. Dużo większy problem dla Amerykanów stanowiłyby natomiast działania w rejonie Tajwanu, gdzie Chiny dysponują dużo większą ilością środków, szczególnie pocisków balistycznych i manewrujących. Yao za pewnik uznaje odwetowe uderzenia na Guam, z czego Amerykanie w pełni zdają sobie sprawę i od pewnego czasu starają się ograniczyć przewidywalność dyslokacji sił na tej wyspie.
Yao ostrzega przed możliwością użycia przez Chiny miniaturowych ładunków jądrowych przeciwko Guamowi, a także lotniskowcom US Navy. Stąd kluczowym zadaniem dla sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych w przypadku konfliktu musi być zniszczenie chińskich instalacji rakietowych. Tylko w ten sposób USA będą w stanie przesądzić wynik konfliktu na swoją korzyść.
Takie same wnioski przedstawia Xu Zerong, przy czym idzie on o krok dalej i ostrzega przed ryzykiem uderzeń jądrowych na zachodnie wybrzeże Ameryki w sytuacji, gdy Pekin nie będzie już miał nic do stracenia. Z kolei Elmer Yuen uważa zwycięstwo Chin za bardzo mało prawdopodobne, ale obawia się możliwości wykorzystania przez chińską marynarkę wojenną min jądrowych przeciwko amerykańskim okrętom, szczególnie lotniskowcom.
Natomiast propekiński komentator ukrywający się pod pseudonimem „Mistrz” przedstawia wizję konfliktu zbliżoną do chińskich założeń operacyjnych i amerykańskich gier wojennych. Wobec amerykańskiej przewagi marynarka wojenna i siły powietrzne Chińskiej Republiki Ludowej wzięłyby ograniczony udział w pierwszej fazie wojny. Działania ofensywne skoncentrowałyby się na atakach rakietowych na amerykańskie bazy w Japonii i Korei Południowej.
Pozbawione baz w pobliżu strefy działań amerykańskie lotnictwo i flota miałyby ograniczone możliwości przełamania chińskich stref antydostępowych. Zdaniem „Mistrza” symboliczną kropka nad „i” byłoby uszkodzenie, któregoś z lotniskowców, co zmusiłoby amerykańskie siły do odwrotu.
W odwrotnym kierunku idą prognozy Wong On-yina. Jego zdaniem ryzyko eskalacji w kierunku pełnoskalowej wojny między dwoma mocarstwami atomowymi jest praktycznie niemożliwe. Ewentualny konflikt zakończyłby się krótko po zajęciu Fiery Cross przez amerykańska piechotę morską.
Zobacz też: Trzecia wojna światowa wg naukowców z Princeton
(asiatimes.com)