W himalajskiej dolinie rzeki Galwan doszło do pierwszego od czterdziestu pięciu lat starcia między siłami indyjskimi i chińskimi, w którym zginęli żołnierze. Szczegóły wciąż są niejasne, lecz według informacji podawanych przez indyjskie media mogło zginąć co najmniej dwudziestu indyjskich żołnierzy i ponad trzydziestu chińskich. To zdumiewająco wysokie liczby, jeśli wziąć pod uwagę, że w starciu nie wykorzystano prawdopodobnie broni palnej.

Do tej pory napięcia na spornym obszarze kończyły się względnie niegroźnymi bijatykami i ranami, które nie zagrażały życiu. Właśnie z tego powodu tradycyjnie patrole obu stron nie noszą karabinów ani pistoletów. Zbyt łatwo bijatyka mogłaby się przerodzić w wymianę ognia, a ta w konflikt zbrojny na większą skalę. Tym razem jednak śmiertelne żniwo zebrały same Himalaje.

Indusi i Chińczycy spotkali się na zboczu górskim ponad Galwanem 15 czerwca późnym popołudniem lub może nawet po zachodzie słońca. W tych warunkach łatwo się potknąć i spaść w otchłań, zwłaszcza kiedy jednocześnie trzeba się szamotać z innym żołnierzem. Nie wiadomo, na jakiej wysokości nad korytem Galwanu doszło do walki, jednak wiadomo, że wielu żołnierzy spadło z dużej wysokości na lód i skały oraz wprost do rzeki.

Do starcia doszło do trakcie rozmów deeskalacyjnych prowadzonych przez generałów z obu stron. Indyjski patrol skierował się w obszar określany na indyjskich mapach jako 14. Punkt Patrolowy. Żołnierze mieli za zadanie usnąć chińskie namioty, które Chińczycy – w ramach wstępnych ustaleń – zgodzili się zabrać, ale tego nie uczynili.

Po stronie indyjskiej w starciu uczestniczyli żołnierze 16. Batalionu Pułku Biharskiego (Bihar to stan przy granicy z Nepalem). Jedną z ofiar jest dowódca batalionu, pułkownik Santosh Babu. Według Guardiana w miarę, jak obie strony ściągały kolejne posiłki, liczba uczestników bijatyki wzrosnąć mogła nawet do 600. W ruch poszły kamienie, pałki i metalowe pręty.

Początkowo informowano, że po stronie indyjskiej poległo trzech żołnierzy. W późniejszych komunikatach dodano, że w wyniku odniesionych obrażeń zmarło kolejnych siedemnaście osób. Ranni przez długi czas wystawieni byli na działanie temperatury poniżej zera stopni Celsjusza. Niektóre indyjskie media starają się dolewać oliwy do ognia, pisząc o „chińskich szwadronach śmierci”, „barbarzyńskich egzekucjach” rannych Indusów i strzelaniu w plecy. W obecnej chwili te doniesienia należy uznać za nieprawdziwe. W wielu indyjskich miejscowościach doszło jednak do manifestacji, podczas których palono portrety Xi Jinpinga. Tymczasem Tamilisai Soundararajan, gubernator stanu Telangana, z którego pochodził Santosh Babu, spotkała się z rodzicami pułkownika (w towarzystwie dziennikarzy), aby złożyć im kondolencje.

Akcję ratunkową utrudniły rzeki. Galwan zniósł żywych jeszcze rannych do rzeki Shyok – stosunkowo płytkiej, ale wartkiej i zdradliwej (jej nazwa w lokalnym języku znaczy: Rzeka Śmierci). Ruch w górę i w dół koryta możliwy jest jedynie zimą, kiedy rzeka zamarza. Ranni, którzy dotarli aż do wód Shyoku, byli w praktyce skazani na śmierć.

Dużo trudniej ocenić skalę strat po stronie chińskiej. Indyjskie wojsko poinformowało później, że po chińskiej stronie mogą być nawet czterdzieści trzy ofiary. Zauważono również zwiększoną aktywność chińskich śmigłowców, prawdopodobnie przysłanych do ewakuacji rannych. Pekin przyznał jedynie, że strona chińska doznała strat w ludziach. Nieoficjalnie wiadomo, że dowódca chińskiego oddziału również zginął.

Rzeka Shyok w Ladakhu.
(Eatcha, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Nowsze informacje płynące – wciąż nieoficjalnie – ze źródeł w indyjskim rządzie mówią o trzydziestu pięciu ofiarach po stronie chińskiej. Dane te mają pochodzić z amerykańskich źródeł wywiadowczych. Nie wiadomo jednak, czy chodzi tylko o zabitych czy też o zabitych i rannych łącznie.

Indyjski analityk do spraw bezpieczeństwa i oficer w stanie spoczynku Ajai Shukla podejrzewa, że starcie w Ladakhu będzie wykorzystane do wywarcia wpływu na premiera Narendrę Modiego, aby podjął radykalne kroki. Jest to największe wyzwanie w stosunkach chińsko-indyjskich od 1975 roku, gdy czterech Indusów poległo w podobnym starciu na pograniczu. Wiadomo, że Modi nocą z 16 na 17 czerwca odbył naradę z ministrem obrony Rajnathem Singhiem, szefem sztabu wojsk lądowych generałem M.M. Naravanem i kilkoma innymi członkami rady ministrów.

Zobacz też: Chińczycy przeprowadzili nocne ćwiczenia w Tybecie

(theguardian.com, hindustantimes.com, ndtv.com, thehindu.com)

Panky2sharma, domena publiczna