Zwiększona presja budżetowa odzwierciedlona w projekcie wydatków na rok podatkowy 2024 sugeruje, że na niektóre przedsięwzięcia będzie alokowanych mniej pieniędzy, niż pierwotnie zakładano. Z tego powodu US Army zaczyna szukać oszczędności, również takich, które można uzyskać z programów jedynie pozornie potrzebnych. Jednym z nich jest kłopotliwa Żelazna Kopuła. Po serii eksperymentów opłacalność włączenia tego systemu w zintegrowaną obronę powietrzną uznano za wątpliwą. Nie pojawiły się jednak żadne komunikaty sugerujące podjęcie wiążących decyzji, a czasu jest coraz mniej.

Szczególnie teraz, gdy Pentagonowi są potrzebne pieniądze, być może nadarza się okazja, aby problem raz na zawsze rozwiązać. Tom Karako z Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych reprezentuje stanowisko, iż Żelazna Kopuła nie odpowiada potrzebom. Wyliczył on swoje pomysły w ciekawym artykule, który ukazał się w serwisie Breaking Defense. Opcje wydają się proste: w grę wchodzi przekazanie systemu innemu krajowi, przesunięcie w ramach sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych lub odesłanie z powrotem do Izraela.



Żelaznej Kopule nie można odmówić skuteczności w zwalczaniu pocisków rakietowych, moździerzowych i wolniej poruszających się pocisków manewrujących. W historii zastosowania operacyjnego osiągnęła ponad 2 tysiące potwierdzonych przechwyceń. W Izraelu jej skuteczne funkcjonowanie wiąże się z istnieniem wielowarstwowej obrony i zwalczaniem ściśle określonych celów. W przyszłości zostanie uzupełniona Żelaznym Promieniem, który ma uczynić obronę powietrzną skuteczniejszą i tańszą w walce z bardziej prymitywnymi zagrożeniami. W warunkach izraelskich funkcjonuje niemal idealnie.

Iron Dome testowana była na Guamie jako część obrony przeciwko Korei Północnej i Chińskiej Republice Ludowej (Darrell Ames, Program Executive Office Missiles and Space)

W przypadku USA jest jednak inaczej. US Army zarzuciła plany włączenia Iron Dome w system krótkiego zasięgu Indirect Fire Protection Capability Increment 2-Intercept z kilku powodów. Na przeszkodzie miały stanąć odmowa Izraela w sprawie przekazania kodu źródłowego systemu, duża wrażliwość na ataki cybernetyczne i obawa o kompatybilność z istniejącymi amerykańskimi rozwiązaniami. Z jednej strony była to porażka, z drugiej – efekt pośpiechu Kongresu, który znudzony brakiem postępów, w 2018 roku zażądał od dowództwa wojsk lądowych wypracowania jakiegoś tymczasowego rozwiązania.

Karako twierdzi, że władza ustawodawcza miała na myśli nie system z Izraela, ale raczej NASAMS, który dziś broni Waszyngtonu i jest z powodzeniem stosowany w Ukrainie. Ówczesny szef sztabu US Army, generał Mark Milley, zatwierdził zakup dwóch baterii Iron Dome z opcją na pozyskanie kolejnych. Szybko okazało się, że ubóstwiany przez Izrael system stał się kulą u nogi wojsk lądowych. Przeszkolono żołnierzy z obsługi, przetestowano system na Guamie, a później wysłano do Joint Base Lewis-McChord w stanie Waszyngton, gdzie oczekuje na jakieś sensowne decyzje.



Indirect Fire Protection Capability

Obrona powietrzna przeciwko bardziej zaawansowanym pociskom manewrującym jest przedmiotem najwyższej troski dowództwa US Army. Program Indirect Fire Protection Capability Increment 2 zakłada rozwijanie zdolności kinetycznych i niekinetycznych (lasery i broń mikrofalowa o dużej mocy). W ramach konkursu na efektor kinetyczny przeprowadzono rywalizację między wyrzutnią z pociskami AIM-9X i Iron Dome ze SkyHunterami. Ostatecznie dla systemu Enduring Shield wybrano odpalane z kontenerów Sidewindery. W 2021 roku zlecono przedsiębiorstwu Dynetics dostawę szesnastu prototypowych wyrzutni mobilnych i sześćdziesięciu pocisków. Dalsze zapotrzebowanie na obronę przed pociskami manewrującymi pojawiło się wraz z tworzeniem parasola ochronnego nad Guamem. Dlatego Amerykanie poszukują również innych dostawców i starają się włączyć do programu inne typy pocisków, niewykluczone, że również SkyHuntera.

W styczniu Stany Zjednoczone rozpoczęły poszukiwania producenta drugiego pocisku zdolnego do zwalczania broni hipersonicznych. Dostawca ma wyposażyć US Army w cztery podstawowe elementy: pocisk przechwytujący, wyrzutnię AUR-M, kontroler (Weapons Interface Controller) i oprogramowanie do obliczania trajektorii lotu (Engagement Calculator). Efektor ma być zdolny do niszczenia szerokiego spektrum zagrożeń, w tym rakiet kalibru 220–300 milimetrów i aparatów bezzałogowych.

Również w styczniu US Army zawarła umowę z przedsiębiorstwem Epirus, które ma zbudować i dostarczyć prototypy systemu generowania impulsu elektromagnetycznego i wiązki impulsu mikrofalowego Leonidas. Dostawy odbędą się w ramach programu Indirect Fire Protection Capability-High-Power Microwave. Zestawy mają być odpowiedzią na zapotrzebowanie

USMC, Ukraina czy państwo NATO?

Jest już pewne, że Żelazna Kopuła nie może być włączona do systemu dowodzenia obroną powietrzną IBCS (Integrated Battle Command System). Dopóki nie zostanie przyznany dostęp do bazowego kodu źródłowego, obawy dotyczące cyberbezpieczeństwa wykluczają taką możliwość. Wymóg podłączenia do IBCS dotyczy praktycznie wszystkich nowych i starszych systemów, w tym radarów Patriot, Sentinel i LTAMDS, IFPC oraz stacji radiolokacyjnych sojuszników.



O ile Izrael nie zezwoli na dostęp, dwie baterie pozostaną wyłączone z IBCS. Okazuje się też, że pomimo dużej uwagi poświęcanej obronie przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Guamu Dowództwo Indo-Pacyfiku (INDOPACOM) wydaje się niezainteresowane rozmieszczeniem Żelaznej Kopuły w promieniu 1000 mil od wyspy. Samodzielne i niezależne operowanie dwóch baterii mogłoby otrzymać zielone światło, ale koszty (utrzymania, konserwacji, szkolenia) byłyby niewspółmierne do korzyści. W praktyce gwarantuje to znaczny wydatek przy niewielkim zysku.

Wpięcie tych systemów do architektury Zintegrowanego Systemu Obrony Powietrznej i Przeciwrakietowej NATO (NATINAMDS) może rodzić podobne problemy. Do analogicznej sytuacji może dojść w przypadku Niemiec, które chcą kupić system Chec-3 i na bazie izraelskiego produktu stworzyć parasol ochronny nie tylko nad swoim terytorium, ale również innych państw NATO w ramach inicjatywy European Sky Shield.

Poza tym Karako wskazuje na kwestię personelu: szczególnie ważnego zasobu, którego nie da się pozyskać machnięciem czarodziejskiej różdżki. Aby obsadzić baterię Żelaznej Kopuły, trzeba było wyciągnąć żołnierzy z przyszłej ósmej baterii THAAD. Wojska lądowe ostrożnie zaczęły rozbudowę struktury sił Artylerii Przeciwlotniczej (Air Defense Artillery). W planach jest dalsze zwiększanie liczby baterii Patriot i THAAD. W 2012 roku obiektywne zapotrzebowanie na baterie THAAD ustalono na dziewięć baterii, ale obecnie działa tylko siedem, co oznacza, że Arabia Saudyjska może wkrótce mieć więcej jednostek THAAD niż Stany Zjednoczone. Tym samym przeciwlotnicy są bardzo pożądani i US Army nie stać na poświęcenie personelu do szkolenia, obsługi i konserwacji dwóch systemów, które pod każdym względem nie pasują do budowanej architektury.

Odpalenie interceptora systemu THAAD.
(Missile Defense Agency)

Co zatem należy zrobić z dwiema bateriami Żelaznej Kopuły? Można oczywiście poprzestać na tym, że zalegnie w magazynie, ale Karako wskazuje, że warto rozważyć co najmniej trzy kierunki działania. Jedną z opcji jest przekazanie ich Ukrainie, gdzie mogłyby być użyteczne przeciw rosyjskim środkom napadu powietrznego, w szczególności mniej zaawansowanym, podobnym do tych, które dostarczał Iran i które szeroko stosowano do atakowania celów cywilnych.



Żelazną Kopułę stworzono przecież do neutralizacji ostrzału kibuców ze Strefy Gazy za pomocą broni klasy RAM (pociski artylerii lufowej i rakietowej oraz moździerzowe). Taki krok zwiększyłby zdolności obrony powietrznej Ukrainy, wzmocniłby obronę warstwową i ochroniłby droższe zestawy, w tym NASAMS i Patriot. Jakikolwiek transfer wymagałby jednak zgody Izraela, o którą będzie niezwykle ciężko. Jerozolima prowadzi politykę zagraniczną równej odległości od Moskwy i Kijowa.

Pomysł dostaw pojawiał się kilkukrotnie, a po rozpoczęciu pełnoskalowej napaści Ukraina prosiła o Żelazną Kopułę chwilami wręcz rozpaczliwym tonem. Jak jednak pisaliśmy w październiku ubiegłego roku, system byłby straszliwie kosztowny w użyciu. Pojedynczy przeciwpocisk Tamir kosztuje ponad 50 tysięcy dolarów, a normą jest odpalanie do każdego celu dwóch efektorów (stąd taka presja na opracowanie laserowego uzupełnienia). A jako że Ukraina jest ogromnym krajem – gdyby Izrael był jednym z jej obwodów, plasowałby się wśród najmniejszych – dwie baterie mogłyby posłużyć co najwyżej do obrony niewielkiego wycinka terytorium.

Wyrzutnia pocisków systemu Żelazna Kopuła.
(NatanFlayer, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Zainteresowanie Żelazną Kopułą ma być jeszcze większe. W grudniu do grona potencjalnych użytkowników miały dołączyć Węgry. Według tamtejszych mediów Budapeszt planuje pozyskanie całych baterii systemu, a nie tylko radarów ELM-2084 MMR (Multi Mission Radar). Niepotwierdzone wprost informacje pojawiły się po wizycie złożonej w Izraelu przez prezydent Węgier Katalin Novák i ministra obrony Kristófa Szalaya-Bobrovnickiego. Na razie nie ma żadnych konkretów. We wrześniu 2022 Żelazna Kopuła pojawiła się jako opcja w rumuńskim programie zakupu systemów obrony krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu. Sprawa miała być omawiana podczas wizyty rumuńskiego ministra obrony Vasilego Dîncu w Izraelu. Iron Dome może być więc rywalem VL MICA oferowanego przez MBDA.



Gdy opcja ukraińska nie dojdzie do skutku, w grę może wejść transfer w ramach sił zbrojnych USA. Korpus Piechoty Morskiej rozwija mobilny system obrony powietrznej w ramach inicjatywy Medium Range Intercept Capability (MRIC). Bazuje on częściowo na izraelskim systemie, łącząc solidnego Tamira z amerykańską wielozadaniową stacją radiolokacyjną AN/TPS-80 G/ATOR (Ground/Air Task-Oriented Radar), która uzupełniona jest wspólnym systemem dowodzenia i kontroli (Common Aviation Command and Control System, CAC2S) oraz systemem zarządzania walki.

Dyrektor programu MRIC Don Kelley prezentuje wyrzutnię systemu oficerom piechoty morskiej na poligonie White Sands.
(USMC)

Kolejną opcją byłoby wyznaczenie jednej lub dwóch baterii jako wspólnego zasobu wojsk lądowych i piechoty morskiej na poligonie rakietowym White Sands w celu szkolenia lub opracowania nowych koncepcji użycia tych systemów obrony powietrznej. Jeszcze inną możliwości jest przekazanie Żelaznych Kopuł jednostce Gwardii Narodowej na Guamie lub gdzie indziej. Wydaje się jednak, iż najbardziej racjonalne wyjście to przekazanie obu baterii do dyspozycji piechoty morskiej, która stara się łatać dziurę w obronie powietrznej.

Trzecie wyjście to zwrócenie uzbrojenia Izraelowi w ramach corocznego pakietu amerykańskiej pomocy w zakresie obrony przeciwrakietowej. Zwykły wkład w izraelską obronę przeciwrakietową w wysokości 500 milionów dolarów rocznie wzrósł do 1,5 miliarda w 2022 roku dzięki zamówieniu Iron Dome. Wypada się jednak zgodzić z Karako, że Waszyngton powinien spróbować zwrócić się do Izraela z ostatnią prośbą o zezwolenie na dostęp do kodu źródłowego i pełne rozwiązanie problemów z cyberbezpieczeństwem oraz zintegrować baterie z krajowym systemem obrony powietrznej. Amerykanie mają argumenty – na przykład tak potrzebne Izraelowi latające cysterny KC-46 Pegasus – które mogliby wyłożyć na stół podczas negocjacji.

Przeczytaj też: Niszczyciel czołgów Tunul Antitanc Autopropulsat Model 1985

Rafael