19 lipca przed 70 laty naziści otworzyli w Monachium wystawę, która była zamachem na sztukę, a wielu artystów doprowadziła do artystycznej ruiny a nawet śmierci.

Sztuka jest wolna – to patetyczna zdanie wszystkim nam przechodzi z łatwością przez gardło. Także Joseph Goebbels, minister uświadomienia społeczeństwa i propagandy wielokrotnie wypowiadał te słowa, w roku 1933 uzupełnił je jednak o frazę: sztuka powinna pozostać wolna, musi się jednak dopasować do pewnych norm. Już cztery lata później każdy mógł zobaczyć jak te normy wyglądały. 19 lipca 1937 roku w Monachium otwarta została wystawa: „Sztuka Wynaturzona”, na której za modernizm publicznie potępieni zostali tacy artyści jak Otto Dix, Wassily Kandisky, Marc Chagall, Paul Klee czy Ernst-Ludwig Kirchner. Jeśli za prawdziwe uznać twierdzenie, że sztuka jest wolna, to był to szczyt zniewolenia a jego preludium była akcja plądrowania i grabienia, zorganizowana przez wiernych systemowi kustoszy, kierowników lub po prostu osoby przychylne systemowi, która w sumie objęła 32 muzea i w efekcie, której skonfiskowano około 700 obrazów, rzeźb i grafik.

W dziewięciu salach na dwóch piętrach Monachijskiego Hofgarten-Arkaden tematycznie rozmieszczona została wystawa „Sztuka Wynaturzona”. W pierwszym pomieszczeniu na piętrze znajdowały się, więc na przykład dzieła, które odnosiły się do motywów religijnych. Ramę w ramę wisiały tam między innymi prace Emila Noldes „Chrystus i grzesznica” i „Zdjęcie z krzyża” Maxa Beckmanns. Niektóre z prac powieszone były krzywo, nie wiadomo czy był to efekt pośpiechu, czy raczej w ten sposób wyrażona miała być dezaprobata dla artystów.

Naziści upodobali sobie sztukę heroiczną, umięśnionych sportowców jak chociażby w dziełach rzeźbiarzy Josefa Thorak, czy Arno Brekera. Chętnie oglądano matki blondynki na łonie natury, czy w idyllicznym świecie wsi, doskonale zharmonizowanym, a co za tym idzie łatwym do podporządkowania. Ponieważ wszystko co nowe jest chaotyczne, należało to zwalczyć. W tym czasie głównym założeniem było przygotowanie szerokich mas do wojny, także mentalnie, a co za tym idzie wytępić starano się wszystko, co nie odpowiadało ideałowi nacjonalistyczno – socjalistycznemu. Najmocniej dało się to odczuć w trzecim pomieszczeniu wystawy, w którym zgromadzono prace Grosza czy Dixa.
W katalogu zachęcającym do odwiedzenia wystawy na stronie tytułowej przesunięto celowo cudzysłów z „Sztuka wynaturzona” na „sztuka” wynaturzona – wystawianym pracom odebrano status dzieł sztuki przedstawiając ja jako efekt zdeformowanej świadomości artysty. Nad pracami umieszczono ponadto napisy na ścianach: opłacone z pieniędzy podatników, co w dobie trudnej sytuacji gospodarczej wywołać miało wśród odwiedzających uczucie odrazy i złości. Bezlitosna propaganda osiągnęła zamierzony cel – kontrolę sztuki. Już od roku 1933 nakładane były zakazy wykonywania zawodu, teraz sytuacja się pogorszyła, zmuszając wielu artystów do emigracji, inni jak Felix Nuβbauma, czy Elfriede Lohse-Wächtler ponieśli śmierć, chcąc pozostać w Niemczech.

Wystawa pozostała w pamięci nie tylko ze względu na cierpienia jakie były z nią związane. „Sztuka wynaturzona” stała się pojęciem piętnującym modernizm. Według nazistów było to dekadenckie przedstawienie objawów chorobowych i narośli cywilizacji.

Do końca kwietnia 1941 roku wystawa gościła w 12 niemieckich miastach. Według danych nazistów przyciągnęła ona około 3 milionów zwiedzających (wstęp bezpłatny). W drugiej fali konfiskat i grabieży we wrześniu 1937 roku zarekwirowano około 17000 dzieł sztuki ze 101 wystaw w całych Niemczech. Wśród nich znalazły się prace Van Gogha, Picassa i Gauguina. Wiele z tych prac zlicytowanych zostało za granicą, stając się drogocennym źródłem pozyskania dewiz. W ten sposób sztuka została poddana ideologicznemu gwałtowi, stając się jedynie źródłem dochodów.