8 stycznia 2020 roku irańskie pociski spadły na irackie bazy lotnicze Ajn Al-Asad w zachodniej części prowincji Anbar i w Irbilu w irackim Kurdystanie. Żołnierze Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej szybko przyznali się do uderzenia na Amerykanów, twierdząc, że jest to akt zemsty za śmierć Ghasema Solejmaniego, szefa Sił Ghods odpowiedzialnych za projekcję siły Iranu poza granicami państwa. Dwa dni temu generał Kenneth McKenzie, szef Dowództwa Centralnego Stanów Zjednoczonych (CENTCOM), odsłonił kolejne karty (notabene dwa dni temu również ponownie ostrzelano bazę Ajn Al-Asad, o czym niżej).

McKenzie monitorował atak – któremu Irańczycy nadali nazwę operacji „Męczennik Solejmani” – ze swojej kwatery głównej w Tampie na Florydzie. Z małego pomieszczenia przy głównym centrum operacyjnym miał zapewnione połączenie głosowe bezpośrednio z dwiema osobami znajdującymi się nad nim w łańcuchu dowodzenia: prezydentem i sekretarzem obrony.



Generał potwierdził wcześniejsze informacje o ewakuacji żołnierzy do schronów bezpośrednio przed atakiem. Ponadto materiał pokazany w programie 60 Minutes w stacji telewizyjnej CBS – obejmujący także nagranie z drona krążącego nad bazą – jasno potwierdził, że obie strony skorzystały z techniki satelitarnej. Podczas planowania ataku Irańczycy sięgnęli po komercyjne zobrazowanie satelitarne, które pomogło w uderzeniu. Na materiale filmowym można zobaczyć, jak pociski uderzają w bazę jeden po drugim. Na obiekt spadło jedenaście pocisków, choć wystrzelono aż dwadzieścia siedem.

Okazuje się jednak, iż Amerykanie znali i skrzętnie monitorowali działania adwersarza. McKenzie czekał z ewakuacją bazy, aż Iran kupi ostatnie zdjęcie satelitarne tego dnia. Dzięki temu nieprzyjaciel dysponował teoretycznie świeżymi, ale de facto już nieaktualnymi fotografiami. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób Amerykanie dowiedzieli się o zakupach zdjęć satelitarnych przez irańskie siły zbrojne.

– Jeśli będziesz działał zbyt wcześnie, ryzykujesz, że wróg zobaczy, co zrobiłeś i dostosuje swoje plany – powiedział dowódca CENTCOM-u. – Widzieli samoloty na ziemi i żołnierzy, myślę więc, że spodziewali się zniszczenia sprzętu i zabicia wielu członków amerykańskiego personelu.



Po pobraniu przez Irańczyków ostatniego zdjęcia bazy było niemal pewne, gdzie spadną pociski. Wówczas nie było ani chwili do stracenia, dlatego też wydano decyzję o ewakuacji budynków i przemieszczeniu żołnierzy do schronów. Wcześniej jednak około połowy z 2 tysięcy żołnierzy pełniących służbę w bazie ewakuowano poza jej teren. Z obiektu zabrano też wiele samolotów, które mogły stać się łatwym celem. Dzięki tym decyzjom udało się zmniejszyć straty materialne i uniknąć ofiar ludzkich, pomimo że 109 osób doznało urazowego uszkodzenia mózgu. Dwudziestu dziewięciu amerykańskich wojskowych odznaczono Purpurowym Sercem, przyznawanym zwyczajowo rannym i zabitym na polu walki.

Satelity i raz jeszcze satelity

Generał Kenneth F. McKenzie, tu jeszcze jako generał broni.
(DoD / Mass Communication Specialist 1st Class Kathryn E. Holm)

Chociaż przedstawiciele Iranu zapewniali, że celowo uniknęli zabijania Amerykanów, McKenzie powiedział w wywiadzie, że gdyby bazy nie ewakuowano i zabezpieczono, bezpowrotnej utracie uległoby od dwudziestu do trzydziestu samolotów, a ponadto mogłoby zginąć od 100 do 150 żołnierzy.

Twierdzenia McKenziego podał w wątpliwość Jeffrey Lewis, znany analityk wywiadu, który w swoich badaniach w dużej mierze polega na komercyjnych obrazach satelitarnych. Na Twitterze opowieść generała nazwał pozbawioną sensu, ponieważ często występuje znaczne opóźnienie między momentem zrobienia zdjęć przez satelity komercyjne a ich udostępnieniem. Ponadto rozdzielczość nie jest wystarczająco dobra, aby na fotografiach zobaczyć ludzi.



– Generałowie cały czas wymyślają opowiastki, ale ta jest szkodliwa, ponieważ wiąże komercyjne obrazowanie satelitarne z atakami na siły amerykańskie – stwierdził Lewis. – Nie wiem, czy McKenzie sam wykombinował tę bajkę czy po prostu podkolorował bajkę już krążącą. Ale wydaje się, że to historia, którą ktoś wykombinował, aby pokazać OSINT jako wsparcie dla nieprzyjaciela.

Lewis wyjaśnił również, że nie może znaleźć żadnych dowodów na to, iż jakakolwiek komercyjna firma satelitarna sprzedała zdjęcie bazy bezpośrednio przed atakiem. Irańczycy pokazywali później fotografie bazy sprzed ataku, ale zdjęcia satelitarne miały co najmniej jedenaście dni.



Jak się okazuje, Amerykanie nie byli do końca przygotowani, zaś niektóre schrony nie miały odpowiednio mocnych stropów. Na korzyść Amerykanów zadziałał za to satelitarny system wczesnego ostrzegania o uderzeniu balistycznym SBIRS (Space-Based Infrared System). Ostatecznie potwierdził on fakt wystrzelenia przez Irańczyków pierwszych pocisków w kierunku bazy.

Konstelacja sześciu satelitów SBIRS prawdopodobnie pozwala śledzić nawet zwykłe pociski powietrze–powietrze. Waszyngton pracuje już nad jej następcą. Kontrakt na opracowanie i budowę pierwszych trzech satelitów ostrzegawczych w ramach programu Next-Generation Overhead Persistent Infrared (Next-Gen OPIR) przyznano w sierpniu 2018 roku Lockheedowi Martinowi. Pierwszy satelita konstelacji Next-Gen OPIR ma działać w 2023 roku. Gotowość operacyjna będzie możliwa dopiero w czwartej dekadzie tego wieku.

Baza Ajn al-Asad 12 stycznia 2020 roku.
(US Army / Spc. Derek Mustard)

Wokół operacji „Męczennik Solejmani” narosło już wiele prawdziwych i fałszywych informacji. Mimo że nie spowodowała ofiar śmiertelnych po stronie wojsk irackich i koalicji międzynarodowej, od tamtej pory co jakiś czas dowiadujemy się czegoś ciekawego, przede wszystkim na temat technicznej strony ataku.

Irańczycy do ostrzału użyli Fatehów-110 o zasięgu 300 kilometrów, wyposażonych w głowicę o wagomiarze 225 kilogramów i zaliczanych do najcelniejszych pocisków irańskich (wcześniej podawano, że były to Fatehy-313 o zasięgu 500 kilometrów). Drugim typem pocisku był Ghiam-1 (Powstanie), którego zasięg Irańczycy określają na 800 kilometrów, zaś według informacji posiadanych przez Agencję Wywiadowczą Departamentu Obrony może osiągnąć 750 kilometrów. Ten typ pocisku jest ulepszonym wariantem Szahaba-2. Sekretarz obrony USA podał ostatnio, że na bazę spadły jedynie pociski typu Ghiam-1.



Ciekawe były też spekulacje portalu informacyjnego DEBKAfile, dobrze znanego ze współpracy z izraelskimi i amerykańskimi służbami specjalnymi, według którego do naprowadzania pocisków Iran używał rosyjskich satelitów systemu GLONASS. Miało to umożliwić precyzyjne uderzenie – z dokładnością do dziesięciu metrów – gdyż irańskie pociski nie są tak celne, jak by tego życzył sobie Teheran.

Personel Ajn al-Asad nie ma spokoju, gdyż baza często znajduje się pod ostrzałem. Ostatni przeprowadzono 3 marca o godzinie 7.20 czasu lokalnego. Na obiekt spadły pociski kalibru 122 milimetry, zaś odpowiedzialność zrzucono na irańskie milicje, choć nie powiązano ich z konkretnym ugrupowaniem. Według pułkownika US Army Wayne’a Marotto, rzecznika prasowego CJTF-OIR, międzynarodowej koalicji walczącej z tak zwanym Państwem Islamskim, na zabudowania spadło dziesięć pocisków.



Według oficjalnych źródeł z powodu ostrzału zginęła jedna osoba, choć nie wskutek ran odniesionych po wybuchu, ale na atak serca. W zwalczanie nadlatujących pocisków zaangażowano systemy obronny bezpośredniej Centurion C-RAM (Counter-Rocket, Artillery and Mortars), choć nie wiadomo ile pocisków strącono.

– Irackie siły bezpieczeństwa działają na miejscu i kierują dochodzeniem – napisał Marotto na Twitterze. – Dalsze informacje zostaną ujawnione, gdy tylko będzie to możliwe.

Portal Sabreen News powiązany z szyicką organizacją Kata’ib Hezbollah, wchodzącą w skład proirańskich Sił Mobilizacji Ludowej (Al-Haszd asz-Szabi), podaje, że na bazę spadły pociski Arasz-4 z rodziny rakiet artyleryjskich kalibru 122 milimetrów z czasów radzieckich, których warianty są używane na całym świecie i są najczęściej kojarzone z systemem Grad. Zdjęcia pozostałości rakiet pokazują cechy, zwłaszcza ogólny rozmiar i długość, które dobrze pasują do doniesień o pociskach typu Arasz-4. Według broszury irańskiej organizacji przemysłu obronnego mają one maksymalny zasięg 40 kilometrów, zaś głowica waży 22 kilogramy.

Zobacz też: Cztery haubice będą walczyć na poligonie o zamówienie od US Army

(militarytimes.com, businessinsider.com, thedrive.com)

M-ATF, Creative Comons Attribution ShareAlike 3.0