Marynarka wojenna Stanów Zjedno­czo­nych usiłuje znaleźć rozwiązania dla dwóch palących kwestii związanych z ewen­tualną wojną z Chinami na Pacyfiku. Pierwszą jest zwiększenie liczby wyrzutni, a tym samym siły ognia w dyspozycji dowódców poszczególnych zgrupowań, drugą – stworzenie elastycz­nego i wydaj­nego systemu logistycz­nego, który umoż­li­wi prowa­dze­nie działań roz­pro­szo­nych. Wyjątkowe wyzwania sprzyjają nie­kon­wen­cjo­nal­nym rozwiązaniom. Naj­now­szym jest koncepcja mody­fi­ko­wa­nych platform wiertniczych.

Pomysł przedstawiło przedsiębiorstwo Gibbs & Cox podczas tegorocznej edycji konferencji Sea Air Space 2024. Koncepcji nadano nazwę Mobile Defense⁠/⁠Depot Platform (MODEP, mobilna platforma ob­ron­na⁠/⁠maga­zy­nowa). O co w tym chodzi? Gibbs & Cox szuka odpowiedzi na dwa kluczowe problemy z jakimi mierzą się Stany Zjedno­czone, planując konfrontację z Chinami.



Pierwszym jest zagrożenie ze strony coraz liczniej­szych chińskich pocisków balis­tycz­nych i manew­ru­ją­cych odpa­la­nych z wyrzutni lądowych, okrętów i przez samoloty. Obrona Guamu przed takim zmasowanym atakiem jest istot­nym wyzwaniem, a jego rozwią­zanie znacząco zwiększyłoby zdolności amery­kańskich sił do prowa­dzenia swobodnych działań na zachodnim Pacyfiku.

Zdaniem twórców idei MODEP z racji dużych rozmiarów na platformie wiert­niczej można swobodnie zainsta­lować konieczne wyposażenie elektroniczne, w tym radary i sprzęt łączności, a do tego nawet 512 wyrzutni pionowych. Tym sposobem ma powstać relatywnie tani, mobilny i dysponujący potężną siłą ognia system obrony przeciwrakietowej. Do tego duża wysokość platform, wynosząca od 45 do 90 metrów, zapewnia daleki horyzont radiolokacyjny, a tym samym zwiększa efektywność sensorów. Powstaje więc alternatywa dla systemu Aegis Ashore.

Gibbs & Cox twierdzi, że na tym nie koniec. Zamiast zwykłych wyrzutni VLS na platformie można zamontować do stu większych wyrzutni projektowanych z myślą o nisz­czy­cielach następnej gene­racji DDG(X), a przystosowanych na przykład do odpalania perspektywicznych pocisków hipersonicznych. Tak US Navy mogłaby radykalnie zwiększyć zdolność do rażenia celów na terytorium prze­ciwnika.



Drugi wariant MODEP to pływająca baza zaopatrzeniowa. Znowu z uwagi na duże rozmiary platforma mogłaby zabierać dużo pocisków rakietowych, amunicji artyleryjskiej, paliwa, słodkiej wody i innego zaopatrzenia. Wstępne wyliczenia szacują pojemność MODEP na ponad 9 milio­nów litrów paliwa i 8 tysięcy ton innego zaopatrzenia. Stabilność platform wiertniczych ma pozwalać na uzu­peł­nia­nie zapasów na cumujących przy nich okrętach nawet przy wzburzonym morzu.

Co jeszcze istotniejsze, platformy-maga­zyny będą mogły wykorzystywać znane i sprawdzone metody uzupełniania przez okręty zapasów na pełnym morzu. Mobilność platform pozwalałaby z kolei na włączenie ich w koncepcję działań rozproszonych, a więc na zmniejszenie zależności od dużych, stałych i roz­poz­na­nych przez przeciwnika baz.

Według Gibbs & Cox w zależności od wersji i warunków hydro­mete­oro­lo­gicz­nych MODEP mogłyby przemieszczać się z prędkością 5–8 węzłów. Auto­no­micz­ność platform szacowana jest na 150 dni, a zasięg – na 4 tysiące mil morskich. Przy uzupełnianiu zapasów platformy mają być zdolne do operowania bez zawijania do portów przez okrągły rok. W wersji magazynowej duże rozmiary umożliwiają także insta­lację sprzętu i warsztatów pozwalających na dokony­wanie drobnych napraw okrętów. Przed­się­bior­stwo szacuje, że obecnie w USA można znaleźć cztery do sześciu platform, które można poddać konwersji na MODEP przy względnie niskich kosztach. Przebudowa miałaby potrwać około 24 miesięcy.

Czy w szaleństwie jest metoda?

Całą ideę można by zbyć jako pomysł rodem z kiepskiego science-fiction, gdyby nie jej twórcy. Gibbs & Cox to jedno z najstarszych i najbardziej zasłużonych biur projektowych pracujących dla US Navy. Na tamtejszych deskach kreś­larskich powstały między innymi nisz­czy­ciele typów Mahan, Gleaves i Arleigh Burke, fregaty Oliver Hazard Perry oraz okręty klasy LCS typu Freedom. Z wyjątkiem tych ostatnich jest czym się pochwalić (a nawet w ślepym zaułku, jakim okazały się LCS‑y, Freedomy są bardziej udane od trimaranów typu Independence).



Do tego Amerykanie nie przypisują sobie pomysłu włączenia przebudowanych platform wiertniczych w system obrony przeciwrakietowej i wskazują na Japoń­czyków. Faktycznie, kiedy Tokio zrezyg­nowało z budowy Aegis Ashore, pojawiła się koncepcja instalacji radarów wraz z wyrzutniami pocisków na pływających wyspach. Idea ostatecznie upadła, ustępując budowie dodatkowych nisz­czy­cieli z systemem Aegis.

Rozwiązanie w postaci sztucznych wysp czy prze­bu­do­wa­nych platform wiert­ni­czych, mimo pozornej atrakcyjności, może stwarzać więcej problemów niż rozwiąże. Japończyków powstrzymały liczne niewiadome. Jak wyspy i Aegis Ashore poradzą sobie ze sztormami? Jaka jest odporność struktur na siły i tem­pe­ra­tury działające w trakcie startów pocisków? Równie problematyczne są ochrona i obrona takich obiektów.

Gibbs & Cox w swoich materiałach promocyjnych ignoruje te wątpliwości. Przedstawiciele firmy wskazują, że plat­formy wiertnicze dzięki nisko osa­dzo­nemu środkowi ciężkości są stabilne przy wszystkich stanach morza i wytrzymują fale o wysokości 18 metrów.

Nie jest to jedyny ekstrawagancki projekt, w jaki zaangażowane jest biuro z Nowego Jorku. Wespół z Aurora Flight Sciences i ReconCraft uczestniczy ono w roz­pi­sa­nym przez DARPA projekcie wodno­samolotu-ekrano­planu trans­por­towego Liberty Lifter. To kolejny nieszablonowy pomysł mający zwiększyć zdolności transportowe na Pacyfiku, a tym samym umożliwić skuteczne zastosowanie kon­cepcji działań roz­pro­szo­nych. Dodajmy przy tym, że na liście osiągnięć Gibbs & Cox znajduje się projekt oryginalnych statków typu Liberty.

Bureau of Safety and Environmental Enforcement