Za sprawą misji Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego kosmos ponownie znalazł się u nas w centrum zainteresowania. Bardziej jednak ze względu na sam fakt, że w kosmos poleciał drugi Polak w historii, a nie z powodu zaplanowanych tam eksperymentów czy możliwości, jakie stwarza eksploracja kosmosu. W dużej mierze wynika to z faktu, że Polska jest trzecio- albo dziesięciorzędnym państwem kosmicznym i dopiero stawia tam pierwsze kroki. Są jednak państwa, dla których kosmos to jeszcze jeden obszar prowadzenia stosunków narodowych i ważna domena działalności wojskowej. Tymi zagadnieniami zajmuje się w książce „Grzech pierworodny. Potęga, technologia i wojna na obrzeżach kosmosu” profesor Uniwersytetu Leicester Bleddyn Bowen.
Na początek kilka słów o technikaliach. Książka została opublikowana przez wydawnictwo Colorful Media, i co nietypowe na polskim rynku, jedynie w formie elektronicznej. Nie mam zastrzeżeń co do takiego rozwiązania. Sam doświadczam problemu ograniczonego miejsca na półkach i coraz częściej decyduję się na wersje cyfrowe książek. Szkoda natomiast, że jedynym dostępnym formatem jest PDF, a nie ma formatów EPUB lub MOBI, które są znacznie wygodniejsze do czytania na czytnikach ebooków, tym bardziej że na jednej stronie PDF-a umieszczono dwie strony książki.
Poważniejszą wpadką jest brak w polskim wydaniu tabel, chociaż w kilku miejscach autor do nich odsyła. Powinny być przynajmniej cztery przedstawiające inwestycje kosmiczne czy liczbę satelitów posiadanych przez poszczególne podmioty. O tabelach mowa jest dopiero w zakończeniu książki i powinny być swego rodzaju podsumowaniem pewnych rzeczy opisanych we wcześniejszych rozdziałach, więc ich brak nie zubaża treści „Grzechu pierworodnego”, nie tracimy przez to żadnych kluczowych informacji, ale jednak jest to istotny błąd wydawnictwa.
Książka jest podzielona na siedem rozdziałów opisujących poszczególne etapy wkraczania ludzkości w przestrzeń kosmiczną i jej wykorzystania do własnych potrzeb. Autor pomija aspekty naukowe i badawcze, koncentrując się na praktycznym wykorzystaniu przestrzeni kosmicznej dla rządów czy gospodarki. Przedstawia początki kosmicznej rywalizacji pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim oraz dołączanie kolejnych państw do klubu kosmicznego, a także wskazuje na specyficzną drogę rozwoju każdego z narodowych lub międzynarodowych programów kosmicznych.
W dalszych rozdziałach autor przechodzi do opisu zagadnień czysto wojskowych, w tym zdefiniowania i teoretycznych założeń broni kosmicznej oraz opisu prób jej praktycznego zastosowania, możliwości, ale i ograniczeń satelitów i broni antysatelitarnej, kluczowego znaczenia technologii kosmicznych na konwencjonalnym polu walki oraz roli przestrzeni kosmicznej w ewentualnej przyszłej wojnie między mocarstwami.
Autor opisuje te zagadnienia dogłębnie, jednocześnie, samemu będąc profesorem stosunków międzynarodowych, oszczędza czytelnikom zbyt wielu szczegółów technicznych. Interesuje go, jak posiadane możliwości kosmiczne mogą być wykorzystane i co z tego wynika dla polityki czy sił zbrojnych, a nie to, jak dany satelita działa od strony technicznej, choć i takie informacje w kilku miejscach się znalazły. Na przykład przy zagadnieniach związanych z pomysłem budowania satelitów czy całych stacji kosmicznych wyposażonych w reaktory jądrowe czy przy kwestiach zapasów paliwa potrzebnych do zmiany orbity przez satelitę.

Bleddyn E. Bowen – Grzech pierworodny. Potęga, technologia i wojna na obrzeżach kosmosu. Przekład: Ryszard Zieliński. Colorful Books, 2024. Stron: 632.
Spojrzenie Autora na wiele tych zagadnień jest oryginalne i zmusza do przemyśleń. W wielu wypadkach odbiega od uproszczonych wizji walki kosmicznej serwowanych nie tylko w środkach masowego przekazu, ale często również w źródłach bardziej specjalistycznych. Przykładem może być kwestia pozbawienia danego państwa możliwości wykorzystania satelitów, czy to rozpoznawczych, czy to nawigacji satelitarnej, do naprowadzania uzbrojenia, czego nie trzeba robić fizycznie, niszcząc satelity – można zaatakować znajdujące się na ziemi instalacje kierowania. Innym przykładem może być pytanie, czy wojna między mocarstwami musi oznaczać wykorzystanie broni antysatelitarnej. Nie musi, ponieważ szczątki spowodowane wybuchem mogą uszkodzić również satelity państwa atakującego, co przyniesie więcej strat niż korzyści.
Teza Autora sprowadza się do tego, że przestrzeń kosmiczna zasadniczo nie różni się od innych domen prowadzenia walki zbrojnej: powietrznej, morskiej czy lądowej. Ma specyficzne cechy, które można wykorzystać na swoją korzyść, ale ma również ograniczenia i nawet pełne panowanie nad nią nie daje żadnej gwarancji zwycięstwa w wojnie na Ziemi. Przynajmniej przy obecnym i możliwym do osiągnięcia w przewidywalnej przyszłości poziomie techniki. Na podstawie przedstawionego w książce wywodu można się z tak postawioną tezą zgodzić.
Autorowi i tłumaczowi (Ryszard Zieliński) nie udało się uniknąć pewnych błędów w głównej mierze wynikających z nieznajomości terminologii technicznej i wojskowej. Przykładowo Dmitrij Ustinow jest opisany w kontekście lat 40.–50. jako minister obrony ZSRR, podczas gdy tę funkcję pełnił dopiero od 1976 roku. W innym miejscu w kontekście USA pada stwierdzenie, że „każda jednostka miała własny program pocisków balistycznych”. Chodzi oczywiście o każdy rodzaj sił zbrojnych. Znajdziemy również stwierdzenie, że „Związek Radziecki miał duży arsenał bomb o zasięgu megaton” (zamiast zasięgu powinna być moc), czy określenie „samoloty V-bomber przenoszące bomby grawitacyjne” (zamiast bombowców serii V).
Jeszcze inny przykład: „Dopiero gdy Deng Xiaoping umocnił swoje przywództwo po upadku Mao…”. Nie było żadnego upadku Mao, który rządził aż do śmierci w 1975 roku.
Do tego można dodać klasyczne już łodzie podwodne i nazywanie okrętów wojennych statkami. Wręcz komiczne jest określenie „rura wydechowa” na dyszę wylotową silnika odrzutowego w samolocie. Znajdziemy również informację, jakoby w czasie brytyjskiego desantu na Falklandy w czasie operacji „Sutton” wykorzystywano jakiegoś rodzaju amfibie, co się nie zdarzyło.
Kwestionować można również interpretację autora odnośnie do operacji „Pustynny Miecz”, w której oskrzydlający atak VII Korpusu przez pustynię został określony jako „atak flankowy na Zdrowaś Mario (desperacką próbę ataku)”. Określenie to znajdziemy w książce dwa razy. Jest to tym dziwniejsze, że Autor sam siebie naprostowuje, pisząc nieco dalej: „Zdjęcia amerykańskie ujawniły prawdziwą dyspozycję wojsk irackich i pozwoliły CENTCOM na wykonanie z dużym stopniem pewności ataku flankowego przez pustynię”. Bowen powinien się zdecydować czy ten atak był desperacki (nie był) czy wykonany z dużym stopniem pewności.
Jednak największym jest według mnie sam tytuł książki i powtarzane wiele razy stwierdzenie o grzechu pierworodnym. W wielu miejscach Autor „demaskuje” fakt, że technologie kosmiczne mają swój rodowód w zastosowaniach wojskowych, a nie w czystej nauce i chęci człowieka do odkrywania tajemnic kosmosu. Oczywiście, nie mogę mówić za wszystkich i nie wiem, jakie jest postrzeganie tych zagadnień w kraju Autora, ale osobiście zawsze przyjmowałem wojskowy rodowód technologii kosmicznych za oczywistość, której nie trzeba odkrywać czy ujawniać. I nie rozumiem, dlaczego wojskowy rodowód jakiejś technologii ma być przez sam ten fakt postrzegany negatywnie, u Autora jako grzech pierworodny. Wiele rzeczy z naszego życia codziennego ma swoje źródło w technice wojskowej.
Mimo opisanych uwag i zastrzeżeń książka zasługuje na polecenie. Porusza ciekawe i aktualne zagadnienia, w kompleksowy i jasny sposób opisując historię, rozwój i stan aktualny wykorzystania przestrzeni kosmicznej do celów wojskowych. Wywód Autora jest wsparty odpowiednią podbudową bibliograficzną. Jest to tytuł warty zainteresowania wszystkich interesujących się zagadnieniami współczesnej wojskowości, tym bardziej że Polska właśnie dołącza do państw dysponujących własnymi satelitami rozpoznawczymi.