Amerykańskie wojska lądowe wybrały nazwę dla swojego najnowszego wozu bojowego. Czołg lekki znany dotąd pod mało praktyczną nazwą Mobile Protected Firepower Ground Combat Vehicle będzie w służbie liniowej nosić nazwę M10 Booker. Podtrzymano tradycję upamiętniania w ten sposób zasłużonych żołnierzy, ale w przeciwieństwie do Abramsa, Sheridana czy Shermana – nie generałów.

Nazwę wybrano na cześć dwóch żołnierzy o nazwisku Booker. Pierwszy to szeregowy Robert D. Booker z 34. Dywizji Piechoty, odznaczony pośmiertnie Medalem Honoru za bohaterstwo podczas walk w Tunezji w 1943 roku. Drugi – sierżant sztabowy Stevon A. Booker z 3. Dywizji Piechoty odznaczony również pośmiertnie Krzyżem za Wybitną Służbę za bitwę z Irakijczykami w kwietniu 2003 roku.

– Historia tych dwóch bohaterskich żołnierzy podkreśla, jakie dokładnie potrzeby zaspokaja wóz bojowy M10 Booker – mówił zastępca sekretarza wojsk lądowych Doug Bush na ceremonii nadania nazwy, zorganizowanej wczoraj w Fort Belvoir w Wirginii. – Żołnierze będą teraz mieli do dyspozycji pojazd szturmowy piechoty zapewniający siłom lądowym nowy poziom siły rażenia oraz zaawansowany poziom ochrony naszym mężczyznom i kobietom w mundurze.



Piszemy tutaj, że M10 Booker to czołg lekki, bo tym w istocie jest. Przyznają to sami żołnierze. Generał dywizji Glenn Dean, zarządzający programami lądowych systemów bojowych, żartował, że Booker „wygląda jak czołg, pachnie jak czołg i czuć po nim, że jest czołgiem”. Pod niektórymi względami Booker jest podobny do czołgu podstawowego M1 Abrams. Przedział czteroosobowej załogi jest praktycznie identyczny, działo XM35 ma kaliber 105 milimetrów, taki sam jak we wcześniejszych Abramsach.

– Czołg ma nową konstrukcję zewnętrzną, czerpiąc jednocześnie z innych programów GDLS w celu zmniejszenia ryzyka – powiedział Defence News Kevin Vernagus, dyrektor GDLS do spraw programu MPF. – Wieża jest również w dużej mierze nowa i wykonana z innych materiałów niż normalnie, ale zachowujemy wygląd wnętrza i system kierowania ogniem podobne do czołgu podstawowego M1 Abrams.

US Army postanowiła jednak, iż pojazd będzie określany jako wóz szturmowy piechoty. Nie ma bowiem wypełniać typowych zadań czołgu lekkiego, jak rozpoznanie czy działania osłonowe. Według założeń doktrynalnych M10 będzie bliższy działom pancernym z czasów drugiej wojny światowej: ma walczyć równo z pododdziałami piechoty lekkiej lub przed nimi i razić cele opancerzone/umocnione ogniem bezpośrednim. Dlatego istotna jest mobilność, tak aby dowódcy pododdziałów piechoty mogli na poczekaniu wykorzystać siłę rażenia zapewnianą przez M10. Stąd też wybór patronów: Stevon Booker był czołgistą, Robert Booker – piechurem.

Między oboma pojazdami istnieją też kluczowe różnice. Przede wszystkim M10 Booker waży około 38 ton, podczas gdy masa najnowszych wersji Abramsa przekracza 68 ton, a w przypadku M1A2 SEP v3 przy najcięższych konfiguracjach wyposażenia (ASOP + pancerz reaktywny + trał przeciwminowy) mowa jest nawet o 84 tonach. Oczywiście dzisiejsze Abramsy mają także działo kalibru 120, a nie 105 milimetrów. Do tego dochodzi cena: około 12,9 miliona dolarów za sztukę w przypadku M10, co ma obejmować także pakiet części zamiennych i szkolenie personelu. Nowe Abramsy kosztują około 24 milionów.



Pierwsze Bookery mają być dostarczone jednostkom US Army w listopadzie tego roku. Jeśli tak się stanie, pierwszy batalion Bookerów, odpowiedzialny za wstępne próby operacyjne, będzie sformowany na przełomie 2024 i 2025 roku. Na razie nie ujawniono, gdzie będzie stacjonował.

W ramach wstępnej umowy z czerwca 2022 roku GDLS początkowo dostarczy dwadzieścia sześć pojazdów, ale kontrakt uprawnia wojska lądowe do zakupu za łączną kwotę 1,14 miliarda dolarów kolejnych siedemdziesięciu pochodzących z produkcji małoseryjnej. Co najmniej osiem z dwunastu prototypów użytych podczas oceny konkursowej zostanie zmodernizowanych i dołączy do jednostek liniowych.

Docelowo bataliony M10 mają stanowić element brygadowych zespołów bojowych piechoty lekkiej, w tym jednostek powietrznodesantowych. Początkowo US Army chciała następcy Sheridana z krwi i kości – MPF miał być desantowany z powietrza – jednak ostatecznie zrezygnowano z tego wymogu. Pojedynczy C-17 Globemaster III może jednak przewozić dwa Bookery.

Podczas uroczystości generał Dean podkreślił, że rozpoczęty w 2015 roku program postępuje w zgodzie z harmonogramem i kosztorysem. Nie znaczy to jednak, iż wszystko przebiega bezproblemowo.



Jak pisaliśmy cztery miesiące temu, w raporcie DOT&E, czyli wydziału Pentagonu do spraw prób operacyjnych, pojawiły się informacje o defektach nienazwanego jeszcze M10, zwłaszcza zbyt wysokich poziomów toksycznych oparów, które wypełniają przedział bojowy w czasie oddawania strzałów z działa XM35. Nagromadzenie gazów było tak znaczące, że konieczne było otwarcie włazów, aby natychmiast wpuścić świeże powietrze. Rozwiązanie już opracowano – będzie to stosunkowo prosty system przedmuchujący – ale nie wiadomo, czy zaimplementowano je w praktyce.

Raport DOT&E za 2022 rok wykazał, że chociaż prototyp GDLS poczynił „zadowalający postęp” w kierunku osiągnięcia „skuteczności operacyjnej, niezawodności i dostępności w celu wsparcia operacji brygady piechoty”, istnieje kilka problemów, z którymi należy sobie poradzić, zanim zapadnie decyzja o produkcji pełnoskalowej w roku budżetowym 2025.

Oprócz gazów przedostających się do przedziału załogi problemy obejmowały takie zagadnienia jak sygnatura akustyczna pojazdu (prototyp wprawdzie spełnił wymagania, ale należy dalej szukać sposobów jego wyciszenia), kompatybilność z laserowymi wskaźnikami celów używanymi przez żołnierzy piechoty i działanie interkomu. Raport DOT&E wylicza również konieczność zmian w układzie chłodzenia i w bardzo ogólnie określonej przeżywalności.



Celem programu MPF było skonstruowanie czołgu lekkiego, który poprawi mobilność jednostek, przeżywalność żołnierzy na polu bitwy i możliwości prowadzenia ognia bezpośredniego w ramach brygadowych zespołów bojowych piechoty. Zwycięska konstrukcja General Dynamics Land Systems powstała na bazie kadłuba bojowego wozu piechoty Griffin II, który jest daleką ewolucją wozów rodziny ASCOD. Kadłub zintegrowano z przeprojektowaną wieżą czołgu M1A2 SEP v3. Rywalizujący z GDLS koncern BAE Systems wykorzystał głęboko zmodyfikowany i zmodernizowany czołg M8 Armored Gun System, którego początki sięgają przełomu lat 80. i 90.

Wybór czołgu w procedurze przetargowej był jednak skomplikowany. BAE miało trudności z terminowym dostarczeniem prototypów z powodu pandemii COVID-19 i ostatecznie zostało zdyskwalifikowane, co chwilowo postawiło cały program pod znakiem zapytania.

Zobacz też: Norwegia podjęła decyzję o zakupie Seahawków w miejsce NH90

US Army / Bernardo Fuller