Ministerstwo obrony Norwegii podjęło decyzję o zakupie sześciu śmigłowców morskich MH-60R Seahawk. Zajmą one miejsce NH90, których służba dobiegła końca w kompromitujących okolicznościach w czerwcu ubiegłego roku. Formalnie maszyny te wciąż pozostają na wyposażeniu sił zbrojnych, ale ich loty zawieszono i nic nie wskazuje na to, aby jeszcze kiedykolwiek miały być wznowione.

Minister obrony Bjørn Arild Gram podkreślił, że obecna sytuacja międzynarodowa i istniejące zagrożenia dla bezpieczeństwa Norwegii wymusiły poszukiwanie szybkiego rozwiązania. Nie wchodziło wobec tego w grę czekanie choćby na nowy śmigłowiec NATO-wski. Pierwszy MH-60R ma trafić do Norwegii w lecie 2025 roku, ostatni – w 2027.

Śmigłowce będą stacjonowały w Bardufoss, największej bazie śmigłowcowej w kraju. Początkowo będą używane przez straż wybrzeża (Kystvakten) do zadań poszukiwawczo-ratowniczych oraz dozorowania wód terytorialnych i wyłącznej strefy ekonomicznej. Będą jednak przygotowane do instalacji wyposażenia dla konfiguracji ZOP.



Minister Gram zapowiedział również zacieśnienie współpracy z Danią, której siły zbrojne używają Seahawków od 2016 roku. Norwegia nie ma w służbie żadnych innych przedstawicieli rodziny UH-60, więc sąsiedzi zza Skagerraku pomogą w podtrzymaniu nawyków pilotów śmigłowcowych i dadzą okazję do zapoznania się z MH-60R. To zaś ułatwi wprowadzenie amerykańskich maszyn do służby i osiągnięcie gotowości operacyjnej.

Waszyngton również poszedł na rękę Norwegom. Tak szybki początek dostaw dostawy – za niewiele ponad dwa lata – będzie możliwy, ponieważ Forsvaret może otrzymać trzy maszyny zamówione już wcześniej dla amerykańskiej marynarki wojennej. Koszt transakcji oszacowano na 12 miliardów koron (4,9 miliarda złotych). Jej realizacja wymaga jeszcze aprobaty parlamentu.

Australijski MH-60R startuje z amerykańskiego niszczyciela USS Higgins (DDG 76).
(US Navy / Mass Communication Specialist 1st Class Donavan K. Patubo)

NH90 zawiódł na całej linii. Ministerstwo obrony postanowiło nie tylko, że śmigłowce zostaną zwrócone producentowi (wraz z wyposażeniem i częściami zamiennymi), ale również, że będzie się domagać od konsorcjum NHIndustries zwrotu pieniędzy – 5 miliardów koron – włożonych w realizowany od dwudziestu lat program.



– Niestety doszliśmy do wniosku, że nieważne, ile godzin pracują nasi technicy i ile zamawiamy części, nigdy nie uda się sprawić, żeby NH90 wypełniał wymagania norweskich sił zbrojnych – oświadczył wówczas minister Gram. – Na podstawie wspólnej rekomendacji sił zbrojnych oraz współpracujących wydziałów i agencji rząd Norwegii postanowił zakończyć wprowadzanie NH90 do służby i wydał agencji wyposażenia wojskowego zgodę na zerwanie kontraktu.

W 2001 roku Oslo zamówiło czternaście maszyn: osiem dla straży wybrzeża i sześć dla marynarki wojennej w celu rozmieszczenia ich na fregatach typu Fridtjof Nansen. Dostawy podzielono na trzy fazy. Na początku dostarczano maszyny dla Kystvakten; pierwsza trafiła w norweskie ręce w 2011 roku, mimo że pierwotny harmonogram zakładał, iż w roku 2008 dostawy dobiegną końca. W drugiej fazie producent miał przekazać sześć śmigłowców w wariancie ZOP, a w trzeciej – jeszcze dwa dla straży wybrzeża. Wszystkie egzemplarze formalnie podlegały jednak siłom powietrznym.

Duński MH-60R.
(Ronnierob, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic)

Według ministerstwa obrony NHIndustries przekazało do 2022 roku zaledwie osiem egzemplarzy. Co gorsza, flota miała uzyskiwać nalot na poziomie 3900 godzin rocznie, ale w ostatnim okresie przed zakończeniem lotów śmigłowce spędzały w powietrzu jedynie około 700 godzin, a na godzinę lotu potrzeba było aż pięćdziesięciu roboczogodzin na prace naziemne.

Przypomnijmy, że wśród krajów, które zdecydowały się wysłać NH90 na zieloną trawkę, znalazły się także Australia i Szwecja. Pod koniec ubiegłego roku głównodowodzący szwedzkich sił zbrojnych, generał Micael Bydén, zalecił radzie ministrów zastąpienie morskich NH90 (oznaczonych tam Helikopter 14) wiropłatami nowego typu.



Szwedzi zamówili osiemnaście NH90TTH w 2001 roku. Zakładano, że trzynaście będzie reprezentowało wariant transportowy Hkp 14E, a pięć – zwalczania okrętów podwodnych i nawodnych Hkp 14F. Wszystkie śmigłowce miały też być dostosowane do wykonywania zadań SAR. Trzynaście lat później (sama ta liczba pozwala sobie uzmysłowić, jak długo trwała realizacja kontraktu), pod wpływem podejrzanych działań rosyjskich okrętów podwodnych, postanowiono, że cztery śmigłowce transportowe/SAR zostaną poddane konwersji do konfiguracji ZOP/SAR, co oznaczało podział wersji pół na pół.

Pierwotne plany zakładały, że flota Helikopterów 14 osiągnie gotowość operacyjną w 2008 roku. Datę tę przesuwano sukcesywnie na coraz to późniejsze lata, a po drodze w 2011 roku zirytowani Szwedzi postanowili kupić wspomniany piętnaście UH-60M. Te radzą sobie bardzo dobrze (już w 2013 roku zaliczyły turę służby w Afganistanie), tymczasem szwedzkie NH90 wciąż nie zostały uznane za w pełni gotowe do służby, a w gotowości do lotu na ogół jest nie więcej niż dwanaście egzemplarzy.

Na razie nie wiadomo jeszcze, czym Sztokholm zastąpi feralne Helikoptery 14 w konfiguracji ZOP. Ze słów generała Bydéna wynika, że nie musi to koniecznie być nowa partia Black Hawków w wersji MH-60R. To rozwiązanie byłoby jednak najbardziej logiczne. Ze względu na obecność UH-60M w siłach powietrznych pozwoliłoby to uprościć logistykę. A skoro śmigłowce te służą już w Danii i wkrótce będą służyły w Norwegii, stworzyłoby do okazję do zainicjowania wspólnego skandynawskiego programu, który zapewniłby jeszcze większe oszczędności. Z drugiej strony – międzynarodowe programy to międzynarodowe problemy polityczne, jeżeli coś zacznie iść nie tak.

Zobacz też: USMC chce uzbrojenia ofensywnego na okrętach desantowych

US Marine Corps / Lance Cpl. Dalton S. Swanbeck