Indyjskie ministerstwo obrony ogłosiło zamiar ograniczenia importu uzbrojenia. Embargo na import, jak już określił sprawę minister obrony Rajnath Singh, wprowadzane będzie stopniowo do roku 2024. Najbardziej dotknięci decyzją Nowego Delhi będą producenci z Rosji, Izraela i Stanów Zjednoczonych.

Resort przygotował listę liczącą 101 pozycji o łącznej wartości sięgającej 47 miliardów dolarów. W ramach stawiania na rozwój krajowego przemysłu obronnego rząd chce, aby do roku 2024 branża osiągnęła roczne obroty rzędu 25 miliardów dolarów. Wspierany ma być również eksport uzbrojenia krajowej produkcji, który docelowo ma osiągnąć wartość 5 miliardów dolarów rocznie.

Według Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI) w latach 2014–2019 Indie były drugim po Arabii Saudyjskiej największym importerem uzbrojenia na świecie. Łączna wartość kupionego przez Indie uzbrojenia wyniosła w tym okresie 16,7 miliarda dolarów, co odpowiadało niemal jednej dziesiątej globalnej wartości. Największym dostawcą Indii była Rosja (55%), a po niej USA i Izrael – odpowiednio 14% i 12%.

„Embargo na import” brzmi groźniej, niż sytuacja rzeczywiście wygląda. Zakupy zagraniczne zostaną ograniczone na rzecz sprzętu krajowej produkcji, także wytwarzanego na licencji. W tej kategorii znajdą się między innymi śmigłowce Ka-226T, pociski przeciwlotnicze rodziny Barak, haubice samobieżne K9 Vajra i ciągnione M777, których pierwsze partie odebrano w 2018 roku.

Duży nacisk ma zostać położony na rozwój rodzimej broni strzeleckiej i amunicji artyleryjskiej. Do roku 2022 Indie planują uruchomić produkcję pocisków do artyleryjskich systemów rakietowych BM-21 Grad, co szczególnie uderzy w rosyjskich dostawców, a do roku 2024 – elektronicznych zapalników artyleryjskich i dwuczłonowych ładunków miotających. Zakazem objęty zostanie też import pocisków manewrujących

Promowane będą także krajowe produkty przemysłu lotniczego, czyli lekki myśliwiec Tejas oraz śmigłowce wielozadaniowe Dhruv i uderzeniowe LCH. Ale tam, gdzie brakuje lokalnych kompetencji, Indie nie zamierzają rezygnować z importu. Dotyczyć to będzie na przykład zaawansowanych myśliwców.

Ministerialne regulacje zawierają też pewne sprzeczności. W grudniu 2024 roku embargo ma objąć silniki odrzutowe dla lekkich samolotów. Jak jednak zauważa Manoj Joshi z indyjskiego think tanku ORF, nie podjęto jeszcze żadnych kroków nawet w kierunku rozpoczęcia prac nad silnikami, nie mówiąc już o produkcji. W takiej sytuacji termin wyznaczony przez ministerstwo jest nierealny.

Zobacz też: Polonez-M oficjalnie w służbie białoruskich wojsk lądowych

(nikkei.com)

Ministry of Defence / Prem Singh Kanwar