Amerykańska spółka Maritime Tactical Systems (MARTAC) zaprezentowała nowy bezzałogowy pojazd autonomiczny Muskie M18. Nie jest to, jak do tej pory, łódź służąca wyłącznie do transportu, ale morska amunicja krążąca, podobna do USV stosowanych przez Ukrainę w wojnie z Rosją. Drony zostały już zakupione przez Departament Obrony.

Muskie M18 cechuje się niską ceną i modułowością. Może być wykorzystywany zarówno do samobójczych ataków na jednostki pływające bądź infrastrukturę, jak i do działań rozpoznawczych czy logistycznych. Wszystko przy stosunkowo niewielkich rozmiarach – USV ma długość 5,5 metra, jest w stanie przyjąć ładunek o masie 450 kilogramów i pokonać odległość 500 mil morskich. Maksymalnie może poruszać się z prędkością około 48 węzłów.

Dron może być zdalnie sterowany przez operatora lub wykonywać misję w trybie pełni autonomicznym. System dysponuje możliwością wymiany danych pomiędzy innymi USV, aby w razie konieczności przeprowadzić skoordynowane uderzenie kilkoma jednostkami.



– Jesteśmy podekscytowani wprowadzeniem na rynek naszych Muskie M18 z ich nowymi możliwościami wykorzystania pojazdów autonomicznych podczas starć morskich – powiedział Bruce Hanson, dyrektor generalny MARTAC. – Muskie M18 został zaprojektowany od podstaw jako tani, łatwy w użyciu system mogący zmienić wyniki współczesnych starć morskich.

Hanson dodał, że M18 został zaprojektowany i wybudowany przez spółkę w ciągu zaledwie trzech miesięcy i jest już dostępny na rynku. Deklaruje również, że spółka jest w stanie już teraz rozpocząć seryjną produkcję Muskiego.

To, że amerykański Departament Obrony postanowił zakontraktować bliżej nieokreśloną liczbę bezzałogowców, jest interesujące z dwóch powodów. To pierwszy USV tej klasy zbudowany w Stanach Zjednoczonych i pierwszy, który trafi do eksploatacji w siłach zbrojnych. Dotychczas amerykańska flota skupiała się w głównej mierze na dużych i uzbrojonych okrętach bezzałogowych. Po drugie: konstrukcja prezentuje odmienne podejście niż Korpus Piechoty Morskiej, który wprowadził do użytku bezzałogowe USV w roli jednostek zaopatrzeniowych. Testowana przez marines łódź wzorowana była na półzanurzanych narcosubach używanych przez kartele narkotykowe.



MARTAC nie jest jedyną spółką ze Stanów Zjednoczonych, która postanowiła opracować morską amunicję krążącą. Firma Metal Shark z Luizjany zaprezentowała podczas targów Sea Air Space dwa modele morskiej amunicji krążącej: Prowler i Frenzy. Pierwszy rozmiarami i przeznaczeniem zbliżony jest do Muskiego M18. Koncepcja jest jednak nieco odmienna i bardziej rozbudowana. Prowler przy długości 30 metrów może pełnić funkcję drona matki dla mniejszych bezzałogowców – głównie morskiej amunicji krążącej. System Prowlera może integrować różne systemy misji, od modułów rozpoznawczych po moduły uzbrojenia z pociskami. Całość wspierana jest przez sztuczną inteligencję. Zaprezentowany na targach egzemplarz ma zamontowaną wyrzutnię dwóch pocisków rakietowych.

Frenzy natomiast jest niewielkim bezzałogowem do użycia wyłącznie w roli amunicji krążącej. Nie podano jego rozmiarów, ale długość może wynosić około 1–1,5 metra, biorąc pod uwagę wielkość obu bezzałogowców na wizualizacji i fakt przenoszenia głowicy bojowej o masie około 6,35 kilograma.

W świetle ostatnich ataków ukraińskiej morskiej amunicji krążącej na rosyjskie okręty na Morzu Czarnym pojawiają się ponowne głosy o końcu dużych okrętów bojowych. Ich miejsce, według części publicystów głoszących taki pogląd, zajmują właśnie małe bezzałogowe jednostki do ataków samobójczych.

My zaś chcemy ponownie podkreślić to, co pisaliśmy w ubiegłorocznym artykule o morskiej amunicji krążącej i trendach w jej rozwoju. Są to jednostki o dużym potencjale, ale jeszcze większych ograniczeniach. Są to urządzenia o niskiej masie, co automatycznie przekłada się na ograniczoną dzielność morską. Oznacza to, że USV do ataków samobójczych mogą być wykorzystywane wyłącznie przy dobrej pogodzie i niskim stanie morza.



Co więcej, same USV są mocno podatne na uszkodzenia i jak pokazuje część materiałów filmowych z Morza Czarnego i Czerwonego, dla współczesnej fregaty i wyszkolonej załogi nie stanowią trudnego celu do unieszkodliwienia. Dlatego drony takie nigdy nie zastąpią okrętu, zaś duże uzbrojone bezzałogowce, jak podkreślają floty państw je opracowujących, stanowić mają jedynie uzupełnienie załogowych okrętów, a nie zastępstwo.

Przy okazji opracowania przez Amerykanów ich własnej amunicji krążącej, warto wspomnieć o ostatnim znalezisku znad Morza Czarnego. Zabezpieczony bezzałogowiec, używany najprawdopodobniej przez ukraińską flotę, ma rodowód prowadzący za ocean. Kilka dni temu morze wyrzuciło u wybrzeży Rumunii wywrócony do góry dnem USV, którego konstrukcja oparta jest na kadłubie „odczłowieczonej” amerykańskiej łodzi roboczej AM-800 z 500-kilogramową głowicą bojową, prawdopodobnie pochodzącą z radzieckiej miny morskiej.

Maritime Robotics