Amerykański Korpus Piechoty Morskiej testuje właśnie bezzałogową łódź zao­pa­trze­niową, wzorowaną na niewielkich łodziach półzanu­rzalnych użytko­wanych przez kartele narkotykowe. Jednostka służyłaby do zaopatrywania pod­od­dzia­łów marines w sytuacji przer­wania głównych szlaków zaopatrzeniowych przez przeciwnika.

Bezzałogowiec zostanie wykorzystywany w podczas manewrów „Capstone 4” u wybrzeży Kalifornii, co potwierdził generał broni Karsten Heckl, zastępca komendanta USMC do spraw rozwoju zdolności bojowych. Heckl stwierdził, że USV jest jednostką bardzo tanią w pozyskaniu i ewentualna strata w działaniach będzie praktycznie nieod­czu­walna pod względem finansowym.

Marines wykorzystują prototyp bezza­ło­gowca już od roku. Do tej pory przeprowadzono serię prób, obejmującą między innymi wyładunek jednostki przez rampę rufową okrętu desantowego i szybkiego katamaranu logistycznego typu Spearhead. Próby przeprowadzano wyłącznie na rzece James w stanie Wirginia.



Załogowe łodzie półzanu­rzalne wykorzys­tywane przez przemyt­ników narko­tyków zwróciły uwagę piechoty morskiej, gdyż stanowią duży problem dla służb zwalczających przemyt. Po pierwsze: są trudne do wykrycia, o drugie: poruszają się ze stosunkowo wysoką prędkością. Oczywiście nie są one budowane w technologii utrudniającej wykrycie przez radar. Po prostu ich niskie burty i możliwość poruszania się z zanurzonym kadłubem sprawiają, że nawet przy mini­malnej fali mogą zostać niezauwa­żone przez ludzi i radary nawigacyjne. Dodatkowo pozostawiają one praktycznie niezauważalny kilwater.

Heckl dodał również, że jednostka jest w stanie przetransportować w wewnętrznej ładowni dwa kontenery startowe z pociskami przeciwokrętowymi NSM dla wyrzutni lądowych NMESIS. Na ten moment nie opublikowano żadnych oficjalnych zdjęć prototypowej jednostki, natomiast ciekawe informacje dostarczyli amerykańscy shipspotterzy. Pod koniec ubiegłego miesiąca w okolicach portu morskiego w San Diego zaobserwowano nieznaną do tej pory niewielką jednostkę eskortowaną przez łódź motorową amerykańskich służb.

Opublikowane fotografie i lokalizacja jednostki (ćwiczenia „Capstone 4” odbędą się u wybrzeży Kalifornii) sugerują, że jest to właśnie logistyczny USV marines. Jest to długa jednostka, na której dziobowej części wyraźnie widać klapę przykry­wającą komorę ładowni. Jednostkę zareje­stro­wano pod numerem 65LP2202, zaś jej numer MMSI (Maritime Mobile Service Identity) to 338482087.



Pozycję jednostki można obserwować za pośrednictwem aplikacji do śledzenia ruchów statków. Wedle dostępnych informacji ma ona 21 metrów długości i 2 metry szerokości. Według szacunków kadłub wystaje nad powierzchnię na 30 centymetrów, zaś zanurzenie wynosiłoby około 1,5 metra. Na pokładzie widoczne są anteny satelitarne i radar nawigacyjny. Uwieczniono również dwóch załogantów, ci jednak najprawdopodobniej znajdują się tam wyłącznie przy manewrowaniu w porcie.

Heckl powiedział, że za budowę prototypu odpowiadało małe przed­się­biorstwo, natomiast w przypadku pozyskania większej ich liczby niewy­klu­czone, że konieczne stanie się zaangażowanie większych firm. Same plany pozyskania USV wzorowanych na łodziach przemytniczych nie są nowe. W 2020 roku kierowano propozycje pozyskania takich łodzi przez USMC, zaś w ubiegłym roku przystąpiono do ich zmaterializowania, czego efekty mogliśmy obserwować w San Diego.

Mimo niewielkich rozmiarów mogą stanowić dla marines nieocenione wsparcie logistyczne – są w stanie skrycie dostarczyć kilka ton zaopatrzenia. W 2019 roku Hiszpanie przejęli niskoprofilową łódź wypełnioną trzema tonami kokainy. Narcosuby średnio osiągają długość 9 metrów i przewożą od kilkuset kilo­gramów do kilku ton środków odurzających. W przypadku żołnierzy może być to broń, amunicja czy zapasy żywności dla walczących pododdziałów.



Przyszłość okrętów bezzałogowych okiem sztabu US Navy

Pozostając przy temacie bezzałogowych jednostek pływających. warto przytoczyć ostatnie spostrzeżenia admirał Lisy Franchetti, szefowej operacji morskich amery­kańskiej marynarki wojennej, w perspektywie najbliższej dekady. Fran­chetti pozytywnie spogląda w przyszłość, dostrzegając duży potencjał takich jednostek we wzmacnianiu amery­kań­skiej floty. W perspektywie przyszłej dekady standardem ma być wspieranie okrętów załogowych platformami autonomicznymi.

Oczywiście mowa tutaj zarówno o dużych uzbrojonych bezzałogowcach, takich jak wielokrotnie opisywane przez nas przyszłe LUSV (Large Unmanned Surface Vessel) i jednostki programu Ghost Fleet Overlord, jak i o małych USV do działań przeciwminowych i powietrznych. Jako przykład Franchetti podała bezzałogowe tankowce MQ-25 Stingray opracowanych w ramach programu Carrier-Based Aerial-Refueling System (CBARS). Stingraye osiągną w najbliższym czasie wstępną gotowość operacyjną.

Franchetti stwierdziła, że bezzałogowce mogą stanowić wzmocnienie możliwości bojowych okrętów załogowych. Przykła­dem może być testowany w listopadzie T38 Devil Ray, z którego odpalono amunicję krążącą Switchblade. Warto dodać, że USV w czasie ćwiczeń współpracował z załogowym okrętem – USS Indianapolis (LCS 17). Duże wsparcie US Navy zapewnią dostarczane wielozadaniowe autonomiczne pojazdy podwodne Orca Extra Large Undersea Vehicle (XLUUV).

Amerykańska marynarka zamierza wpro­wadzić bezzałogowe okręty do służby w trzech zasadniczych etapach: testów i budowy prototypów (co rozłożono na lata budżetowe 2024–2028), pozyskanie seryjnych jednostek oraz początek ich użycia operacyjnego (lata budżetowe 2029–2033) i wreszcie osiągnięcie zdol­ności opera­cyjnej w kolejnych latach budże­towym. Franchetti dodała również, że bezzało­gowce mogą w pewnym stopniu uzupełniać braki w siłach okrętowych US Navy. Amery­kanie dyspo­nują flotą liczącą 292 okrętów, jednak wedle analiz powinna być ona zdecydowanie większa i składać się aż z 380 okrętów, z czego część braków można zniwelować różnego rodzaju USV.

Zobacz też: Legendarna Catalina ma powrócić w nowej odsłonie

US Coast Guard / Petty Officer 2nd Class LaNola Stone