Amerykańska marynarka wojenna skierowała zapytanie do przedstawicieli przemysłu stoczniowego dotyczące oceny wykonalności projektu dużych okrętów bezzałogowych w ramach programu LUSV (Large Unmanned Surface Vessel). Zapytanie ma pomóc dookreślić wymagania, które muszą spełniać przyszłe jednostki. Pierwsza ma zostać zamówiona już w przyszłym roku budżetowym.
Zgodnie z informacją przedstawioną przez Dowództwo Systemów Morskich Marynarki Wojennej (NAVSEA) jednostki opracowane w ramach programu LUSV mają być stosunkowo tanimi i dużymi okrętami zdolnymi do operowania przez wiele tygodni w różnych rejonach świata. Dodatkowo platforma ma współpracować z lotniskowcowymi grupami uderzeniowymi (CSG), ekspedycyjnymi grupami uderzeniowymi (ESG) oraz okrętowymi grupami zadaniowymi i pojedynczymi jednostkami załogowymi US Navy.
Na podstawie zapytania przemysł ma określić, czy postawione wstępne wymagania są wykonalne. Dodatkowo spółki mogą zgłosić do NAVSEA poprawki w projekcie i sugestie mające na celu jego ulepszenie.
W 2020 roku US Navy przyznała kontrakty na opracowanie wstępnych założeń projektu LUSV stoczniom: Austal USA, HII, Fincantieri Marinette Marine, Bollinger Shipyards, koncernowi Lockheed Martin oraz spółce projektującej jednostki pływające Gibbs & Cox. Łączna wartość kontraktów wynosiła wówczas 42 miliony dolarów, z czego każda z firm otrzymała około 7 milionów dolarów. Właśnie do tych przedsiębiorstw wpłynęło ostanie zapytanie o dokonanie oceny projektu.
Złożone zapytanie świadczy, że projekt poczynił znaczący krok w przód, a pierwsza jednostka jest coraz bliżej. Szczegółowe zapytanie ofertowe wraz z ostateczną wersją projektu ma zostać przedstawione w drugim kwartale przyszłego roku. Przewiduje się, że w ramach programu powstanie dziesięć jednostek; ostatnia ma zostać zakupiona w 2028 roku.
W kwietniu admirał Mike Gilday, ówczesny szef operacji morskich (jego miejsce zajęła admirał Lisa Franchetti – pierwsza kobieta na tym stanowisku), powiedział, że prace nad stworzeniem ostatecznej i szczegółowej wersji projektu przyszłych LUSV miały zakończyć się jeszcze w tym roku, jednak harmonogram uległ drobnemu opóźnieniu.
Gilday dodał, że na dalszy rozwój prototypów LUSV zabezpieczono kwotę 117,4 miliona dolarów. W ramach prac przewidziano utworzenie szczegółowego projektu całej siłowni okrętowej, a następnie wersji testowej wybranego rozwiązania na lądzie. Admirał dodał również, że do połowy obecnego stulecia aż 40% sił okrętowych US Navy mają stanowić jednostki bezzałogowe.
Mają one uzupełniać zdolności dużych okrętów załogowych, takich jak niszczyciele czy fregaty rakietowe. W przypadku jednostek bezzałogowych łatwiej jest podjąć decyzję o oddelegowaniu USV czy LUSV do tak zwanych „misji wysokiego ryzyka”, gdzie istnieje duża szansa na potencjalne zniszczenie lub uszkodzenie okrętu.
We wrześniu Kongres opublikował raport o przebiegu programów dużych nawodnych i podwodnych jednostek bezzałogowych dla US Navy. Określono w nim wstępny kształt przyszłych LUSV. Mianowicie mają być to okręty o długości około 60–90 metrów. Wypierać mają 1–2 tysiące ton, przez co byłyby rozmiarami zbliżone do korwet. Co ciekawe, mimo że program LUSV zakłada opracowanie jednostek w pełni bezzałogowych, w rzeczywistości mają być one opcjonalnie załogowe lub obsadzane wyłącznie przez minimalną załogę, przynajmniej w początkowym okresie eksploatacji oraz w zależności od potrzeb i charakteru działań.
Interesujące jest stwierdzenie, że każdy z dużych bezzałogowców może być wyposażone w wyrzutnię pionową systemu Mk 41 liczącą od szesnastu do nawet trzydziestu dwóch komór startowych. Ich uzbrojenie mają stanowić głównie pociski przeciwlotnicze i przeciwokrętowe, jednak niewykluczone jest, że jednostki zostaną doposażone w różnego rodzaju moduły misyjne.
Pierwsza jednostka ma zostać zakupiona w przyszłym roku budżetowym za kwotę 315 milionów dolarów. W roku budżetowym 2026 pozyskane zostaną dwa kolejne LSUV za łącznie 522,5 miliona dolarów, zaś w kolejnym – trzy za 722,7 miliona. W 2028 roku zostaną zakontraktowane trzy ostatnie LUSV za 737,2 miliona dolarów. Średni koszt pojedynczego okrętu oscyluje w granicach 240 milionów.
Dla porównania: szacunkowy koszt nowo budowanej fregaty rakietowej typu Constellation oscyluje w granicach 1,2 miliarda dolarów. Należy mieć jednak na uwadze, że fregata rakietowa dysponuje o niebo lepszymi zdolnościami zarówno rażenia celów, jak i przetrwania. Natomiast zdecydowanie tańsze bezzałogowce o wymienionych wyżej zdolnościach będą nieocenionym wsparciem dla załogowych okrętów. Dodatkowo mogą one stanowić lekarstwo na przewagę ilościową Chińskiej Republiki Ludowej w potencjalnych działaniach na Pacyfiku.
Oprócz bezzałogowców powstających w ramach programu LUSV amerykańska flota chce pozyskać mniejsze jednostki MUSV (Medium Unmanned Surface Vessel). Mają charakteryzować się długością od 13 do nawet 57 metrów i maksymalną wypornością około 500 ton. Ich główne sensory mają stanowić moduły obserwacyjno-rozpoznawcze i walki elektronicznej.
US Navy uznała okręty bezzałogowe za obszar o strategicznym znaczeniu. W 2018 roku uruchomiono program „Floty Duchów” (Ghost Fleet Overlord). Miał on na celu opracowanie jednostek, które realizowałyby postawione zadania skrycie, bez załóg i były sterowane zdalnie z dużej odległości. Okręty autonomiczne mają przejąć realizację niebezpiecznych i czasochłonnych zadań, które wcześniej wykonywane były przez załogowe jednostki pływające.
Obecnie testy prowadzone w ramach programu są realizowane na czterech bezzałogowcach. Dwa z nich – USV Ranger i USV Nomad – to dawne statki cywilne, zaadaptowane do nowej funkcji. Najnowszy z nich – Mariner – wprowadzono do służby w ubiegłym roku i wybudowano od postaw na bazie wniosków z eksploatacji poprzednich bezzałogowców. Ostatnim z całej czwórki jest trimaran Sea Hunter, będący platformą testową dla systemów zwalczania okrętów podwodnych. Kolejna jednostka, Vanguard, bliźniak Marinera, znajduje się w budowie.
Zobacz też: F-35 po raz pierwszy na Grenlandii