Problem stawiany w tytule pojawił się zasadniczo wraz z V-22 Ospreyem. Dopóki był on jedyną na świecie maszyną swojej klasy, można było unikać niełatwego pytania, czym właściwie jest. Teraz jednak, gdy Amerykanie docenili zalety tego układu i wzięli się za produkcję podobnych statków powietrznych, trzeba wreszcie pomyśleć, jak tłumaczyć na nasze zgrabny anglojęzyczny termin tiltrotor. Sprawa nie jest wcale tak prosta, jak mogłoby się wydawać.

Zmiennopłat

Ten termin – a także pokrewny przemiennopłat – spotykany jest w odniesieniu do Ospreya chyba najczęściej, przynajmniej w prasie branżowej. Autorzy tak piszący są jednak świadomi (w każdym razie wypada zakładać, że są), iż formalnie Osprey zmiennopłatem nie jest. Zmiennopłat to ‘statek powietrzny cięższy od powietrza (aerodyna) mający możliwość zmiany położenia płaszczyzn nośnych (skrzydeł) względem kadłuba’1. Osprey – z płatem utrzymywanym na stałe w poziomie – nijak do tej definicji nie pasuje.

Po angielsku istnieje zresztą osobny termin: tiltwing. Określa się nim właśnie klasyczne zmiennopłaty, pokroju Hillera X-18 i Vertola VZ-2, które rzeczywiście obracają cały płat (wing). Trzeba więc zadać sobie pytanie, na jak dużej precyzji nam zależy. Teoretycznie wszystkie statki powietrzne uzyskujące możliwość pionowego startu i lądowania dzięki obracaniu silników, niezależnie od tego, czy wraz z płatem czy nie, można by nazywać zmiennopłatami. Warto jednak poszukać lepszego rozwiązania, tak aby każdy układ konstrukcyjny miał swój własny termin.

Przy okazji odrzućmy spośród możliwych kandydatów „samolot pionowego startu i lądowania”. Tiltrotor nie jest samolotem – jest podkategorią wiropłata, czyli ‘aerodyny z napędem silnikowym poruszającej się w powietrzu, przynajmniej w niektórych fazach lotu [podkr. ŁG], dzięki wytwarzaniu sił aerodynamicznych na wirujących powierzchniach nośnych, wchodzących w skład wirnika nośnego’2. Od takich maszyn jak Harrier czy F-35 odróżnia Ospreya i jego pobratymców sposób przestawiania silników na oddziaływanie w pionie – z jednej strony jest to obrót samej dyszy (lub kilku dysz) i ewentualnie odsłanianie dodatkowej dyszy ustawionej na stałe w pionie, z drugiej zaś mamy do czynienia z maszynami, w których śmigło samolotowe zamienia się w wirnik śmigłowcowy. Ta właśnie przemiana jest kluczowym wyróżnikiem technicznym, który wymusza nazwanie osobnej kategorii.

Zmiennowirnikowiec

A skoro już o wirnikach mowa, trzeba się przyjrzeć pojawiającemu się tu i ówdzie terminowi „zmiennowirnikowiec”. Pozornie ma on pewne zalety: skoro tiltwing jest zmiennopłatem, to dlaczego by tiltrotor nie miał być zmiennowirnikowcem?

Takie rozwiązanie ma szereg wad. Przede wszystkim skoro istnieje jednopłat, dwupłat – może być również zmiennopłat, nie istnieją jednak statki powietrzne nazywane „wirnikowcami” (co najwyżej wiatrakowce, ale to zupełnie inna historia), toteż analogia z miejsca się sypie. Można również interpretować zmiennowirnikowiec na zasadzie: co obraca płat, jest zmiennopłatem, więc co obraca wirniki, jest… zmiennowirnikiem raczej. Termin „zmiennowirnikowiec” nijak się nie broni, wydaje się stworzony na odczepnego, byle tylko jakoś spolszczyć tiltrotor. Zdaniem niżej podpisanego określenie to należy uznać za ciężki błąd merytoryczny i rugować przy każdej możliwej okazji.

Użytkownicy języka angielskiego mają zresztą do dyspozycji jeszcze jeden termin: tiltjet. Odnosi się on do statków powietrznych o układzie podobnym do Ospreya, tyle że z silnikami odrzutowymi na płacie. Czy zdaniem zwolenników „zmiennowirnikowca” maszyny takie jak EWR VJ 101 to… zmiennoodrzutowce?

zmiennoodrzutowiec i zmiennowirnikowiec

EWR VJ 101. Czyżby zmiennoodrzutowiec?
(fot. John McCullagh, domena publiczna)

Który trop jest właściwy?

Z naszych dotychczasowych rozważań płynie jeden wniosek: żaden termin z trzech najczęściej spotykanych nie pasuje. Co oczywiście nie znaczy, że żaden ostatecznie się nie przyjmie. Jest nawet możliwe, że najgorszy w tym gronie „zmiennowirnikowiec” jednak, wbrew logice, zyska pozycję dominującą. Język nie rządzi się przecież żadną ścisłą logiką, dość spojrzeć na „śmigłowiec”, którego wyróżniającą cechą jest nie śmigło, ale wirnik (wirnikowiec…?).

Nie wypada kończyć stwierdzeniem, że wszystkie dotychczasowe terminy są do luftu, nie proponując zarazem choćby jednego zastępnika. Jeżeli chcielibyśmy sięgać po terminy już istniejące i dokonać – jak nazywają to językoznawcy – katechrezy, mamy do dyspozycji jeden bardzo atrakcyjny termin: „wirolot”. Jest to ‘rodzaj wiropłata będący połączeniem samolotu i śmigłowca [podkr. ŁG], w którym napędzany wirnik nośny wytwarza siłę nośną i ciąg niezbędny do lotu postępowego podczas startu i lądowania oraz w locie z prędkością mniejszą od prędkości minimalnej lotu poziomego. W locie z prędkościami większymi […] niezbędną siłę nośną zapewniają skrzydła, a ciąg – zespół napędowy odrzutowy lub śmigłowy; wirnik wówczas pracuje zazwyczaj bez napędu na zasadzie samokrętu’3. Od razu rzuca się w oczy duży problem: tiltrotor nie ma osobnych śmigieł i wirnika. Ma wirniki, które stają się śmigłami, te zaś – na powrót wirnikami.

Wiroloty w klasycznym tego słowa rozumieniu nigdy nie podbiły świata lotniczego, niemniej jednak powstawały (Fairey Rotodyne) i wciąż powstają (Eurocopter X3, Piasecki X-49A Speedhawk). Termin nie jest więc bezpański i nie można nim swobodnie żonglować.

A jeśli chcemy być stuprocentowo precyzyjni i nazwać nowy rodzaj statku powietrznego nowym terminem? Jak wówczas przełożyć na polski tego nieszczęsnego tiltrotor? W tym miejscu trzeba się otwarcie przyznać do braku dobrych pomysłów. Może należy skapitulować przed zmiennopłatem. O ile jednak jest to do przyjęcia w przypadku Ospreya, który obraca przynajmniej część płata (gondole silnikowe), o tyle w przypadku V-280 Valora będzie to bardziej naciągane4; Valor obracać będzie jedynie śmigła (wirniki?) z wałami.

Warto rozważyć także pójście maksymalnie na skróty. Skoro mogliśmy zapożyczyć z angielszczyzny komputery i holdingi, możemy zapożyczyć również tiltrotory. Rzeczownik ten doskonale wpasuje się w polską gramatykę (lot tiltrotorem, katastrofa tiltrotora i tak dalej, por.: motor), więc przynajmniej pod tym względem nie byłoby z nim problemów. Jeżeli polszczyzna nie daje możliwości zgrabnego (to jest krótkiego, łatwego do wymówienia i niesprawiającego wrażenia przesadnej dziwności) ujęcia sprawy, być może trzeba uciec się do rozwiązania tchórzliwego. Ale w ostatecznym rozrachunku: jeżeli chcemy się ograniczyć do słów już wykorzystywanych, jedynym sensownym rozwiązaniem jest „zmiennopłat”. Byle nie „samolot” (tiltrotor nie jest samolotem!), a tym bardziej nie „zmiennowirnikowiec”. Nie ustępujmy przed słowami skonstruowanymi bez pomyślunku. Jeśli już mielibyśmy iść tym tropem, termin powinien raczej brzmieć: „zmiennośmigłowiec” (‘śmigłowiec, który zmienia się w statek powietrzny innego rodzaju’).

Może poszukajmy nowego terminu?

Przypisy

1. „Technika Lotnicza”, Ilustrowany Leksykon Lotniczy pod red. prof. dra hab. inż. Stefana Szczecińskiego. Wydawnictwa Komunikacji i Łączności, Warszawa 1988.
2. Ibidem.
3. Ibidem.
4. Warto zwrócić uwagę, że w podlinkowanym tekście niżej podpisany nazwał Valora właśnie zmiennopłatem.
Zdjęcie tytułowe: Airwolfhound, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic