Mniej więcej w tym czasie do działań przystąpił austriacki korpus ks. Hohenlohe-Kirchberga, wspomagany przez oddziały emigrantów. Siły te 04.09. podeszły pod mury twierdzy Thionville proponując jej załodze kapitulację. Fortyfikacje miasta były bez zarzutu a garnizonem dowodził Niemiec z księstwa Zweibrucken, gen. Georg Felix baron von Wimpfen będący od dawna w służbie francuskiej, mający pełne poparcie wśród żołnierzy i mieszkańców. Swą funkcję w Thionville sprawował od 14.05.1792 r. i dowodził dobrze wyszkolonym garnizonem liczącym ok. 4.000 ludzi, który odrzucił propozycję kapitulacji. Wojska austriackie niedysponujące ciężką artylerią przystąpiły jednak do oblężenia, które rozpoczęło się od ostrzału miasta w dniu 05.09 i trwające kilka dni.
[podpis] Pierre Riel de Beurnonville[/podpis]

Jego efekty były niewielkie a załoga Thionville nie myślała o kapitulacji. Po sześciu dniach walk oblężenie zostało praktycznie zakończone. 10.09. w stronę Verdun odchodzą oddziały Hohenlohe-Kirchberga, jazda emigrantów wycofuje się spod Thionville w dwa dni później. W pobliżu miasta pozostaje piechota emigrantów i mały oddział austriacki, który wkrótce dołączył do wojsk blokujących Lauterbourg i Wissembourg. W obronie Thionville wyróżnił się m.in. Lazare Hoche, słynny nieco później generał wojsk republikańskich.

Dumouriez chcąc wzmocnić swe siły w Argonach postanowił ściągnąć znad granicy niderlandzkiej generała Beurnonville’a z 9.000 ludzi. Wojska te wyruszyły z Maubeuge 07.09. i w ciągu tygodnia miały dotrzeć do Rethel nad rzeką Aisne. Jednakże było to już wszystko, co dało się ściągnąć z północy, gdyż w innym wypadku ta część Francji stanęłaby otworem dla armii ks. Alberta. Pozostało, zatem czekać na wsparcie z Chalons – miejsca wyznaczonego na centrum ostatecznego formowania oddziałów ochotników. Jednakże, Luckner odpowiedzialny za ich formowanie niewiele mógł zdziałać. Do 20.09. w Chalons sformowano jedynie 7 batalionów ochotniczych, słabo wyszkolonych i niezdyscyplinowanych. Dlatego też jeszcze będąc w Sedanie Dumouriez monitował nieustannie ministra wojny Servana o przysłanie mu posiłków z bezczynnej praktycznie Armii Renu, a także ze stacjonującej znacznie bliżej, w obozie Frescaty pod Metzem., Armii Centrum.

Następca Lucknera gen. Kellermann, 02.09. otrzymał polecenie z Paryża, aby kierował podległe mu wojska do Revigny – miejscowości położonej na południe od lasu argońskiego. Armia Centrum wzmocniona posiłkami pochodzącymi z Armii Renu, liczyła ok. 22.000 ludzi i składała się w większości z oddziałów liniowych prezentujących dużą wartość bojową i mogła stać się znaczącym wzmocnieniem dla Dumourieza. Jednakże Kellermann dość opieszale wykonywał otrzymany rozkaz. 04.09. zwinął obóz i przez Toul, Void i Ligny 10.09. dotarł do Saint-Dizier. Następnego dnia pomaszerował do Vitry-le-Francois, gdzie zarządził postój. 12.09. Kellermann poprowadził swą armię do Bar-le-Duc, ale 13.09. nagle zawrócił i dwa dni później powrócił do Vitry-le-Francois.

Opieszałe postępowanie Kellermanna wynikało z uzasadnionej obawy przed odsłonięciem armii austriacko-pruskiej drogi na Paryż, wiodącej przez Bar-le-Duc i Vitry-le-Francois. Dodatkowym powodem jego opieszałości mógł być brak ochoty do podporządkowania się rozkazom innego generała. Bowiem tuż po objęciu dowództwa nad Armią Centrum (28.08.), już po pięciu dniach Kellermann dowiedział się z Paryża, że jego wojska mają przejść pod komendę Dumourieza.

Naczelny wódz wojsk alianckich z całą pewnością był zaskoczony manewrem wojsk francuskich. Jednakże przy całej ociężałości swych wojsk mógł z łatwością nie dopuścić do zajęcia przejść przez Argony. W sztabie pruskim znów wzięły górę rutyna i regulamin. Zamiast zaimprowizować szybką ekspedycję, postanowiono spokojnie opracować plan dalszych operacji. Dowództwo pruskie miało do wyboru cztery warianty działań:

– próbować obejść wojska Dumourieza i zaatakować je od północy, wezwawszy na pomoc armię austriacką stojącą w Niderlandach, która po opuszczeniu przez gros sił francuskich strzegących północnej granicy, mogłaby z łatwością ją sforsować. Po pokonaniu Armii Północnej wojska pruskie mogły bez przeszkód pomaszerować przez Rethel i Reims na Paryż;
– ruszyć na południe i zaatakować słabszą liczebnie armię Kellermanna, a następnie przez Bar-le-Duc, Saint-Dizier, Vitry-le-Francois i Chalons skierować się ku stolicy Francji;
– zrezygnować z wkraczania do Szampanii i jedynie powiększyć strefę okupacyjną poprzez zdobycie Montmedy, Sedanu i Mezieres;
– spróbować się przedrzeć przez Argony i najkrótszą drogą pomaszerować na Paryż.

Dwa pierwsze warianty niezbyt odpowiadały księciu Brunszwiku. Jego zdaniem nawet gdyby udało się rozbić jedną z armii francuskich, druga mogłaby odciąć maszerującym na Paryż wojskom pruskim wszystkie drogi zaopatrzenia. Dlatego też opowiadał się za trzecim wariantem. Jego zaletą było stworzenie wzdłuż prawego brzegu Mozy silnej bazy operacyjnej, połączonej wieloma drogami z zapleczem. Fakt, że zgodnie z tym wariantem decydujące uderzenie należałoby odłożyć do 1793 roku, bynajmniej nie przeszkadzał księciu Brunszwiku, który był zwolennikiem działań powolnych i metodycznych. Ten rozsądny i uzasadniony strategicznie wariant został odrzucony w wyniku osobistego sprzeciwu króla pruskiego. Perspektywa przedłużenia wojny z Francją o jeszcze jeden rok w chwili, gdy Rosja wzmacniała swoją pozycję na wschodzie Europy, głównie w Polsce po jej interwencji zbrojnej latem 1792 r., była dla Fryderyka Wilhelma II po prostu niedorzecznością. W ten sposób względy polityczne zaciążyły na wyborze wariantu działań a co za tym idzie na dalszym przebiegu wojny. Król pruski opowiedział się za czwartym wariantem a książę Brunszwiku chcąc nie chcąc musiał go zrealizować.

Dlatego też nie niepokoił się marszem Kellermanna przewidywał, że jego celem jest połączenie się z Dumouriezem licząc tym samym, że uda się pokonać obie armie w jednej, walnej bitwie.

Przekroczenie Lasu Argońskiego; Valmy – Przełom w wojnie (20.09.1792)

Przed przystąpieniem do właściwych działań książę Brunszwiku postanowił dokonać rozpoznania walką sił francuskich broniących przejść przez Argony. W rejon La Chalade i Les Islettes wysłał wojska heskie, które pierwotnie miały podążyć w okolicę Montmedy i oddziały austriackie Hohenlohe-Kirchberga, odwołane spod Thionville. Kawaleria emigrantów marsz. de Castries, która również przybyła spod Thionville, miała rozpoznać Chesne-Populeux. Główne siły pruskie stanęły, w Landres naprzeciw wąwozu Grandpre. Korpus Clerfayta otrzymał zadanie rozpoznania La Croix-aux-Bois. Wszystkie wymienione wojska miały mnożyć pozorowane ataki tak długo, aż znajdą słaby punkt w obronie francuskiej.

Dowództwo pruskie zdawało sobie sprawę z tego, że przedarcie się przez las argoński musi nastąpić szybko, albowiem duch walki żołnierza pruskiego z dnia na dzień słabł. Nieustanne deszcze, które rozmyły drogi sprawiły, że żywność docierała z opóźnieniem a żołnierze, aby oszukać głód jedli niedojrzałe winogrona. Efektem tego była czerwonka i związana z nią bolesna i dokuczliwa biegunka.
[podpis] Kanonada pod Valmy [/podpis]

Między 08 a 12.09. książę Brunszwiku czterokrotnie wyprawiał do walki swą kawalerię pod wodzą Hohenlohe-Ingelfigena, jednakże obrona francuska za każdym razem zmuszała ją do odwrotu. Lepiej powiodło się Austriakom Clerfayta, którzy 12.09. opanowali słabo bronione przejście w Croix-aux-Bois. Dumouriez na wieść o tym nakazał odbić to przejście, wysyłając w to miejsce posiłki pod wodzą generała Chazota, który działając opieszale nie zdołał 14.09.,mimo waleczności swych oddziałów odeprzeć z tego miejsca Austriaków. Cała odpowiedzialność za utratę tego przejścia spada na Dumourieza, który nie zadbał o jego należytą obronę. Na darmo poszedł, więc wielki trud, z jakim organizowano system obrony lasu argońskiego. Solidne rzemiosło księcia Brunszwiku wzięło górę nad rozwichrzonym talentem Dumourieza. Ten ostatni nie należał jednak do ludzi, którzy łatwo się poddają. Po upadku Croix-aux-Bois szybko dokonał analizy sytuacji, dochodząc do wniosku, iż dalsze utrzymywanie Grandpre nie ma już sensu, gdyż siły przeciwnika mogły teraz z łatwością okrążyć broniące tego wąwozu wojska francuskie. W obecnej sytuacji postanowił próbować pokonać przeciwnika w otwartej bitwie. Aby tego dokonać, trzeba było uzyskać taką przewagę liczebną, która by zrównoważyła wyższą wartość bojową oddziałów pruskich. Dlatego też Dumouriez postanowił ruszyć na południe, do Sainte-Menehould i ściągnąć w okolice tego miasta wszystkie możliwe siły. Jedynie wojska Dillona miały pozostać w La Chalade i Les Islettes, blokując drogę Hesom i Austriakom Hohenlohe-Kirchberga. W nocy z 14 na 15.09. wojska francuskie rozpoczęły marsz na południe, ubezpieczane przez silną ariergardę dowodzoną przez generała Duvala i pułkownika Stengla. 16.09. wojska Dumourieza we wzorowym porządku rozbiły obóz na zachód od Sainte-Menehould. Oddziały Stengla stanęły na pn-zach. od obozu a wojska Duvala na pn-wsch., zapewniając łączność z La Chalade i Dillonem. Oczekiwano teraz nadejścia wojsk Kellermanna i Beurnonville’a. Ten ostatni ledwo przybył ze swym wojskiem do Rethel, dowiedział się o upadku Croix-aux-Bois. Wkrótce otrzymał nowe rozkazy, od Dumourieza na mocy, których miał dołączyć do kolumny maszerującej na Sainte-Menehould. Ruszył w tym kierunku i przez Chalons 19.09. połączył się z Armią Ardenów. W raz z nim do obozu głównego przybyło także siedem batalionów sformowanych w Chalons. 18.09. w rejon Sainte-Menehould dotarła także armia Kellermanna. Tak, więc wszystkie siły wezwane przez Dumourieza zdołały szczęśliwie dotrzeć do celu. Francuzi zawdzięczali to w dużej mierze powolności ruchów wojsk przeciwnika.
[podpis] Charles Guillaume Ferdinand de Brunswick[/podpis]

Armia aliancka ruszyła na południe dopiero 18.09. a więc w trzy dni po opanowaniu przejść przez las argoński. Posuwała się ona pięcioma kolumnami utworzonymi przez: kawalerię emigrantów, korpus Clerfayta, jazdę Kalckreutha, główne siły księcia Brunszwiku i awangardę Hohenlohe-Ingelfigena. Awangarda otrzymała najważniejsze zadanie miała ona, bowiem zagrozić tyłom wojsk Dillona, które broniły południowego odcinka Argonów w La Chalade i spróbować zmusić je do cofnięcia się na Sainte-Menehould, co otwarłoby drogę przez Argony Hohenlohe-Kirchbergowi i księciu Wilhelmowi dowodzącemu wojskami heskimi. Wojska hesko-austriackie działające w tym rejonie liczyły 19.000 ludzi a mając przed sobą silnie bronione pozycje francuskie, blokowały i jedynie pozorowały ataki na te pozycje. Ich natarcia z 17 i 20.09. zostały odparte. Austriacy i Hesowie mieli przeprowadzić rzeczywisty atak dopiero w wypadku opuszczenia przez Francuzów dotychczasowych pozycji lub znacznego uszczuplenia ich sił.

Działania awangardy pruskiej zmusiłyby Dumourieza do przegrupowania swych wojsk w kierunku Chalons a wówczas alianci mogliby zaatakować Francuzów podczas marszu. Ten pomysłowy plan nie doczekał się realizacji. Stało się to za sprawą Fryderyka Wilhelma II, który obawiając się, że Dumouriez ponownie może się wymknąć, nakazał natychmiast wydać bitwę. W tej sytuacji awangarda pruska odchodzi od La Chalade na zachód i 19.09. nocą, zajmuje pozycje w wiosce Somme-Bionne. Książę Brunszwiku rozmieszcza swe wojska w Somme-Tourbe a na prawo od głównych sił, w Somme-Suippe staje jazda Kalckreutha. Kolumna Clerfayta mająca do przebycia dłuższą drogę od Prusaków pozostała nieco w tyle. Jeszcze dalej znajdowali się emigranci marszałka de Castries.

Wojska te nie zdołały wziąć udziału w działaniach, które rozegrały się następnego dnia. Wojska francuskie Dumourieza i Kellermanna rozlokowane były na zachód od Sainte-Menehould z tym, że Kellermann zajmował pozycje wysunięte bardziej na zachód, bliżej Chalons z główną pozycją pod Valmy. To głównie jego siły zmierzyć się miały z wojskami pruskimi w nadchodzących działaniach. Wojska francuskie osiągnęły przewagę liczebną dysponowały, bowiem 50.000 ludzi, natomiast siły alianckie, głównie pruskie liczyły pod Valmy tylko 34.000 ludzi. Tak, więc 20.09.1792 r. dochodzi do bitwy pod Valmy, która była w głównej mierze pojedynkiem artyleryjskim, ale stała się przełomowym wydarzeniem w toczącej się wojnie.

Wbrew zamiarom ks. Brunszwiku, który chciał otoczyć Francuzów za pomocą kunsztownego manewru, król pruski wydał rozkaz frontalnego ataku. Dwa razy piechota pruska rozpoczynała natarcie, ale załamywało się ono pod silnym ostrzałem artylerii francuskiej. Wymiana ognia artyleryjskiego trwała aż do zapadnięcia ciemności a wszelkie działania ustały w wyniku nagłej burzy i ulewy. Nieznaczna potyczka pod Valmy, w której po obu stronach było ok. 500 zabitych i rannych, urosła potem dzięki legendzie do rzędu zwycięskiej dla Francji bitwy. W rzeczywistości jednak kanonada pod Valmy była punktem zwrotnym w tej wojnie, była moralnym zwycięstwem Francuzów w tym znaczeniu, że pierwszy raz stawili czoło armii pruskiej, uchodzącej wówczas za najlepszą w Europie i nie cofnęli się.