Siły amerykańskie przeprowadziły uderzenia na cele w Iraku i Syrii mające powiązania z Islamską Republiką Iranu i jej „długim ramieniem” – Siłami Ghods. Jest to zapowiadany od kilku dni odwet za atak na bazę Tower 22 w Jordanii, w którym zginęło troje żołnierzy US Army.
Według oświadczenia CENTCOM-u dziś o godzinie 10.00 czasu polskiego (w Bagdadzie to równo południe) rozpoczęto naloty na łącznie osiemdziesiąt pięć celów. W operacji wzięły udział „liczne samoloty, w tym bombowce dalekiego zasięgu lecące ze Stanów Zjednoczonych”. Wykorzystano łącznie 125 sztuk amunicji precyzyjnej. Prezydent Joe Biden zapowiedział już, że to nie koniec. Ba, może to być dopiero początek wielodniowej kampanii wymierzonej w bojówki podległe ajatollahom.
CLOSE11 or COAST11 ? ( B-1B Bombers ) refueled with DEED11 flt (KC-135) over Nova Scotia 1008 Zulu pic.twitter.com/SVF1vtPGqf
— Thenewarea51 (@thenewarea51) February 2, 2024
Było to pierwsze użycie bojowe bombowców B-1B Lancer od czasu nalotów na Syrię w 2018 roku. Dziś wśród celów znalazły się stanowiska dowodzenia, posterunki wywiadowcze, magazyny uzbrojenia i bezzałogowych aparatów latających oraz elementy zaplecza logistycznego i zaopatrzeniowego. Wszystkie one były wykorzystywane albo bezpośrednio przez personel Sił Ghods, albo też przez wierne Iranowi ugrupowania terrorystyczne, takie jak iracki Kataib Hezbollah.
Breaking: this was sent to me from Al-Qaem, Iraq moments ago, you can hear the huge explosions in the distance from the Syrian-Iraqi border area. pic.twitter.com/A4fccWLJ9u
— Steven Nabil (@thestevennabil) February 2, 2024
Ugrupowania takie prowadzą od kilku miesięcy zorganizowaną kampanię nękania sił amerykańskich na Bliskim Wschodzie. Od 17 października ubiegłego roku odnotowano aż sześćdziesiąt sześć uderzeń na terytorium Iraku, co najmniej dziewięćdziesiąt osiem na terytorium Syrii i jeden na terytorium Jordanii, tuż przy granicy z Syrią. Właśnie w tym ostatnim życie stracili sierżant William Jerome Rivers, lat 46, oraz dwie kobiety: Kennedy Ladon Sanders, lat 24, i Breonna Alexsondria Moffett, lat 23, obie w stopniu specjalisty – równorzędnym kapralowi. Cała trójka służyła w 926. Brygadzie Inżynieryjnej z Fort Moore.
صور متداولة لغارات أميركية على مليشيات إيرانية في مدينة القائم العراقية#العراق#العربية pic.twitter.com/LtdKLytOYl
— العربية (@AlArabiya) February 2, 2024
The Washington Post podał, że do ataku przyznał się Islamski Ruch Oporu w Iraku, w którego skład wchodzą między innymi ugrupowania Kataib Hezbollah czy Harakat al-Nudżaba. Z kolei telewizja CBS dowiedziała się, że w ataku wykorzystano samolot pocisk należący do słynnej już (czy raczej: osławionej) irańskiej rodziny Szahed.
Jako się rzekło, uderzenia odwetowe były zapowiadane, co oznacza, że Irańczycy i ich pomagierzy mieli czas się przygotować. Jak informował wczoraj Reuters, Siły Ghods zaczęły się ewakuować z Syrii już wcześniej, pod wpływem miażdżących uderzeń prowadzonych przez izraelskie wojska lotnicze. Kiedy nałożyła się na to perspektywa amerykańskich nalotów, ewakuacja osiągnęła jeszcze większy rozmiar i objęła także inne kraje – Irak i prawdopodobnie Liban. Ale jak to się mówi po angielsku: it’s not a bug, it’s a feature.
Ewakuowanie w kilka dni personelu obsadzającego ponad osiemdziesiąt magazynów i posterunków to nieszczególnie trudne zadanie. Ewakuowanie ich zawartości – to już zupełnie inna sprawa. Wszystko wskazuje na to, że Amerykanie chcieli ograniczyć straty w ludziach po stronie irańskiej, natomiast zmaksymalizować straty w wyposażeniu. Skala i rozległość nalotów są zaś groźbą samą w sobie: „jak będzie trzeba, to znów załatwimy osiemdziesiąt celów w jedno popołudnie”. Z drugiej strony trudno się spodziewać, żeby właściciele tych magazynów i posterunków tak po prostu je porzucili. To z pewnością nie będzie bezkrwawa operacja.
1 lutego The New York Times pisał, że ajatollahowie obawiają się uderzeń na sam Iran, a nie tylko na jego zagraniczne ekspozytury. Według źródeł gazety ajatollah Ali Chamenei polecił, aby unikać bezpośredniego starcia z Amerykanami i dystansować się od ugrupowań, które zabiły żołnierzy w Jordanii, ale równocześnie przygotować się do reakcji na ewentualne uderzenia wymierzone w Iran. W ramach przygotowań ogłoszono podniesienie poziomu gotowości w siłach zbrojnych, zwłaszcza obrony przeciwlotniczej, i przemieszczono wyrzutnie pocisków balistycznych w pobliże granicy z Iranem.
Aktualizacja (1.40): Jak pisze The Wall Street Journal, w operację zaangażowano także siły powietrzne Jordanii. Miał to być gest solidarności w Jordańczykami i danie im okazji do własnego odwetu, gdyż przecież to na ich ziemi doszło do ataku na Amerykanów. Co istotne, Jordańczycy nie byli tylko statystami, ale również mieli wyznaczone cele do zbombardowania.
Multiple secondary explosions after US airstrikes hit an ammunition depot in the area of Al-Bukamal in eastern Syria.
The fire caused munitions cook-off as projectiles can be seen launching uncontrollably into the air. pic.twitter.com/Uv6jDf8QGC
— Status-6 (Military & Conflict News) (@Archer83Able) February 2, 2024
Jennifer Griffin z Fox News ustaliła, że tym razem – inaczej niż w nalotach na Jemen – nie zaangażowano lotnictwa US Navy. Ale oprócz Lancerów i jordańskich F-16 w operacji wzięły udział także inne samoloty bojowe.
U.S. Navy was NOT involved in tonight’s airstrikes in Iraq and Syria, US official tells me. U.S. warplanes carried out the attacks including two B1B bombers that flew without stopping from the U.S. refueled in midair along the way.
— Jennifer Griffin (@JenGriffinFNC) February 2, 2024
Generał broni Douglas Sims II, dyrektor do spraw operacyjnych w sztabie połączonym, ujawnił, że zaangażowano maszyny stacjonujące w obszarze odpowiedzialności CENTCOM-u (czyli zapewne z katarskiej bazy Al-Adid). Sims podkreślił również, że ataki zaplanowano z myślą o tym, iż w celach, na które spadną bomby, będą się znajdowali członkowie Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Datę nalotu wybrano zaś pod kątem najlepszych warunków meteorologicznych.
Z kolei rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby powiedział, że osiemdziesiąt pięć celów znajdowało się w siedmiu różnych miejscach, trzech w Iraku i czterech w Syrii. Mówimy więc o kompleksach liczących po kilka lub kilkanaście budynków, z których każdy policzono jako osobny cel. Co ciekawe, jedno z owych ośmiu miejsc, tuż przy granicy iracko-syryjskiej, należy do 13. Brygady Sił Mobilizacji Ludowej (Al-Haszd asz-Szabi, znanych też pod anglojęzycznym skrótowcem PMF). Ugrupowanie to podlega nominalnie rozkazom rządu w Bagdadzie, ale wspieranych przez Iran i mających na koncie ataki na Amerykanów.
Additional footage from an impact location belonging to the PMF. pic.twitter.com/BjlAqrdmwy
— Aurora Intel (@AuroraIntel) February 2, 2024
– Nie chcemy wysyłać sygnału do nikogo poza tymi, którzy chcą skrzywdzić Amerykanów – podkreślił Sims, zapytany, czy naloty miały stanowić wiadomość dla Teheranu.
Aktualizacja (2.25): Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w samej syryjskiej muhafazie Dajr az-Zaur, w miastach Abu Kamal i Al-Majadin (to drugie uchodzi za stolicę irańskich bojówek w Syrii) zginęło trzynastu członków „irańskich grup”. Serwis deirezzor24.net wymienia dziesięć celów zaatakowanych w tej części Syrii, głównie budynki, ale także stanowisko stacji radiolokacyjnej i jeden pojazd (a jako jedenasty dolicza posterunek graniczny Sił Mobilizacji Ludowej).
A video of US airstrikes hitting Iran's IRGC/Iran-backed militia facilities in the town of Ayyash in Deir ez-Zor Governorate, eastern Syria tonight. pic.twitter.com/Q4cDGy9oiD
— Status-6 (Military & Conflict News) (@Archer83Able) February 2, 2024
Aktualizacja (12.20): Pojawiły się nagrania pokazujące skutki nalotów w irackiej prowincji Al-Anbar.
Aftermath of last night's US airstrikes against Iran-linked sites in Anbar, Iraq. pic.twitter.com/1YLJBbu1M3
— FJ (@Natsecjeff) February 3, 2024