W ostatnich dniach pojawiły się niepokojące doniesienia, jakoby Ruch Huti miał uszkodzić kable podmorskie na Morzu Czerwonym. Źródłem tej informacji są media izraelskie. Operator jednego z nich – SEACOM/Tata TGN-Eurasia – potwierdził wystąpienie problemów technicznych. Na niektórych odcinkach kable mają być na głębokości około 100 metrów. Sprzęt do przeprowadzenia takiej operacji Huti mogli pozyskać od Iranu lub własnymi kanałami.
W 2018 roku Ansar Allah zdobyło amerykańskiego autonomicznego drona podwodnego REMUS 600. Na filmie mającym pokazywać trofeum widać również nurków jemeńskich rebeliantów. Wydaje się, że kwestie techniczne w postaci sprzętu czy zdobycia informacji o kablach nie muszą być przeszkodą dla Hutich. Zastanawiające jest, czy ruch miałby powód atakować tego typu infrastrukturę.
Oczywiście, Huti atakują już globalną wymianę towarów, więc atak na globalną wymianę informacji stanowiłby po prostu kolejny obszar działań. Warto jednak pamiętać, że nie wypowiedzieli oni wojny całemu światu, a we własnym przekazie mówią przede wszystkim o walce z syjonistami, Brytyjczykami i Amerykanami. Ataki wymierzone są więc przede wszystkim w statki zachodnie. To oczywiście uderza w cały globalny rynek, jednak widoczny jest pewien wybór celów.
Atak na kable to atak na wszystkich, co nie wpasowuje się w retorykę Ruchu Huti, który stara się nie atakować bezpośrednio interesów Iranu czy Chin. Oczywiście byłaby to pewna manifestacja siły i sugestia, że dalsza „agresja na Jemen” jest kontrproduktywna, jednak warto jeszcze poczekać na potwierdzenie tej tezy z pewnych źródeł.
Tymczasem ostrzał Morza Czerwonego przez Ruch Huti nie ustaje. Rankiem 22 lutego siły amerykańskie miały zestrzelić sześć samobójczych dronów. Kilka godzin później doszło jednak do porażenia kontenerowca MV Islander (IMO: 9136565) pod banderą Palau i powiązanego z Wielką Brytanią. W kierunku statku wystrzelono dwa pociski balistyczne, które spowodowały bliżej nieokreślone zniszczenia i lekkie rany jednego z członków załogi. Wieczorem Amerykanie strącili kolejne cztery drony i dwa pociski manewrujące.
Następny dzień okazał się nieco spokojniejszy. Amerykanie ogłosili zestrzelenie „zaledwie” trzech dronów, a wieczorem mieli zniszczyć siedem pocisków manewrujących przygotowanych do wystrzelenia. W sobotę (24 lutego) rano doszło do zaledwie jednego ataku pociskiem balistycznym – na amerykański zbiornikowiec MV Torm Thor (IMO: 9712292). Pocisk został zestrzelony przez USS Mason (DDG 87). Wieczorem Huti wypuścili trzy drony, z których dwa zostały zestrzelone, a jeden uległ awarii. Ponowili również atak na MV Torm Thor, ale pocisk nie trafił w cel.
Przed północą siły brytyjsko-amerykańskie przeprowadziły ataki przeciwko osiemnastu celom na terenach kontrolowanych przez Hutich. Obiekty miały być bezpośrednio powiązane z ich działalnością na Morzu Czerwonym – magazyny broni, radary czy instalacje obrony przeciwlotniczej. Według Ruchu Huti zaatakowane cele miały znajdować się przede wszystkim w obszarze Sany i Ta’izz, na cel miała być wzięta sieć komunikacyjna i fabryka pestycydów. Media powiązane z Ruchem Huti upowszechniają informację, że ataki brytyjsko-amerykańskie poskutkowały śmiercią jednego cywila oraz sześcioma rannymi w muhafazie Ta’izz. Oczywiście do informacji podawanych przez Hutich należy odnosić się z pewną rezerwą, jednak nie można wykluczyć, że jest to prawda. Nawet bardzo ostrożny wybór celów i używanie precyzyjnych środków rażenia nie wyeliminuje ofiar cywilnych w konfliktach zbrojnych.
F/A-18 Super Hornets launch from USS Dwight D. Eisenhower supporting strikes against on Iranian-Backed Houthi Targets on Feb. 24. pic.twitter.com/bTtRdsCkwg
— U.S. Central Command (@CENTCOM) February 25, 2024
W niedzielę 25 lutego CENTCOM nie podał żadnych informacji. W poniedziałek Amerykanie mieli zestrzelić jednego samobójczego drona oraz zniszczyć przygotowane do ataku trzy drony nawodne i dwa pociski manewrujące.
Konflikt w Jemenie po raz kolejny stwarza ryzyko katastrofy ekologicznej na Morzu Czerwonym. Kilka miesięcy temu pisaliśmy o zbiornikowcu FSO Safer, który pełnił funkcję pływającego zbiornika na ropę u wybrzeży Jemenu. Jednostka nie była serwisowana od wybuchu wojny, co wiązało się z ryzykiem wycieku. W sierpniu dzięki działalności ONZ ropę udało się wypompować, jednak z powodu wybuchu walk na Morzu Czerwonym statek nadal oczekuje na zezłomowanie.
Tym razem przyczyną problemów jest MV Rubymar (IMO: 9138898), brytyjski masowiec pod banderą Belize, trafiony 18 lutego. Załoga musiała opuścić statek, transportujący 22 tysiące ton nawozu, którego przedostanie się do wody spowodowałoby istotne straty w środowisku. Jednocześnie uszkodzenia statku spowodowały duży wycieku paliwa. Jednostka powoli nabiera wody. Według Roya Khoury’ego, szefa Blue Fleet Group, statek ma być wkrótce odholowany do Adenu lub Dżibuti, a ładunek zostanie przeniesiony na inną jednostkę. W odróżnieniu od Safera działania tego nie można odkładać w czasie.
Recent images of the Rubymar ship struck by the Houthis in the Red Sea a few days ago.
Photos credit: Aljoumhouriya Tv https://t.co/LIPX458Yki pic.twitter.com/l4BllfEZkd— Ali Al-Sakani | علي السكني (@Alsakaniali) February 26, 2024
Odnotujmy również, że brytyjski niszczyciel HMS Diamond (D34), który musiał zawinąć do Gibraltaru w celu uzupełnienia amunicji (pocisków Sea Viper), jest już w drodze z powrotem na Morze Czerwone. Diamond był jednym z najaktywniejszych uczestników walki z Ansar Allah, a na jego nadbudówce pojawiły się oznaczenia zestrzeleń. Górny rząd to najpewniej drony rodziny Sammad (choć mogą to być pociski manewrujące), na dole po lewej widzimy charakterystyczną sylwetkę Szaheda 136, a obok – być może drona rodziny Mohadżer.
Drone kills HMS Diamond Red Sea #Gibraltar #OPWest pic.twitter.com/yw1HaEkzuY
— Michael J Sanchez (@key2med) February 11, 2024