Pierwszy raz w historii irański okręt wszedł na Morze Bałtyckie. Wczoraj kilka minut przed godziną siódmą rano okręt-baza Makran – eskortowany przez duński patrolowiec KDM Diana (P250) – przeszedł pod mostem Storebæltsbroen, łączącym Zelandię i Fionię. Makran i fregata Sahand typu Mudże zmierzają do Sankt Petersburga, gdzie jeden z nich (zapewne Sahand) weźmie udział w paradzie z okazji Dnia Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej, tradycyjnie zaplanowanej na ostatnią niedzielę lipca.

– Spotkania z okrętami, których obecność nie jest codziennością, zawsze są ekscytujące – powiedział w rozmowie z duńską gazetą Jyllands-Posten szef sekcji operacyjnej w dowództwie Królewskiej Duńskiej Marynarki Wojennej Per Hansen. – Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek widział irański okręt na duńskich wodach. Oczywiście wyjdziemy im naprzeciw i odpowiednio powitamy.



Sahand (klasyfikowany w Iranie mocno na wyrost jako niszczyciel) i Makran wyruszyły w rejs w kwietniu. Przeszedłszy Ocean Indyjski, na początku czerwca minęły Przylądek Dobrej Nadziei i po raz pierwszy w historii irańskiej marynarki weszły na wody Oceanu Atlantyckiego. Wówczas pojawiły się domysły, że okręty idą do Wenezueli, a ich rejs jest elementem polityki zagranicznej Teheranu, który stosunki z południowoamerykańskim krajem zaczął traktować bardzo poważnie.

O rejsie do Wenezueli miał świadczyć ładunek Makrana: siedem kutrów rakietowych typu Zolfaghar, wykorzystywanych przez marynarkę Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. W ładowni miały się znajdować ropa naftowa i uzbrojenie. Zdjęcia Makrana świadczą, że wiezie duży ładunek, co widać po zanurzeniu kadłuba. Gdy okręty pod koniec czerwca spędziły około tygodnia opodal Dakaru, pojawiły się podejrzenia, że będą chciały wejść na Morze Śródziemne, aby inną niż zwykle drogą dotrzeć z zaopatrzeniem do Syrii i zamanifestować nieprzemijające wsparcie dla Damaszku. Spekulowano też, że wezmą udział w ćwiczeniach z flotą rosyjską na Morzu Śródziemnym.

Domniemania rozwiały się, gdy Irańczycy ruszyli wzdłuż wybrzeży Półwyspu Iberyjskiego, a następnie Francji. W tym czasie eskortowała je fregata ZOP Latouche-Tréville (D646) typu Georges Leygues. 19 lipca Sahand i Makran weszły na wody kanału La Manche. Poczynania Irańczyków śledził tam polarny statek badawczy RRS Sir David Attenborough. Warto nadmienić, że rejs irańskich okrętów odbywa się w zgodzie z regułami prawa międzynarodowego, chociaż serwis USNI News zwraca uwagę, że dowódca Makrana często wyłączał transponder AIS – samo w sobie nie jest to jednak wykroczeniem.



Co istotne, na pokładzie Makrana wciąż widać Zolfaghary – okryte plandekami lub siatkami maskującymi. Kiedy Irańczycy zatrzymali się na wysokości Senegalu, spekulowano, że kutry rakietowe mogły być przeznaczone właśnie dla tego afrykańskiego państwa czy też któregoś państwa ościennego. Teoretycznie łatwo byłoby spuścić kutry na wodę (o ile Makran dysponuje odpowiednim żurawiem) w odległości kilkunastu mil od brzegu i z minimalną załogą wysłać w drogę do odbiorcy.

Na zdjęciach widać też coś jeszcze – rdzę. Sprowokowało to złośliwe komentarze o stanie okrętu, ale w tym wypadku żarty są chybione. Jak na jednostkę, która w trzy miesiące przebyła dwa oceany, Makran wygląda mniej więcej tak, jak należałoby się spodziewać.

Przebudowany ze zbiornikowca Makran jest najnowszym i największym okrętem wojennym irańskiej marynarki. Zaprojektowano go jako wielofunkcyjny okręt transportowy mobilną bazę morską dla małych łodzi i samolotów, która – według Irańczyków – może działać w dowolnym miejscu na świecie. Okręt otrzymał pokład lotniczy oraz dużą ładownię na sprzęt i uzbrojenie pod pokładem. Makrana zwodowano prawdopodobnie pod koniec ubiegłego roku.

Dalekomorski rejs irańskich okrętów jest kolejną cegiełką w budowanym z mozołem potencjale morskim Islamskiej Republiki. Paradoksem historii jest to, że początek tworzenia marynarki zdolnej do działania daleko od portów macierzystych datuje się na rządy obalonego przez rewolucję szacha Pahlawiego. Ostateczne szanse pogrzebała wojna iracko-irańska i starcia ze Stanami Zjednoczonymi, które na długo wstrzymały rozbudowę potencjału.



Pozorne sukcesy – jak obecna demonstracja zdolności do osiągnięcia Zatoki Fińskiej – Irańczycy przeplatają spektakularnymi porażkami, jak zatonięcie fregaty Damawand i uniwersalnego okrętu zaopatrzeniowego Charg, który spłonął w ubiegłym miesiącu. Wejście okrętów na Atlantyk jest przez źródła irańskie nagłaśniane i określane jako przełom, a także demonstracja zdolności marynarki do działania poza naturalnymi obszarami, takimi jak Zatoka Perska i Zatoka Omańska.



Udział okrętów z Iranu w święcie Wojenno-Morskogo Fłota jest z kolei przejawem pogłębiającej się współpracy z Rosją. Irańskie jednostki nawodne wzięły udział w aktywnej fazie ćwiczeń dowódczo‑sztabowych „Kawkaz 2020” na Morzu Kaspijskim, a ostatnio pojawiały się doniesienia, że Iran zaoferował Rosji wykorzystanie własnych baz morskich na wybrzeżu Zatoki Perskiej. Dla Rosji mogłoby to być łakomym kąskiem, gdyż rozszerzyłoby obszar dostępny dla prowadzenia operacji na morzu.

Święto marynarki wojennej Rosji – świętującej w tym roku 325. urodziny – obchodzone jest co roku w ostatnią niedzielę lipca. W uroczystościach będzie uczestniczyć admirał Hosejn Chanzadi, głównodowodzący irańskiej marynarki. W paradzie zaprezentują się pięćdziesiąt cztery okręty z Rosji, Iranu, Indii (fregata Tabar typu Talwar) i Pakistanu, a także 4 tysiące marynarzy z tych krajów. Wezmą w niej udział również udział trzy okręty podwodne z napędem atomowym należące do Floty Północnej: K-549 Kniaź Władimir projektu 955A, K-266 Orioł projektu 949A i K-157 Wiepr projektu 971U.

Zobacz też: Chiński pocisk przeciwrakietowy z antysatelitarnym tłem