Rzadko, bardzo rzadko się zdarza (właściwie to nigdy), że recenzujemy drugą część książki, gdy nie pisaliśmy o pierwszej. Jednakże przywilejem naczelnego jest, że to on zasady ustala i w razie potrzeby zmienia. Oto przykład. Bo co prawda nie mieliśmy okazji opowiedzieć naszym Czytelnikom o pierwszym tomie monumentalnej i przełomowej pracy Grzegorza Nowika, ale jest to książka na tyle ważne, że nie wspomnieć o niej wcale – po prostu nie wypada. A dzisiejsza rocznica jest dodatkową ku temu motywacją.

Publikacja wyników badań dra hab. Nowika (a zarazem harcmistrza Nowika) stanowiła przełom – czy może raczej ważny element przełomu – w badaniach historycznych „Cudu nad Wisłą”, tłumaczy bowiem, jaka była tego cudu natura. Wspominanie w tytule o Enigmie jest jak najbardziej na miejscu, bo protoplastami Mariana Rejewskiego i spółki byli właśnie owi cudotwórcy, który dawali polskim dowódcom wgląd w sowieckie plany i rozkazy. Gdyby nie oni, do zwycięstwa potrzebne byłyby nam chyba cuda na miarę czternastego rozdziału Księgi Wyjścia.

Recenzowany tu tom nie stanowi samodzielnej całości, jest tylko jej drugą częścią, chociaż z indeksami liczy sobie bite 1400 (sic!) stron. Koszt jest równie imponujący: sto złotych. Ale też trzeba przyznać, że jest to książka niezwykle ładnie wydana, a taka masa papieru i lakierowana twarda okładka swoje kosztować muszą. Z drugiej strony, co komu po papierze i okładce, kiedy treść niewarta funta kłaków?

Tu natomiast treść jest na wagę złota, co sprawia, że zakupienie tej książki „za Jagiełłę” będzie dla Czytelnika zainteresowanego tematem nader opłacalną inwestycją. I wcale nie trzeba się szczególnie interesować wojną polsko-bolszewicką. Równie cenna będzie ta książka dla badaczy historii kryptografii czy historii wywiadu. Jest to z pewnością jedna z najwartościowszych pozycji, jakie kiedykolwiek czytałem.

Nie wiem jednak, czy „czytałem” jest to najbardziej odpowiednim czasownikiem. Może raczej „zapoznałem się”, gdyż tej publikacji tak naprawdę przeczytać się nie da. Jest zbyt obszerna na to, aby zapoznawać się z nią in toto, jak z każdą zwykłą książką. Jeśli ktoś nie jest badaczem (sam wie wówczas najlepiej, czego szuka, a dzięki porządnym indeksom pewnie dość szybko to znajdzie), powinien ją sobie oszczędnie dozować albo wybierać jedynie najciekawsze dla samego siebie fragmenty.

O tym, jak wysoka jest ranga tej książki świadczy obszerny fragment, który Autor poświęcił polemice z Lechem Wyszczelskim – a wspominam o tym, bo jest to fragment bodaj najśmieszniejszy. Daleki jestem od sugerowania, że Nowik Wyszczelskiego ośmiesza, odnoszę jednak wrażenie, że z premedytacją zeń kpi. Nie bez podstaw jednak i nie bez przyczyny. Według Wyszczelskiego to, że (tu cytat za Nowikiem, s. 42) „ani u Piłsudskiego, ani u sztabowców nie ma najmniejszej wzmianki o tym, ażeby informacje kryptologów służyły im do podejmowania konkretnych decyzji operacyjnych”, dowodzi, że nie służyły lub że takich informacji nie mieli. Tymczasem mieli i służyły, co Nowik udowodnił już wcześniej ponad wszelką rozsądną wątpliwość, a fakt, że się tym nie przechwalali, wynika z najprostszej możliwej przyczyny, której na imię „Tajemnica Wojskowa”. Jeśli publikacja wzbudza takie kontrowersje, a jednocześnie Autor potrafi tak przekonywająco bronić swoich racji (czego wielu nie umie, niestety) – znaczy to, że warto samemu zapoznać się z przedmiotem sporu.

No i jeszcze wypadałoby odpowiedzieć na jedno pytanie: czy jest sens kupować tylko jeden tom? Moim zdaniem tak, o ile wcześniej dokona się porządnego rozpoznania. Oba tomy mają obszerne i szczegółowe spisy treści, dzięki którym można wyrobić sobie zdanie na temat ich przydatności. Omawiany tutaj tom drugi traktuje szczegółowo o kluczowym, najmocniej zakorzenionym w naszej świadomości fragmencie wojny: o samej bitwie warszawskiej. Wciąż zresztą żałuję, iż mam na półce jedynie drugi tom, gdyż kiedy muszę sięgnąć po informacje z pierwszego – a zdarza się to raz na jakiś czas – korzystać muszę z „pożyczanek”. Chyba w końcu zainwestuję w część pierwszą, do czego zachęcam także szanownych Czytelników.