Historia wojen jest tragiczna. Pole każdej z bitew usłane jest trupami żołnierzy walczących stron i ciałami zwykłych cywilów. Jednym z takich traumatycznych wydarzeń jest niewątpliwie obrona, a może właśnie próba zdobycia nadwołżańskiego miasta – Stalingradu (obecnie Wołgograd). Bitwa ta była punktem zwrotnym drugiej wojny światowej, jednak nie ze względów strategicznych, bo tą była bitwa pod Moskwą w grudniu 1941, ani nie z powodów operacyjnych, gdyż tu ważniejszy był Kursk. Obrona-zdobywanie Stalingradu było psychologicznym zwrotem akcji dla armii niemieckiej, która zaczęła wątpić w decyzje dowództwa i ideę, dla której przyszło jej ginąć. Bitwa przerodziła się bowiem w rzeź, bezsensowną, gdyż nigdy by do niej nie doszło, gdyby miały miejsce inne decyzje władzy zwierzchniej1.
Po opanowaniu prawie całej Europy Trzecia Rzesza zwróciła się w kierunku wielkiego sojusznika – Związku Radzieckiego. Tylko jego zdobycia brakowało Hitlerowi do pełni szczęścia. Liczył, że plany ataku są dobrze opracowane i, dzięki odwadze i waleczności armii, szybko uda się pokonać sowietów. Atak nastąpił 22 czerwca 1941 roku o godzinie 3.15. Wehrmacht – bez wypowiedzenia wojny, ale w myśl „Planu Barbarossa” – przekroczył sowieckie granice. Niemcy weszli na teren wroga jak nóż w masło. Szli przez ZSRR jak burza, wygrywając bitwy, ale także niosąc za sobą śmierć tysięcy niewinnych osób: kobiet, dzieci, Żydów, Cyganów. Za przemarszem wojska ciągnęła się krwawa smuga, bogatsza o rabunki i kradzieże.
Stalin, wpuszczając armię niemiecką tak głęboko na swoje terytorium, popełnił ogromny błąd, zwłaszcza że otrzymywał wyraźnie wskazówki, iż Hitler planuje atak. Dyplomaci niemieccy ostrzegali go przed Führerem. Wielki wódz nie chciał przyjąć tego do wiadomości. Twierdził, że „dezinformacja wstąpiła teraz na salony ambasadorskie” i przypisywał całe zamieszanie Winstonowi Churchillowi. Był bowiem przekonany, że Wielka Brytania próbuje skłócić dwóch sojuszników. Jednak straż graniczna przesyłała coraz to nowe raporty donoszące o koncentracji wojsk hitlerowskich, budowie mostów i usuwaniu zasieków. Dopiero oficjalna wizyta ambasadorów sowieckich w gabinecie Ribbentropa i wyraźne przedstawienie planów Hitlera otworzyło Stalinowi oczy. Mimo całego pesymizmu, jaki zapanował na Kremlu, pocieszające było stwierdzenie ambasadora bułgarskiego do Mołotowa: „Nawet jeśli wycofacie się aż za Ural, w końcu wy zwyciężycie”2.
Ogromne klęski poniesione w lecie i na jesieni 1941 roku nie załamały ducha Związku Radzieckiego. Żołnierze Armii Czerwonej stawiali opór, a potencjał militarny zbudowany w latach trzydziestych pozwolił w końcu na wyrównanie strat i dał możliwość do kontrataku. Pierwszym sukcesem wojska sowieckiego było zatrzymanie hitlerowców pod Leningradem. Kolejnym – kontrofensywa moskiewska Armii Czerwonej pod dowództwem generała Gieorgija Żukowa ze wsparciem wojsk generała pułkownika Iwana Koniewa. Niestety, ogromne straty w ludziach były uzupełniane z coraz większym trudem. Początkowo uzbrojenie żołnierzy radzieckich także pozostawało wiele do życzenia3.
W listopadzie 1941 niemiecka Grupa Armii „Północ” utknęła na dziewięćset dni pod Leningradem. Armia „Środek” z kolei została w grudniu związana pod Moskwą. Armia „Południe” zdobyła most na Donie, co było ostatnią przeszkodą w drodze na Kaukaz, ku radzieckim złożom ropy. Jednakże Armia Czerwona zdążyła w ostatnim momencie odeprzeć Wehrmacht, co wprawiło Hitlera we wściekłość. Klęska była tym bardziej bolesna, że po raz pierwszy w czasie wojny siły niemieckie zmuszono do odwrotu. Wódz nie pozwolił Armii „Południe” Gerda von Rundstedta na dalsze cofanie się. Feldmarszałek, straciwszy zaufanie jako dowódca, złożył rezygnację ze stanowiska. Jego miejsce zajął Walter von Reichenau, były dowodzący 6. Armią, która z kolei przeszła pod rozkazy generała Friedricha Paulusa. Te zmiany kadrowe odegrały znaczącą rolę. Należy bowiem nadmienić, że generał Paulus tak naprawdę nigdy nie był dowódcą ani dywizji, ani korpusu4. Mimo to był wytrawnym teoretykiem wojen napoleońskich w Rosji, co nie czyniło go aż tak bardzo niezorientowanym w sytuacji.
Omawiając rolę bitwy stalingradzkiej należy także zwrócić uwagę na fakt, że sam Stalingrad początkowo nie był celem Hitlera. Po raz pierwszy o tym mieście powiedziano 17 lipca 1942 roku i od razu stało się dla niego idée fixe. Pisząc do generała Paulusa, oświadczył, że „zdobycie Stalingradu jest pilną koniecznością ze względów psychologicznych” i że „komunizm trzeba pozbawić jego świętości.” Zajęcie nadwołżańskiego grodu stało się obsesją Führera, który wierzył, iż zdobywając miasto, zniszczy samego Stalina5. Rozpoczęto przygotowania do operacji Fall Blau.
Latem 1942 roku wojsko niemieckie, wspierane przez armie państw satelickich – Włochów, Rumunów i Węgrów – zbliżyło się do linii Donu, skąd już niedaleko do Stalingradu. Drogę dla piechoty i wojsk pancernych otwierała Luftwaffe, czyniąc bombardowaniami niewiarygodne spustoszenia6. Wparcie lotnictwa było niezastąpione, jednak odcinek znad Donu do Stalingradu okazał się fragmentem arcytrudnym do przebycia. W sierpniu żołnierze Wehrmachtu przekroczyli rzekę i znaleźli się w „kotle stalingradzkim”. Mianem tym określa się tereny znajdujące się pomiędzy Donem a Wołgą, na wysokości Stalingradu.
Sytuacja Niemców była o wiele trudniejsza niż w momencie ataku na Związek Radziecki rok wcześniej. Ogromne stary w ludziach i uzbrojeniu stanowiły część problemów. Zaopatrzenie docierało z przerwami, brakowało go bowiem w samej Rzeszy. Było to zaniedbanie ze strony Hitlera, który od początku wojny opierał się na sowieckich dostawach. Do 1942 roku gospodarka niemiecka pracowała normalnie, potem została przekształcona na zbrojeniową – o wiele za późno7. Dostawy zmalały jeszcze bardziej, kiedy kocioł stalingradzki został zamknięty.
Inaczej wyglądała sytuacja w Związku Radzieckim. Stalin zdawał sobie sprawę, że o zwycięstwie nad Niemcami zadecyduje wyposażenie jego ludzi. Od momentu wybuchu wojny gospodarka radziecka nastawiona była na proces zbrojeniowy, a fabryki radzieckie, zaraz po ataku Niemiec, przeniesiono na wschód, gdzie kontynuowały produkcję. Gospodarka ZSRR znacznie prześcignęła niemiecki przemysł. Ważną rolę odegrała też anglosaska pomoc, polegająca na dostawach uzbrojenia do portów w Murmańsku i Archangielsku. Ciekawostką jest fakt, że Stalingradzka Fabryka Traktorów im. Dzierżyńskiego, przestawiona od początku wojny na produkcję czołgów T-34, wykonywała ich około 250 miesięcznie8.
We wrześniu 6. Armia generała Paulusa dotarła na przedmieścia Stalingradu. Jednak walka na terenach miejskich i w ogóle zdobywanie miast wroga zawsze jest rzeczą wyjątkowo trudną. Starcia pośród zabudowań wręcz uniemożliwiały działania pancerne. Większość miasta zniszczona była przez bombardowania Luftwaffe, a sami Rosjanie także zawzięcie walczyli. W okupowanej Polsce sytuację wojsk Hitlera kwitowano krótkim dowcipem: „Wielki sukces pod Stalingradem! Zdobyte dwa pokoje z kuchnią!”. Najczęściej okazywało się, że owe „dwa pokoje z kuchnią” w ciągu dnia potrafiły kilkukrotnie zmienić właściciela9. Jednakże listopad okazał się już początkiem długiej agonii armii niemieckiej. Armia „Południe” rozdzielona została na dwie części. Pierwsza walczyła w mieście, a zadaniem drugiej było utrzymanie frontu pomiędzy Donem a Wołgą. Armia sowiecka zdołała od południa przerwać linię obrony na wysokości wojska rumuńskiego – słabiej uzbrojonego i gorzej wyszkolonego niż niemieckie. Część ludzi wycofała się, reszta została wzięta do niewoli. Kilka dni później żołnierze radzieccy ponowili atak, tym razem od zachodu. Pułapka została zamknięta, a wraz z nią dwadzieścia dwie dywizje, czyli około trzystu tysięcy ludzi. Już w momencie domykania się kotła stalingradzkiego, Paulus wysłał Hitlerowi radiogram, w którym sugerował wycofanie wojska spod Stalingradu w celu ratowania żołnierzy. Depesza zwrotna była krótka: „Obecny front wołżański (…) utrzymać za wszelką cenę”. Armia niemiecka znalazła się w bardzo trudnym położeniu. Otoczeni w kotle stalingradzkim nie mogli liczyć na żadne wsparcie. Już 26 listopada zmniejszono racje żywnościowe o połowę, a Hitler obiecywał dostarczenie zaopatrzenia drogą powietrzną10.
Ciężkie walki wewnątrz miasta dawały się we znaki także żołnierzom Armii Czerwonej. Aby ostatecznie przełamać obronę niemiecką, radzieckie dowództwo opracowało plan operacji „Uran”. Jej zadaniem było rozerwanie frontu na wysokości wspomagającej Niemców armii rumuńskiej. Później należało systematycznie i nieustannie wyzwalać zajęte przez hitlerowców tereny. Rosjanie, domykając tym samym kocioł stalingradzki, zamknęli wojska Armii „Południe” w pułapce bez wyjścia11.
W tym samym czasie Führer wysłał na front wschodni feldmarszałka Ericha von Mansteina, którego zadaniem było przebicie się przez kocioł i wsparcie walczącej w mieście armii Paulusa. Operacja nosiła miano „Wintergewitter”, Burza Zimowa. Do 23 grudnia wojskom Mansteina udało się dotrzeć na odległość około 40 kilometrów od Stalingradu. Jednak ze względu na zmęczenie żołnierzy dalsze natarcie byłoby już nieskuteczne. Z powodu wyczerpania także okrążone wojsko nie miało możliwości, by dotrzeć do ludzi Mansteina12.
Zaczęto także organizować dostawy zaopatrzenia drogą powietrzną. W rejonie kotła w miarę sprawnie funkcjonowały dwa lotniska: w Pitomniku i w okolicach Gumraka. To drugie było jednak jednym prowizorycznym, wykutym w zamarzniętej ziemi pasem startowym. Większą rolę odegrał więc Pitomnik. Słaba organizacja obsługi naziemnej i ciągłe ataki radzieckiej floty powietrznej niejednokrotnie uniemożliwiały dostawy. Pogoda również miała ogromne znaczenie. Pewne opóźnienia w dostawach można by nawet wybaczyć, gdyby były adekwatne do potrzeb żołnierzy. Po jednej z dostaw, wdzięczna 6. Armia otworzyła dostarczone paczki, w których znajdował się sam pieprz i majeranek. Zobaczywszy zawartość pakunku, jeden z oficerów zażartował, że pieprzu będzie można używać w walkach na małą odległość. Samoloty nie wracały jednak na zachód puste. Zabierały z frontu rannych żołnierzy i tych, którzy nie byli już w stanie walczyć. Niejednokrotnie zdarzało się też, że samochód wiozący rannych na lotnisko „stawał w polu” z braku paliwa. W takiej sytuacji kierowca wysiadał i pieszo udawał się na lotnisko, pozostawiając towarzyszy na pewną śmierć. W styczniu starty z lotnisk były już prawie niemożliwe ze względu na zamarzające silniki i ciągłe ataki Armii Czerwonej. 23 stycznia wylądował ostatni samolot13.
Od momentu przełamania niemieckiego frontu w listopadzie 1942 roku, radziecka armia systematycznie spychała Niemców w kierunku Stalingradu. Operacja „Uran”, przekształciła się 10 stycznia w operację „Kolco”, czyli „Pierścień”, której celem było otoczenie żołnierzy Wehrmachtu. Hitlerowcy próbowali się bronić. Z jam wykopanych w zamarzniętej ziemi, spuchniętymi z powodu odmrożeń palcami, próbowali powstrzymać Sowietów. Bezskutecznie. Znikoma ilość amunicji, wyczerpanie, choroby i głód przeciwko rosyjskim dywizjom pancernym, „Organom Stalina” – jak nazywano Katiusze – i lotnictwu radzieckiemu. Żołnierz niemiecki, który się nie poddał – ginął, ten, który się poddał, też umierał, ale najczęściej o wiele dłużej niż jego kompan14.
Przed rozpoczęciem „Pierścienia” dowódcy radzieccy, Woronow i Rokossowski, usiłowali zmusić Paulusa do kapitulacji. Niemiec odmówił i zabronił podkomendnym przyjmowania tego dokumentu. W odpowiedzi Rosjanie zrzucili nad Stalingradem setki ulotek z takim samym zapisem, nawołującym do poddania się. Niejednokrotnie w samym mieście Sowieci przez „szczekaczki” namawiali hitlerowców do przejścia na radziecką stronę15. Jednym z takich nawoływaczy był Walter Ulbricht, późniejszy szef rządu NRD.
Do 30 stycznia Armia Czerwona zdołała dotrzeć do centrum Stalingradu. W mieście znajdowały się setki Niemców, próbujących znaleźć w piwnicach schronienie przed zimnem i ogniem artyleryjskim. Tego samego dnia, w rocznicę dojścia Hitlera do władzy, w ministerstwie lotnictwa Rzeszy Göring wygłosił przemówienie, w którym porównywał walczącą 6. Armię do Spartan pod Termopilami. W nadwołżańskim grodzie wysłuchano tej mowy, traktując ją jako „mowę pogrzebową”. Ironicznie twierdzono, że lepszym określeniem byłoby zbiorowe samobójstwo. Żołnierze ci byli bliscy prawdy, gdyż Hitler liczył na takie właśnie „honorowe” wyjście z tej sytuacji, zwłaszcza wśród oficerów16.
Führer liczył, że jego żołnierze utrzymają Stalingrad. Aby wzmocnić morale dowództwa, 30 stycznia mianował generała Paulusa nowym feldmarszałkiem. Miał nadzieję, że będzie to rodzaj transakcji wiązanej, że Paulus w wyniku wdzięczności za awans nie podda Stalingradu albo przynajmniej popełni samobójstwo. Nowo mianowany feldmarszałek nie spełnił pokładanych w nim „nadziei”. Walki trwały do godziny 16.00 2 lutego 1943 roku. Paulus ogłosił kapitulację17.
Bitwa o Stalingrad była nie tylko walką zbrojną dwóch armii, ale także walką psychologiczną. Działania prowadzone w skrajnych warunkach, brak zaopatrzenia, głód i wycieńczenie sprawiały, że żołnierz niemiecki tracił nie tylko siły, ale i wiarę w to, za co przyszło mu ginąć. Dlaczego więc hitlerowcy nie poddali się Armii Czerwonej? Otóż nie chodziło wcale o pruską dyscyplinę. Rzecz jest banalnie prosta: Niemcy bali się sowieckiej niewoli, która objawiała się przed nimi jako śmierć, i to śmierć długa i bolesna. Mieli rację. Z 91 tysięcy jeńców stalingradzkich, do kraju wróciło tylko sześć tysięcy.
Niewątpliwie bitwa stalingradzka należy do największych starć w historii. Porównuje się do niej tylko powstanie warszawskie – walka w zniszczonym i płonącym mieście, bez broni, bez wsparcia, pod stałymi bombardowaniami, z liczną armią wroga przed sobą. Sami Niemcy woleli porównanie do bitwy pod Termopilami, ale śmierć Leonidasa i jego ludzi nie była daremna. Stalingrad jest symbolem poświęcenia żołnierzy w imię tak naprawdę niczego. W przeważającej części literatury przedmiotu bitwę opisuje się jako tragedię Niemców, a zapomina się, jak traktowani byli jeńcy sowieccy pojmani przez hitlerowców.
Omawiając więc bitwę stalingradzką w kontekście psychologicznym, należy zwrócić uwagę na fakt, że miasto, prócz znaczenia propagandowego, nie miało większej wagi dla Hitlera. Dla niego zdobycie Stalingradu było równoznaczne ze złamaniem ducha walki w bolszewikach i szybszą ich kapitulacją. Nie myślał, że Stalin nie dopuści do oddania swojego miasta w łatwy sposób. Gdyby więc nie pycha Führera, losy wojny mogłyby potoczyć się zupełnie inaczej. Niezaprzeczalnym faktem pozostaje jednak to, że bitwa o Stalingrad przeważyła szalę zwycięstwa w drugiej wojnie światowej na stronę aliantów. Umocniła potęgę Stalina, który wierzył, że „nikt nie powstrzyma armii, która zwycięży w tej bitwie.
Bibliografia:
1. Beevor Antony, Stalingrad, Kraków 2010.
2. Chazanow Dimitij, Nad Stalingradem, Białystok 1995.
3. Konecki Tadeusz, Stalingrad, Warszawa 2003.
4. Konecki Tadeusz, Stalingrad 1942-43, Warszawa 2007.
5. Knopp Guido, Stalingrad, Warszawa 2007.
6. Wilhelm Adam, Trudna decyzja, Warszawa 1968.
7. Stalingrad [w:] Gazety wojenne, red. Dariusz Jaroszek, Warszawa 1998.
8. „Barbarossa” Niemiecka agresja na ZSRR [w:] Gazety wojenne, red. Dariusz Jaroszek, Warszawa 1998.
Przypisy
1. Knopp G., Stalingrad, Warszawa 2007, s. 9.
2. Beevor A., Stalingrad, Kraków 2010, s. 15–20.
3. Konecki T., Stalingrad, Warszawa 2003, s. 19–21.
4. Beevor A., Stalingrad, Kraków 2010, s. 67–68.
5. Knopp G., Stalingrad, Warszawa 2007, s. 15.
6. Chazanow D., Nad Stalingradem, Białystok 1995, s. 5–6.
7. Knopp G., Stalingrad, Warszawa 2007, s. 22–23.
8. Konecki T., Stalingrad 1942-43, Warszawa 2007, s. 8.
9. Stalingrad [w] Gazety Wojenne, red. D. Jaroszek, Warszawa 1998, s. 842.
10. Ibidem, s. 843–844.
11. Konecki T., Stalingrad 1942–43, Warszawa 2007, s. 43–47.
12. Stalingrad [w:] Gazety Wojenne, red. D. Jaroszek, Warszawa 1998, s. 845.
13. Beevor A., Stalingrad, Kraków 2010, s. 375–379.
14. Ibidem, s. 398–399.
15. Konecki T., Stalingrad 1942-43, Warszawa 2007, s. 56–58.
16. Beevor A., Stalingrad, Kraków 2010, s. 426–427.
17. Konecki T., Stalingrad 1942-43, Warszawa 2007, s. 60–62.