Kryzys w Nigrze kolejny raz zaskoczył obserwatorów. Początkowo twarde sta­no­wisko Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS) obecnie zostało odwrócone o 180 stopni. Są­sied­nia Nigeria zniosła wszystkie sankcje wymierzone w nigerską juntę, de facto wracając do kontaktów sprzed zamachu stanu. Jednocześnie Niamey ogłasza wyrzucenie amerykańskich sił z kraju, co zamiast być demons­tra­cją nie­za­leż­ności, będzie prezentem dla grup terrorystycznych działających w Sahelu.

O decyzji dotyczącej zniesienia sankcji poinformował prezydent Nigerii Bola Tinubu. Wraz ze wznowie­niem nor­mal­nych relacji między krajami przywrócony ma zostać ruch graniczny, otwarta będzie przestrzeń powietrzna i znów ruszy wymiana handlowa. Uwol­niono również wszystkie fundusze zdeponowane przez członków junty w nigeryjskich bankach oraz zniesiono wszystkie ograniczenia swobody przemiesz­czania się wymie­rzo­ne w członków nigerskiego rządu wojskowego. Zniesiono również sankcje obejmujące Burkina Faso, Mali i Gwineę.



Decyzja jest polityczną kapitu­lacją Nigerii i ECOWAS wobec twardego stano­wiska przyjętego od początku kryzysu przez zachodnio­afrykańskie junty. Abudża porzuca dotych­czasowe am­bic­je regio­nal­nego straż­nika czuwa­jącego nad prze­strze­ga­niem procedur i pokojowymi zmia­nami władzy w Afryce Zachodniej. Normalizacja stosunków wysyła jasny sygnał do wszystkich potencjalnych puczystów: ECOWAS nie zamierza siłowo interweniować w przypadku przewrotu. Muszą oni jedynie być gotowi na przeczekanie pierwszej fazy kryzysu. Decyzja Abudży może przyczynić się do kolejnej fali zamachów stanu w regionie.

Między nigeryjskimi uczest­nikami plat­form spo­łecz­noś­cio­wych pojawiły się pogłoski dotyczące rzekomych praw­dzi­wych motywów stojących za decyzją o znie­sieniu sankcji. Kluczem miały być zyski z wymiany handlowej. Jest to jednak mało prawdopodobne. Spójrzmy na dane za rok 2022 – przed wprowa­dzeniem sankcji. Wówczas Nigeria eksportowała do Nigru głównie energię elektryczną, tytoń i cement o wartości około 193 milionów dolarów. Jest to niewielka część całego nigeryjskiego eksportu, który szaco­wano na prawie 47 miliardów dolarów. Wobec tego trudno mówić o ściśle ekono­micz­nych podstawach decyzji Abudży, ale nie znaczy to, że te względy nie miały wpływu (o czym niżej).

Przełomowe w polityce Nigerii wobec sąsiada mogło się okazać powołanie do życia sojuszu sahelskich junt. 16 września 2023 roku w stolicy Mali sformalizowano współpracę wojskową między Mali, Nigrem i Burkina Faso. Przymierze nosi nazwę Sojuszu Państw Sahelu (l’Alliance des États du Sahel). Te trzy kraje więcej łączy niż dzieli. Nie tylko zaliczają się do najbiedniejszych na świecie i najbardziej uzależnionych od pomocy zagranicznej, ale również muszą mierzyć się z podob­nymi wyzwaniami. Region w dużej mierze opanowany jest przez organizacje terro­rys­tyczne i zorganizowane grupy przestępcze, z którymi żaden z tych krajów nie potrafi się uporać.



Mali, Burkina Faso i Niger ogłosiły 28 stycznia tego roku opuszczenie ECOWAS. Powodem ma być utrzymywanie przez organizację „nieludzkich” sankcji gospo­dar­czych. Warto wspomnieć, że w każdym przypadku wprowadzono je w reak­cji na złamanie procedur i przejęcie władzy w drodze wojskowego zamachu stanu przez rządzące w krajach junty. W opubli­ko­wanym komunikacie przed­sta­wi­ciele krajów, które wystąpiły ze Wspólnoty, podkreślili, że ich zdaniem organizacja porzuciła swoje pierwotne ideały. Według junt ECOWAS nie przy­świe­ca już idea kooperacji panafrykańskiej, a zamiast tego stała się narzędziem obcych wpływów.

Klub dyktatorów i bezzębna ECOWAS

Według nigeryjskiego komentatora Saniego Baliego początkowe decyzje Tinubu nie były przemyślaną strategią. Jego zdaniem prezydent, obejmując urząd, chciał umocnić swoją pozycję i pokazać sprawczość bez prze­pro­wa­dze­nia wcześniejszych konsultacji. Począt­ko­we twarde stanowisko zostało przyjęte pozytywnie przez obserwatorów afrykańskiej sceny politycznej, lecz było bardzo nie­po­pu­larne wśród północno­nigeryjskich elit czerpiących zyski z handlu z Nigrem.

Przedsiębiorcy z Diffy podkreślali, że sankcje najbardziej dotknęły przy­gra­nicz­ne społeczności żyjące z handlu. Jest to kolejny argument świadczący o chao­tycz­ności wpro­wa­dzo­nych restrykcji. Nigeryjski rząd podjął decyzję o blokadzie Nigru bez zabezpieczenia grup, których egzystencja oparta jest na ruchu przygranicznym. Obecnie sytuacja wygląda bardzo źle – lokalne społeczności poniosły ogromne straty materiale w wyniku sankcji, które zdjęto tak szybko, że nie mogły skutecznie wpłynąć na rządzącą w Nigrze juntę. Brak efektywności największym cieniem położył się na reputacji ECOWAS.

Do 2022 roku ECOWAS cieszyła się dużym szacunkiem zarówno na arenie między­na­rodowej, jak i wśród mieszkańców Afryki Zachodniej. Przełomem był kryzys w Gambii, podczas którego udało się zmusić wieloletniego autokratę do uzna­nia porażki wyborczej i oddania władzy. Wówczas powstało przekonanie, że Wspól­nota będzie w stanie skutecznie reagować na pojawiające się kryzysy. Kolejne przewroty wojskowe w regionie pokazały jednak, iż nadzieje były płonne. Krytyczny okazał się konflikt w Nigrze. Po obaleniu prezydenta napięcia osiągnęły szczyt, jednak mimo głośno zapo­wia­da­nych twardych kroków nie wydarzyło się nic.



Związany z nigeryjską firmą consul­tin­gową SBM Intelligence Cheta Nwanze uważa, że ostatnie decyzje trzech sahelskich junt dobitnie świadczą o male­jących wpływach dwóch, do tej pory, najsilniejszych państw w regionie – Nigerii i Francji. Pomimo deklaracji o samo­sta­no­wie­niu i pan­af­ry­ka­nizmie otwarta wro­gość wobec ECOWAS nie byłaby możliwa bez wsparcia z zewnątrz. Zachodnioafrykańscy autokracji mogą liczyć na pomoc Kremla, który udziela wsparcia zarówno oficjalnymi kanałami, jak i przez działalność pozornie prywatnych firm wojskowych.

Junta nie poprosiła o bezpośrednią rosyj­ską interwencję wojskową, lecz zdecydowała się na rozpoczęcie rozmów z Wagnerowcami. Do kontaktu miało dojść w Mali podczas wizyty generała Salifou Mody’ego. W przejętej przez buntow­ników telewizji państwowej wygło­szono oświad­czenie, zgodnie z którym Niger­czycy zrobią wszystko, aby ich kraj „nie stał się drugą Libią”. Sprowadzenie rosyjskich najemników z pewnością nie było krokiem w stronę stabilizacji. Mimo iż są lepiej wyszkoleni i wyposażeni niż miejscowe oddziały, znani są w Afryce nie z profesjonalizmu czy zdolności bojowych, lecz ze zbrodni przeciwko ludności cywilnej. Doskonałym przykładem tego, co przyniosą ze sobą Rosjanie, jest sytuacja w Mali.

Po wymianie francuskich żołnierzy na rosyjskich najemników doszło do znacz­nego pogorszenia poziomu bezpie­czeń­stwa w kraju. Okazało się, że nie wystarczy zająć tych samych baz, aby skutecznie przejąć obowiązki stacjonujących tam oddziałów. Działający w Mali bojownicy nasilili ataki, a sytuacja ludności cywilnej stała się tragiczna. Najlepiej obrazuje to wzrost poziomu zabójstw o 325% w porównaniu z kwartałem, w którym teren zabezpieczali Francuzi. Podobny scenariusz najpewniej zostanie powtórzony w Nigrze, gdzie najemnicy będą równie niekompetentni i brutalni.



Niger wypowiada umowę z USA

Początek kryzysu przyniósł gwałtowne odcięcie się nowych władz od współpracy z większością dotychczasowych part­ne­rów. Przyjęcie konfrontacyjnej postawy wobec ECOWAS, Nigerii i Francji pomijało jednego ze strategicznych sojuszników – Stany Zjednoczone. Wyrzucenie Francu­zów, wyjście ze Wspólnoty i sformowanie Sojuszu Państw Sahelu nie wpływało na relacje z Waszyngtonem. Wszystko uległo jednak zmianie wraz z ostatnim komunikatem rzecznika rządzącej junty.

Amadou Abdramane stwierdził, że obec­ność sił amerykańskich w Nigrze jest nielegalna oraz stanowi naruszenie prawa i demokratycznych reguł. Jest to dość ironiczne, że taką linię argumentacji przyjmuje, rząd który objął władzę w wyniku wojskowego zamachu stanu. Matthew Miller, rzecznik Departamentu Stanu, oświadczył, że Waszyngton jest świadomy deklaracji składanych przez Niger i prowadzi intensywne rozmowy z partnerami w Niamey.

Obecnie w bazach w Nigrze stacjonuje tysiąc amerykańskich żołnierzy. Już we wrześniu ubiegłego roku Amerykanie zre­du­ko­wali obecność wojskową w Nigrze i przenieśli resztę personelu ze 101. Bazy Lotniczej w Niamey do 201. Bazy Lotniczej w Agadezie w centralnej części kraju. Wraz z wycofaniem misji szkoleniowej głównymi zadaniami pozostało monitorowanie aktywności grup terrorystycznych w Sahelu. Potenc­jalna likwidacja bazy dronów będzie oznaczało utratę kluczowego elementu umożliwiającego utrzymanie cienia stabilności w regionie. Utrata bazy w Agadezie będzie najlepszym prezentem dla Al-Ka’idy i Da’isz, które coraz silniej przenoszą swoją aktywność z Bliskiego Wschodu do Afryki.



Rzecznik junty oświadczył, że przed zapro­sze­niem jakich­kolwiek zagra­nicz­nych sił należy skonsultować to ze społeczeństwem. Jest to o tyle interesujące, że wielokrotnie podczas ulicznych manifestacji wznoszono hasła prorosyjskie. Może to świadczyć o sukcesie długofalowej strategii dez­in­for­ma­cyj­nej Moskwy wymierzonej w podsycanie antykolonialnych i antyzachodnich nastrojów w państwach afrykańskich.

Junta, zrywając współpracę z szeroko rozumianym Zachodem, coraz bardziej zacieśnia relacje z innymi partnerami, wśród których są między innymi Rosja i Iran. Niger często podkreśla, że ma pełną swobodę dobierania sobie sojuszników. Jednym z kluczowych czynników może być to, że nowi przyjaciele nie naciskają w sprawie przestrzegania procedur. Rząd wojskowy nadal odmawia podania daty przeprowadzenia wyborów. Inną kwestią jest los Mohameda Bazouma, który po obaleniu nadal pozostaje w areszcie.

USAFRICOM