Po śmierci Jewgienija Prigożyna i Dmitrija Utkina stało się jasne, że nadchodzą trudne czasy dla kierowanej przez nich Grupy Wagnera. Brak jednoznacznych następców i rozproszenie geograficzne bojowników sprawiły, że trudno określić jasny model sukcesji. Zasięg i przedsięwzięcia, w które uwikłani są Wagnerowcy, wymusiły jednak na Kremlu działanie.

Rozpad dotychczasowego imperium Prigożyna byłoby dużym ciosem dla Moskwy, która za jego pośrednictwem utrzymywała kontakty, a często również kontrolę, w najbardziej niestabilnych regionach świata. Gdy jednak zabrakło głównego łącznika między najemnikami a rządem, podjęto decyzję o wzięciu organizacji w żelazny uścisk. Wybrano o tego dwóch wojskowych o dopełniających się umiejętnościach – z jednej strony generała GRU, specjalistę od dywersji, a z drugiej negocjatora, który ujarzmił Inguszetię.



Aby nie dopuścić do naruszenia systemu sojuszy zbudowanych przez Kreml rękami najemników, do opanowania sytuacji wysłano generałów Junus-bieka Jewkurowa oraz Andrieja Awierjanowa. Pierwszy jest weteranem walki zarówno zbrojnej, jak i politycznej. W swojej długiej karierze piastował urząd prezydenta Inguszetii na Kaukazie Północnym. W rosyjskich siłach zbrojnych zdobył reputację profesjonalisty, co może ułatwić prowadzenie rozmów z terenowymi dowódcami najemników, którzy często wywodzą się z wojska i służb.

Dodatkowo w latach 2008–2019, gdy odpowiadał za Inguszetię, dał się poznać jako doskonały negocjator. Udało mu się opanować sytuację w republice, która w chwili, gdy obejmował urząd, uznawana była za jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na Kaukazie. Dzięki doskonałej opinii i talentom dyplomatycznym to prawdopodobnie generał Jewkurow będzie odpowiedzialny za przemodelowanie relacji z afrykańskimi elitami. Poza dobrym słowem czasami potrzebne są jednak działania siłowe. Do takich zadań oddelegowano prawdopodobnie drugiego generała.

Generał Awierjanow, towarzyszący Jewkurowowi w afrykańskiej operacji, dysponuje innymi zestawem umiejętności. To on dowodził osławioną Jednostką 29155 – pododdziałem GRU odpowiedzialnym za dywersję i zabójstwa przeciwników Kremla poza Rosją. Udział jej członków w operacjach zagranicznych był wielokrotnie udowodniony. Wśród najgłośniejszych były: zamach na skład amunicji w Czechach w 2014 roku, nieudany przewrót w Czarnogórze w 2016 roku czy zamach na życie podwójnego agenta Siergieja Skripala w 2018 roku.



Nie można jednak sprowadzać doświadczenia Awierjanowa wyłącznie do terroryzmu. Jest on również weteranem operacji w Afganistanie i Czeczenii, który wielokrotnie udowodnił oddanie wobec Kremla. Generalski tandem może przynieść zmianę jakościową w działaniach Wagnerowców w Afryce. W przeciwieństwie do Prigożyna i jego ludzi są oni lojalnymi przedstawicielami państwa. W trudnych czasach, w jakich bez wątpienia znalazła się Rosja, profesjonaliści bez ambicji politycznych są szczególnie cenni dla reżimu.

16 września generałowie wylądowali w Mali. Ich wizyta w Bamako owiana była aurą tajemnicy. Prawdopodobnie wobec ostatnich niepokojów w Afryce Zachodniej i perspektywy utraty kontroli nad przedsięwzięciami, w które zaangażowani byli najemnicy, Kreml zdecydował się na szybkie działanie. Delegacja ma spotkać się również z przedstawicielami Nigru i Burkina Faso.

Dotychczasowy zdecentralizowany model działania przyjęty przez Grupę Wagnera był bardzo korzystny dla Rosjan. Pozwalał na adaptację do lokalnych warunków i szybkość działania nieskrępowanego oficjalnymi strukturami. Wkroczenie przedstawicieli państwa może jednak zburzyć ten system. Jednym z możliwych, choć mało prawdopodobnych, scenariuszy jest przyjęcie modelu chińskiego. W tym przypadku doszłoby do znacznego ograniczenia wachlarza podejmowanych działań. Zaletą byłaby ścisła kontroli nad najemnikami i podtrzymanie pozoru działania komercyjnego. Byłoby to jednak całkowitym zaprzeczeniem dotychczasowej strategii Wagnerowców.

Rosyjscy najemnicy angażowali się w bardzo szerokie spektrum działalności, od operacji antyterrorystycznych w Mali przez pełnienie funkcji ochroniarzy w Republice Środkowoafrykańskiej aż po włączenie się w nielegalny handel złotem w Sudanie. Proces przejmowania imperium przez ministerstwo obrony i wywiad nie będzie prosty ani szybki. Wydaje się jednak konieczny. Wielu oligarchów korzystało na niejasnych powiązaniach Prigożyna z władzami i potężną siecią firm stanowiących formalną zaporę oddzielających najemników od biznesu.



Marni żołnierze, skuteczni zbrodniarze

W środowisku związanym z prywatnymi firmami wojskowymi Wagnerowcy nie cieszą się dobrą reputacją. Główną kartą przetargową w negocjacjach jest zazwyczaj cena – Rosjanie oferują usługi znacznie taniej niż konkurencja, a przy tym nadal są lepiej wyszkoleni i wyposażeni niż miejscowe oddziały. Koszty są jednak często adekwatne do jakości, o czym coraz częściej przekonują się państwa, które zdecydowały się skorzystać z ich usług.

Spektakularna klęska w Mozambiku czy drastyczne pogorszenie sytuacji w Mali – okraszone licznymi zbrodniami na ludności cywilnej – po wymianie przez rząd sił francuskich na rosyjskich najemników to tylko wierzchołek góry lodowej. Przedstawiciele Stanów Zjednoczonych, na których powołuje się Foreign Policy, mają otrzymywać sygnały z krajów afrykańskich sugerujące rosnące rozczarowanie Wagnerowcami. Najgłośniej o swoim niezadowoleniu mają mówić oficerowie związani z generałem Chalifą Haftarem. Dowódca Libijskiej Armii Narodowej może pozwolić sobie na krytykę. Rosyjscy najemnicy stanowią jedynie część wsparcia dla jego operacji, nie zaś trzon sił, na których watażka opiera swoją władzę.

Inaczej prezentuje się sytuacja Mali. Tamtejsze władze również są podobno rozczarowane współpracą z Grupą Wagnera. Bamako jest jednak całkowicie zależne od współpracy z partnerami zagranicznymi w zakresie polityki bezpieczeństwa. Po zrażeniu do siebie Zachodu, a szczególnie Francji, Rosja pozostaje jedynym krajem mającym zarówno siły, jak i polityczną wolę, aby wspierać rządzącą juntę.

Wagnerowcy są mimo wszystko wygodnym partnerem dla afrykańskich autokratów. Większości z nich zależy na utrzymaniu się przy władzy, dlatego przymykają oko na przestępstwa wobec ludności cywilnej czy niski profesjonalizm wynajętych sił. W walce o pozostanie u władzy posiadanie do dyspozycji relatywnie dobrze wyposażonej bandy może ułatwić utrzymanie się na szczycie, nawet jeśli będzie trzeba poświęcić dobro cywilów.



Najemnicy jeszcze przez wiele lat pozostaną stałym elementem krajobrazu Afryki Zachodniej. Kolejne państwa pogrążają się w chaosie politycznym, przewroty i kontrprzewroty – niczym w czasach zimnej wojny – stają się znów powszechnym sposobem na zmianę władzy. Tym razem władze Burkina Faso poinformowały, że udało im się rozpracować spisek zawiązany przez grupę wojskowych dążących obalenia rządzącej junty. Stojący na jej czele kapitan Ibrahim Traoré poinformował, że aresztowano czterech oficerów, jednak nie są to wszyscy spiskowcy. Wydarzenia w Wagadugu są o tyle interesujące, że o tlących się niepokojach informowali dziennikarze Jeune Afrique. Za swój tekst spotkali się z represjami ze strony władz, które zawiesiły działalność zarówno drukowanej wersji miesięcznika, jak i portalu informacyjnego o tej samej nazwie.

Sytuacja w Wagadugu pozostaje bardzo napięta. Wojskowi wezwali swoich zwolenników do czujności i gotowości do walki. Jednocześnie służby specjalne nadal poszukują reszty oficerów zaangażowanych w nieudany zamach stanu. Może to również zostać wykorzystane jako okazja do przeprowadzenia czystki i usunięcia frakcji wykazujących jakikolwiek sceptycyzm wobec rządów kapitana Traorégo.

Zobacz też: Pentagon chce wznowić tajne programy, które realizował w Ukrainie

RG72, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International