Pentagon zapowiada poważną zmianę w podejściu do współpracy w zakresie oferowanej pomocy szkoleniowej dla lokalnych sił zbrojnych. Według przedstawionego w październiku Kongresowi, a ujawnionego teraz przez dziennikarzy The Washington Post raportu Stany Zjednoczone zamierzają poważnie ograniczyć kooperację z sześcioma państwami. Powodem mają być oskarżenia o rażące naruszenia praw człowieka. Zmianę w podejściu do wspólnych operacji dobrze podsumowała Sarah Yager z Human Rights Watch: „Czy chcemy sprawić, aby osoby łamiące prawa człowieka były lepsze w tym, co robią?”

Dokument nie został oficjalnie upubliczniony, jednak jego treść może przynieść poważne zmiany w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Jednoznaczne postawienie kwestii przestrzegania praw człowieka jako warunku otrzymania wsparcia szkoleniowego z pewnością wpłynie na relacje z partnerami. Pentagon potwierdził, że sześć krajów, z którymi współpraca zostanie wstrzymana w pierwszej kolejności, to Burkina Faso, Erytrea, Etiopia, Mali, Niger i Sudan. Większość rządzona jest przez wojskowe junty, a władze każdego z nich oskarżane są o poważne przestępstwa wobec ludności cywilnej.



Jak do tej pory unikano współpracy z oskarżanymi o łamanie praw człowieka? Przede wszystkim stosowano tak zwane „Leahy law” – przepisy nazwane tak na cześć senatora Patrica Leahy’ego, który był inicjatorem ich przyjęcia. W założeniach miały chronić amerykański personel przed wchodzeniem we współpracę z osobami oskarżanymi o naruszenia praw człowieka. Ich słabą stroną była jednak… duża precyzja. Przepisy dają możliwość wyłączenia współpracy z osobami lub jednostkami wojskowymi (i policyjnymi), ale nie zawierają możliwości objęcia zakazem całych sił zbrojnych danego kraju. W tym zakresie potrzebna jest nowelizacja przepisów.

Według nieoficjalnych wypowiedzi przedstawicieli Departamentu Obrony lista nie jest zamknięta i prawdopodobnie pojawi się na niej znacznie więcej krajów. Politycy związani z Partią Demokratyczną skrytykowali administrację prezydenta Bidena za nieuwzględnienie w spisie Izraela, którego działania w Strefie Gazy zdaniem wielu mogą nosić znamiona zbrodni wojennej, a nawet ludobójstwa. Krytyce przewodzi senator Bernie Sanders, który wezwał na forum Kongresu do rozpoczęcia śledztwa w sprawie potencjalnego naruszenia przez Izrael praw człowieka w związku z wojną z Hamasem. Kwestionowane jest również zaangażowanie militarne w trwający konflikt w Jemenie.

Lista, nawet jeśli jest to pierwsza próba określenia zbioru państw, którym Stany Zjednoczone nie chcą utrzymywać kontaktów wojskowych, wydaje się daleka od kompletności. Zaskakuje nieobecność Gwinei i Gabonu. Władze obu krajów oskarżane są o stosowanie tortur i prześladowanie przeciwników politycznych, a jednak nie zostały wpisane na listę. Równie zaskakujące jest nieuwzględnienie Azerbejdżanu, który po konflikcie z Armenią przestał być traktowany jako bliski sprzymierzeniec Stanów Zjednoczonych.

Jednym z faktów, na które prawdopodobnie zostanie zwrócona uwaga, jest umieszczenie na liście jedynie krajów afrykańskich. Oskarżenia o rasizm i nierówne traktowania partnerów zagranicznych pojawią się jako stały element polityki odbijania oskarżeń o naruszenia praw człowieka przez afrykańskich autokratów.



Urzędnicy Departamentu Obrony nie skomentowali upublicznienia listy. Rzeczniczka prasowa Pentagonu Lisa Lawrence stwierdziła, że w niektórych przypadkach mimo „trudności politycznych” warto utrzymywać współpracę nawet z nie do końca wygodnymi partnerami. Jednym z powodów jest trzymanie ręki na pulsie i możliwość wpływania na sytuację w zapalnych częściach świata. Innym jest potencjalne wykorzystanie przez innych globalnych graczy luki pozostawionej przez potencjalne wycofanie się Amerykanów.

W ostatnich dekadach doszło do daleko posuniętych zmian w globalnych systemach bezpieczeństwa. Świat stał się wielowektorowy i autorytarne junty mogą wybierać, z kim będą współpracować. Tam, gdzie zabraknie Amerykanów, pojawią się Chińczycy, Rosjanie lub jedna z dziesiątek prywatnych lub pozornie prywatnych firm wojskowych.

Zobacz też: Bagdad nie chce wojsk amerykańskich w kraju

Marie-Lan Nguyen / Wikimedia Commons / CC-BY 2.5